czwartek, 11 lutego 2016

Shaman King, cz.2 – Wystarczy, że Firestormowi zetniemy włosy i nikt się nie połapie.

                Darka: Hejo~!
                WDP: Ave.
                Darka: Kolejna notka przybyła! Tym razem dłuższa, specjalnie dla Will XD Czuj się zaszczycona XDD
                Kyuu: Przestań już gadać tyle. Zapraszamy do czytania!
                PS: Wiem, tytuł ssie, ale nie umiem wymyślić lepszego ;-;
                Firestorm siedział na kanapie, pijąc herbatę.
                Minęło już kilka dni, odkąd Shadow przygarnął go z ulicy. Firestorm ciekaw był, jakim cudem się tam znalazł o takiej porze.
                Dowiedział się też kilku ciekawych rzeczy.
                Shadow, Hime i Angel są detektywami, współpracującymi z policją, co nie oznacza, że nie mają znajomych po drugiej stronie barykady. Hime przyznała, że kilkukrotnie zawdzięczali im życie, kiedy znaleźli się w niemałych tarapatach.
                Westchnął.
                Hime, czy też raczej Ran-Mao Honsiu, jak brzmi jej prawdziwe nazwisko, wciągnęła go do branży, uznając że nie będzie nic-nie-robił całymi dniami, a jak zobaczą Firestorma w sklepie, to pomyślą, że to jest Yoh i wszyscy by się zastanawiali, czemu nagle branżę zarobkową zmienił.
                Dziewczyna też od razu zastrzegła, że tylko od czasu do czasu współpracują z policją, a zazwyczaj zajmują się sprawami cywilów. Zdobądź informacje o tym i o tym, znajdź tego i tego człowieka. Policja korzysta z ich usług, ze względu na ich szczegółowe analizy miejsca zbrodni. W związku z tym nie narażają się na niebezpieczeństwo, bo nie biorą udziału w akcjach ot choćby pojmania delikwenta.
                Choć oczywiście zdarza się, że nie mogą uniknąć uczestniczenia w jakiejś akcji, choćby dlatego, że nagle znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie, albo ktoś czyhał na ich życie. Ponoć to się zdarza w ich branży.
                Cóż, przynajmniej nie będzie mu się nudziło.
                Hime była dosyć żywą, rudowłosą osobą z piegami na nosie. I była również okrąglejsza niż inne dziewczyny. Nie była gruba, o nie. Miała po prostu okrąglejszą sylwetkę i twarz.
                Angel, czyli Shiki Hua Mei, był jej chłopakiem. Nie był być może zbytnio zazdrosny o nią (w końcu rozumiał, że jak przechodzi ktoś ładny tuż obok, to nie sposób chociaż nie rzucić na tę osobę krótkiego spojrzenia), ale poza Hime świata normalnie nie widzi. Rodzina chłopaka od dawna robiła jako detektywi bądź policjanci w Tokio i Angel dołączył do tego swoistego rodzinnego biznesu.
                To wyjaśnia też sprawę jego codziennego słownictwa. Chociaż pozostali cały czas nad tym pracują.
                A Shadow, czyli Yoh Kuroshi (niestety, chłopak nie zna swojego prawdziwego nazwiska – nikt nie chciał mu powiedzieć, dlaczego), był całkiem spokojną, wyluzowaną osobą, która mogła zasnąć gdzie popadnie, bez względu na porę dnia, miejsce czy sytuację. Ten chłopak tak już miał.
                Firestorm podejrzewał, że Shadow cierpiał na narkolepsję lub hipersomnię*.
                Wiedział natomiast, że w tej chwili grupa Shadowa prowadziła sprawę dorosłego, który teoretycznie popełnił samobójstwo. Dorosłego? Miał zaledwie dziewiętnaście lat, był jeszcze praktycznie rzecz biorąc nastolatkiem!
                A do tego wprowadzali go powoli w takie sprawy – Hime twierdziła, że to dobre ćwiczenie umysłu, takie tajemnicze sprawy. Gdzie potrzebne jest trzeźwe myślenie i logika. A także spryt i bystrość. No i oczywiście znajdywanie nawet najmniejszych szczegółów.
                Angel kiedyś wspominał, że gdyby raz nie znaleźli małego odłamka scyzoryka, na którym były DNA sprawcy, w życiu by się nie domyślili, że nie było to samobójstwo.
