czwartek, 22 maja 2014

D.Gray-Man,cz.3-Przygotowanie do...balu?

Sieeeeeemanko,drodzy czytelnicy!Tęskniliście za mną?
Kyuu:Nie łudź się.
No wiesz,potrafisz zepsuć humor >.< No,ale nie ważne to!To już kolejna część tejże serii one-shotów.
Naru:Chyba się nimi nie znudziliście,co?
Sasuke:Uznajmy,że taka,że tak to ujmę,mina,to świdrujące spojrzenie:,,@.@''
Mam dziś coś taki dobry humor,wiecie?Ale,ale,bez zbędnego gadania,zapraszam do czytania.
---------------------------------------
Darka razem z chłopakami poszli do jej pokoju,aby omówić coś w rodzaju zarysu planu:
-Dobra,a więc,za niedługo wyruszam na misję do Tokio,wy macie być wtedy na miejscu.Pomożecie nam,czyli mnie,Allenowi i Kandzie,znaleźć Innocence.Szukajcie dziwnych anomalii czy czegoś tam dziwnego.Wszystko jasne?
-Jak słońce,Darka-san.-powiedział Sasuke.
-Świetnie,mamy jechać za jakieś...sześć godzin.To ja zacznę pakować moją broń,a wy już ruszajcie!A,Kyuu,załóż soczewki,wystraszysz całą Japonię.
-HAI!
I już ich nie było.Wzięła szybki prysznic,po czym dziewczyna podeszła do szafy i zmieniła ubranie na bardziej adekwatne.Bo do tej pory miała założone czarne,materiałowe rybaczki i białą luźną koszulkę.Na nogach miała krótkie białe skarpetki i czerwone trampki z białymi sznurówkami.Zmieniła to ubranie na czarne długie spodnie,czarne pirackie kozaki na lekkim podwyższeniu z czerwoną podeszwą,czarną koszulkę na ramiączka,swój ulubiony czarny płaszcz bez rękawów do kolan,mundur Czarnego Zakonu i złote kółka na uszy.Do plecaka wrzuciła kilka ubrań na zmianę,coś do picia i kilka kanapek do jedzenia.Położyła plecak na starannie pościelonym łóżku,a sama ciemnowłosa włączyła muzykę na komórce i słuchała jej na słuchawkach,głównie ,,Futatsu no Kodou to Akai Tsumi'' zespołu On/Off i,,Still Doll'' Kanon Wakeshimy(coś dla fanów Vampire Knight^^).Po jakiś trzech godzinach zrezygnowała z tego zajęcia na rzecz pójścia do Jerry'ego na posiłek.Zjadła pierogi,które jakimś niebywałym cudem były w zapasach kucharza i wróciła do pokoju i odesłała Shiro i Kuro do domu,spojrzała na zegarek,który wskazywał 20.45.
,,Mam jeszcze sporo czasu.No i co ja będę robić?"-myślała ciemnowłosa,a po chwili jej wzrok padł na szafkę,na której była książka,którą czytała milion razy:,,Pojedynki Wampirów".
,,No to ją przeczytam po raz milion pierwszy^^".-po czym podeszła do szafki,wzięła książkę i położyła się na łóżku,zagłębiając się w lekturze.
------------------------------------------
Allen,wchodząc do pokoju,myślał tylko o tym,że czekają go spore wydatki na nowe ubrania.Przede wszystkim:wymiana spodni,absolutna konieczność.Niektóre koszulki,które wcześniej były za luźne,teraz pasują jak ulał,więc jest nieźle z górną częścią garderoby.Butów na szczęście nie musiał wymieniać.Ale i tak pozostają spodnie.
,,No cóż,załatwię sobie coś w Tokio,po misji,a może nawet w trakcie,podczas wolnego czasu?"-pomyślał białowłosy.
Poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic,po czym wyjął małą walizkę,do której spakował kilka koszul i koszulek,zostawiając miejsce na te pary spodni,które zakupi w mieście.Włosy związał czerwoną wstąszką,którą zwykle nosił związaną na szyi,kiedy nosił koszule.Wyszedł z pokoju razem z walizką oraz Timcanpy'm i skierował swe kroki na strych.Wiedział,że znajduje się tam stary fortepian,ale zachowany w bardzo dobrym stanie.Spędził tam czas aż do za dwadzieścia 21.Zszedł do stołówki,zjadł szybki posiłek i wyszedł z Kwatery.Pozostało teraz tylko czekać przez te piętnaście minut.
------------------------------------------
Kanda,tak jak reszta,wrócił do pokoju i wziął prysznic.Założył nowe ciuchy i spakował walizkę.Wziął Mugena i zaczął go ostrzyć,ale zajęło mu to raptem 15 minut,bo nie miał jakiś niedociągnięć.Yuu zdecydował się do czasu zbiórki pomedytować,żeby czasem nie zaczął ciąć Kiełka Fasoli,albo,co gorsze,dziewczyny z piekła rodem(nie przesadzaj,Kanda,aż tak zła nie jestem przecież,inaczej moja drużyna już dawno by ode mnie zwiała^^).Wolał nie myśleć,co się może z nim stać.Potrząsnął szybko głową,zaczął oczyszczać umysł,wyciszać się i zaczął medytować.Po dziesięciu minutach Yuu niemal przestał oddychać,bo klatka piersiowa poruszała się baaardzo powoli i płytko,ale taki mały defekt przy medytacji.Kiedy skończył,zegar ścienny pokazywał godzinę 21.
,,Trzeba się zbierać.''-pomyślał.Zjadł kanapki,które leżały na małym stoliku i wyszedł przed Kwaterę,gdzie czekał już Allen.Zostało im czekać tylko na Darkę.
-------------------------------------
Jakieś pięć minut przed czasem zza nowych drzwi Kwatery wyszła Darka,niosąca swój plecak na jednym ramieniu.Kiwnęła do chłopaków,po czym poszli nad rzekę(chyba mają takie coś,skoro płyną łódką,co nie?) i po chwili weszli do łódki,gdzie czekał już na nich poszukiwacz.Okazał się nim być Mari(tak,dobry znajomy Yuu:3).Uśmiechnął się do grupy,która przyszła i skłonił lekko głowę przed Darką,co ta odwzajemniła.
,,Nawet Mari?Co to za kobieta,przecież on nigdy nie pochylił przed kimkolwiek głowy!"-zacne myśli Yuu.Jednak dopóki Kanda nie wda się w pogawędkę ze swoim sumieniem,Darka nie dowie się o jego myślach.
,,Przynajmniej mam święty spokój,narratorze,nie to co Hao."-żyłka zapulsowała Darce na skroni.
Oj tam,nie zajmuj się mną,tylko podróżą do Japonii.Ech,nieważne.Darka,odłóż ten kiścień,bo ludzie się na ciebie gapią.
Darka:*Chowa nadąsana i ze wściekłą miną kiścień*.
Z nich wszystkich tylko Allen wiedział,o co chodzi,bo poznał dar Darki i uśmiechnął się współczująco do bliżej nieokreślonej dla niego osoby,bo w tamtą stronę patrzyła dziewczyna.Zobaczył,jak Darka chowa narzędzie i posłał do mnie spojrzenie mówiące,,Lepiej z nią nie zadzieraj,bo to może się źle skończyć...dla ciebie.".Cholera,muszę powiedzieć,że Allen ma rację.
Darka:Narratorze!Ty nie masz opisywać swoich rozterek,tylko to,co się dzieje wokół nas,do ciężkiej cholery!
Co?Ach,tak,przepraszam,Darka.
Bohaterowie tejże misji już wysiedli z łodzi,po czym skierowali się do pobliskiego miasta,gdzie zakupili bilety i wsiedli do pociągu.Czeka ich całonocna podróż.Allen usiadł obok ciemnowłosej dziewczyny,a Kanda obok Mari'ego po przeciwnej stronie.Białowłosy po chwili zasnął i opadł na ramię Darki,ale ta nawet nie zwróciła na to uwagi,zaczytana w pierwszej części ,,Harry'ego Pottera",ze słuchawkami w uszach.Mari zdziwił się trochę,a Kanda już się przyzwyczaił do dziwnej osoby towarzyszącej im kobiety.No bo trzeba sobie jakoś radzić,co nie?Tim leżał sobie na fotelu obok białowłosego.Jechali całą noc,a jedyna dziewczyna w zespole przeczytała po raz setny wszystkie części ,,Harry'ego Pottera".Kiedy dojechali do Tokio,była siedemnasta godzina.Darka wyjęła dziwne dla jej towarzyszy urządzenie i po chwili przyłożyła je do ucha.To urządzenie okazało się być telefonem komórkowym.
-Hej,Kyuu,gdzie jesteście?
-Przy bramkach na stacji,pospieszcie się,bo strażnik dziwnie się na nas gapi.
-Dobra,zaraz będziemy.
I się rozłączyła.Schowała komórkę z powrotem do kieszeni,złapała Kandę i Allena i poszli do bramek.Faktycznie tam już stali ludzie ciemnowłosej.
-Cześć,Darka-san.Załatwiliśmy mały apartament,bo chyba nam się wydaje,że nie chcesz mieć zniszczeń,poza tym pokoje na dłuższą metę są nieopłacalne.W środku są pokoje dwuosobowe,ale ty będziesz miała sama.-powiedział starszy bliźniak.
-Zgoda.No to na co czekamy?Chodźmy!
I poszli do pobliskiego...eee...hotelu?Tak mi się wydaje.Weszli na odpowiednie piętro i oczom podróżników ukazał się skromny,ale wygodny apartament.Mały salonik z beżową kanapą i fotelami w tym samym kolorze,mały przeszklony stolik,kolorowy dywan,na ścianach wisiały obrazy.Była też mała kuchnia,a z każdego pokoju przylegała łazienka.W środku miał pięć pokoi.
-Już się podzieliliśmy:Naru ze mną,Sasuke z Hao,Ichigo na razie był sam,ale teraz będzie z Allenem,Kanda będzie więc z poszukiwaczem,Mari,prawda?A Darka-san będzie miała osobny pokój.
-Świetnie,więc pokarzcie mi,gdzie tymczasowo mieszkam.
Hao wskazał pokój,a Darka zaraz do niego weszła.Kanda,Mari i Allen też znaleźli swoje pokoje i po chwili cała czwórka wyszła do salonu.
-Darka-san,były pewne anomalie w jednym z budynków,ale non stop trwają tam bale,więc nie można wygodnie powęszyć.Jeżeli chcemy się czegokolwiek dowiedzieć,trzeba wbić na imprezę.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.Nie przewidziana sytuacja.
-No pięknie.Załatwienie strojów nie będzie trudne,ale co z tymi trzema?Musimy się przebrać,bo Milenijny nie śpi,wbrew pozorom.
-O co ci chodzi?-spytał podejrzliwie Kanda.
-O to,że nie jestem pewna,czy potraficie się zachować jak nie wy.Czyli,Kanda musiałby być miły,Allen zmienić fryzurę i kolor oczu,i zasłonić bliznę,a Mari załatwić sobie włosy.
-Ale jak mam zmienić kolor oczu i włosów i zasłonić jeszcze bliznę?
-O to się nie martw,jestem z XXI wieku,już dawno wymyślono soczewki barwiące.-wskazała właśnie na Kyuu,który takie soczewki właśnie miał założone-A peruki były jeszcze w antyku,jeżeli się nie mylę.Barwienie twarzy z resztą też,więc nie masz sięczym przejmować.To nie jest trudne.Jest coś,co jest dużo trudniejsze...Nauczyć Kandę zwrotów grzecznościowych i bycia miłym.
WDP&Allen:O.O
Kanda:@.@Nawet się nie waż.
-Mój drogi,jeszcze zrobię z ciebie dżentelmena,ale nie takiego,jak z piosenki PSY:Gentelman,bo to poroniony typ tegoż mężczyzny(dżentelmena,ja tam samego gościa lubię^^).
Kanda popatrzył przez chwilę Darce w oczy i zrozumiał,że ta nie żartuje i mówi poważnie.Zrobił wielkie oczy,kręcił głową i powoli,jakby nie chciał,żeby ktokolwiek zauważył,stawiał ostrożnie kroki do tyłu,kierując się do swojego pokoju,cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z dziewczyną.
,,Ona nie żartuje...Trzeba uciekać,póki mam jeszcze szansę."
-Nie uciekniesz,Yuu i ty dobrze o tym wiesz.-uśmiechnęła się delikatnie i niewinnie jedyna dziewczyna w pokoju.
Kanda stanął jak sparaliżowany,jeszcze szerzej otworzył oczy(o ile to było jeszcze możliwe) i nadal patrzył w błękitne z daleka oczy dziewczyny(bo moje oczy to taki fenomen,że z bliska są żółto-niebiesko-zielone,a z daleka są błękitne).Nawet nie miał odwagi wyciągnąć przeciw niej Mugena za to,że nazwała go po imieniu.I wtedy zrozumiał,w czym tkwi jej siła:nie po sposobi walki,siły uderzeń itp.itp.,tylko po tym,jak potrafi sparaliżować człowieka samym spojrzeniem i uśmiechem,który przecież nie zapowiadał czegoś strasznego.Przez chwilę widział Demona w ludzkiej postaci dziewczyny,nawet wydawało mu się,że błękitne z pozoru oczy stały się na sekundę ciemno-czerwone.Ciarki przeszły mu po plecach.
,,Jeżeli każda kobieta tak potrafi,to już zawsze będę kawalerem..."-pomyślał śmiertelnie przerażony Azjata.
WDP nic sobie z tego nie robiła i poszli zrobić coś do jedzenia dla wszystkich.Kanda walczył ze sobą,żeby się poruszyć i uciec od ciemnowłosej jak najdalej od niej.Allen przyglądał się temu w milczeniu,nie chcąc psuć sobie zabawy.Tim też patrzy się w nich jak w obrazek,nie chcąc przegapić żadnego szczegółu,aby później puszczać w nieskończoność Allenowi,bądź także Crossowi,jeżeli w ogóle się znajdzie i wróci.Yuu mierzył się z Darką na spojrzenia.Po chwili jednak chłopak się poddał woli dziewczyny i teraz jest zdany na jej łaskę i niełaskę.Po chwili Yuu uczył się pod czujnym okiem Darki,jak być osobą miłą i jak powiedzieć dziewczynie,że nie chce już jej słuchać,nie urażając jej uczuć.Tego drugiego przysłuchiwał się również Allen,bo coś tam wiedział od Mariana,ale jak każdy wie,lepsze są informacje z pierwszej ręki.Po jakichś dwóch godzinach Hao zawołał wszystkich na posiłek,a Yuu wyglądał na tak zmęczonego,jakby go ciągnięto przez osiem kontynentów(liczymy Atlantydę,ludzie^^).Po zjedzeniu posiłku nasi bohaterowie poszli spać ze względu na nieprzespaną noc przez kilkoro z nich i potrzeba odpoczynku przed jutrzejszym balem.
---------------------------------
Następny dzień,dwunasta w południe(taaa...bo kiedy może ono być,co-.-?)
Cała grupa już stała na nogach po posiłku zaserwowanym przez Naru,co,okazało się,było bardzo smacznym jedzeniem,które przygotował.Pognali na miasto,żeby kupić sobie jakieś garnitury,a Darka-sukienkę.No i jakieś odpowiednie buty.Weszli do dość sporego sklepu i rozeszli się na różne strony.Jedyna dziewczyna w grupie czekała na nich pod drzwiami już po pół godzinie.
,,I mówią,że to kobiety są niezdecydowane i potrzebują dużo czasu."-pomyślała.
Czekała jeszcze przez pół godziny,aż wreszcie chłopacy raczyli się ruszyć i przyjść na miejsce spotkania.Allen kupił sobie przy okazji kilka par nowych spodni.Wrócili do mieszkania i zorganizowali sobie jakiś obiad.Trochę pogadali,Darka maltretowała Kandę dobrymi manierami,Allen i Tim patrzyli na to jak na piękny obrazek,a reszta gerała w karty.Naru kosił wszystkich,dopóki Allen nie dołączył do gry.Jednak po którejś rundzie z kolei jedyna dziewczyna w pokoju dziewczyna kazała im przestać grać i zarządziła przygotowania do balu.Chłopacy szybko przebrali się w garnitury,tylko Darka nie założyła swojego stroju.Panowie różnili się tylko kolorami krawatów i ewentualnych dodatków.Allen i Kyuu założyli soczewki,teraz demon miał soczyście zielone oczy,a białowłosy ciemno-niebieskie,niczym chmurne niebo przed burzą.Darka zaplotła Kandzie warkocz,żeby trudniej było go rozpoznać w tłumie.Trzeba było też trochę rozjaśnić skórę,żeby jak najmniej Yuu przypominał Kandę.Allen założył brązową perukę w takim samym odcieniu,kiedy był jeszcze mały,miała też odpowiednią długość.Chłopak ,,oplótł''swoje białe włosy tymi sztucznymi i związał czerwoną wstążką,którą zwykle nosił na szyi.Udało się także bardzo dobrze zamaskować bliznę na twarzy.Mari też założył perukę,ale była ona krótka ze względu na przyzwyczajenie do braku włosów(sorry...ale nie zauważyłam,żeby akurat on miał jakiekolwiek włosy=.=).Reszta męskiej części nie musiała się jakoś specjalnie charakteryzować,ponieważ i tak nikt ich nie znał.I nareszcie Darka mogła pójść się przebrać.Kiedy wyszła z pokoju po jakiś piętnastu minutach,dziewczyna miała na sobie krwisto-czerwoną suknię do ziemi(niestety,trzeba zachować niektóre wymogi epoki...)z czarną koronką przy talii,opadająca na sukni niczym taka druga sukienka,na dekoldzie(w sensie,że taki jakby kołnierzyk),na rękawach(powiedzmy,że przy nadgarstkach) i na zakończeniach sukni.Na szyi miała srebrny wisiorek,w uszach srebrne kolczyki przypominające pióra,a na dłoni dwa srebrne pierścienie.Nic nie zrobiła z włosami,ze względu na to,że były naprawdę krótkie.Wyglądała,jakby naprawdę szła na bal,żeby tańczyć,rozmawiać i robić inne duperele.Lecz chłopacy nie dali się zwieść i czuli,że ta dziewczyna ma przy sobie mnóstwo broni,nawet jeśli jej nie widać.Dziewczyna spojrzała na chłopaków ustawionych przed nią,sprawdzając,czy są jakiekolwiek niedociągnięcia.Kiedy niczego takiego nie zauważyła,wyglądała na zadowoloną z efektu.Uśmiechnęła się lekko i powiedziała:
-No to jak,idziemy?
-Idziemy!
------------------------------------------
Godzina dwudziesta,Dwór Hrabii Tremblanc
Drużyna Pierścienia,Allen,Kanda i Mari doszli przed dwór,gdzie ma się odbyć bal.Darka trzymała pod rękę Yuu i białowłosego,żeby ten pierwszy nie uciekł,a drugi nie zabił czarnowłosego(tak było w mandze,ale bardziej wygląda na granat...)egzrocysty przy bliżej nadającej się ku temu okazji.
Postanowili udawać,że srebrnooki,teraz niebieskooki będzie udawał brata dziewczyny,Allena Kuronohoshi,Kyuu i Naru mają być jej kuzynami,Kurama i Naruto Kitsune,Hao-przyjacielem jej brata,ze swoim nazwiskiem Asakura,Sasuke ma być dalekim krewniakiem Hao,którzy mimo to dobrze się dogadują,ciemnowłosy również zachował swoje nazwisko.Mari ma być wujem Yuu,a Kanda ma być,o zgrozo,partnerem Darki.Ale żeby nie było:Darka nie chce,żeby przez przypadek jakaś panienka zakochała się we fałszywej osobie,nie znając nawet jego prawdziwej natury.Oszczędza więc bólu tym dziewczynom^^.Czarnooki miał w oczach coś jakby wiadomość:,,Kto ją w jakikolwiek niepokojący sposób dotknie,pożałuje tego''.I ma rację,w końcu dziewczyna ma sporo broni przy sobie...Ichigo ma być starszym bratem czarnookiego.
Weszli do środka i od razu spotkali się z ogromną ilością zapachów perfum,jedzenia itp.Kyuu i Naru ledwie wytrzymali,żeby nie zwymiotować,w końcu mają bardziej wyczulone nosy od reszty.
-Rozdzielamy się,moi drodzy.
Chłopacy kiwnęli głowami i poszli w następujący sposób:Naru i Kyuu,Sasuke i Hao,Allen,Mari i Ichigo,oraz Darka i Yuu.Dlaczego tak?Bo tylko dziewczyna miała wystarczające nerwy,żeby wytrzymać Kandę,no i w końcu ma być jego partnerką,do cholery!
Darka:Narratorze,bez unoszenia się,dobrze?jo8igkfrf
Ech...muszę wziąć jakiś długoterminowy urlop.
Darka:Nie martw się,mam kilka osób na wymianę,żebyś mógł odpocząć^^.
Taa...Daj ty mi spokój,bo Kanda się gapi na ciebie tak,jakbyś właśnie zwariowała.A tak przynajmniej mi się wydaje,bo nie umiem czytać z jego twarzy.I nie wyjmuj broni!Dobra,nieważne.Rozdzielili się i każdy poszedł w inną stronę:Naru i Kyuu do ogrodu(z wiadomych przyczyn...),Yuu i Darka w głąb sali,Ichigo i spółka w stronę bawialni(takie boczne pomieszczenie,żeby odpocząć od tańca,zapalić itp.),a Sasuke i Hao wybrali się na wycieczkę po dworze.
-Czas zacząć przedstawienie...-mruknęła Darka,odganiając jakieś kobiety od Yuu.
Kanda prychnął i rozpoczęli poszukiwanie Innocence na sali balowej.
----------------------------------
No,wystarczy na dziś.Podobało wam się?
Kyuu:Matko,omal nie zemdlałem,kiedy wszedłem do środka.
Naru:Nie ty jeden.
Ichigo:Ja z dusznego pomieszczenia wszedłem z Hao do palarni,tylko tak to pomieszczenie mogę nazwać.Ledwo otworzyliśmy drzwi,a wyleciał na nas dym tytoniowy tak,że zwalił nas z nóg.
Allen:Uwierzcie mi,naprawdę tam śmierdziało,a jestem przyzwyczajony do miejsc zadymionych(głównie przez mistrza,ale to szczegół)...
Hao:My za to zostaliśmy narażeni na przeziębienie...apsik!
Na zdrowie!
Sasuke:Taaa...Hao,tylko mi się nie rozłóż...apsik!
Hao:Przyganiał kocioł garnkowi.
Oj,nie kłócić mi się tu!Żegnamy się!
Pozdrawiamy i niech imprezy będą z wami(pod warunkiem,że je lubicie)!
Darka3363,Wesoła Drużyna Pierścienia i Allen.