                Przestępca miał wszystko dokładnie zaplanowane – znalezienie ofiary, kiedy ten był sam w domu, użycia scyzoryka (którego odłamek został w szyi ofiary), następnie założenia dwóch par rękawiczek, włożenie noża kuchennego w rękę ofiary, zasymulowanie poderżnięcia gardła, a następnie staranne pozbycie się wszelkich dowodów.
                Zbrodnia niemal doskonała. Niemal.
                Westchnął.
                Obudził się kilka dni temu na środku ulicy z wyczyszczoną pamięcią, z bolącą głową. Miał ogromne szczęście, że Yoh przechodził obok (choć był niemalże święcie oburzony, kiedy mówił, że przez Firestorma omal nie potłukł mandarynek) i że mu pomógł.
                Firestorm wiedział również, że pociągnął za sznurki i policja z kilku miast przeszukiwała teraz swoje archiwa w odnalezieniu tożsamości Firestorma. Kto wie, może miał gdzieś tam rodzinę, która się martwi, co się z nim dzieje?
                Chociaż w to powątpiewał. Miał przeczucie, że nie miał rodziców ani choćby dziadków. I z jakiegoś dziwnego powodu wierzył, że jego intuicja się nie myli. Nie wiedział, dlaczego. Tak po prostu było.
                Firestorm usłyszał kroki na schodach. Pewnie Shadow i reszta wracała do domu. Angel jak zawsze był niewiarygodnie głośny.
                – Wiesz, nam to wystarczy że ciebie udusimy, a Firestormowi obetniemy włosy i mamy Shadowa jak się patrzy!
                Zgarnął swoje włosy w pięść i spojrzał gniewnie na blondyna.
                – Wara od moich włosów! – Warknął.
                Angel spojrzał ze zdziwieniem na Firestorma, po czym uśmiechnął się złośliwie. Bardzo złośliwie. Firestorm zaczął się nieco martwić tym obrotem sprawy, ale był przygotowany na każdą ewentualność.
                Przynajmniej taką miał nadzieję.
                – A więc w razie co wiemy, gdzie uderzyć, jeżeli będziemy czegoś od ciebie chcieli – mruknął prosto w twarz Firestorma.
                A chwilę potem Angel dostał po głowie od Hime.
                – Kochanie, mimo wszystko jakbyś przestał grozić czy też ostrzegać, jak wolisz to ujmować, byłoby miło. Poza tym też masz fioła na punkcie swoich włosów, nie pozwalasz innym ich tykać nawet kijem.
                Angel wymruczał pod nosem kilka nieprzyjemnych słów, masując się po głowie. Hime zawsze miała niezłe przyłożenie, nie ma co.
                I to nie tak, że Firestorm nie lubił blondyna. Po prostu pierwsze wrażenie bardzo mocno zawiodło w jego przypadku. No bo jak masz zareagować, kiedy jakiś furiat wchodzi do mieszkania, rzuca przedmiotami po ścianach, po czym siada z naburmuszoną miną i tłumaczy, że to przez telemarketera?
                Pierwsze wrażenie do najlepszych więc nie należało.
                Yoh usiadł ciężko obok Firestorma, wziął od niego kubek i napił się trochę herbaty i oddał napój w ręce z powrotem do towarzysza, zanim ten w ogóle zdążył jakkolwiek zareagować.
                – Yoh…
                – Cicho. Ani słowa Hime. Ja już wiem, co ty chcesz powiedzieć. Nie, nie przestanę kraść kubków innym, żeby wziąć kilka łyków herbaty. Czego jak czego, ale akurat tego mnie nie oduczysz.
                Hime westchnęła cicho pod nosem, ale wiedziała, że kłócenie się z Shadowem, kiedy ten nie miał humoru, nie jest najlepszym wyjściem. Nie chciała denerwować go bardziej, niż było to warte.
                Yoh wziął mandarynkę w dłoń i zaczął ją obierać. Wiedział, że jeżeli jest coś na tym świecie, co go uszczęśliwi, to są właśnie mandarynki. Uwielbiał te owoce. Były słodkie i bardzo smaczne, jak się wybrało odpowiednie, były także nie za twarde, ani za miękkie. Owoc idealny.
                – Yoh? Co w zasadzie się stało, że jesteś w takim podłym nastroju? – Zapytał Firestorm, nie mogąc już wstrzymać swojej ciekawości.