Yuu:*Wbiega do środka cały w strzępach i zdyszany*
Yuu,co ci się stało?
Yuu:Aaach...Dopadły mnie...ledwo uszedłem z życiem!
Ale uszedłeś,więc jest dobrze,prawda?
Yuu:Tsk.
Tak myślałam^^.No błagam cię,nie boisz się długiej i bolesnej śmierci,walki z Akumami i Noah,ale bali i kobiet,które na nich są już tak?Serio?
Yuu:Serio.
Czy ty w ogóle starałeś się dać do zrozumienia,że nie chcesz z nimi się umówić czy coś tam i naściemniać,że masz już kobietę swego życia?
Yuu:Serio?*ironia*
Serio,serio.Uwierz mi,jeżeli powiesz,że ta osoba to najwspanialsza dziewczyna,jaką spotkałeś i umie się posługiwać bazooką,takewondo,karate,kung-fu i wszelką bronią palną,to nie powinny wtedy nawet do ciebie podchodzić,uznając,że to może być niebezpieczne.
Yuu:Następnym razem wypróbuję.*wychodzi*
No,a teraz ja wreszcie mogę pójść zrobić sobie herbatę!*również wychodzi*

sobota, 17 maja 2014

D.Gray-man,cz.2-Co ona tu właściwie robi?

Witam was,zacni czytacze tegoż bloga!Jak tam u was?
Kyuu:Nadchodzimy z kolejną częścią D.Gray-Mana.
Naru:Uznajmy,że takie coś ,,^^d",to podniesiony kciuk w górę.
Sasuke:Parę rzeczy się wyjaśni,a przynajmniej taką mamy nadzieję.
Nie przedłużając,zapraszamy do czytania!
-----------------------------------
Reback
Idąc,nawet nie wysilił się na założenie maski,poza tym nie było nikogo na korytarzu,kto by mógł zauważyć pewną zmianę w twarzy i oczach Allena.Nikogo,z wyjątkiem...
----------------------------------
Allen przebrał się i położył do łóżka,a Timcanpy położył się na jego poduszce.Było im ciepło,więc po chwili zasnęli.
-----------------------------------
,,Co to...było?Moyashi i taki wyraz twarzy?Niemożliwe,pewnie mi się przewidziało.''
Te,jakże zacne myśli,miał oczywiście nie kto inny jak Kanda.Yuu właśnie wracał do pokoju,aby się przebrać i pójść na kolację.Po drodze minął Laboratorium,z którego dochodziły dźwięki serii wybuchów,ale nie przejął się tym,wmawiając,że nic go to nie obchodzi.Nawet,jeśli wręcz zżerała go ciekawość,ale zobaczył napis na drzwiach.Wystarczająco go to zniechęciło.Wrócił do pokoju,wziął szybki prysznic,przebrał się i poszedł na kolację.Ze zdziwieniem stwierdził,że nie ma Allena,który zwykle o tej porze siedział na krześle i jadł posiłek.Jerry wręcz rozpaczał z tego powodu,że jego ulubiony egzorcysta nie przyszedł.Yuu,mimo wszystko,zainteresował się trochę.I zaniepokoił.Kiełek przecież nigdy nie opuściłby żadnej kolacji tutaj,chyba że akurat ma misję i Jerry wie o tym.Ale przecież białowłosy nie jest na misji,a nawet go widział po drodze.Komui zaczął sprzątać w gabinecie,Kandę wywaliła po pięciu minutach,a Allen był jakoś taki...inny.Ponadto,te wybuchy w Laboratorium i dziwny zapach.Na razie nic nie łączyło się z niczym i Yuu potrzebuje więcej informacji.Co się mogło dziać,odkąd tutaj doszła niejaka Darka?I CO ona tu właściwie robi?
,,Ale wkrótce się tego dowiem.''-obiecał sobie Azjata.
Zjadł kolację i wrócił do swojego pokoju,aby pójść spać.
--------------------------------------
Kolejny wybuch.Laboratorium pęka w szwach,ale w środku nic nie zostało naruszone.Wszystko stało,jak stało,więc Sekcja Naukowa nie ma się do czego przyczepić.Darka otarła pot z czoła za pomocą chusteczki,po czym zaczęła dodawać kolejne związki chemiczne i te,które zawsze nosiła przy sobie,potrzebne do różnych dziedzin wykorzystywania,w tym scalanie duszy.
-Dodać jeszcze stężony kwas azotowy,potem jeszcze eliksir szybkiego łączenia,następnie jeszcze HNO,dalej odrobinę sproszkowanego złota z srebrem w proporcjach trzy do jeden,mieszanka ziół karmazynu,mięty i cząbru...
Takie i inne dziwne zwroty mówiła do siebie.Całą noc pracowała w Laboratorium i połowę dnia następnego.Nikt nie śmiał jej przeszkadzać.Wiedzieli,czym mogłoby się to ,,wtargnięcie na jej teren'' zakończyć...woleli jeszcze pożyć lub nie mieć uszczerbku na psychice^^".Około pierwszej po południu egzorcyści usłyszeli wyjątkowo długą serię wybuchów,więc Lenalee,zmartwiona,przez drzwi zawołała:
-Darka-san!Wszystko w porządku?!
-Tak,nie martw się,wszystko w jak najlepszym porządku!Powiedz Zakonowi,że jeszcze dwie takie serie będą,a nawet dłuższe!Nic mi nie będzie!
Lenale poszła do brata i powiedziała mu o tym i po chwili znów usłyszęli serię niepokojących  dźwięków.Komui poinformował wszystkich egzorcystów w Zakonie,że taka akcja jeszcze raz się powtórzy i żeby się nie martwili.Kanda nabrał jeszcze większych podejrzeń.Jeszcze nigdy nie było tyle wybuchów w ciągu chociażby miesiąca,a tu nagle seryjnie się pojawiają.Ponadto,Allen nie pojawił się na śniadaniu.On woła o pomstę do nieba za osoby,które nie jedzą pierwszego posiłku dnia,a sam nie przyszedł,choć zwykle to on był jednym z pierwszych.
,,Co Darka i Moyashi mają ze sobą wspólnego?Dowiem się tego wszystkiego,dowiem za wszelką cenę.''-pomyślał Kanda wychodząc ze stołówki.
-------------------------------------
-Ach...udało się!
Darka zrobiła piruet i skakała trochę,ale chwilę później się ogarnęła.Wyjęła chusteczkę i przetarła szybko twarz,chociaż i tak pozostawała sadza,ogarnęła trochę włosy,posprzątała szybko i wyszła z Laboratorium zamykając drzwi i odrywając z nich kartkę.Zostało jej tylko poszukać Allena,który,jak sądziła,jest w swoim pokoju.Przechodząc obok stołówki rzuciła szybkie,,cześć''Kandzie i pognała dalej.Wkrótce była przed pokojem białowłosego.Zapukała i bez czekania na odpowiedź weszła do pokoju.Allen właśnie wychodził z łazienki,ubrany tylko w spodnie.
-Ubieraj się,zaraz podam ci eliksir.
Walker kiwnął głową i ubrał czarną luźną koszulkę długie,za łokcie,czarne rękawiczki.Już był gotowy i wyszedł z Darką i poszli w kierunku gabinetu Komui'ego.
-Kanda,wiem,że tam jesteś,jak chcesz,to idź z nami,ale nie przeszkadzaj.-powiedziała ciemnowłosa.
Taaa...Yuu ich śledził,bo był ciekawy,gdzież oni idą?Darka go nie usłyszała,ale usłyszała,jak czarny anioł zaczął trochę marudzić,że ktoś za nimi idzie.
,,Dzięki Sevillo^^d."
,,NIe ma sprawy.Co ty byś bez nas zrobiła?"
,,Szczerze?Nie mam pojęcia."
Yuu wyszedł z ukrycia,po czym podszedł do pozostałej dwójki.Widać było po oczach dziewczyny,że zarwała nockę,a Allen miał dziwny wyraz twarzy,ale oczy biły nienaturalnym, lekko złotym blaskiem,jakby mówiły,że niedługo stanie się coś niezwykłego.Szli dalej w ciszy i po chwili już byli w gabinecie Lee'a.Ten popatrzył nań przez chwilę,odłożył tęczowy kubek z kawą i zapytał:
-Po co tu jesteście?
Darka podała mu pewne papiery.Komui zaczął je szybko czytać,a po chwili zrobił duże oczy.Nie spodziewał się tego.
-Mamy jedno pancerne pomieszczenie,możecie tam ,,to'' przeprowadzić.Jak już skończycie,to przyjdźcie do mnie,dam wam misję.
Kiwnęli głową i poszli do owego pancernego pomieszczenia za Reville'm.Naukowiec dał dziewczynie klucze i sam się szybko ulotnił.Allen stanął na środku pokoju i zapytał:
-Co właściwie mam zrobić?
Darka podeszła do niego i podała mały zakorkowany flakonik.I zdejmij buty,z ciuchami nie będzie problemu.
-Lepiej usiądź,wtedy wybij ten eliksir.Nie ma dobrego smaku,jest trochę gorzki i kwaśny,lepiej po prostu zatkaj nos i szybko wypij.Nie powinno cię boleć,ale może się zdarzyć,że będziesz się rzucać,zależy od stopnia rozdzielenia duszy.
Egzorcysta kiwnął głową i odkorkował buteleczkę.
-Odsuńmy się Kanda,nawet ja nie wiem,co będzie się dziać.Za każdym razem jest inaczej.-powiedziała ciemnowłosa.
-Ale co będzie się dziać?
I właśnie wtedy się zaczęło.Allen na początku nic nie robił,ale po chwili jego twarz zaczęła to jaśieć,to ciemnieć,oczy,jakby się biły,zmieniały kolor ze złotego w szary i na odwrót.Ręce mu się trzęsły,Allen zaczął się wydłużać.Skulił się trochę,widać było,że coś się ze sobą bije.Darka stała,beznamiętnie patrząc na to,co się dzieje.Gorzej z Kandą.Zaczął się niespokojnie się wiercić,widać było,że zaraz podbiegnie do młodego egzorcysty.Jednak ciemnowłosa go powstrzymała,łapiąc go za ramię i przewracając na ziemię,usiadła na nim,dalej patrząc się na białowłosego.
-Nie wolno nam przeszkadzać,to dałoby nieodwracalne skutki przy łączeniu.Nawet nie powinniśmy rozmawiać,więc cicho,później to wyjaśnię.
Yuu lekko się uspokoił,ale i tak Darka na nim siedziała.Wtedy Allen zaczął głośno krzyczeć.Złapał się za głowę,a Kanda zasłonił uszy i zacisnął oczy.Nie chciał na to patrzeć,ani nawet słyszeć.
,,Po co tu w ogóle przyszedłem?"
,,Bo byłeś ciekawy.Nie potrafiłeś tego powstrzymać i poszedłeś za nimi."
,,Dziwisz mi się?"
,,Nie.Ani trochę."
Yuu właśnie usłyszał głos swojego Sumienia,co oczywiście Darka słyszała.Nic nie powiedziała.Słyszała głośnie przeklinającego Neę,krzyki Allena i cichą piosenkę,śpiewaną przez Sevillo:
,,Kwiat'' wśród ,,chwastów'',
Beznamiętnie patrzy w dal,
Nie znając swego przeznaczenia,
Sądzi,że po prostu żyje,bo musi.

Milczenie jego bólem i nienawiścią,
Nie mogąc o niczym powiedzieć 
Innym wokół niego,
Nie mogąc się obudzić ze swego snu,
Myśli,że po prostu musi żyć.

,,Kwiat",nieznający swego przeznaczenia,
Jego apogeum milczenia powoli upada,
Po latach wreszcie budząc się ze swojego snu,
Nareszcie jest wolny i niezależny.

Apogeum milczenia upadło,
Uwalniając ,,Kwiat'',który stracił pamięć,
Z łańcuchów ciemnych pieczęci,
By wreszcie mógł poznać przeszłość
I zrobić to,co do niego należy.
(Twórczość własna)
Allen także go słyszał.A właściwie słyszał piosenkę przez niego śpiewaną.Było w tej melodii coś w rodzaju kołysanki.Czuło się nutę smutku i melancholię.Białowłosy,pod jej wpływem,uspakajał się i delikatnie sam zaczął ją śpiewać.Zauważył,że uśmierza ból.Zaczął śpiewać odrobinę głośniej,aby po chwili wypełnić nią cały pokój.Darka uśmiechnęła się z myślą,że już niedługo wszystko się skończy.Każdy,kto słyszał jakąkolwiek melodię śpiewaną przez Sevillo podczas łączenia duszy,sam zaczął śpiewać i uśmierzał jakikolwiek ból.Sama ciemnowłosa zaczęła ją śpiewać,delikatnie,cicho,jakby kołysanka była z porcelany.Kanda,jakby także znał tekst,także zaczął śpiewać.Cała czwórka śpiewała i wypełniła kołysanką cały pokój.Allen czuł błogi spokój.Jego głowę wypełniają wspomnienia,te już dawno zapomniane.Spojrzał na sufit.Pierwsza gra na fortepianie.Nauka walki.Uczenie się sztuczek i akrobacji.Szczęśliwe dni z Maną i Crossem.Wojna domowa.Śmierć Many.Prezent od ojczyma,dzięki któremu widzi dusze Akum.Łzy płynące po policzkach Many.Płacz Allena.Zapewnienie,że nie zawiedzie,da radę.Otrzymanie nowego Innocence.Śpiew kołysanki będącej modlitwą.I ciemność.Wszechogarniająca,wieczna ciemność,a jednak rozświetlona przez tajemniczy blask szaro-złotych tęczówek.Delikatny uśmiech.I poznanie swojego przeznaczenia.
Allen wstał i zauważył,że jego spodnie skróciły mu się o jakieś pięć centymetrów.Koszulka,wcześniej bardzo luźna,wręcz workowata,teraz leżała na nim doskonale.Włosy urosły do łopatek.Jedna tęczówka,prawa,stała się złota,ale cera pozostała nadal trupio blada. Allen się lekko uśmiechnął do Darki i Kandy.Dziewczyna zeszła z Yuu,aby ten mógł wstać.Podeszła do białowłosego i powiedziała:
-No,jak się czujesz?Czy warto było?
-Tak.Zdecydowanie warto.I czuję się dobrze,wręcz śpiewająco.Dziękuję!-roześmiał się.
Śmiech i głos jakby nabrały blasku.Wokół chłopaka wyczuwało się najpierw delikatną aurę,ale doświadczona osoba mogłaby też wyczuć coś ciemnego pod nią.Ale białowłosy wie,że ta druga aura jest bardzo niebezpieczna,dlatego też bardzo rzadko jej używał.Kanda ją wyczuł.
,,Jaka...mroczna aura,jeszcze nigdy się z taką nie spotkałem..."-pomyślał.
Allen zaczął się przyzwyczajać do nowego ciała.Skakał,biegał,stał na rękach,a nawet na głowie.Robił gwiazdy i salta,jakby odzyskanie wspomnień tak bardzo go ożywiło.Dawny Allen w porównaniu z tym był smutasem.
-Hahahahahahahahahahahaha!!!Chyba będę śpiewać!

Wciąż wędrując przez świat,
Szukałem czegoś,czego warto by chronić.
NIe znając jej końca,wciąż posuwam się powoli naprzód,
Lecz nie znużyło mi się to,byłem szczęśliwy.

Spotkałem starego człowieka na morzu,
Przeżył wiele przygód,znał się na tym doskonale,
Uznał,że mam jego młodzieńczy zapał,
Ale cele zupełnie się różniły.
Pomogłem mu wrócić z powrotem
Do jego domu.Szczęśliwy wyściskał
Żonę swoją i wnuki z dziećmi.

Spotkałem piękną kobietę,
Stała się dla mnie przyjaciółką,
Pomogłem jej,gdy ta potrzebowała pomocy
Dla swego synka umierającego.
Nic nie chciałem w zamian,
Tylko o nocleg poprosiłem.
Dała jeść,pić i nocleg zapewniła,
A dnia następnego ponownie wyruszyłem w świat.

Spotkałem kiedyś też księdza.
Całe życie spędził w kościele,
Najpierw jako wychowanek księży,a potem
Sam poszedł w ich ślady.
,,Ktoś ukradł hostię!"-powiedział raz.
Znalazłem złodzieja,a ten ze skruchą wyznał,
Że potrzebuje pieniędzy,inaczej jego 
Rodzina z głodu umrze.Ksiądz mu dopomógł
A ten wychwalał dzień ten pod niebiosy.