                – Kiedy analizowaliśmy tę sprawę z Wisielcem, to mordercy postanowili wrócić na miejsce zbrodni. Wiesz, że nie lubię krzywdzić innych, a tamtą dwójkę postrzeliłem w nogi – odburknął Shadow i wziął pierwszą cząstkę do buzi. – Co prawda nie miałem za bardzo wyboru, ale to nie oznacza, że tego nie cierpię. Krzywdzenie innych czy zabijanie nie należy do najfajniejszych rzeczy na świecie.
                I nagle zasnął.
                I mimo, że Firestorm już wywnioskował, że pewnie choruje na narkolepsję, to nadal wprawiało go w zdumienie fakt, że tak szybko potrafi zasnąć w środku rozmowy. Dla niego to wciąż była jakaś nowość. Intuicja mówiła mu, że jeszcze nigdy nie spotkał się z osobą, która miała tę chorobę bądź też jej objawy.
                – Dzięki temu jeszcze w ogóle żyjesz, Yoh – mruknęła Mei-Lin pod nosem. – I możesz dalej mnie tyrać o to ciasto mandarynkowe.
                Shadow jak na zawołanie obudził się i zrobił proszącą minkę.
                – Ran-Mao, proooszę! Mam jeszcze pięć kilo mandarynek, więc zrób mi!
                – Robiłeś zakupy cztery dni temu, zakupiłeś pięćdziesiąt kilo mandarynek i zdążyłeś już zjeść czterdzieści pięć kilo?
                – Firestorm mi pomógł – wyszczerzył się. – On też lubi mandarynki.
                – W tym problem, że ja zjadłem ich góra dziesięć – powiedział Firestorm.
                – Tym lepiej dla mnie, mogłem ich więcej zjeść – zachichotał cicho.
                – Jesteś takim bezproblemowym człowiekiem Yoh. Zazdroszczę ci. – Angel wyraził swoje zdanie, nie chcąc być wyłączonym z rozmowy.
                – Jak to bezproblemowym? Jak się mandarynki kończą, to jest problem! Big problem, much problem, jak nie ma mandarynek to koniec świata jest! – Shadow oburzył się bardzo wyraźnie.
                – Tak, tak, to już wiemy – zachichotała Ran-Mao.
                Shadow udał obrażone dziecko, nadmuchując policzki, krzyżując ręce na torsie i odwracając głowę od przyjaciół.
                – Niedobrzy wy! Nie wierzycie mi, nie lubię już was!
                – My też ciebie kochamy, Yoh! – Ran-Mao zawołała śpiewnie. Wiedziała, że ten konkretny człowiek nigdy nie umiał gniewać się na nią długo. Tylko Shiki przebijał Yoh pod względem szybkiego wybaczania swojej dziewczynie.
                Chociaż normalnie chował uraz do końca życia swojego i osoby, która się mu naraziła.
                Firestorm westchnął mentalnie.
                Trafiła mu się naprawdę dziwna grupa ludzi do poznania.
                
                Przyśnił mu się las.
                Siedział na polanie, wpatrując się w gwiazdy, a niedaleko od miejsca jego pobytu stała mała, drewniana chatka. Miał pewność, że to był jego dom.
                Przed drzwiami stała piękna, blondwłosa kobieta. Już z daleka widział, że jest to potężna, ale mimo wszystko bardzo kochająca kobieta.
                Czyżby przyśniła się mu matka?
                Nagle jednak na polanę wpadła horda ludzi. Z bronią. Nie wyglądali przyjaźnie. Mieli wykrzywione w złości twarze, a w ich oczach płonęło pragnienie krwi.
                Chciał się zerwać z miejsca, chciał pobiec do tej kobiety, przytulić się do niej, obronić, cokolwiek! Ale nie mógł kiwnąć nawet palcem, był sparaliżowany strachem.
                Kobieta krzyczała. Do niego. Żeby uciekał, nie oglądał się, że ona powstrzyma ich na tyle, żeby zdołał uciec.
                Zawołała jego imię, ale nie potrafił go rozróżnić od krzyków innych ludzi.
                Obudził się nagle, mając niemalże krzyk na ustach. Ale siedział cicho.
                Na policzkach poczuł coś mokrego. Czyżby to były łzy?
                Cały dygotał. Ten sen na pewno nie należał do najprzyjemniejszych do przeżycia. Firestorm wiedział jednak, że nie był to do końca normalny sen. Był zbyt realny, zbyt prawdziwy, zbyt świeży, zbyt emocjonalny do przeżycia. Po prostu zbyt.