Wtedy właśnie odkryłem sens mego istnienia:
,,Jestem tu po to,żeby innym pomagać!"
I tak,wciąż wędrówkę kontynuując,
Przemierzał świat w poszukiwaniu osób,
Które mej pomocy potrzebują.
(Twórczość własna)

Śpiewał na cały głos,szczęśliwy i radosny.Darka się śmiała,a Kanda tylko stał pod ścianą,zasłaniając twarz włosami.W życiu nie sądził,że będzie się z takiego powodu uśmiechać!A nawet lekko śmiać.Chyba radość Allena jakimś cudem przeszła na niego.
-Łap,Allen!Chyba będziesz potrzebował zmiany spodni.
Darka odwróciła się,żeby białowłosy mógł się spokojnie przebrać(przyznać się,kto myślał,że jestem zboczeńcem>.>).Spodnie były tylko dłuższe,w końcu Allen tylko się wydłużył.Pasowały jak ulał.Założył swoje długie buty,które,jak się okazało,nadal pasowały.Wyszli z pokoju pancernego i wyruszyli w drogę powrotną do gabinetu Komui'a Lee.Jednak po drodze...
-Jasna cholera!Komurin VII uciekł!
Taaa...no i tutaj znowu trzeba sobie jakoś poradzić.Robot zaatakował,prawie trafiając w Allena i Kandę.Obaj się jednak uchylili.Darka wyjęła dwa noże z butów,wyglądające na całkiem lekkie.
-I co ty chcesz zrobić z tymi nożami do masła?-zapytał Kanda.
-No cóż,na przykład to!
Ciemnowłosa rzuciła nożami,które się obracały i trafiły w szyję Komurina tak,że metal miał duże uszczerbki,a przy zetknięciu się obu metalowych rzeczy(brak synonimów T.T)dość głośno huknęło.Darka podbiegła,wyjęła swoje noże i wbiła je mocniej,odrywając głowę robota.Poleciały iskry,nie ma co.Później podeszła do Yuu:
-Potrzymaj te,jak to ująłeś,,noże do masła''.
Kanda wziął noże i zachwiał się lekko,niemal niezauważalnie.
,,Rany,ale ciężkie!"
-No i co?Nadal uważasz,że to są noże do masła^^?
-Tsk.
-Tak myślałam^^.Dobra,możesz je mi już oddać.
Yuu oddał noże Darce,która je schowała do butów.Poszli dalej,tym razem osiągając cel.
-Widzę,Allen,że się udało.Chwila,a gdzie Komurin VII.
-Tak,udało się,Komui-san.-odpowiedział Allen.
-Co do Komurina,to go rozwaliłam.No co?Próbował nas zabić lub spowodować uszczerbki na zdrowiu,być może nawet trwałe.
Komui,płacząc,podał Darce dokumenty.Przeczytała je szybko i powiedziała:
-Dobra,chłopaki,mamy iść do Tokio,podobno jest tam jakieś Innocence.Idziemy w trójkę plus poszukiwacz,bo to kawał miasta.Wyruszamy o 21.30.Jeszcze mamy osiem godzin.
Rozeszli się do swoich pokojów i zaczęli się pakować.Po godzinie usłyszeli jakiś dziwny ryk.Egzorcyści wyszli na dwór,jednak po chwili wrócili:
-Ogromny Lis jest na dworze,ratujcie się!
,,Pewnie Kyuubi przyszedł:3."
Darka,razem z Kandą i Allenem,wybiegła na dwór i wykrzyknęła:
-Kyuu!Weź się w człowieka zmień,bo ludzi straszysz!Jest jeszcze ktoś z tobą?!
Kyuu kiwnął głową,po czym położył Naruto,Sasuke,Ichigo i Hao,a Kurama zmienił się w człowieka i wykrzyknęli,rzucając się na ciemnowłosą:
-Darka-san!Nareszcie cię znaleźliśmy!To twoje najdłuższe zniknięcie,jakie kiedykolwiek miałaś!
Darka nie mogła uniknąć kolizji i upadła pod ciężarem części swojej drużyny.Zaśmiała się,kiedy leżała tak na ziemi,a ludzie się do niej tulili.
-Nie sądziłam,że się za mną stęskniliście.
-Nawet nie wiesz,jak bardzo!Reszta cię szuka w innych światach,ale zaraz damy im cynk,gdzie jesteś.
-Podajcie im,żeby nie przychodzili tu,tylko żeby do domu wrócili.Niedługo ja też powinnam wrócić.Znając życie,wy chcecie tu zostać.-kiwnięcia głową potwierdziły to,co powiedziała-no cóż,przecież was nie wywalę,a możecie się przydać^^.A teraz zejść ze mnie!
-HAI!
-A właśnie!Hao,gdzie zgubiłeś Yoh???
-Rozchorował się i leży w łóżku z temperaturą.
-Co?!?!?!I ty nic mi nie powiedziałeś?
-Rozchorował się dopiero wczoraj,więc nie mieliśmy nawet jak.Ale nie martw się,Anna z nim została.
Dziewczyna kiwnęła głową:
-Jest w dobrych rękach.Dobra,chodźcie do mnie,trzeba by wam coś wyjaśnić,co nie?
Darka i jej przyjaciele weszli do Zakonu i poszli do jej pokoju.Egzorcyści powoli ochłonęli po tym,co się wydarzyło i wrócili do swoich zajęć.Kanda i Allen spojrzeli po sobie,po czym wzruszyli rękami.
-Kto tam ją zrozumie?-powiedział Allen.
-Kobiety to cholernie skomplikowane stworzenia.-potwierdził Kanda.
Wrócili do swoich pokojów,żeby zakończyć pakowanie.Allen chwilę później poszedł na obiad,a Kanda zaczął medytować.Dziwne rzeczy się dzieją w tym Zakonie.
------------------------------------
Dobra,wystarczy wam na chwilę obecną.
Kyuu:Miło,że ciebie wreszcie znaleźliśmy.Czy ty wiesz,co się w domu działo,kiedy ciebie nie było?
Hao:Gdyby nie Anna,Tsuna i Sakura,nie byłoby czegokolwiek,bo Kenpachi przyszedł.Szukał ciebie i Ichigo,bo akurat był u nas.
Mogłam się czegoś takiego spodziewać =.= .Niestety,nie da się wszystkiego przewidzieć.
Ichigo:Co prawda,to prawda.Jednak do konkretów:Fajnie by było,gdyby część ta się wam spodobała.
Nom,i to bardzo^^.Kiedy pisałam pierwszą piosenkę,słuchałam wtedy opening 2 z Shiki po polsku.Wpiszcie sobie:,,[Halloween NK]Shiki'',to wam wyszuka.Świetna piosenka.
Tsuna:A jaka inspiracja do drugiej?
Cóż...tutaj nie miałam za bardzo inspiracji,sama mi wpadła do głowy^^".
WDP:*Facepalm*.
Oj tam!Żegnamy się!
Pozdrawiamy wszystkich czytelników!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

wtorek, 13 maja 2014

D.Gray-Man cz.1:Jakim cudem Autorka dostała się do Czarnego Zakonu?

Witajcie moi kochani czytelnicy!Dzisiaj pragnę wam zaprezentować coś z D.Gray-Man,a konkretniej to się dowiecie po przeczytaniu.Ale tak na wstępie do opowieści,zacznie mówić Kyuu.
OBOWIĄZKOWE PRZED PRZECZYTANIEM!!!(to w razie,gdyby ktoś tego nie czytał^^"):
Kyuu:Tak więc,Darka-san kiedyś zaczęła eksperymentować w Nietajnym Laboratorium nad czymś tam,podobno na jakiś eliksir rodem z Harry'ego Pottera.Przez przypadek odkryła przejście do innych światów rodem z Mangi i Anime.Wzięła próbkę i mówiąc,że raz się żyje,przeniosła się do świata D.Gray-mana,gdzie przez przypadek stała się kompatybilna z Innocence,które jest bronią przeciw Akumom tworzonych przez Milenijnego Earla.Jakie to było,dowiecie się w trakcie czytania.Oczywiście,jak to Darka-san,nie dała sobie wcisnął żeńskiego typu mundura,a i tak wersję męską nosiła nader rzadko,choćby z powodu,że w Polsce Akumy pojawiają się cholernie rzadko(to fikcja literacka jest).Zmęczyłem się,Naru,dokończ za mnie.
Naru:Okej,a więc,pewnego dnia Darka-san poznała Komui'ego,któremu podała kilka wyników ekserymentów na Innocence.Komui miał przysłać jej jakieś dokumenty,ale nie doczekała się ich w terminie.W takim razie Darka-san wzięła sprawę w swoje łapki i poszła sama do Komui'ego,a jak to się skończyło,dowiecie się w trakcie lektury.
Dzięki chłopaki za tę wyczerpującą odpowiedź^^.I z góry przepraszam za wulgarne słownictwo,no ale to na potrzeby opowiadania XD.Jak coś,to są w miarę ocenzurowane,chyba że nie chcecie...Ale nie przeciągając,zapraszam do czytania...
--------------------------------------
Kanda,Lavi i Allen wracali właśnie po wspólnej misji.
-Ne,Yuu...
Kanda wyciągnął rękę po Mugena,ale Lavi nie dał mu dokończyć tej czynności,mówiąc dalej:
-...Jakim cudem razem z Allenem się nie pozabijaliście?
-Mnie nie pytaj,głupi króliku.I nie mów do mnie moim pierwszym imieniem!
-Allen...
-Może dlatego,że nie chcieliśmy spieprzyć...
-Allen!
-...tej misji,bo nie chcę wiedzieć,co by zrobił Komui-san i mam dość tych jego robotów.-kontynuował niezrażony białowłosy chłopak.
Nagle trójka chłopaków się zatrzymała.No bo jeszcze się nie zdarzyło,żeby główne drzwi do Kwatery Zakonu zostały...no właśnie,co się z nimi stało,bo zamiast nich stał Komurin VI.Na nim stał Komui:
-Witajcie,Allen,Kanda,Lavi!Wreszcie jesteście!
-Komui-san,co się tutaj stało?
-To ja może zacznę od początku...
-----------------------------------
Retrospekcja
Zakapturzona postać właśnie weszła na górę,gdzie znajdowała się Kwatera Czarnego Zakonu.Mimo męskiego munduru egzorcysty,widać było kobiecą sylwetkę.Mundur był długi,ale z jednej strony długie rozcięcie biegło już od uda postaci,jednak jak widać nie przeszkadzało jej to.Mundur miał srebrne emblematy i obowiązkowy Różany Krzyż.Katur był dużo głębszy niż w reszcie mundurów egzorcystów,a mimo to trzymał się doskonale.Postać miała na dłoniach rękawiczki bez palców.Na nogach miała czarne glany z czerwonymi sznurówkami.Spodnie także były czarne.Pogoda była pochmurna,aczkolwiek nie padało.Tajemnicza postać podeszła do drzwi frontowych i ,nie czekając na indentyfikację posągu,wyważyła ogromne drzwi jednym kopnięciem.Kiedy już weszła,ściągnęła kaptur,który zasłaniał jej krótkie ciemne włosy i wykrzyknęła na całe gardło i ile sił w płucach(a tych miała nie mało^^):
-KOMUI-SAN!!!MASZ TRZY MINUTY,ŻEBY SIĘ PRZEDE MNĄ STAWIĆ!!!BO JAK NIE...
Nawet nie musiała odczekać dziesięciu sekund,a sam wołany już się pojawił:
-Darka-san...coż za spotkanie,hehe-zaśmiał się nerwowo Komui.
-Dla ciebie z pewnością nie będą miłe.Gdzie te obiecane papiery,które miałam dostać,notabene,miesiąc temu?!!
-Eeee,no wiesz,nie mogłem ich znaleźć i...
-Masz. Tydzień. Żeby. Zrobić. Tam. Porządki. Z. Papierami. Bo. Inaczej. Spotkamy. Się. Na. Twoim. Pogrzebie. Zrozumiano?-wysłała spojrzenie,które mogło zabijać.
-H-hai...-odpowiedział Komui.
,,Straszna,brrr!''pomyśleli obecni akurat w tej chwili na korytarzu,czyli jakaś połowa Zakonu.
-A teraz,czy ktoś może mi wskazać,gdzie mogę mieszkać przez ten czas?-spytała Darka,już spokojna.
Przed szereg nieśmiało wyszedł Johny.
-Został już tylko jeden pokój,ale nie wiem,czy będziesz chciała tam mieszkać,proszę pani.
-Mów do mnie Darka-san,w porządku?-uśmiechnęła się delikatnie-Gdzież jest ten pokój,że mam się aż obawiać?
-No...obok Kandy.
Dziewczyna zaczęła się głośno śmiać.Zakon się zastanawiał,czy to z nerwów,czy jest raczej szalona.Lub oszalała,kiedy usłyszała,kogo będzie miała za ścianą.
-Jak dla mnie,to może być,mogę mieszkać nawet obok bazyliszka,a i tak nic by się mnie nie stało^^.
,,Dziwna jakaś,ale w miarę miła,wbrew pozorom...chwila,czy ona czasem nie ma męskiego munduru?!''
-Dobra,gdzie ten pokój?
-Zaprowadzę cię-zadeklarował się Johny.
-A,jeszcze jedno,wiedzcie,że jestem z Polski:3.
I poszli sobie w poszukiwaniu pokoju.Reszta Zakonu po ochłonięciu zaczęła wracać do swoich zajęć,a Komui wziął się za sprzątanie.O dziwo szybko mu to poszło,ale Darka ani myśli wyjechać po tygodniu z Kwatery.Najwidoczniej wzięła sobie za punkt honoru doprowadzenie kierownika Kwatery do stania się osobą w miarę dbającą o porządek jako taki w papierach,przy tym korzystała z laboratorium i często chodziła do biblioteki,żeby mieć co czytać wieczorami.
-----------------------------------
-...jeszcze nigdy nie było w moim gabinecie tak czysto,już zapomniałem,jaka jest tam podłoga.
Kiedy Komui skończył opowiadać,Allen i Lavi zaczęli się zastanawiać nad nową członkinią,a Kanda,no cóż...
-Che,jeszcze czego,jakaś dziewczyna mieszka obok mojego pokoju?I co z tego?Przeprowadzi się z tamtąd po trzech dniach.Zawsze tak jest.
-Jeszcze jej nie znasz,Kanda.Ona trzyma dwa wilki w pokoju,ponadto podobno nawet jakiegoś lisa oswoiła,a Rambo i Samara czasem przychodzą do niej na herbatę.
-Jasne,a ja jestem z Uzbekistanu.Nie da mi rady.
-Zobaczymy,Kanda,zobaczymy.
Allen i Lavi poszli już do swoich pokojów(w między czasie siłując się z Komurin VI,po chwili go niszcząc,Komui już od pięciu minut rozpacza nad jego stratą),Kanda też skierował swe kroki do swojego.Kiedy już mijał drzwi,za którymi jest nowa lokatorka,usłyszał soczystą wiązankę przekleństw:
-Kur**jego mać,co to ,do cholery,ma być?!
-Jakie masz bogate słownictwo.-powiedział Kanda,który bez pukania wszedł do pokou ciemnowłosej dziewczyny.Nie przewidział jednak konsekwencji swoich czynów.Chwilę po tym,jak się odezwał na niego wleciały dwa ogromne wilki,jeden czarny,a drugi biały.
-Kuro!Shiro!Zejść mi z tego człowieka!A teraz ty...Co ty do *********tutaj robisz?!Nie widzisz,że jestem,do ******zajęta?!Życie ci nie miłe,że tu przychodzisz akurat teraz?!Wyjazd z mojego pokoju,już!!!
I wywaliła Yuu z pokoju na zbity pysk.
-A i jeszcze jedno:kiedy słyszysz takie,jak to ująłeś,bogate słownictwo z tego pokoju,to nie wchodź,bo następnym razem zapoznam cię bliżej z moją Salą Tortur.Nie nie doceniaj mnie,Kando Yuu.
Po wypowiedzi wróciła z powrotem do pokoju.Kanda jeszcze przez chwilę gapił się na drzwi,a potem przeszedł do swojego pokoju.Był w lekkim szoku,ale nie dawał po sobie tego poznać.
,,Chwila,skąd ona zna moje pełne imię?Przecież na pewno Zakon jej nie powiedział,bo wiedzą,że skończyłoby się to istną rzezią z mojej strony.''
-------------------------------
Następny dzień,rano.
Darka właśnie się obudziła.Jej dwa wilki wylegiwały się na czerwonym puszystym dywanie.Spojrzała na zegarek,który wsazywał...o zgrozo,7.30 rano.Wiedząc,że i tak nie zaśnie,ciemnowłosa dziewczyna wstała,ogarnęła się w łazience i zaczęła się ubierać.Założyła czarną bluzkę na grube ramiączka,granatowe bojówki,te same co zawsze glany z czerwonymi sznurówkami i czarne bezpalcówki.Na szyi miała delikatny srebrny łańcuszek,który dostała od ekipy Will na dzień kobiet.Po chwili zalała i wypiła kawę.Jest już gotowa.
-Kuro,Shiro,idziemy.-zawołała do swoich wilków i poszła na śniadanie,a właściwie tylko po mięso dla Shiro i Kuro,bo sama zwykle nie jadała śniadania.Zwierzęta szybko się zerwały z dywanu i poszły za swoją panią.
Wychodząc z pokoju,natknęła się na Allena.
-Cześć!Ty chyba jesteś Darka,o której opowiadał Komui-san.-uśmiechnął się białowłosy.
-Owszem,to ja,a ty jesteś na pewno Allen Walker.Miło mi cię poznać.-odwzajemniła uśmiech.
-Raju,ale masz fajne psy!Są ogromne.Można...?
-Jasne,ale to nie są psy,tylko wilki.Shiro,Kuro,nie atakujcie go-powiedziała Darka,widząc napięte mięśnie zwierząt.
Allen podszedł ostrożnie i zaczął drapać Shiro i Kuro za uszami.Wilki zaczęły skamleć bardzo zadowolone.
-Dobra,przestań,bo mi się rozpieszczą.
-Idziesz na śniadanie?
-Właściwie to idę po mięso dla Shiro i Kuro,ja nie jadam śniadań.
-Ojej,tak nie można!-zdziwił się-i ty masz w ogóle jak funkcjonować z pustym brzuchem???
-Ja,mój drogi,nie muszę jeść śniadania,źle mi się robi,jak muszę cokolwiek na śniadanie jeść,chyba że mam już ochotę zjeść wtedy coś dobrego,ale ogólnie to nie jem,jak już o wypiję herbatę lub kawę.
-Che,i ty niby masz być silną osobą?-doszedł do nich Kanda.
-A i owszem,zresztą,co ja się będę kłócić,nie chce mi się teraz.A,jeszcze jedno:praszam za wczorajszą akcję,ale nigdy,przenigdy nie wchodź więcej kobiecie w drogę,kiedy ta przeklina za wszystko dookoła.
I w tej jakże miłej atmosferze doszli do kawiarni/stołówki,niewłaściwe skreślić.Allen zamówił,jak zwykle,mnóstwo dango,a Kanda...cóż,nie mam pojęcia^^""""".
-O,Darka-sa~n!Przyszłaś po jedzenie dla swoich słodkich wilczków?Proszę,udało mi się załatwić dwa krwiste steki,jak prosiłaś.
-Dzięki,Jerry^^.
-Nie masz za co,Darka-san.Ale powinnaś jadać trzy posiłki dziennie,a nie jeden.