                Wstał z łóżka. Spojrzał na zegarek. Była druga w nocy.
                Wyszedł cicho z pokoju, kierując się do kuchni. Może szklanka wody pomoże mu się oprzytomnieć na tyle, żeby się uspokoił?
                – …Mam pewne podejrzenie, co do jego amnezji, ale nie jestem pewien. To, jak opisałeś schorzenie jest jeszcze niewystarczające, ale myślę, że może to być amnezja psychogenna całościowa. – Firestorm nie wiedział, czyj był to głos.
                – Czyli?
                – Nie pamięta historii swojego życia, ale ten typ amnezji może ustąpić w jednej chwili. Dzień wcześniej nie pamiętał, kim w ogóle jest, a następnego dnia już wie wszystko, kim jest, co robił i tego typu rzeczy. A więc uważaj, Yoh, bo jeżeli przygarnąłeś seryjnego mordercę do domu, to może być z tobą krucho.
                Firestorm, całkowicie rozbudzony, przeklinał w tej chwili swoją ciekawość, kierując swe kroki do salonu. Naprawdę nie powinien tego robić. No ale cóż może poradzić, że jest zainteresowany dowiedzeniem się, z kim Shadow rozmawia na jego temat?
                A przynajmniej podejrzewał, że to on jest obiektem ich tematu.
                Spojrzał delikatnie przez drzwi do salonu i aż się zachłysnął.
                Co prawda Yoh wyglądał normalnie, siedział na kanapie, w ręku trzymając kubek, ale jego towarzysz…
                Nie miał nóg.
                Zamiast tego miał coś w rodzaju półprzezroczystego ogona.
                Nagle Yoh spojrzał na Firestorma, a ten spanikowany uznał, że wpadł po uszy.
                Przynajmniej do czasu, aż Yoh nie uśmiechnął się i nie pomachał mu ręką, żeby wszedł do środka. Zrobił to ostrożnie, czując, jak jego mięśnie były napięte do granic możliwości, a jego zmysły wariowały, nawet jeśli instynkt mu podpowiadał, że nic nie czyhało na jego życie, a już tym bardziej nie ten dziwny człowiek bez nóg.
                Usiadł sztywno obok Yoh, pilnie obserwując osobę w białym kilcie medycznym.
                Był to wysoki i przerażająco chudy mężczyzna o blond włosach, z dużymi cieniami pod oczami i sinymi ustami. Pod kiltem nie miał żadnej bluzki, przez co było widać, że na torsie miał inny kolor skóry przyszyty do ciała.
                Ten facet zdecydowanie bardziej potrzebował lekarza niż sam Firestorm. Co tam jego amnezja, ten gość wyglądał, jakby nie jadł już od dwóch miesięcy a nie przespał co najmniej całego tygodnia!
                Firestorm poczuł, jak dreszcz przechodzi mu po plecach, kiedy tylko mężczyzna uśmiechnął się do niego lekko. Ten facet zdecydowanie go przerażał. Yoh chyba był szalony, skoro się z nim zadawał.
                – Ach, więc mnie widzisz. Dobrze wiedzieć, badanie przejdzie łatwiej niż sądziłem na początku.
                Zmarszczył brwi na to oświadczenie. Coś było tu nie tak. Od kiedy w ogóle się zgodził na przeprowadzenie jakiegokolwiek badania na nim?
                – Nie martw się, Firestorm. On chce tylko się upewnić co do swoich podejrzeń. Ten duch to Johann George Faust VIII, jest moim przyjacielem.
                – Duch?
                – No a czy kiedykolwiek widziałeś osobę, która zamiast nóg postanowiła być oryginalna i wytworzyć półprzezroczysty ogon? Pomyśl trochę, zastanów się, jak w mitologii zostały opisane duchy.
                Firestorm zastanowił się przez chwilę i uznał, że faktycznie Faust pasował do tego opisu. Co nie zmieniało jego opinii, że wolałby raczej nie poznawać tego jegomościa. A przynajmniej nie w tym życiu.
                Firestorm uznał, że miał jak na razie dość spotkań z dziwnymi osobami przynajmniej na ten rok. To może źle wpłynąć na jego dobre zdrowie psychiczne, które bardzo lubił i wolał je zachować.