-Długo mi będziesz to wypominał?
-Dopóki nie zaczniesz jadać jak każdy normalny człowiek.
-To jeszcze z parę lat pomarudzisz...ech,nic to!Kuro,Shiro,aport!
I rzuciła dwoma kawałami mięsa niczym dwoma dyskami wzdłuż drogi pomiędzy ławami.Wilki niemal natychmiast wystartowały i jeszcze będące w locie steki złapały w swoje kły i z zadowoleniem zaczęły jeść.Po posiłku Darka podała im miski z wodą,po czym wyszli.Kanda i Allen byli z deka wytrąceni z równowagi,ale wzruszyli rękoma i poszli jeść.Leenale i Lavi,jak to mieli już w zwyczaju,przyłączyli się do Allena.Yuu usiadł gdzieś w jakimś kącie.Jak sam uważał,nie lubi,jak ktoś się na niego gapi niebezpiecznie długo,chyba,że podczas kłótni,czy walki.Kiedy skończył jeść śniadanie,oddał naczynie do zwrotu i wyszedł na dwór z zamiarem treningu.Jak już doszedł na miejsce,zauważył Darkę trzymającą stoper i zawzięcie na niego patrzyła.Po chwili przybiegły z lasu jej wilki.Ciemnowłosa zatrzymała stoper.
-Ech,trzeba by jeszcze popracować nad wytrzymałością,bo się lekko zmachaliście.Nie udawajcie,przecież widzę.Kanda,wiem też,że tam jesteś,więc nawet się nie chowaj.
Kanda wyszedł zza drzewa.Myślał,że Darka go nie zauważyła,bo już z przyzwyczajenia chdził niemal bezszelestnie.Jeżeli był zdziwiony,to dobrze to ukrył.
-Nie,nie usłyszałam cię,tylko zobaczyłam przez szkiełko stopera.
,,I wszystko jasne,łup szczęścia."
-Też nie do końca,bo zawsze tak robię,żeby widzieć wszystko za sobą.
-Czytasz w myślach?
-Twoja twarz i spojrzenie oczu jest aż nazbyt wymowne,Kanda.Przyszedłeś trochę potrenować pewnie,już sobie stąd idę.
I zrobiła to,co powiedziała.Yuu spojrzał jeszcze na Darkę,kiedy ta szła do Kwatery razem z wilkami po obu jej bokach.Po chwili jednak,jakby nic się ciekawego nie wydarzyło, zaczął trenować.
-----------------------------------
-Hej,Darka!
-O,Allen,miło cię widzieć.Wejdziesz do mojego pokoju?
-Hmm,czemu nie?Mam czas.
Darka podeszła do drzwi i otworzyła je.Oczom Allena ukazał się miło urządzony pokój:łóżko z zieloną pościelą(pierzynka obowiązkowa^^),obok łóżka mahoniowa szafka nocna z ciemnoniebieską lampką nocną,obok niej leżała książka pt.,,Pojedynki Wampirów"pióra Alyxandry Harvey,na przeciwko łóżka był kominek,a pod nim w pewnej odległości leżał puszysty czerwony dywan,na którym właśnie położyły się wilki;za dywanem leżały dwa fotele.Na przeciwko drzwi było duże okno z szerokim parapetem,na którym leżały czerwono-czarne poduszki z frędzlami po krańcach.Na lewo od okna stała pięknie rzeźbiona mahoniowa szafa(nie,nie ta od Lewisa z ,,Opowieści z Narnii'',niestety T.T)i to dość sporych rozmiarów.Obok tejże szafy stała półka z najróżniejszą bronią,można było znaleźć tam przede wszystkim:sztylety,snajperki,baty różnej długości,podwójne pistolety,krótkie katany,łuk krótki i długi razem ze strzałami,a nawet kiścień.Jednak na samej górze znajdowały się dwa ostre jak brzytwa,albo jak kto woli,żyletki ,całe czarne,a ostrze połyskiwało stalowym kolorem kastety.Tak,to właśnie ulubiona broń Darki.A tuż obok,jakby nigdy nic stał regał z książkami.Na innej półce stał bezprzewodowy czajnik do gotowania wody,herbata w torebkach,kawa i różnorodne soki(nie przepadam za gazowanymi napojami,wolę soki^^).Cały pokój był pomalowany na czerwono,ale miał dziwne wzory namalowane na ścianach,ale były piękne.Allen i Darka podeszli do fotelów,a na jednym z nich leżał otwarty Makbet.
-Czytasz Szekspira?
-Nom.A przynajmniej muszę,bo to teraz moja lektura do szkoły.Jeszcze muszę sobie wybrać fragment,aby nauczyć się go i w szkole na polskim przed klasą zadeklamować jak aktorka.Z Hamletem mi się udało,więc teraz czas na Makbeta.A skoro już o tym mówimy...nie musisz udawać miłego chłopaka,skoro to tylko maska.Nie patrz tak na mnie,ledwo da się to zauważyć,ale jesteś bardzo dobry,że się tak chowasz za tą maską tak długo i nikt,nawet Kanda,tego nie zauważyli.
Czternasty teraz odezwał się w głowie Allena:
,,No widzisz,aktoreczko,zauważyła,hihi!"
Czternasty tak właściwie nie jest złym Noah,tak jak reszta.Ma zupełnie inne poglądy.Jest chociażby przeciwnikiem produkcji Akum.Nea,bo tak właśnie ma na imię,lubi ludzi,którzy podziwiają jego grę na fortepianie,na scenie,jego obrazy.Bo Czternasty jest Noah sztuki.Jeżeli ludzie staną się rasą wymarłą do szczętu,a pozostali Noah,razem z Milenijnym Earlem,zostaną,to Czternasty nie będzie się mógł popisywać swoimi umiejętnościami przed publicznością,bo pozostali nie rozumieją takich artystów,jakim jest właśnie Czternasty.Jak do tej pory Zakon nie zauważył,że Allen ma w sobie Noah,ale Allen ma wrażenie,że niedługo wszyscy się o tym dowiedzą.A wtedy żegnaj,o słodka wolności.
-Nea,nie ładnie tak się naśmiewać z Allena.-powiedziała Darka.
,,No właśnie,Nea,nie ładnie...zaraz,zaraz!To ona cię usłyszała?!"
-No ba^^.Posłuchaj mnie,Allen.Powiedzmy,że mam taką specjalną umiejętność do słyszenia czegoś,co ludzie nazywają duchami,aniołami,demonami,wewnętrznymi głosami...ogólnie słyszę wypowiedzi istot,których nie widać.W tym Czternastego.Nie martwcie się,nikomu nie powiem.-powiedziała,kiedy zobaczyła minę Allena i słysząc głośne przekleństwa Czternastego-ale trzeba coś z tym zrobić.Tak naprawdę,Nea jest częścią duszy,która została,że tak to ujmę, ,,odłamana" od całości i stała się w pewnym sensie drugą osobą,drugim ,,ty''.Stało się to wtedy,gdy Mana cię przeklnął.W duszy Nea,TWOJEJ duszy,są pozostałe wspomnienia,które powinny być w tobie,ale nie są.Są tak jakby zapieczętowane w Nea.No na przykład:tak naprawdę umiesz grać na fortepianie,twoje palce to wyczuwają,wiedzą,co mają zagrać,a w głowie pojawiają się słowa,których nie znasz,ale je ZNAŁEŚ.Tak właściwie,to straciłeś parę lat życia,które są ,,zapisane''w Nea.Wiem,że to trochę pokręcone,ale prawdziwe.Więc tak właściwie masz więcej lat niż 15,tak jak myślisz.Ja też nie wiem,ile tak właściwie ich masz.Powiem tak:postaram się jakoś posklejać twoją duszę.Wreście będziesz całością.
-Robiłaś to już,Darka?-spytał Allen.
-Nom,już kilka razy^^.Ale będą mi potrzebne kilka rzeczy:próbka twojej krwi,kilka włosów i skóry.Nie martw się,nie chcę ci ręki odcinać,tylko pobrać z ramienia za pomocą papieru ściernego,to będzie bolało tak,jakbyś szedł i nagle otarł się o ścianę i zostało trochę skóry zdartej,więc to nic wielkiego.
Darka podeszła do szafki nocnej i wyjęła małą strzykawkę,fiolkę,szalkę Petriego(znalazłam ćwiczenie z chemii z 1. klasy,więc jest moc XD),papier ścierny i małą torebkę foliową.Allen już wyrwał kilka włosów,starł sobie skórę na ramieniu z papierem ściernym,a Darka pobrała jego krew,którą wlała do fiolki.Zakryła szalkę ze startą skórą,a włosy włożyła do torebki.Później poszła po folię bąbelkową,którą o mały włos nie zaczęła przebijać, i wyłożyła nią dużą kopertę,do której włożyła wszystkie próbki.Później założyła biały laboratoryjny fartuch i zostawiając Allena w pokoju poszła do laboratorium,który stał aktualnie opustoszały.Zamknęła do niego drzwi  na cztery spusty i wywiesiła kartkę,,Nie wchodzić".Łatwo było rozpoznać jej pismo,bo Darka stawiała nad i kółka,a nie kropki.Napisała po angielsku,polsku i kilku innych językach.Ale nie zapominajmy o Allenie,który nadal siedział w fotelu.Właśnie prowadził zażartą dyskusję z Noah:
,,Naprawdę,nie rozumiem,jak ona poznała to,że noszę maskę.I jeszcze te nowości,o których nic nie wiedzieliśmy.Cholera jasna,co to ma być?!"-wypowiedział się Nea.
,,Nie wiem,ale musiało coś w tym być,skoro powiedziała do Zakonu,że jest z Polski,o czym mówił nam Komui-san."
,,Tia...pewnie masz rację,co nie oznacza,że jestem zaskoczony.No i co teraz?Koniec tych miłych pogawędek."
,,Zacznijmy od tego,że staniemy się całością,więc nie wiem...chyba tak będzie lepiej.Myślę,że będziemy się czuli,jakbyśmy się obudzili z długiego snu.''
,,Być może masz rację.Co nie oznacza,że skończy się gadanie ze mną we własnej świadomości.Jesteśmy jednym...kto by pomyślał,co,Allen?"
,,No na pewno nie ja.Ale mimo wszystko chcę mieć duszę w całości,bo to trochę jakby dziwne,że jestem teraz w dwóch kawałkach.Ale lepiej wrócę do swojego pokoju,te wilki trochę dziwnie się na nas gapią..."
,,No,lepiej zwiewajmy."
I Allen wyszedł z pokoju Darki i zaczął się kierować do swojego.To za dużo wrażeń jak na jeden dzień,więc postanowił się trochę przespać.I zrobił to,co sobie zaplanował.Idąc,nawet nie wysilił się na założenie maski,poza tym nie było nikogo na korytarzu,kto by mógł zauważyć pewną zmianę w twarzy i oczach Allena.Nikogo,z wyjątkiem...
----------------------------------------
Ha!Będę chamem i dowiecie się dopiero w następnej części.
Hao:Mamy nadzieję,że się wam podobało.
Yoh:Czy ktoś z was oglądał bądź czytał D.Gray-Mana?Odpowiedzcie w komentarzach.
Kyuu:My się już żegnamy,bo Darka-san ma rzeczywiście się Makbeta nauczyć grać.
Naru:A tak właściwie to ma sobie wybrać kwestię i się jej nauczyć na pamięć,a potem zagrać przed swoją klasą.
Sasuke:Nie wiem,jak ona może to lubić.
No mogę lubić mogę.Bo uwielbiam teatr!I operę też.Nie byłam jeszcze na operetce,ale byłam już na balecie.Jak byłam w operze,to oglądaliśmy ,,Straszny Dwór" Stanisława Moniuszki.Jak dla mnie było świetne,mimo,że to było rok temu.Ale już nieważne.No to my się żegnamy.
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
Wchodzi Tsunade i Sakura:
Tsuna:Co się tu dzieje?
*Darka przebrana za Hekate mówi kwestię*:To to,że dotąd wasze...eee Tsuna.przeszkadzacie jakby.
Sakura:Ale co ty robisz?
Nie widać?Hekate jestem z ,,Makbeta".I teraz muszę zacząć od nowa...

poniedziałek, 12 maja 2014

I znowu ja^^

Witam was wszystkich,drodzy czytelnicy!
WDP:Witamy,witamy.
Sasuke:Po usłyszeniu werdyktu Wielkiej Rady Wesołej Drużyny Pierścienia,ustanowione zostało,że następnym tematem one-shotu będzie D-Gray-Man!
Tak!Dokładnie tak ma być!Część pierwsza wejdzie już jutro,najdalej pojutrze,więc czekajcie cierpliwie,dobrze?I mam pewne pytanie...Czy was denerwuje to,że niektórzy autorzy przepraszają,że beznadziejnie piszą?Bo mnie osobiście tak.Jeżeli to nie jest specjalnie jakoś uzasadnione,to po co coś takiego pisać?Poza tym po co ta osoba zakłada blog,żeby później przepraszać,za to,co pisze?To bez sensu,jak już się zakłada bloga i pisze się w nim rozdziały,czy one-shoty,to nie przepraszać za to,tylko iść z dumnie uniesioną głową,mówiącą wręcz:,,Tak,ja to napisałam.Póki ktokolwiek czyta to coś,to będę pisać dalej,bo wiem,że to jest czytane.Basta!".Cóż,przynajmniej takie jest moje podejście^^".No,ale kończę przynudzać,bo niepotrzebnie pewnie tracicie czas,czytając moje przemyślenia i dziwne literki w notce...
Tak więc się żegnamy i serdecznie pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

PS.Czy tylko mnie,czy wam też już nic się nie chce robić?Na przykład chodzić do szkoły XD?

niedziela, 11 maja 2014

Bleach cz.3-Wszystko wraca do normy...chyba^^".

Witam was,dzrodzy czytacze tegoż bloga.Jest to już ostatnia część one-shotu o Bleach.
Kyuu:Mamy nadzieję,że wytrzymacie z nami do końca.
Sasuke:Uwaga!Mogą się pojawić tzw.SPOILERY,więc proszę uważać.
A teraz,nie przeciągając,zapraszam do czytania...
----------------------------------
Ichigo,Neko i Yoruichi lecieli prosto na Seireitei.Kiedy byli już nad Pałacem Czystych Dusz,Ichigo wyjął kulę,a reszta położyła na niej dłonie.Powstała niebieska kula,bardzo stabilna,ze względu na lepsze panowanie nad Reiatsu przez Kurosaki'ego.Przebili się przez barierę,tuż przed miejscem spotkania z kapitanami(tam,gdzie się zwykle spotykają).Neko był trochę onieśmielony,ale Ichigo wziął go za ramię i wszedł do środka razem z Yoruichi.
-Hej,Yoruichi-san,masz zamiar pokazać się tam jako kot?-spytał Ichigo.
-Ech?A faktycznie,już!
Czarna kotka zmieniła się nagle w wysoką kobietę o fioletowych(mi się przynajmniej tak wydaje),długich włosach związanych w kitkę,o złotych kocich oczach i szczupłej sylwetce.Na szczęście dla Ichigo Yoruichi miała na sobie ubrania:pomarańczową bluzkę i spodnie z munduru.Neko oczywiście się zdziwił,ale powoli się do tego przyzwyczajał i nie okazywał tego.
-Czyżbyś się tak stęsknił za widokiem mojej osoby,Ichigo?
Nie odpowiedział,ponieważ już za chwilę mieli spotkać się ze wszystkimi.Weszli do pomieszczenia.Stali już tam wszyscy kapitanowie,włącznie z Głównodowodzącym.Nie bawiąc się w uprzejmości,Ichigo wszedł i stanął przed Yamamoto:
-Cześć staruszku.-zawołał Kurosaki.
-Witam cię,Kurosaki Ichigo.Mam nadzieję,że Kisuke już wytłumaczył ci całą sytuację.
-Dokładnie,staruszku.A teraz,ten chłopak stojący niedaleko to Kurono Neko,mój kolega ze szkoły.
Neko stał w pewnym oddaleniu od Ichigo.Lekko się ukłonił,trochę zdenerwowany całą sytuacją.Do czego to doszło?Przecież jeszcze wczoraj nie myślał,że tak szybko spotka Kapitana Głównodowodzącego.I resztę kapitanów.Ukitake już ściskał Ichigo,Soi Fong patrzyła z uwielbieniem na Yoruichi,Byakuya stał jak stał,Tochiro też,Unohana patrzyła na pomarańczowowłosego z zatroskaną miną,kiedy Ukitake zaczął go dusić razem z Kouriaku(nie chce mi się pisowni sprawdzać,czy tak się pisze,więc przepraszam za błędy) i Shinjim.Reszta tylko stała spokojnie.Kiedy już skończono się ściskać,podziwiać i troszczyć,kapitanwie ustawili się z powrotem,a Ichigo,Neko i Yoruichi na przeciwko Głównodowodzącego,tak,że został stworzony prostokąt.Po raz kolejny wziął głos Kapitan Pierwszego Oddziału:
-Skoro już się wszyscy przywitali,to może zaczniemy.tóż jak już wszyscy wiemy,zbuntowani Shinigami już dzisiaj mają opuścić Seireitei,zejść na Ziemię,a potem przejść do Huenco Mundo.Chcemy ich powstrzymać,kiedy będą już szykować bramę Senkai.Mam nadzieję,że Kurosaki Ichigo,Kurono Neko i Yoruichi pomogą nam w tym.Lepiej już idźmy na miejsce.
Shinigami wyruszyli,po drodze zgarniając wice-kapitanów.Po chwili weszli do jakiejś mało znanej części Seireitei.
-Fuj,ale tu cuchnie!
-I do tego coś tu lepkie jest,bo buty mi się kleją do ziemi.
-Nie marudzić!Idziemy!
Nagle tuż przed nimi pojawiła się brama Senkai.Była to nielegalna brama,gdyż widać było niebieskie przebłyski,więc Seireitei nie może nawet tego kontrolować.
-Dobra,musimy wymyśleć jakiś plan...-powiedział Toshiro.
Jednak Ichigo nie czekał na żaden w miarę sensowny plan,tylko wyjął Zangetsu i przeciął bramę Senkai na pół.A potem jeszcze poszatkował na drobne kawałki.Za tą kupką śmieci stał mały oddział Shinigami,najwyżej czterdzieści osób.Patrzyli oni z wielkimi oczami,ale po chwili się ogarnęli i,wyjmując Zanpakuto,zaczęli wołać:
-Jakim cudem się dowiedzieli?!
-Po co tu jesteście?!
-Jak śmieliście przerwać bramę?!
I takie podobne.Jednak Kenpachi nie wytrzymał tych wrzasków i wykrzyknął:
-Zamknąć się,do jasnej cholery!
----------------------------------------------
Zaczęło świtać.Szkoła Shinigami zaczęła się powoli budzić ze snu.Słychać było pojedyńcze wybuchy,ale Urahara nie bardzo się nimi przejmował.Siedział spokojnie obok Kuukaku,z którą prowadził rozmowę o interesach,co przypominało mniej więcej to:
-Za ile sprzedajesz swoje fajerwerki do Świata Żywych?
-Za ***********ryo.
-Że ile?!Nie przesadzasz trochę?Taniej przez Seireitei wychodzi.
-Tak,ale to ja mam najlepsze.
-No cóż,co racja to racja.
Godzina 7.25.Urahara i Kuukaku usłyszęli czyiś głos:
-Hej,widział ktoś Kurosaki'ego i Kurono?-spytała Iris.
-Nie...-wszyscy uczniowie tak odpowiadali.
,,Tia,teraz ja wchodzę do akcji."-pomyślał Kisuke.Kuukaku wyjęła wtedy popcorn,rozsiadła się wygodnie i zaczęła oglądać,jakby to miał być występ kabaretu.
-Ja mogę to wyjaśnić,Iris-sa~n!-wykrzyczał Kisuke,idąc w stronę nauczycielki.
Szatynka spojrzała na niego swymi czarnymi oczami:
-A ty to kto?
-Można by ująć,że jestem wysłannikiem z Seireitei.Kurosaki-san i Kurono-kun zostali pilnie wezwani przez Kapitana Głównodowodzącego,jakaś sprawa S+,więc nawet nie wiem,o co chodzi.
-Nie byłabym tego taka pewna...
-Daj pani spokój,sto lat temu wysłali mnie na banicję do Świata Żywych i od tamtej pory tam żyję,więc skąd mam niby wiedzieć?Od Kapitana?Hahahaha,zabawne!-zaśmiał się Kisuke,zawzięcie przy tym machając wachlarzem.W rzeczywistości denerwował się jak mało kiedy.
-Dlaczego miałabym tobie wierzyć,hmmm?Skąd mam wiedzieć,że nie zostali porwani?
-Bo tutaj mam papiery od Kapitana Głównodowodzącego i...
W tym momencie zadzwonił telefon.Okazał się on należeć do Urahary.
-Moshi moshi,Urahara Kisuke desu?O,Yoruichi-san!Co?Tak szybko?I co z Zarakim?Zawiedziony mówisz...No cóż,niełatwo go zadowolić,wiesz o tym.Już tu lecą?Aaaa,rozumiem.Dobra,narazie.-rozłączył się.-zaraz pani się wszystkiego dowie z pierwszej ręki,Kapitan Yamamoto już tu leci razem z Kurosakim-san,Kurono-kun,Ukitake i Ikkaku z Yumichiką.Powinni być za małą chwilkę.
-Mam na to jakąś gwarancję?
I wtedy drzwi otworzyły się z impentem i weszli wymienieni wcześniej przez Uraharę Shinigami.
-Kurosaki-kun,Kurono-kun!Dlaczego macie szaty Shinigami,nie zakończyliście jeszcze edukacji!
-Kurosaki Ichigo nie będzie się tu dłużej uczył,nie potrzebne mu to.Co do Kurono Neko to został już przyjęty przez kapitana Zaraki'ego do 11.oddziału po udanej akcji powstrzymywania zbuntowanych Shinigami.
-Mówiłem,że będziesz w 11.,Neko-uśmiechnął się chytrze Ichigo.
-Zamknij się...
-Ciesz się,że jesteś w 11.,nie musisz pisać raportów,a mottem jest:Najpierw zabawa,potem robota,albo w ogóle bez pracy.Jesteś wysyłany na misję,kiedy nie masz nic do zabawy i wziąłeś się za pracę.-powiedział Ikkaku.
-I w ten sposób zostałem wysłany na Ziemię z Hitsuyaga-taichou.-dopowiedział Yumichika,patrząc przy tym w lustro.
Neko był ubrany w mundur Shinigami,ale dołożył do niego długi granatowy materiałowy szalik z kapturem i czarne krótkie rękawiczki(powiedzmy,że nie zaczynają się od nadgarstka,tylko na początku śródręcza...zresztą,sprawdźcie,jak wyglądają w InuxBoku SS,jakie  noszą rękawiczki agenci,że tak ich nazwę,z SS(Secret Service)).W pasie miał przewieszone swoje Zanpakuto.
-Kurosaki-sa~~n!Jak załatwiliście tę sprawę?
-No cóż,poszło to dość szybko...
------------------------------------------------
Po tym,jak Ichigo rozwalił bramę Senkai,ich przeciwnicy wyjęli i przywołali swoje Znapakuto.Mieszanka wybuchowa,ponieważ razem cały oddział posiadał cztery żywioły.Tyle że dość słabe.Ale razem mogą nieźle załatwić całą sprawę.Ichigo uznał,że uderzy we wszystkich Getsugą i będzie po sprawie,ale Kenpachi nie chciał o tym słyszeć,bo inaczej nie miałby żadnej zabawy.Jednak zanim którykolwiek się wziął w garść i zaatakował,Neko wyjął swoją katanę i przywołał ją słowami:
-Zemść się,Shinoshiro.
Katana Neko zaczęła zmieniać swój kształt i jego Zanpakuto zaczęło wyglądać jak biało-czarna kosa.Ostrze było czarne,a reszta-biała.Dość niecodzienne zestawienie kolorów.Neko zamachnął kosą tworząc półkole przed sobą i wypowiedział:
-Wyrok pierwszy:Czarna smuga!
Na Neko został nałożony czarny płaszcz,który zwiększał jego siłę i szybkość,dzięki czemu zdołał wybić sześciu przeciwników.Po chwili dołączyła do niego Matsumoro atakując razem z Haineko,potem Toshiro i reszta.Oprócz Ichigo,który uznał,że nie musi nic robić i Yachiru,która stała obok niego i kibicowała Kenpachi'emu.Nie dołączyli także Ukitake i Kouriaku,ze względu na nagłe osłabienie tego pierwszego.Kapitan Yamamoto też nie brał udziału.Za to Soi Fong wybijała po kolei wszystkich,którzy staneli na jej drodze,Yoruichi nie była gorsza,tyle że używała tylko sztuk walki.Kenpachi robił istną rzeź,ale nudziło go to,nie mogąc porządnie się rozkręcić.Matsumoto i Toshiro walczyli razem,używając lodu z próżnią(Toshiro zamykał Haineko w lodzie,a po wypowiedzeniu,,Dom"przez Rangiku,powstawała w lodzie próżnia).Unohana leczyła rany towarzyszy broni,Shinji używał iluzji do zmylenia przeciwników.Nie będę rozpisywać wszystkich,bo trochę tego jest.Po skończonej akcji,do Neko podszedł Kenpachi,mówiąc jednak do Kapitana Głównodowodzącego:
-To ja,staruszku,zamawiam tego człowieka do mojego oddziału.Przyda nam się ktoś taki u nas.-uśmiechnął się szeroko Zaraki.
-Czemu nie?Właściwie to bardzo się nadaje do twojego oddziału.Kurono Neko,zostajesz wcielony do Gotei 13.A teraz,Yachiru,pokaż mu jego pokój w baraku i daj mu mundur.
-Nie ma sprawy,dziadku.No,choć kocie,idziemy!-różowowłosa złapała Neko za rękę i z zawrotną prędkością pobiegła pokazać wszystko fioletowowłosemu.Ichigo nie wytrzymał i zaczął się śmiać.Chwilę potem jednak spoważniał,bo trzeba przesłuchać pokonanych Shinigami.
-Po co chcieliście dojść do Huenco Mundo?
-Ech...chcieliśmy połączyć się z pustymi i stać się dużo silniejszymi od normalnych Shinigami.Chcieliśmy przejąć władzę nad Soul Society.
-I wszystko jasne.Powiedziałbym,że są podwładnymi Aizena,ale są,moim skromnym zdaniem,na to zbyt głupi.-wtrącił Ichigo.-To co?Bierzemy Neko i lecimy do Szkoły Shinigami?
-Lecimy.
Zgarnęli Kurono i wyruszyli w drogę do Szkoły.
---------------------------------------
-...użyliśmy Shunpo i przybiegliśmy tutaj tak szybko jak się dało,a w między czasie Yoruichi-san do ciebie zadzwoniła,no i teraz jesteśmy tutaj.-zakończył opowieść Kurosaki.
-Ech,kto by pomyślał,nie?Nawet nie wzięli pod uwagę,że ktoś może ich złapać.-powiedziała Kuukaku,pdchodząc do Kisuke-a co do ciebie...za te próby wytłumaczenia tej nauczycielce,gdzie jest Ichigo,mogę sprzedać ci fajerferki za jedno zero z końca mniej,niech stracę!
Urahara szybko to przeliczył i uznał,że będzie to dobra inwestycja,nawet tańsza niż przez Seireitei.Kuukaku wyjęła umowę,którą Kisuke szybko przeczytał i sprawdził cenę,po czym wyjął długopis i podpisał papier,mówiąc:
-Dobrze się robi z tobą interesy,Kuukaku.
Po czym poszedł do pokoju Neko i Ichigo,żeby meble,które przesłał z Ziemi,z powrotem znalazły się na swoim miejscu.Wrócił po chwili i otworzył bramę Senkai.
-Czas wracać do domu,Kurosaki-san,Yoruichi-san.
Neko lekko posmutniał.Przywiązał się do Ichigo,więc trochę trudno mu teraz się z nim pożegnać.Ichigo podszedł do niego i powiedział:
-Nie martw się,jeszcze się spotkamy,jestem tu stałym bywalcem!-uśmiechnął się szeroko.
Po chwili pomarańczowowłosy i fioletowowłosy uścisnęli się ,,na niedźwiedzia''i Kurosaki,razem z Uraharą i Yoruichi wyruszyli z powrotem na Ziemię.A tam...cóż,Isshin nieźle oberwał od syna,ale to już inna historia.
I taki był koniec tej przygody Ichigo w Soul Society.
--------------------------------------
No!Udało mi się zakończyć tę sagę!Jestem nawet zadowolona,ale mogła mi wyjść lepiej,jak sądzicie?
Kyuu:Przepraszamy,że tak późno się pojawiła,ale Darka-san w między czasie pisała coś jeszcze.
Tak,i nie,to nie jest o urodzinach bliźniaków,bo jak bym o ich urodzinach napisała,to wszyscy by chcieli,a nie znam dat,oprócz właśnie bliźniaków i Naruto.Takie one-shoty czy części opowiadania zostawię osobom piszącym o nich dłuższe opowiadanie,zgoda?
Naru:Darka-san,chodź,coś się stało w kuchni!
A niby co?
-Kuro i Shiro postanowili zajrzeć do lodówki...
Co?!!!Już lecę!*wybiega z prędkością światła*
Hao:No i jej nie ma...
Yoh:To my się za nią pożegnamy!
Hao:Niezły pomysł,ale dopiszmy ją na początek,bo ostatnio omal nie zatrzasnęła specjalnie przez przypadek Kyuubi'ego w piwnicy...
Pozdrawiamy i trzymajcie się ciepło!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