                Szkoda tylko, że nikt dookoła tego nie respektował.
                *Hipersomnia – nadmierna senność w ciągu dnia wraz z napadami snu niezależnie od miejsca i pory. Uznaje się hipersomnię za jeden z objawów narkolepsji.
                Darka: Wiem, zabijacie mnie wzrokiem za to zakończenie XD Ale co tam XD
                Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, ale dzisiaj wyjątkowo wcześnie wróciłam ze szkoły, to mogłam skończyć pisanie tej notki. Wiem, że się cieszycie XD
                Cóżem mam jeszcze powiedzieć?
                Kyuu: Może to, że zamiast się uczyć czy pisać notki na bloga to czytasz jakieś one-shoty na ff.net?
                Hao: A może to, jak próbujesz na przekór wielu ludziom wyswatać węzłem małżeńskim…
                Darka: Cicho! To ma być później dopiero! Nie spojleruj XD
                Yoh: Teraz będą w głowę zachodzić, o jaki paring ci teraz chodzi -.-”
                Darka: No co zrobisz jak nic nie zrobisz? Ale nieważne to!
                Z mojej strony to już wszystko, trzymajcie się ciepło, ludziki!
                Pozdrawiamy!
                Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
PS: W kilka dni wbiliście więcej wejść na pierwszą część SK - Cosplayer czy nie cosplayer? i ta notka oficjalnie przebiła najpopularniejszy post o urodzinach Aphrodi'ego teraz prawie dwukrotnie! Fajnie, że wam się pomysł serii spodobał ^^

2 komentarze:

  1. Czuję, czuję XP
    Czyli Yoh to tutaj taki Sherlock Holmes? Tylko bardziej leniwy, mniej inteligentny i uzależniony o mandarynek?
    Yoh: Mniej inteligentny?! Obrażam się >.<
    W takim razie gdzie kokaina 7%, skrzypce i dziwna czapeczka...? Eee, dobra, Shun, miałeś rację, jednak przedawkowałam Sherlocka xD
    Shun: No widzisz?
    No ale co ja poradzę, że jego teksty podbijają moje serce? Na przykład:
    Jakiś gość: Mieli rację. Jesteś krwawym psychopatą.
    Sherlock: Inteligentnym socjopatą. Z twoim numerem telefonu C:
    Heh xD
    Ugh, nie mogę się przetrawić, że nazywają Hao per Firestorm -,- Niech oni już poznają jego prawdziwe imię, bo jeszcze trochę, a zacznę wyobrażać sobie Hao w lateksowym stroju i ognistą peleryną powiewającą niczym ta Supermana >.>
    Aaaa, czyli jednak są szamanami.... Ale w takim razie mają bardzo łatwą robotę! Po co rozkminiać kto popełnił zbrodnię skoro można zapytać o nią wprost? XD No i Faust duchem? Napiszesz jak umarł? Bo mnie to zaciekawiło xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wszystkim to jeszcze będzie, nie martw się ^^
      A z tymi zbrodniami to tak prosto nie ma, że spytają ducha jak to było i tyle, nie ma tak łatwo, bo by mi się zupełnie rozleniwili XDD
      Yoh: Coś w tym jest.
      Co do przezwiska Hao... Jeszcze na trochę ono zostanie, a przynajmniej do czasu, aż nie odzyska pamięci. Minie trochę czasu, aż się wykuruje z amnezji, więc wiesz... XD
      Poza tym Haoś już zadbał o to, żeby nigdzie na świecie nie było jego kartoteki w jakimś pierwszym lepszym mugolskim urzędzie. O wizerunek trzeba dbać!
      Dla Yoh mandarynki są jak kokaina, czapkę zastępują słuchawki a skrzypce nowy zegarek na ręku, może być? XDD
      Co do Fausta... Wiesz, to bardzo dobry pomysł XD Na początku miał to być jakiś anonimowy duch, ale uznałam: ,,Niee, zabiją mnie, jeżeli z SK będą tylko bliźniaki i fakt, że szamaństwo istnieje, więc wrzucę Fausta, a co!".
      Hao: A to wywiązało się z dziwnej sytuacji szukania kolejnych obrazków na kompa...
      Znalazłam BOSKIEGO Fausta *q*
      Hmm, chyba na wszystko już odpowiedziałam... A teraz wracam do nołlajfienia w gry XDD
      Pozdrawiamy!
      Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia ^^

      Usuń