piątek, 2 maja 2014

Bleach cz.2-Co się działo podczas lekcji Iris-sensei?

Witam was w tym cudnym dniu!
Naru:Dlaczego cudnym?
Nie wiem^^.
WDP:*facepalm*
Mam po prostu dzisiaj dobry humor,więc nie wywalę nikogo przez okno tudzież drzwi balkonowe^^.Ale ja już nie przedłużam,a zapraszam do czytania...
------------------------------------
-No bo to jest tak...
------------------------------------
Retrospekcja:
Ichigo wstał zmęczony z łóżka,głowa pulsowała mu niemiłosiernie.
,,Nie,wczoraj nie piłem,więc to na pewno nie kac.Zresztą i tak nie piję.I wątpię,żeby w tak dziwny sposób Renji postanowił się ze mną przywitać.Wie,że wplę normalne powitania nie kończące się bólem głowy.Więc została mi tylko opcja,że ktoś coś ze mną zrobił.''-takie były myśli Kurosaki'ego.
Ichigo postanowił rozejrzeć się po pokoju(czasem dzięki uważnej obserwacji otoczenia ,w którym się znaleźliśmy,możemy uratować sobie tyłek i życie).Był skromnie urządzony,leżał na jakiejś macie,obok stała niewysoka szafka.Na przeciwko maty było duże okno.Na lewo od okna stała szafa,zawierająca jego ubrania,w tym mundurek(wiecie,kimono podzielone na dwie części:górna biała i dolna czerwona bądź niebieska,Icchy ma niebieską[nie widzę go w czerwonym]).Na środku pokoiku był mały stoliczek.No i to było wszystko.Ichigo podniósł się do siadu i wtedy zauważył list zaadresowany do niego:
Ichigo,
Pomimo Twojej znajomości Soul Society oraz
Doświadczenia wyniesionego w walce,to i tak musisz się wiele nauczyć.
Będą sytuacje,gdzie będziesz musiał się wykazać wiedzą,aniżeli siłą.
Pamiętaj,to dla Twojego dobra.
Isshin
-To nie ojciec pisał.W życiu nic tak oficjalnego by nie napisał.Jest na to za głupi i leniwy.Pewnie komuś kazał to napisać.
Spod kartki wystawała malutka karteczka:
Kurosaki-san,
Pamiętaj,że nie uciekniesz ze Szkoły.Dlaczego?
Ja już się o to postarałem z Yourichi-san!Masz na lewej ręce pieczęć
Wyglądający trochę jak tatuaż Twojej Odznaki Zastępczego Shinigami.
Jeszcze jedno:Po miesiącu trzymaj otwarte okno o 3.00 w nocy.
Dam ci małą niespodziankę:)
Urahara Kisuke
PS:Możesz się ze mną kontaktować przez pieczęć,
Jak będziesz czegoś potrzebować,to dotknij jej,a będzie działać 
Niczym telefon.Mogę przez nią także przenieść totalnie wszystko^^.
-Tak,to na pewno on napisał.Tylko on chce,żebym miał otwarte okno o dziwnych porach nocnych.
Na szafce leżała kartka z planem lekcji i budzik,który wskazywał 6.30
,,A zajęcia zaczynają się,o zgrozo ,o 7.30!No nic,muszę się spieszyć,żeby móc znaleźć klasę i się nie spóźnić...''
--------------------------------------
-...No i tak to było,a jak wszyscy znamy Uraharę-san,to nawet nie próbuję zwiać.Wolę mimo wszystko wrócić na ziemię w całości.A jak już wrócę,zaplanuję dla nich wymyślną zemstę,po której nikt nie waży się mnie wysyłać gdziekolwiek bez mojej wiedzy i zgody.Spoko,przeżyją to...-powiedział widząc minę Renji'ego.-...chyba-dopowiedział już szeptem.
-Więc nie możesz zwiać przez pieczęć,którą nałożył na ciebie Urahara,co?Ech...krótko mówiąc,masz przejebane.
-Wiem Renji.
-Ichigo,walcz ze mną!-zawołał Kenpachi i już rzucił się na Kurosaki'ego,jednak Ichigo zdążył wezwać Zangetsu i obydwoma mieczami zablokował atak Kenpachi'ego.Stłukło się przy tym okno.I pękła ściana.No i rozwaiła się szafa na końcu sali.Dodam jeszcze tylko,że biurko przełamało się na pół.
-Coś się nie przyłożyłeś z atakiem,Kenpachi,ale nie będę z tobą walczyć,bo po co?Zresztą,chyba nie chcemy rozneść całej szkoły,pamiętasz,że ostatnio rozwaliliśmy jeden budynek.
-Taaa...teraz byśmy wysadzili w powietrze połowę Soul Society,gdyby to było na poważnie.
-Co...co to było?-spytał Neko.
-Siła miecza.To była tylko siła miecza.I to w małym ułamku mocy.Każde Zanpakuto ma swoją siłę,swoją moc.Ale czasem ludzie się mylą i sądzą,że siła miecza to siła użytkownika.Aizen się o tym przekonał.I kilka innych osób też.
-Nie martw się Icchy,będziemy cię odwiedzać!-wykrzyknęła Yachiru.
-Mów za siebie,porucznik Kusajishi.-powiedział Byakuya.
-Wytrzymaj to jakoś,Ichigo-wypowiedział Renji.
-Postaram się jakoś...ale ale,czy wy czasem nie mieliście czegoś tutaj zrobić?Przecież nie przyszliście na pogawędkę ze mną,co?
-Oż cholera,faktycznie!Dobra,a więc poproszono nas,żebyśmy opowiedzieli wam o pracy Shinigami czy coś takiego.Ichigo,lepiej wyjdź.
-A to dlaczego niby?
-No bo nie chcesz tego słuchać,skoro wiesz,co właściwie robimy,ba,nawet gadałeś z Kapitanem Głównodowodzącym,będąc gotowy do kłótni z nim,żeby pozwolił ci wziąć ciało poprzedniego zastępczego Shinigami.
-Ech...to nie do mnie mów,tylko do Iris-sensei,to ona ma nade mną teoretyczną władzę,wiesz o tym.
-Aj tam!Ichigo,nadchodzę!-wykrzyknął Kenpachi i wyrzucił Kurosaki'ego przez okno,w wiadomym celu.
-Baw się dobrze,Ken-chan!I ty też ,Icchy!-zawołała za nimi Yachiru-A teraz,Bya-chan,masz cukierki?Masz,masz,masz,masz...?Mniam!-w przerywniku Kuchiki wepchnął dużego piernika do buzi małej Kusajishi.
-Dobra,to może wreście zacznę...-powiedział jedyny odpowiedzialny z tej grupy osób,czyli Toshiro.
Nie chce mi się powtarzać tych jego długich wywodów,co tak właściwie Shinigami robią,ale w pewnym momencie Toshiro musiał przestać mówić,ponieważ przez ścianę wleciał zalany krwią Zaraki(na wcześniejsze wybuchy nie zwracał uwagi):
-No nieźle Ichigo!Ale to za mało,żeby mnie pokonać!
W miejscu wcześniejszego zetknięcia się Kenpachi'ego ze ścianą stanął Ichigo,wyglądający niewiele lepiej od kapitana 11.oddziału,trzymał w rękach swoje podwójne Zanpakuto(nie mam pojęcia,jak to nazwać T.T):
-No co ty nie powiesz?Ciesz się,że w ogóle z tobą walczę,bo normalnie bym się nie zgodził,Kenpachi.Sytuacja mnie do tego zmusiła.I tak mamy szczęście,że na nikogo nie wleciałem,ale za to prawie dostałem niebieską błyskawicą.
-Nie gadaj,walcz!
I tak po raz kolejny wyszli,a raczej wyskoczyli poza teren szkoły przez dziurę w ścianie.
-Ken-chan dobrze się bawi.-powiedziała rozpromieniona Yachiru,która usiadła na ławce Ichigo i machała wesoło nogami ,jedząc cukierki,obserwując walkę obu Shinigami.
-Niewątpliwie...-powiedział Hitsugaya-Na czym to ja...?A tak!O sumienności wykonywania swoich zadań...-bezwiednie spojrzał na Matsumoto,która zasnęła oparta na ścianie już na początku wykładu kapitana.
Uczniowie się cicho zaśmiali.Lecz kiedy Toshiro mówił o pisaniu raportów,w szkole rozległ się dzwonek.Studenci wybiegli z klasy,oprócz Neko,który zaczął pakować rzeczy Ichigo.Chwilę później pojawił się Kurosaki,a za nim Kenpachi.O ile Ichigo źle wyglądał,to Zaraki jeszcze gorzej.
-Ken-chan!Dobrze się bawiłeś?Powiedz!
-To była wyborna walka,Yachiru.Powtórzymy to jeszcze,Ichigo.
-Po moim trupie!O Neko,dzięki,że mnie spakowałeś-uśmiechnął się do przyjaciela.
-Nie ma za co.-spojrzał na ziemię.
-Weź mnie nie traktuj inaczej,niż przez ten tydzień,ja jestem ten sam,a to,że ich znam nie zmienia niczego.Zgoda?-wyciągnął rękę Ichigo.
Neko przez chwilę się wachał,ale podał rękę i ją uścisnął.Nawet się lekko uśmiechnął.Pomarańczowołosy puścił rękę Kurono i poszedł do swojej torby,po to,aby wyjąć kilka rolek bandaży,z czego trzy rzucił Renji'emu,żeby ten opatrzył Zaraki'ego.
-Renji,długo macie tu zostać?
-Nie,zaraz wracamy do Seireitei,tylko opatrzę Zaraki'ego-taichou.
-Jak będzie ktoś w Karakurze,to przekażcie Uraharze-san,że może zacząć się pakować i wyjechać na koniec świata.
-Heh,pewnie.
-ICHIGO~~!
Kurosaki uchylił się,kiedy zobaczył lecącego(dosłownie)w jego stronę ojca,który miał na sobie czerwoną koszulkę z napisem,,nieśmiertelność".Wleciał na przepołowione biurko.
-Tak,na pewno jesteś moim synem...Ale ja nie po to tutaj!Łapaj!
Rzucił w stronę Ichigo jakimś lekkim pudełkiem,po czym się ulotnił,wiedząc,że jego życie jest zagrożone.
-Cholera,co za ojciec...nawet w szkole nie chce mnie zostawić w spokoju!I cały dzień mam teraz rozpieprzony.Pięknie,po prostu pięknie!Dobra,co on mi tutaj dał...
Ichigo otworzył pudełko i zobaczył...album ze zdjęciami.Kiedy go otworzył,zobaczył na większości zdjęć swoją matkę.Szybko zamknął książkę,bo zdjęcia przypomniały mu,jak bardzo tęskni za Masaki.Schował album do torby i wyszedł z sali.Po drodze podał Yachiru małą kartkę.
-Hej,Ichigo,czekaj!-wybiegł za nim Neko.
Yachiru w tym czasie przeczytała kartkę od Ichigo i podała Kenpachi'emu.
-Heh,kto by pomyślał?Ichigo pisze,że ten jego ziomek będzie doskonały do 11.oddziału.Trzeba by go kiedyś wypróbować.Skoro Ichigo tak sądzi,że się nada.W końcu wie,że jestem w tej sprawie wybredny.
-To co,wracamy?
-Wracamy.
I tak Shinigami wrócili do Seireitei.Wszyscy jednak zapomnieli o biednej nauczycielce.Iris-sensei wyjrzała przez okno,żeby nie patrzeć na zdemolowaną klasę.I to był błąd,bo zobaczyła,że połowa lasu,który rósł za szkołą,uległ wycięciu przez miecz Kenpachi'ego.Iris westchnęła,wzięła swoje rzeczy i poszła do pokoju nauczycielskiego,ciesząc się,że to była ostatnia godzina w piątkowe popołudnie.Ichigo i Neko poszli do pokoju tego pierwszego.Ichigo już zdążył w ciągu tygodnia trochę podrasować pokój,bo mimo wszystko miał kontakt z Ziemią i Karakurą.Matę zostawił,ale do pokoju doszła półka z książkami,w tym dramaty Szekspira,i mangami.W rogu leżała jego gitara elektryczna(też chcę mieć taką gitarę,ale tata nie chce mi kupić T.T)razem z piecykiem i teczką z piosenkami.Do pokoju doszło też ciemne biurko z krzesłem i czarną lampką.Chłopcy usiedli na macie i zaczęli rozmawiać,ale w pewnym momencie Ichigo zadał pytanie,które kiedyś i tak miało paść:
-Hej,Neko...dlaczego w ogóle wtedy do mnie zagadałeś?
Nie ważne,ile razy Neko przygotowywał się na to pytanie,to i tak był zaskoczony.
-No wiesz...na lekcji szermierki słyszałem te komentarze o twój kolor włosów.Nawet zastanawiali się,czy czasem ich nie farbowałeś.Myśleli,że jesteś jakimś typem spod ciemnej gwiazdy,a to tylko przez kolor włosów.Ze mnie się z tego powodu naśmiewali,no wiesz,że mam fioletowe włosy.Z nikim raczej nie gadałem czy coś,bo wszyscy ode mnie stronili,a to wszystko ze względu na włosy.Kiedy przyszedłeś do szkoły,to była taka jakby szansa,że nie będę musiał wszędzie chodzić sam i tak dalej.Rozumiesz mnie,prawda?-spytał na końcu Neko,patrząc na niego smutno.
-Jasne,przecież od lat ze mnie się naśmiewają przez kolor włosów.A gdyby mi się nie podobał,to przecież bym się przefarbował na czarno.A zresztą,to w pewnym sensie jedna z pamiątek po mojej matce.-Ichigo wyraźnie posmutniał.
-Jak nie chcesz o tym mówić,to nie musisz,zrozumiem.-uśmiechnął się wesoło fioletowowłosy.
-Dzięki Neko.-odwzajemnił słabo uśmiech Kurosaki.-poza tym,ja nie patrzę na wygląd,bo inaczej nie zadawałbym się z Chadem,Ishdą czy Asano.Nawet nie ważne,kim jesteś,shiniga,mi,Quincy,to nie ważne.Nawet trzech pustych mam w znajomych.Hahahahaha!Ale masz minę!No co?
Neko walnął Ichigo poduszką.
-Nie dość,że znasz sporo shinigami z Seireitei,to jeszcze mi mówisz,że zadajesz się z Quincy i pustymi.Naprawdę jesteś dziwny.
-------------------------------
Trzy tygodnie później,sobota,sypialnia Ichigo.
Dyrekcja postanowiła,że ze względu na to,że niedługo przyjdą nowi uczniowie,to obecni studenci muszą dobrać się w pary i dzielić się sypialnią.Po długich przekonywaniach Neko przeniósł się do pomarańczowowłosego shinigami.Przez dwie godziny Ichigo truł mu życie,że nie przeniesie tylu mebli do pokoju fioletowowłosego.Ale był także jeszcze jeden powód:niedługo Urahara miał coś zrobić,bo kazał Ichigo zostawić o trzeciej w nocy otwarte okno.Był ciekawy,co też Kisuke wymyślił i z tego względu nie chciał zmieniać pokoju,bo to nie było mu na rękę.Była już prawie trzecia.Ichigo podszedł do okna i je otworzył.Całe szczęście,że było ciepło na dworze jak na nocne warunki i że nie było wiatru.Neko spał spokojnie na swojej macie.Punktualnie o trzeciej do pokoju wleciało coś,co rozprysnęło się na ścianie,było to krwisto-czerwone dodam, powoli odsłaniając kolejne wersy wiadomości:
Kurosaki-san,
Wyjdź na dwór,będę potrzebował
Twojej pomocy.
Jeżeli obudziłem Twojego współlokatora,
To niech też przyjdzie.
Urahara
W istocie,Neko się obudził,kiedy to ,,coś''walnęło w ścianę.Patrzył na wiadomość.
-To...wygląda...jakby jakiś nieboszczyk pisał.
Ichigo wzruszył ramionami.Za długo znał Uraharę,żeby coś takiego go ruszyło.
PS.Ten,kto pomyślał,że 
Pisze to nieboszczyk,
To nie ma poczucia humoru.
-Co?!
-Nie pytaj mnie,ja już się przyzwyczaiłem.Chodź,czekają na nas.
-Jak to:,,czekają''?
-Powiedzmy,że Urahara-san nigdy nie pojawia się sam.Ktoś zawsze mu towarzyszy.Ubieraj się,zaraz idziemy.
Dopiero teraz Neko zauwarzył,że Ichigo ma założony swój mundur shinigami,Zangetsu miał powieszonego na pasie i plecach,były także kawałki materiałów,które owijają się wokół głowy i pasa.Całość dawała ciekawy efekt.Kiedy tak oglądał Ichigo,zaczął się ubierać w ciemne spodnie,granatową koszulkę na krótki rękaw,ciemnoniebieską apaszkę na szyję i czarną materiałową kurtkę.Włosy związał w tradycyjną kitkę.
-Nie patrz tak na mnie,jakbyś mnie pierwszy raz widział.-powiedział Ichigo-w końcu jestem Zastępczym Shinigami,to oczywiste,że mam mundur.-odpowiedział na nieme pytanie.
Wyszli po cichu z pokoju przez okno,które później Ichigo przymknął tak,żeby nie było widać,że jest otwarte.Poszli przed budynek szkoły,a tam czekał już Urahara,który trzymał w ręku wachlaż,zawzięcie nim machając.Tak jak się Ichigo spodziewał,nie był sam.Obok niego stał czarny kot.
-Cześć,Urahara-san,Yoruichi-san.
Neko spojrzał na Ichigo.
-Po co się witasz z kotem?-mówiło jego spojrzenie,jednak pomarańczowowłosy tego nie zauważył.
-Witaj,Kurosaki-san!-powiedział Kisuke,uśmiechając się przy tym w swój dziwny sposób,jakby spotkali się tylko na herbatę i machając radośnie w ich stronę wachlażem.
-Cześć,Ichigo.Widzę,że założyłeś standardowe ubranie,kiedy jesteś w duchowej formie.
-Ten...kot...umie mówić?!
-Nie krzycz tak,obudzisz całą szkołę.-powiedział Kurosaki-ale nie dziwię się twojej reakcji,też byłem zaskoczony na początku.Urahara-san,po co chciałeś się spotkać?
Kisuke natychmiast spoważniał.Rzadko tak bywa,więc to musi być coś ważnego.Schował nawet wachlaż.
-Tak się okazuje,że za niedługo zbuntowani Shinigami z Seireitei mają przenieść się do Huenco Mundo.Chcą przenieść się stąd na Ziemię,a potem przez gangardę do Huenco.Specjalnie cię wysłaliśmy do szkoły,żeby myśleli,że są bezpieczni,skoro cię nie ma na Ziemi.Trzeba ich powstrzymać.Kapitanowie już o tym wszystkim wiedzą,czekają już tylko,aż się zjawisz.Poinformowałem ich także,że być może zabierzesz któregoś z uczniów ze sobą.Do Pałacu Czystych Dusz dostaniecie się stąd drogą ekspresową.
Wtedy zza linii drzew wyszła Kuukaku.
-Cześć,Ichigo,dawnośmy się nie widzieli.-uśmiechnęła się wesoło.
-Kuukaku!A więc będziemy...
-Dokładnie Ichigo.Pójdę z wami,ale Kisuke musi zostać,żeby grać na zwłokę,tłumacząc,czemu was nie ma.-powiedziała Yoruichi.
Urahara westchnął cierpiętniczo.
-Rozumiem.Dobrze,że już lepiej panuję nad reiatsu.Jednak niektóre lekcje się przydają.-stwierdził pomarańczowowłosy.
-Dobra,dość gadania,Shinigami nie będą czekać!-krzyknęła Kuukaku i wyciągnęła zza drzew ogromną armatę.
-Łapaj,Ichigo-Shiba rzuciła w jego stronę kulę.
Yoruichi,Ichigo i z oporami Neko weszli do armaty.Wszyscy trzymali jedną ręką bądź łapą kulę.Urahara znów był wesoły,trzymał wachlaż w taki sposób,że zasłaniał usta,ale po oczach widać było,że się wesoło uśmiecha.
-Ognia!-wykrzyknęła Kuukaku.
I wylecieli w powietrze w kierunku Seireitei.
-------------------------------
No,już koniec!Tak się teraz patrzę na tekst i widzę,że sypnęłam dialogami.Chyba muszę nad tym popracować...Ale nic to!Powiem wam,że pani od polskiego postanowiła zadać nam na pracę domową nauczenia się recytacji fragmentu ,,Hamleta".Nie napiszę,kogo to,bo nie chcę was urazić,czy coś.
Kyuu:Ale no wiesz,pani od historii,kiedy sprawdzaliście test,powiedziała,że ostatnie zadanie z WOSu obrażało waszą inteligencję i dumę.
Na teście byłam zbyt skupiona,żeby na to zwrócić uwagę,ale to najszczersza prawda jest!Zadanie faktycznie nam ubliżało.No,ale ja już kończę.Mam nadzieję,że się wam spodobał ten tekst,który jest ,praktycznie rzecz biorąc,dialogiem.
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia