wtorek, 29 kwietnia 2014

Nowego bloga mam!

Siemacie ludzie!Oto znowu ja z kolejną notką informacyjną.Otóż...
Sasuke:*werble*
Założyłam kolejnego bloga!Będzie on o mojej kochanej Wesołej Drużynie Pierścienia.
Kyuu:Jeden blog jej nie wystarcza,a już drugiego daje...
No co,niektórzy są ciekawi,kim wy do diabła jesteście.Już pierwsza notka na blogu się pojawiła o Naruto.Ach,gapa ze mnie!Nie podałam adresu!
WDP:*facepalm*
Oto link:
http://wesola-druzyna-pierscienia.blogspot.com/
Mam nadzieję,że wam przypadnie do gustu^^.Na początek będę opisywać wszystkich członków oprócz tych honorowych.Ale co będzie z nimi,to powiem wam ,kiedy skończę pisać o regularnej Drużynie^^"
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Bleach,cz 1:Ichigo trafia do Szkoły Shinigami.

Witam was w tym jakże cudownym(przynajmniej u mnie)dniu!Rozpoczynam kolejną serię one-shotów,tym razem o Bleachu!
Hao:Spodziewajcie się jakiś...hjsbdfhiu!!!
Yoh:Nie zdradzaj fabuły,aniki!
Hao:*Kiwa głową*
Dzięki,Yoh^^.
Yoh:Drobiazg ^w^.
Ale nie przedłużając,zapraszam do czytania.
-------------------------
Szkoła Shinigami.
Ichigo idzie korytarzem ogromnej szkoły.Szedł na lekcję szermierki,której właściwie nie potrzebuje,w końcu umie walczyć mieczem!Ale to są wymogi i nie może ich ominąć.Ale właściwie jak on się tutaj dostał?Kurosaki przecież jeszcze żyje,ma 17 lat,normalnie pracuje w swoim świecie...a raczej pracował,dopóki się tu nie znalazł.A to zaczęło się tak...
------------------------
Dzień wczorajszy,koniec 1. semestru.
-ICHIGO~~!
Isshin Kurosaki właśnie wleciał przez okno,aby zaatakować swego pierworodnego.Ichigo przez przypadek zostawił w nocy otwarte okno.Jednak,zanim Isshinowi udało się cokolwiek zrobić synowi,Ichigo wstał z łóżka,a ojciec wpadł na ścianę.
-To jeszcze nie wszystko!
Ojciec ruszył na Kurosakiego,lecz ten się odsunął i Isshin wyleciał przez okno,zbijając przy tym szybę.Ichigo usłyszał jeszcze,jak ojciec wymruczał na dole:
-Tak,na pewno jesteś moim synem...
Ichigo zaczął się ubierać,nie przejmując się wcale,że właśnie wyrzucił swojego tatę z drugiego piętra.Jak to powiedziała Karin do zmarłej matki:jest tak zdrowy,że aż to jest denerwujące.Ichigo zszedł na dół,gdzie już na niego czekało śniadanie,przygotowane przez Yuzu.Pomarudził trochę na ojca,przez co dostał od niego w głowę z kopniaka,ale Ichigo chwilę potem kopnął go w twarz,przez co ojciec zleciał na podłogę:
-Oż cholera,tamto szkło wbiło mi się w tyłek!
Ichigo,totalnie ignorując ojca,poszedł z Rukią do szkoły.Tam już czekał na niego Asano:
-I~CHI~GO~~!
I rzucił się na Kurosaki'ego,lecz ten się odsunął i wystawił ramię tak,że szyja Asano trafiła na ramię i się wywalił.Chwilę po tym przez niego przeszła Tatsuki,a potem doszedł Chad(on właściwie ma Sado na imię,lecz większość osób tak go nazywa,zaczęło się to od Ichigo).Potem siedem godzin nauki,dziwne wymysły Inoue,kłótnia z Ishdą(chyba dobrze napisałam...),trening piłki nożnej i do domu na obiad.Lecz tym razem się stało coś innego,niż zwykle,bo Isshin tak mocno trafił w głowę Ichigo patelnią,że ten został pozbawiony przytomności.Były kapitan 10.oddziału wziął syna na barana i zanósł go do Urahary,gdzie przenieśli się do Soul Sosiety.Karin patrzyła się na ojca z politowaniem,a Yuzu ze współczuciem,bo Isshinowi się za to dostanie.Mocno.Yuzu zaczęła się zastanawiać,czy spotka po powrocie Ichigo żyjącego Isshina.Ojciec tymczasem poszedł do Szkoły Shinigami,gdzie zostało już wszystko wyjaśnione dyrekcji,w sensie to,że Ichigo nic nie wie,że ma tu się uczyć.Trzeba jeszcze powiedzieć,że Ichigo jest znany tylko w Seireitei więc nikt spoza Pałacu Czystych Dusz nie wie,kim jest Ichigo.Nie powiedziano im też,że Kurosaki nadal żyje(nie umarł,został przeniesiony jako duch,ale ciało zostało na ziemi).Wiedzą tylko,że Kurosaki zna już swoje Zanpakuto i opanował Shikai i Bankai,aczkolwiek nie często korzysta z tego ostatnego(nie piszę,ze względu na to,że Ichi poznał jeszcze Bankai prawdziwego Zangetsu,ba,jeszcze leci do SS!).No i tak Ichigo trafił do Szkoły Shinigami.
-----------------------------
-No,nareszcie jesteś,Kurosaki!Możemy więc zacząć.
To była pierwsza lekcja dla Ichigo.Na początku trochę się zgubił,ale jakoś doszedł na salę.Wczoraj obudził się w jakimś pokoju,który na pewno nie jest jego,a ostatnie co pamiętał to ogromny ból głowy,kiedy wchodził do domu.Na szafce zobaczył zaadresowany do niego list.Tam zostało wszystko wyjaśnione,a Ichigo siedział wściekły za to,co zrobili Isshin i Urahara.Nawet się nie zapytali o jego zgodę.Już da im popalić,jak tylko wróci na ziemię.Nauczyciel stał na środku klasy,patrząc swoimi niebieskimi oczami na Ichigo.Był to średniego wzrostu mężczyzna,o ostrych rysach twarzy,aczkolwiek wygląda na łagodną osobę.Widać było,że zna się na tym,co robi już po pierwszym spojrzeniu.Ubrany był w czarno-czerwone kimono do walki.Do pasa miał przyczepioną katanę w pięknej granatowej pochwie.
-Drodzy uczniowie,jak widzicie,doszedł do nas kolejna osoba,która chce się stać Shinigami...
,,Ja już nim jestem,jełopie,aczkolwiek zastępczym".
-...czy możesz się przedstawć klasie?
-Jestem Kurosaki Ichigo.Nie powiem,że miło was poznać,bo nie znam was.
-Jakiś ty miły,Kurosaki-.-Mów do mnie Haki-sensei.Dobra,siadaj,zaczynamy lekcje.
Nauczyciel zaczął wyjaśniać podstawy walki mieczem.Ichigo,z grzeczności dla nauczyciela,słuchał go uważnie,mimo,że dla niego jest to zbędne.Reszta uczniów szeptała,wymieniali się opiniami o pomarańczowowłosym.
,,Ale ma dziwne włosy,są pomarańczowe!"
,,Dziwne,nigdy go nie widziałem w Rukongai."
,,Dziwny jest jakiś.Ciekawe,czy cokolwiek umie."
Jakby nie patrzeć,Ichigo denerwowały tego typu komentarze na temat jego osoby.No ale gdyby jego kolor włosów by mu przeszkadzał,to przecież już dawno by je przefarbował na czarno,prawda?Tak czy inaczej,Kurosaki starał się skupić bardziej na lekcji,niż na tym,co mają do powiedzenia inni.
Nauczyciel mówił o podstawach walki mieczem,których Ichigo, oczywiście, nie znał,no bo niby skąd,od Urahary?On tylko bił się z nim przez 5 dni,o ile dobrze pamiętam(no bo jestem zbyt leniwa,żeby to sprawdzić-.-)i nauczył się więcej,niż na tej lekcji.
-...na następnych zajęciach będzie sparing.A teraz możecie już iść.
Ichigo jako pierwszy wyszedł z sali i zaczął kierować swe kroki do miejsca,gdzie miały być zajęcia z Kidou.To może mu się przydać,na wszelki wypadek,bo nie musiał nigdy używać Kidou(pomińmy to,że nawet nie znał żadnej z Dróg Zniszczenia...),aby wygrać walkę,wystarczały mu jego umiejętności walki mieczem oraz uważna obserwacja przeciwnika.
,,Jak mogłem pozwolić na to,żebym tu trafił?"-pytał się sam siebie.Nie chciał nawet wspominać Urahary i Isshina.Doszedł na pole treningowe.Zobaczył,że ktoś przyszedł przed nim.Był to fioletowowłosy chłopak z tatuażem przedstawiający ogień wokół lewego oka.Miał on czarne,hipnotyzujące oczy,włosy związane w krótką wysoką kitkę do karku,trochę dłuższą od tej,którą ma Nezumi z No.6.Widać było,że ten chłopak jest wysoki i wysportowany.I właśnie ten chłopak wstał i podszedł do Kurosaki'ego:
-Cześć,jestem Kurono Neko,a ty?
,,Czarny Kot,ciekawe".
-Kurosaki Ichigo.Jestem tu nowy.
-W takim razie,jak podoba ci się szkoła?
-Nigdy nie chciałem się tutaj znaleźć.
-Nie chcesz zostać Shinigami?
-To nie tak,że...
Wtedy ich pogawędka została zatrzymana przez dzwonek.Usiedli na matach i czekali na nauczyciela i resztę uczniów,którzy lecą na łeb na szyję,żeby się nie spóźnić na zajęcia.Jednak tym razem mieli szczęście i zdążyli przed nauczycielem.Sensei był mężczyzną niższym od połowy jego uczniów,ale miał srogi wyraz twarzy,więc nikt mu nawet nie ważył się przerywać.Miał wielkie,migdałowe oczy,mocne rysy twarzy z mnóstwem zmarszczek i nieproporcjonalnie małe usta.Uczniowie na lekcji mówią mu Haraku-sensei.
-Tak więc możemy zaczynać zajęcia...
Mo i kolejne dwie godziny minęły na truciu nauczyciela o teorii używania Kidou.Ichigo powoli umierał,ale nadal słuchał nauczyciela.I tak nie miał nic innego do roboty,skoro tu jest,a do Seireitei przecież nie pójdzie,po co,żeby się natknąć na Kenpachi'ego(dla nie doinformowanych:Zaraki za każdym razem,kiedy widzi Ichigo,chce z nim ponownie walczyć,bo jest godnym przeciwnikiem i chce takiego jakby rewanżu za walkę w Seireitei,kiedy chcieli ratować Rukię.Koniec końców,Kenpachi pomógł im w tym,bo dla niego liczy się dobra zabawa i walka na poziomie)?Zresztą i tak nie może...Kiedy nauczyciel wreszcie ich wypuścił,pomarańczowowłosy siłą woli powstrzymał się od wybiegnięcia z sali.Podszedł do niego Neko.I tak szli razem na kolejne zajęcia,rozmawiając przy tym.Ichigo musiał przyznać,że ten chłopak naprawdę się nadaje na zostanie Shinigami.Nawet przeczuwał,że trafi do 11.Oddziału,mimo,że ten chce trafić do 10.Doszli do klasy,w której będą mieli Mega Teorię o Shinigami(MTS).Weszli i zajęli miejsca obok siebie.Chwilę po dzwonku weszła nauczyciela,Iris-sensei.Była to wysoka szatynka o czarnych jak smoła oczach,z dumnym,aczkolwiek bez przesady,wyrazem twarzy.Ubrana była w czarne materiałowe spodnie typu bojówki,czarny podkoszulek i kolorową arafatkę zawiązaną wokół szyi.Na rękach miała grube srebrne branzoletki.
-Iris-sensei nigdy się spóźniła.Nienawidzi spóźnialstwa,pamiętaj o tym.-powiedział Neko.
Kurosaki tylko wzruszył ramionami.Nauczycielka zaczęła mówić:
-Dziesiaj będziemy omawiać Oddziały Shinigami.Jest 13 oddziałów w Seireitei...
Ichigo,mimo że chciał,to nie mógł poprawić nauczycielki,że w praktyce jest więcej oddziałów,tylko,że ostatni jest utrzymywany w tajemnicy przed osobami spoza Seireitei.Oddział Zero chroniący Króla Soul Society(nie,nie pamiętam,czy to jest poprawne,ale królem jest:)).O tym oddziale nie miał wiedzieć ktokolwiek inny,.który nigdy nie był w Pałacu Czystych Dusz.Iris-sensei mówiła ciekawie,więc nawet nie męczył się z lekcją.Za pracę domową Iris-sensei zadała wypracowanie o Gotei 13.Ichigo razem z Neko,którego zdążył już polubić,poszli na kolejną lekcję.Po dzwonku weszła dosyć młoda nauczycielka,miała blond włosy,zielone oczy,ubrana była w białą koszulę,czarną spódniczkę i czarny żakiet.
-Witajcie na kolejnej lekcji medycyny...
Chcąc nie chcąc,Ichigo się zainteresował.Mimo wszystko jest synem lekarza(nadal nie mam pojęcia,jakim cudem dostał dyplom,skoro...a nieważne,nie będę spojlerować nie zapoznanym w temacie^^),więc coś tam wie o tym i owym.Całą godzinę dość miło gawędził z nauczycielką,Isą-sensei,o tematyce otwartych złamań.Reszta ucznów dziwiła się,że Ichigo prawie że dorównuje wiedzą nauczycielce,ale wyjaśnił,że jego ojciec jest lekarzem,więc musi znać podstawowe wyrażenia medyczne(tylko że to rozszerzenie,Ichi...).Nikt już go o nic  nie pytał.
--------------------------------
Tydzień później...
Po dzwonku uczniowie zajęli miejsca w ławkach.Po dziesięciu minutach weszła,a raczej wbiegła zmachana Iris-sensei.
-Coś się musiało stać.Iris-sensei nigdy,ale to NIGDY się nie spóźnia.-powiedział Neko.
Ichigo spojrzał na Kurono.Wyglądał na poddenerwowanego.Lecz Iris-sensei zaczęła mówić:
-Dzisiaj na lekcji będziemy mieć wyjątkowych gości z Pałacu Czystych Dusz,zaraz tu będą.
Ledwo skończyła mówić,a już weszli Shinigami.Byli tam:Abarai Renji,Kuchiki Byakuya,Kusajishi Yachiru,Zaraki Kenpachi,Hitsugaya Toshiro i Matsumoto Rangiku.Spojrzeli na uczniów i wtedy spostrzegli oniemiałego Ichigo:
-Elo,Ichi!-zawołała różowowłosa i żóciła się na pomarańczowowłosego chłopaka.
-Witaj,Kurosaki Ichigo-powiedzieli Toshiro i Byakuya.
-Ichigo,co ty,do cholery tu robisz?-zapytali równocześnie Renji i Kenpachi.
-Żebym ja to wiedział...-westchnął sam zainteresowany.
Neko spojrzał z wielkimi oczami rozszerzonymi do granic możliwości najpierw na Ichigo,poten na Shinigami i znowu na Ichigo:
-To wy się znacie?
-Mielibyśmy nie znać Zastępczego Shinigami, Kurosaki'ego Ichigo?Po tym wszystkim?
-Eeee...jakim wszystkim?
-Zacznijmy od początku.Ichigo był zwykłym,przynajmniej w teorii,człowiekiem.Miał rodzinę i dziwnych przyjaciół.Lecz różniło go od innych nastolatków to,że widział duchy.Kiedy pomógł duchowi małej dziewczynki,jego energia duchowa została nagle uwolniona.Wieczorem Kurosaki spotkał Rukię,która sądziła,że ten jej nie widzi,lecz Ichigo kopnął ją w twarz,chyba dobrze pamiętam?Rukia powiedziała,że jest Shinigami i poluje ma pustych,a plusy odsyła na tzw.,,Drugą Stronę'',czyli Soul Society.Potem zaatakował ich pusty,a właściwie siostry Ichigo.Rukia została ranna podczas walki z pustym,ale przekazała moc Kurosaki'emu.Oczywiście to jest zakazane.Ichigo przejął obowiązki Rukii i to on walczył z pustymi.Jakiś czas później ja i kapitan Byakuya przyszliśmy po Rukię,aby stanęła przed sądem,i oczywiście została skazana na śmierć.Kurosaki wraz z przyjaciółmi włamał się do Seireitei,pokonał Ikkaku i kapitana Zaraki'ego,który stał się jego sprzymierzeńcem za wspaniałą,według niego,walkę,uratował Kuchiki Rukię od wyroku,zatrzymując ostrze,które ma moc wartą kilka tysięcy Zanpakuto,pokonał trójkę wysoko postawionych Shinigami za pomocą tylko i wyłącznie rąk,pokonał kapitana Kuchiki,po odejściu z Seireitei później odbierał siłą swoją przyjaciółkę z rąk Aizena w Huenco Mundo,w między czasie ucząc się używać maski Hollowa,później pokonał tego skurczybyka,ale przy tym stracił moce Shinigami,kiedy używał Ostatecznej Getsugi Tenshou i Mugetsu,następnie po trzech latach nauczył się Fullbringu i,kiedy poznał zdradę poprzedniego Zastępczego Shinigami,pokonał go,kiedy odzyskał moce...-mówił Renji.
-...Dzięki wam...-przerwał wywód Kurosaki.
-...Owszem,dzięki nam,ale idziemy dalej,połączył Fullbring i moce Shinigami.Dobra,już streściłem połowę jego życia.A teraz się zastanawiamy,z jakiej cholernej racji tutaj robi?
Jeżeli to,że uczniom i nauczycielce opadły kopary,kiedy dowiedzieli się,że Kurosaki znał wysoko postawionych Shinigami,to co musiało się stać,kiedy się dowiedzieli,co zrobił.
-Co ja tu robię?Sam nie wiem,Urahara i ojciec jakoś mnie tu umieścili.Dostanie im się,jak wrócę na Ziemię.Nie zaznają litości.Kenpachi,mam nadzieję,że mi pomożesz?Nieważne.Najgorsze jest to,że nie mogę stąd uciec.Ludzie,zamknijcie buzie,bo aż kusi,żeby was w szczękę walnąć.
-A dlaczego?Powiedz Icchi!-spytała Yachiru.
-No bo to jest tak...
----------------------------------
Ha!Będę menda i tutaj skończę!I wybaczcie mi,że tak długo nie pisałam,ale miałam sporo spraw na głowie,ale niedawno wena wróciła z wakacji i teraz pracuje pełną parą.Imiona tych wszystkich nieistniejących ludzi są zupełnie przypadkowe,wygląd zresztą też.Piszę,żeby nie było.
Hao:Mamy nadzieję,że wam się podobało,choć notka nie jest najwyższych lotów...
Niestety.Ale nic to!
Kyuu:Będzie druga część,a w niej:
-Czy Ichigo w końcu dopowie nieskończone zdanie do Neko?
-Dlaczego Ichi nie może zwiać ze szkoły?
-Dlaczego Neko postanowił zagadać do Ichigo?
-Jaka jest niespodzianka od Urahary?
-A na koniec prezent urodzinowy dla Ichigo od Isshina.Lecz czy to będzie bezpieczna paczka,czy raczej coś zabójczego wręcz?
A więc,czekajcie na następną część,a będzie się działo!
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

sobota, 19 kwietnia 2014

Co będzie następne?

Witajcie,moi drodzy!
WDP:Tak,to znowu my,już drugi raz w tym dniu.
Oj,cicho tam.Tak więc,chciałam was poinformować,że kolejna seria one-shotów będzie opierać się na Bleachu!
Naru:*trąbka*
Sasuke:*bębenki*
Kyuu:*marakasy*
Tak czy inaczej,będzie dużo Ichigo,akcji jego ojca,załamywania się Karin,no i SS.Myślę,że wybrałam dość ciekawy temat,bo jest on trochę niecodzienny.Ale dobra,ja już kończę!
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
*Wchodzi Ichigo*
Ichi:Ja się nie zgadzam,nie chcę w tym brać udziału!
Ale musisz,już wszystko ustalone.
Ichi:No ale,to jakieś dziwne jest,no bo żebym...hghgmmghmh!!!
Tsuna:Przestań,bo zaraz zdradzisz,co będzie!
Ichi:*kiwa głową*
Tsuna:*puszcza*
Skoro nie ma już żadnych obiekcji,to czas już kończyć,więc...WYNOCHA Z MOJEGO POKOJU!!!

Shaman King:Nie będziemy samotni.

-Aaaaa!
Nie,znowu ten sen.Sen,w którym Yoh mnie zostawia.Jest to tak realistyczne,że czasem wydaje się prawdziwe.Boję się.Boję się,że doprowadzę to tego,że on mnie zostawi,tak naprawdę jest on jedyną osobą,która mnie zna bardzo dobrze,na której mogę polegać.Zawsze przychodzisz,kiedy cię potrzebuję.Boję się,że to zaprzepaszczę.Że odejdziesz ode mnie,kiedy będę cię potrzebował najbardziej.Czuję ten ból pod skórą,w moich kościach,a mimo to czuję,jak spod wody ciągniesz mnie ku powierzchni,ku światłu,wolności,powietrza.Jednak ja się nadal boję.Jestem jak ogień,który żyje wewnątrz mnie,niespokojnie czekając na kolejny dzień.Jestem jedynie tlącym się ogniem.Ty jesteś wiatrem,który może rozpalić tlącą się iskrę,bądź zgasić ją na wieki.
And You're the One that I need ,
The One who makes me complete .
And You're the One who is strong ,
When I am crying and weak .
And You're the One that I love ,
The One who never gives up .
And You're the One that I need ,
You're the One, You're the One.
(I jesteś tym jedynym, którego potrzebuję,
Tym kto sprawia, że czuję się kompletny.
I jesteś tym jedynym, który jest silny,
Kiedy ja płaczę i jestem słaby.
I jesteś tym jedynym, którego kocham,
Tym jedynym, który nigdy się nie poddaje.
Jesteś tym jedynym, którego potrzebuję,
Jesteś tym jedynym, jesteś tym jedynym.)
Bez ciebie czuję się nikim.Bez ciebie jestem niczym.Uratuj mnie od tego snu,uwolnij mnie od tego koszmaru,bo ja jestem za słaby i nie mogę się bronić przed tym.Bądź zawsze przy mnie,nie zostawiaj mnie,bo nie chcę cię stracić.Czuję się słaby i bezużyteczny,wiedząc,że moje cele od trzech żywotów były niewłaściwe.Jestem niespokojnym ogniem,który nadal się boi swego końca,a ty jesteś radosnym i spokojnym wiatrem,nie przejmujący się niczym.A mimo to widzę,że tobie też jest trudno trzymać swoje emocje dla siebie.Pomóżmy sobie nawzajem,ty powierz się mnie,a ja powierzę się tobie.Spraw,abym poczuł się komukolwiek potrzebny.Bym nie był już słabą iskierką,a wielkim ogniskiem,do którego podchodzą ludzie,aby się ogrzać.Naucz mnie uczuć.Naucz mnie żyć.Pozwól mi zobaczyć świat twoimi oczami,twoim umysłem.Nie zostawiaj mnie samego,bo nie chcę być taki zimny.
I'm falling in the black,
Slipping through the cracks,
Falling to the depths,
Can I ever go back?
Dreaming of the way it used to be,
Can you hear me? 
Falling in the black,
Slipping through the cracks, 
Falling to the depths, 
Can I ever go back?
Falling inside the black.
Falling inside, falling inside the black.
(Upadam w mrok,
Prześlizgując się przez szczeliny,
Upadam na dno,
Czy będę mógł kiedykolwiek wrócić?
Marzę o tym jak było kiedyś,
Czy mnie słyszysz?
Upadam w mrok,
Prześlizgując się przez szczeliny,
Upadam na dno,
Czy będę mógł kiedykolwiek wrócić?
Spadam do wnętrza mroku.
Spadam do wnętrza, Spadam do wnętrza mroku).
Kiedy ty jesteś blisko,czuję twoją wolę życia, żar twojej osoby i ciepło aury,które tak szczelnie cię okrywa.Jesteś jak sen,który się spełnił,jak moje wybawienie od zła,jak ciepłe promienie słońca.Nie zostawiaj mnie,czuję się samotny bez ciebie.Nie odchodź,bądź zawsze obok mnie,uśmiechaj się do mnie,śmiej się,bo ja cię potrzebuję.Bo jesteś mym jedynym światłem.Bo cię tak bardzo kocham,braciszku.Jesteś jak spełnienie mych marzeń,których nie znałem,dopóki cię nie poznałem.
Sometimes I don’t wanna be better.
Sometimes I can’t be put back together.
Sometimes I find it hard to believe,
There’s someone else who could be,
Just as messed up as me.
(Czasami nie chcę być lepszy.
Czasami nie mogę zebrać się do kupy.
Czasami trudno uwierzyć,
Że jest ktoś inny kto może być,
Takim popaprańcem jak ja).
Tak,ta piosenka na pewno powstała z myślą o tym,że czasem nie chcę się zmieniać.I że jest ktoś taki,jak Marco.Uśmiechnąłem się mimo woli do moich myśli.Owszem,jestem popaprańcem,który chciał zniszczyć ludzi.Bo myślałem,że robię dobrze.Chciałem ratować naturę.Stać się Królem Szamanów.Ale nie mnie jest dane otrzymać koronę,a tak mi się przynajmniej wydaje.Bo chciałem zniszczyć coś,co stworzyła natura.Ja jednak jestem tylko nędznym grzesznikiem,który jeszcze się nie pozbierał po upadku dawnej idei.Boję się,że wrócę do zabijania.Że nikt mnie nie powstrzyma.Dlatego tak bardzo chcę,żebyś był przy mnie Yoh i powstrzymywał od krzywdzenia innych.Bo się boję tego,co może dać mi przyszłość,że moje stare,,ja''znowu się odezwie.Nie zostawiaj mnie,tak jak we śnie,bo ja tego nie przeżyję,umrę,stanę się pustą lalką pozbawioną duszy,wpadnę w przepaść bez dna,skąd już nigdy nie wyjdę,dopóki nie zginę.Nie opuszczaj mnie,dopóki nie stanę się silny i samodzielny.Jednak jeśli się taki stanę,nadal mnie nie zostawiaj.Bo cię kocham,mój bracie.
Nagle usłyszałem,jak ktoś śpiewa:
Are you sick of it? 
Raise your hands, 
Get rid of it! 
While there's a fighting chance. 
Are you over it? 
Bored to death? 
Have you had enough regret? 
Take a stand, raise your hands...
If you're sick of it! 
If you're sick,
If you're sick,
If you're sick of it! 
(Masz już tego dość? 
Podnieś swoje ręce,
Pozbądź się tego! 
Póki jest szansa walki. 
Jesteś tym zniechęcony?
Znudzony na śmierć? 
Masz dość żalu? 
Stań, wznieś swoje ręce... 
Jeśli masz tego dość!
Jeśli masz dość,
Jeśli masz dość,
Jeśli masz tego dość!)
Wtedy zobaczyłem mojego brata.Uśmiechał się do mnie szeroko,wciąż śpiewając.Jak już mnie pociesza,to za pomocą muzyki,bo wie,że ona do mnie przemówi.Odwzajemniłem lekko uśmiech.Usiadł obok mnie i zaczął mówić:
-Nie martw się,nie zostawię cię.
-Skąd ty...
-Słyszałeś o specyficznej więzi,która łączy bliźniaków?NIe mogłem spać,a jak wiesz,rzadko to się zdarza.Jednak śniło mi się,że cię zostawiam.Prawdziwy koszmar,bo tego nie chcę,zawsze w końcu chciałem mieć brata.Nie chcę cię opuszczać,bracie,już nigdy.Bo cię kocham,Hao.
Kiedy Yoh skończył mówić,mocno się do niego przytuliłem i wyszeptałem do ucha,aby tylko on mógł mnie usłyszeć,bo znając życie,ktoś albo przechodzi,albo mnie szpieguje.
-Dziękuję,Yoh.Też cię kocham.
Brat odwzajemnił mój uścisk.Tak bardzo go kocham...
-A jednak coś jest nie tak.Powiedz,co ciebie dręczy?Nie udawaj,bo przecież widzę.-powiedziałem,kiedy chciał zaprzeczyć.
-Ech...chodzi o to,że ja nigdy nie chciałem zostać Królem Szamanów.To nie dla mnie.Wolę spokojne i beztroskie życie,jakie mają normalni ludzie.Ale robiłem,co kazała mi rodzina,bo chciałem,żeby w końcu byli ze mnie dumni...Nikt mnie nie pochwalał,tylko ganił,jak coś zrobiłem nie tak,z mamą miałem słabe kontakty,z tatą też,o babci nie będę mówił,a dziadek?On też miał innych uczniów,oprócz mnie.
-Nie martw się tym tak.Przecież masz mnie i swoich przyjaciół!
-Dziękuję,aniki.
No!
You'll never be alone!
When darkness comes, I'll light the night with stars, 
Hear the whispers in the dark.
No!
You'll never be alone!
When darkness comes, you know,I'm never far 
Hear the whispers in the dark! 
Whispers in the dark.
(Nie!
Nigdy nie będziesz samotny,
Kiedy nadejdzie ciemność, rozświetlę noc gwiazdami,
Usłyszysz szepty w ciemności!
Nie!
Nigdy nie będziesz samotny!
Kiedy nadchodzi ciemność, wiesz, że nigdy nie jestem daleko
Usłyszysz szepty w ciemności!
Szepty w ciemności.)
Nie,nie będziemy samotni,bo mamy siebie nawzajem,mój bracie.Przy tobie ja żyję pełnią życia,jestem sobą,bo wiem,że mnie nie wyśmieje.Yoh położył się ze mną na łóżku i zdjął swoje ukochane mandarynkowe słuchawki,które położył obok i puścił piosenkę,którą oboje uwielbiamy:
I'm awake, I'm alive,
Now I know what I believe inside!
Now it's my time,
I'll do what I want cause this is my life!
Here (right here), right now (right now)
I'll stand my ground and never back down.
I know what I believe inside.
I'm awake and I'm alive!
(Jestem obudzony, jestem żywy
Teraz wiem, w co wewnętrznie wierzę!
Teraz jest mój czas,
Zrobię co zechcę, bo to moje życie!
Tutaj, teraz
Nie dam się i nigdy nie cofnę się,
Wiem w co wewnętrznie wierzę.
Jestem obudzony, jestem żywy!)
----------------------------
To już jest koniec.Do napisania tego zainspirowała mnie twórczość Skilleta,których piosenki u mnie występują w kolejności:
1.The One
2.Falling Inside The Black
3.Sometimes
4.Sick Of It
5.Whispers In The Dark
6.Awake And Alive
Dziękuję tym,którzy przeczytali moje wypociny.Mam nadzieję,że się podobało^^Hej,a gdzie WDP?
WDP:Nie przyjdziemy!
Dlaczego?
WDP:Bo się na to nie zgadzamy.
Hao&Yoh:Są chyba za coś obrażeni na ciebie.
O-okey,tyle że nie wiem za co...Ale nic to!Ja już kończę.
Pozdrawiam:
Darka3363,Yoh i Hao(bo reszta Drużyny nie chce się pokazać=.=)

piątek, 18 kwietnia 2014

Naruto cz.3-IDZIEMY PO ITASIA!!!Jesteśmy już u celu,no i impra!

Witam was,drodzy czytelnicy!Jesteśmy już u kresu tejże serii one-shotów.
Kyuu:Mamy nadzieję,że wytrwacie z nami do końca.
Sasuke:Jak po tytule widać,odbędzie się kolejna impreza.
W nawiasach głównie pojawia się wyjaśnienie pewnych spraw,które dla osób nieoglądających bądź nie czytających tych mang mogą być pomocne.
Naru:Ale teraz,zapraszamy do czytania...
----------------------------
-Czy jest tu ktoś wystarczająco silny,żeby się ze mną zmierzyć,do cholery?!
-No i zaraz się tu zlecą...dzięki,Kenpachi.-powiedział Ichigo.
-Ale wiesz,że to nawet lepiej?Przynajmniej nie musimy ich szukać i pójdzie w ogóle szybciej,tylko trzebaby jakoś Itachi'ego odtentegować od walki.-wyjaśniła Darka-Shika,wymyśl coś.
-Ech...Jakie to upierdliwe...no dobra.Dajcie mi chwilę.
Wtedy Shikamaru usiadł,złożył dłonie w takie kółko(takie,jak podczas 3.części egzaminu na chuunina,kiedy walczył z Temari i wymyślał strategię) i zaczął myśleć.Siedział tak przez około dziesięć minut.
-Okey,mam coś.A więc...
Nara wyjaśnił im swój plan,jednak nie podzielił się nim z czytelnikami(oj nie miło,Shika).
-Dobra,zróbmy to.
Po jakiś pięciu minutach od wcielenia planu w życie,pójściu sobie Sasuke i ukryciu Ken-chana gdzieś w rogu,doszli członkowie Akatsuki:
-Liderze,dlaczego nasza kryjówka jest tak rozległa?Trochę to trwało,zanim doszliśmy tutaj.-spytał Deidara.
-Mnie nie pytaj,to Kakuzu wybrał to miejsce.
-No co?Było najtańsze na rynku.
-No i wszystko jasne...Zaraz,gdzie Itachi?-spytał długowłosy blondyn.
-Łasica?Pewnie jeszcze śpi...
,,A raczej już Sasuke się postarał o to,żeby tu nie przyszedł'' pomyśleli członkowie kompanii.
-No dobra,kto tak wrzeszczał,że chce się z nami zmierzyć?-zapytał się Kakuzu.
No i wtedy wyszed Kenpachi:
-Ja.
Akasie się trochę chyba przestraszyli,w końcu nie na co dzień widzi się dwumetrowego człowieka z jakąś małą różowowłosą dziewczynką na plecach.
-Yachiru,zejdź z pleców,zaraz będę walczył.
-Dobrze,Ken-chan!
Yachiru zeszła z pleców Kenpachi'ego i stanęła koło Darki.Zaraki już wyjął z pochwy swoją katanę.Z szeregu wyszedł Sasori:
-Nie ważne,jak wielki jest,nie pokona trucizn.Zmierzę się z nim,a wy zajmijcie się resztą.
Kenpachi uśmiechnął się przerażająco(dla Akasiów)i postanowił ,,miłosiernie''pozwolić Sasori'emu zaatakować pierwszy.Ten pomyślał,że może mieć jakiekolwiek szanse z Zarakim,który swoją drogą,jest jednym z najsilniejszych shinigami w Soul Sosiety,w dodatku zaprawionym w boju lepiej niż sam Głównodowodzący Kapitan Yamamoto(mam na myśli stoczone walki bez użycia Uwolnienia).Sasori zaatakował prosto w odsłoniętą klatkę piersiową Zaraki'ego kukiełką byłego Kazekage.Ogromne było jego zdziwienie,kiedy nie zobaczył nawet jednego zadrapania u kapitana.
-Coś ty myślał?Że załatwisz mnie takim słabym atakiem?Musisz się bardziej wysilić!Moja energia wypuszczana przypadkiem zdołała powstrzymać twój atak,w który włożyłeś jakąś część siły!
Wtedy lalkarz spróbował zaatakować igłami nasączonymi trucizną.Znowu nic.
,,Co,do cholery,jest nie tak z tym gościem?!''zastanawiał się w myślach czerwonowłosy.
Jednak nie zapominajmy,że mimo wszystko lalkarz ma parę asów w rękawie.Kiedy Kenpachi odciął mu rękę,ze zdumieniem zauważył,że jest ona z drewna,zresztą reszta jego ciała także.Sasori przeniósł się do kolejnej lalki.
-Uwierz mi,nie jest tak łatwo mnie zabić,musisz się bardziej postarać!
-Oj,zamknij się.
Nie ważne,ile razy Zaraki zaatakował,ile razy pociachał czerwonowłosego,ten ciągle dychał.
-No,i to nazywa się przeciwnik!Wspaniała zabawa!Dalej,pokaż,co tam jeszcze potrafisz!
Po nodze Kenpachi'ego spływała stróżka krwi.Mimo tego,Ken-chan zdawał się tego nie zauważyć.
-Ale,zanim to zrobisz,zdejmę swoją opaskę na oko.-kiedy ją zdjął,wokół niego uwidoczniło się coś w rodzaju pola,lecz było to jego reiatsu,które jarzyło się na złoty kolor.
Sasori przypatrywł się temu ze zdumieniem.Ile,do cięzkiej cholery,można mieć energi?No cóż,Kenpachi ma jej dużo,lecz Ichigo nie można nazwać amatorem w jego ilości reiatsu,które,kiedy jego miecz ma formę Bankai(Pełne Uwolnienie[przeczytajcie sobie na: pl.bleach.wikia.com ,bo teraz nie chce mi się tłumaczyć,a tam zrobią to dużo lepiej])to połowa jego energii jest poziomu kapitańskiego,co jest nie lada wyczynem(można się tego dowiedzieć od pani kapitan 4.oddziału,mówiła to,podczas powrotu Ichigo z Huenco Mundo)i zmienia swój kolor na czarny(Ichi ma zwykle niebieskie reiatsu).Ale dobra,wracajmy do walki.Tak więc,Kenpachi wywalił prawdziwy poziom swojego reiatsu,który był blokowany przez opaskę na oko od SRT(12.oddział,Sekcja Rozwoju Technologicznego).Sasori postanowił rzucić wszystko na jedną kartę i przywołał swoje sto lalek,a nimi wszystkimi mógł kontrolować(wprawny laklarz potrafi kontrolować 10 lalek na raz,bo ma tylko tyle palców,ale Sasori sam z siebie zrobił lalkę,więc takie ograniczenie dla niego nie istnieje).Zaraki uśmiechnął się jeszcze szerzej.Coraz bardziej podobała mu się ta zabawa.No ale co robią pozostali?Deidara próbował wysadzić resztę kompanii,ale nie pykło mu to,ze względu umiejętności Will do zaglądania w umysł.Tak przede wszystkim rozpoznała,że Robin z Młodych Tytanów nie jest ich Robinem,tylko robotem(wybacz Will,nie pamiętam nazwy^^'').Tak więc,Deidara nie trafił,a właściwie trafił,ale w drzwi frontowe:
-Deidara!Zabiję cię!Czy ty wiesz,ile nowe drzwi kosztują?!-nawrzeszczał Kakuzu.
-Uspokuj się,w końcu już były rozwalone...
-Ale można było je jeszcze naprawić!Au!Za co?!
-Za chęć do życia i miłość do pieniędzy.Nie przerywa się wypowiedzi innych.-rzekła Darka.
A więc wiemy,że reszta sobie,,grzecznie''rozmawia o wymianie drzwi.Dobra,ale co się dzieje u Sasuke?Młody Uchicha poszedł szukać brata.Znalazł go po jakimś czasie,a w tak zwanym międzyczasie minął się z Akasiami.
,,Mimo,że ich nie lubię,to im współczuję"-pomyślał Sasuke.Wcale się mu nie dziwię.
Jednak wreźcie trafił na Itachi'ego,kiedy ten wychodził ze swojego pokoju.Łasica zatrzymał się tuż przed bratem,którego oczy mówiły jedno,,wściekłość''.
-O cholera...
Wtedy wzrok Sasuke złagodniał,a sam omawiany tak bardzo zaczął się śmiać,że aż upadł na podłogę.Itachi patrzył na to ze zdumieniem.Jeszcze nie widział,żeby Sasuke śmiał się,no,przynajmniej odkąd trafi do Orochimaru.
-Sasuke...
-Gdybyś widział swoją minę,aniki!Hahaha!Widzisz co zrobiłeś,umrę przez ciebie ze śmiechu!Ale tej miny nie zapomnę!
-Skąd się tu wziąłeś?Chyba byłeś u Orochimaru...i zmieniłeś styl.Co się,do cholery dzieje?
-Dobra,zaraz ci wszystko opowiem,ale musimy usiąść,bo to będzie długa historia.
Weszli do pokoju Łasicy,a gdy Sasuke chciał zacząć opowiadać,do pokoju wpadł Naru,który się sklonował i z pomocą trzech bunshinów zaczął zabijać drzwi deskami i przestawiać meble.
-Naruto,co ty właściwie robisz?-spytał Sasuke.
-Jeżeli chcemy żyć,musimy się zabunkrować.Kenpachi uwolnił swoje Zanpakuto,Nozarashi.
-O cholera...
Wtedy i Sasuke zaczął ustawiać wszystko na drzwi,a ponadto rozpoczął zabezpieczać wszystko dookoła barierami i jutsu,ogólnie rzecz biorąc,używał wszystkiego,co miał.
-Aniki,pomóż,chyba,że życie ci nie miłe!
-Nic nie rozumiem,ale dobra...
Itachi też zaczął wszystko zabezpieczać,ale za pomocą Genjutsu.
-Dobra,ale treraz mi wszystko wyjaśnijcie.
-Jeżeli chcemy w ogóle o czymkolwiek mówić,to musimy cię ostrzec przed Darka-san i Will-san.Przed Kenpachi'm też.Dowiesz się w trakcie opowieści,dlaczego.-powiedział młodszy Uchicha.
-A to wszystko zaczęło się przy odbijaniu Sasuke...
I tak,Naru opowiedział o planie zabrania Sasuke z rąk Wężowego i o marnym losie Sannina i Karin.Potem Sasuke opowiedział mu,co się z nimi działo po drodze do kryjówki Akatsuki.
-...No i dlatego teraz tu jesteśmy zabunkrowani.A Kakashi wciąż stoi pod ścianą i czyta te pornole od Jirayi.
-A po wszystkim ma być impreza w gabinecie Paina.ALe wiecie co?Skoro zgarniamy Łasicę,to ogarnijmy też Nagato i Konan,w końcu Nagato jest w klanie Uzumaki,a Konan była przy nim od dziecka,co wy na to?
-Jak dla mnie spoko,tylko powiedzmy to Darce-san.
-Nie musicie,wszystko słyszałam.Will zresztą też.
-Cześć,Darka-san,Will-san!
-Kyaaaa!!!
No cóż,Itachi się przestraszył.No ale zobaczył dwie dziewczyny,które były brudne od kurzu i krwi i w dodatku wzięły się niewiadomo skąd.Pozostała dwójka już się do tego przyzwyczaiła.
-Darka-san,co się tam działo?
-Ken-chan trochę przesadził,Deidara zresztą też,było mnóstwo wybuchów,sami rozwalili całą kryjówkę,my właściwie nic nie robiłyśmy oprócz patrzenia na rozrubę.Kakashi ciągle czyta te swoje fuckbooki,Ichigo próbuje się wydostać spod góry kamieni,Yachiru je cukierki,Sakura leczy rannych kompanów,a właściwie tylko Renji'ego,bo dostało mu się w głowę,kiedy Ken-chan rozwalał jedną marionetkę Sasori'ego,który teraz leży martwy,Kakuzu się porozpruwał,Jashinista nawet nie zdążył odprawić tych swoich rytuałów i został zabity przez Shikamaru,Ikkaku ciągle rozwala Deidarę,który już go denerwuje,uwolnił nawet Bankai,Konan i Nagato stoją z boku i słuchają historii Polski od Feliksa,który ma naprawdę zdolności do przemówień i opowiadania,bo widziałam nawet jak Konan ocierała oczy kawałkiem chusteczki,a Nagato miał łzy w oczach.Yumichika gapi się w lustro,Rangiku ogarnia zapasy na imprezę,a Toshiro się wściekł na Matsumoto za to,że przyniosła sake,ale kazałam dać mu spokój,no bo co to za impreza po rozwaleniu wroga bez alkoholu(^^")?Nagato pozwolił nam wziąć też jego zapasy i powiedział,gdzie Kakuzu trzyma swoje.A tego rybopodobnego gościa wziął Gai,który nie wiadomo skąd się wziął, i go rozwalił,a za nim szła jego drużyna,no wiecie,Neji,Ten-Ten i Lee.Kyuu poszedł spać,zasnął na pierwszej lepszej kanapie.To chyba wszyscy.
-To jedna z twoich najdłuższych wypowiedzi.
-Wiem,Naru,wiem.O,Ken-chan,Yachiru-chan,doszliście!I jak tam zabawa?
Doszła do nich reszta drużyny oraz Konan i Nagato.Itachi gapił się zwłaszcza na Kenpachi'ego,jak wcześniej reszta Akasiów.Ale dlaczego na początku drużyna się nie przestraszyła,kiedy go zobaczyli?Bo wiedzieli,ze mimo wszystko jest bardziej lub mniej podejrzanym znajomym Darki,ale nie ma się co martwić,przecież by nie wzięła kogoś do grupy,kto mógłby im zaszkodzić bądź im przeszkodzić.A tak przynajmniej im się wydaje(Pamiętajcie,nie odpowiadam za żadne obrażenia fizyczne bądź psychiczne zadane przez moich kompanów.Dziękuję za uwagę).No już nie ważne.
-Szczerze?Było świetnie!Ten gość był rzeczywiście niezły,bo aż uwolniłem Nozarashi.
-O mało nas nie zabiłeś,Kenpachi!-wykrzyknął Ichigo.
-Oj tam,ważne,że to była dobra zabawa!
-Omal nie umarłem przez tę kukiełkę,czy ty wiesz,ile one ważą,Zaraki-taichou?-spytał Renji,ale spotkał się z ogólnym zignorowaniem.
Reszta w tym czasie przenosiła się do biura Liderka,razem z Nagato i Konan,oczywiście^^.Zaczęła się impreza w gabinecie byłego lidera Akatsuki,bo oragnizacja już praktycznie nie istnieje.Biuro Paina nie jest tak zrujnowane,jak reszta kryjówki,bo odpadł tylko kawałek sufitu,ale taki pięciocentymertowy,więc tych zniszczeń jest tam niewiele^^.Gabinet był obszernym pomieszczeniem z jednym dużym oknem,ściany były z kolei czerwone w czarne chmury(nie,nie pomyliłam się,tak jest specjalnie zrobione).Na suficie wisiał półkolisty żyrandol(no wiecie,taki jakby podobny do tych w szpitalu,ale jest bardziej kulisty i dużo większy ze sporym ,,wejściem''do niego,żeby kurze i martwe owady wysprzątać).Pod oknem stało duże mahoniowe biurko,a za nim czarny skórzany fotel.Na środku leżał mały ciemno-niebieski włochaty dywanik.Okno miało czarne firanki.Z lewej strony pokoju stał duża półka z dwiema przegrodami, ze zwojami z różnymi technikami i książkami na górnej pszeszklonejprzegrodzie,zaś dolna była nieprzezroczysta i zamknięta na klucz.Nagato podszedł właśnie do tej przegrody,otworzył ją i wyjął od razu trzy zgrzewki sake.No cóż,nasi bohaterowie nieźle się zabawią.Rangiku i Nagato od razu wzięli się za picie trunku całymi litrami,niczym Cana z Fairy Tail.Toshiro patrzył na to ze zdenerwowaniem,ale nic nie powiedział,tylko stał z boku.Okazało się,że Feliks jakimś cudem wyprosił Naru,żeby zapieczętował i  przyniósł w zwoju odtwarzacz i mnóstwo płyt z różnorodną muzyką,od angielskiej,po japońską.Will siedziała między braćmi Uchicha,a Darka obok Itachi'ego śpiewając przy tym pod nosem.Łasicy chyba to nie denerwowało,wręcz się wsłuchał w piosenki przez nią śpiewane.Biedak,nie wie,że ona praktycznie codziennie śpiewa(pod warunkiem,że nie mam kaszlu i dziwnej kulki w gardle i to wcale nie z powodu tremy,pozbyłam się czegoś takiego dawno temu).Pili przy tym,oczywiście,sake.Naru i Kyuu próbowali zabrać Kakashi'emu jego pornola,ale Kopiujący Ninja pilnuje go,jak Smigol ,,własnego skarbu'',czyli Pierścienia Władzy,a nawet gorzej.Oni też już byli pod wpływem alkoholu.Ikkaku siłował się z Kenpachim,Yachiru spała tuż obok,zmęczona po tym wszystkim,Yumichika z kolei dosiadł się do Rangiku i Nagato.Konan leżała na kolanach byłego szefa Akatsuki,Ichigo siedział w kącie,nie biorąc udziału w zabawie,podobnie zresztą jak Hitsuyaga.Praktycznie i teoretycznie rzecz biorąc tylko oni nie pili.Will ciągle marudzi,że tęskni za Shunem,ale Sasuke nie słuchał jej już po paru zdaniach,bo wiedział,co będzie dalej.Feliks jakimś cudem wyciągnął Darkę na parkiet podczas jakiegoś energicznego kawałka,niektórzy jednak też postanowili zatańczyć.Sasuke wziął Will,Kakashi Sakurę,Nagato tańczył z Rangiku,Naru z Konan.Do imprezy z jakiejś racji doszli Urahara i Yoruichi,na szczęście Ichigo Isshin nie przyszedł(to jego ojciec,który zbyt często atakuje Ichigo podczas pory wstawania...zwykle kończy za oknem).Donieśli jeszcze więcej alkoholu.Potem jeszcze przyszli Tsunade,Jiraya,a nawet rodzeństwo Sabaku.Oni też przynieśli ze 4 skrzynki sake bądź wina.Koniec końców impreza zakończyła się o trzeciej nad ranem.Kakashi i Jiraya jakimś cudem spali w żyrandolu,Tsuna leżała pod oknem,które było otwarte,Yumichika i Rangiku zaplątali się w firanki,Kenpachi leżał na kanapie,na nim leżał Sasuke,a na nim leżała Will.a obok spała oparta o nich wszystkich Yachiru.Nagato spał na podłodze,a na nim Konan.Kyuu przytulił się do krzesła,na którym spał Naru.Toshiro i Ichigo spali pod ścianą w kącie.Darka,Itachi i Feliks zasnęli oparci o siebie nawzajem.Ikkaku z jakiejś racji wystawał przez okno tak,że nie od pasa w górę był za oknem.Gaara spał na swoim lewitującym piasku,Temari leżała obok Shikamaru,Kankuro zaś spał na półce.Renji z jakiejś racji znalazł się na dachu,a Sakura pod biurkiem.
Pierwsi obudzili się Ichigo i Toshiro.Zobaczyli całą drużynę śpiącą w dziwnych pozycjach.
-No i oto przykład, co alkohol może zrobić z człowiekiem.Dobra,ja pójdę poszukać czegoś zdatnego do jedzenia,a ty pójdziesz po jakieś garnki,coś przecież muszą zjeść.-powiedział Ichi i wyszedł,zanim Hitsuyaga cokolwiek odpowiedział.
Wiedząc,że i tak nic nie wskóra,Toshiro poszedł w poszukiwanie garnków,sztućców i jakiś talerzy.Przecież prosto z gara nie będą jeść,co nie?Kapitan 10.oddziału szybko znalazł to,czego szukał i wrócił do pokoju,gdzie już na niego czekał Ichigoz mnóstwem makaronu,przypraw,warzyw,papryczki chili i czegoś tam jeszcze.Miał też mnóstwo wody.
-Dobra,daj te garnki,wrzucę to wszystko i gotujemy.
-Skąd ty to wziąłeś?
-Okazało się,że istnieje tu coś takiego jak spiżarnia,spory kawałek d kuchni.
Wrzucili wszystko do gara i obudzili Itachi'ego,a przy okazji Darkę.
-Co jest...?-jeszcze nie kontaktowali z otoczeniem.
-Wybacz Darka,że ciebie obudziliśmy,ale Itachi jest nam potrzebny,żeby coś do jedzenia zrobić.
-Dobra,już idę.Co mam zrobić?
-Rozpal spore ognisko pod tym garnkiem.
-Czekajcie!Trzeba to zabezpieczyć,żeby pożaru nie wywołać.-powiedziała Darka.
Więz zaczęli szukać czegokolwiek,co się nie pali.Znaleźli mnóstwo blachy.No cóż,to musi im wystarczyć.Zrobili coś w rodzaju boilera i włożyli tam garnek.Itachi podpalił wszystko,a jedzenie zaczęło pięknie pachnieć i się gotować.Powoli reszta zaczęła wychodzić z Krainy Snów,czując ogromny głód.Wszyscy wzięli od Tsunade tabletki na kaca i poszli jeść.Kiedy już skończyli,Pain dał męskiej części drużyny jakieś zastępcze ubrania,a Konan damskiej.Teraz wszyscy mieli podobne ubrania:dziewczyny miały fioletowe,czerwone lub czarne,luźne T-Shirty i leginsy o różnych kolorach,a chłopacy białe bluzki,czarne zwykłe spodnie i lekkie krwisto-czerwone bluzy.Czego to się nie robi,żeby nie wyglądać jak wariaci^^?Kiedy już wszyscy zaczęli wyglądać normalnie,drużyna wyruszyła w drogę powrotną do Konohy,a Gaara,Temari i Kankuro wrócili do Suny.Tsunade pozwoliła Itachi'emu na powrót do Wioski Liścia,gdzie ponownie został zgarnięty przez ANBU.Zamieszkał razem z całą Drużyną Pierścienia.Konan i Nagato postanowili odbudować Wioskę Wiru,co poparła Tsunade,a potem także Gaara.Oboje Kage wspierają projekt Uzumaki'ego i pomagają mu,kiedy potrzebuje pomocy.Goście z Soul Sosiety wrócili do swojego świata,Will i Polska(Feliks)też wrócili do siebie.No i tak zakończyła się historia o zabraniu Itachi'ego z łap Akatsuki^^.
----------------------------------
W tym czasie u Lucy:
-Dobra,Simon,teraz twoja kolej na śmierć!Buahahaha!Potem zajmę się Valentinem!Nie oczekuj na litość z mojej strony.
Simon leżał przywiązany do stołu,a Jace wisiał przywiązany do żyrandolu:
-No ale co ja ci zrobiłem?
-Ty?Złamałeś Clarie serce,ot co!
No cóż,już nigdy się nie dowiemy,co Lucy im zrobiła,a przynajmniej Simonowi.
KONIEC
-----------------------------------------
Tak,to już jest koniec tych części.Nie wiem,jak reszta trzecio-gimnazjalistów,ale ja nie stresuję się egzaminami,a wy?
Kyuu:Ty to nigdy się nie stresujesz,jeśli chodzi o jakiekolwiek testy.
Stres to największy wróg człowieka,zaraz za nimi jest alkoholizm,narkomania i reszta używek.Przynajmniej takie jest moje zdanie.Wszystko zaczyna się od sytuacji stresowych,potem problemy,a potem ludzie o słabej psychice wysiadają.Chyba,że mają jakieś hobby,bądź Saints Row'a.Ta gra naprawdę pomaga się odstresować,bijesz się z obcymi,z policją i takie inne,ale żeby nie byo,to tylko gra,w realu w życiu czegoś takiego bym nie zrobiła!Tak więc,gry komputerowe naprawdę pomagają z walką ze stresem,gorzej,jak ktoś nie ma czasu.Książki i muzyka zresztą też pomagają.Jest się tak zajętym,że nie da się myśleć o problemach,a przynajmniej tych swoich.Pi czymś takim lepiej się  człowiek,moim zdaniem,czuje i stara się przekroczyć tę granicę,którą nieświadomie sobie postawił.No coż,ja już kończę,trzymajcie się ciepło!
Pozdrawiamy i do zobaczenia:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

niedziela, 13 kwietnia 2014

Naruto,cz.2-IDZIEMY PO ITASIA!!!No i znowu wpadamy do podejrzanych dziur...

Witajcie moi mili!Nadszedł czas,abyście mogli przeczytać kolejną część przygód WDP.
Kyuu:Mamy nadzieję,że się wam spodoba.
Ale już bez zbędnego gadania,zapraszam do czytania...
---------------------------
Okolice Suna-Gakure,godz.1 w nocy.
Nasza Drużyna wreszcie doszła do Suny.Postanowili po pustyni iść nocą,ze względu na wygodę,oraz z racji przyjemniejszych dla nich temperatur.W dzień starali się szukać miejsc zacienionych,aby móc spokojnie spać.Przyjaciele stanęli pod Bramą Główną.Strażnicy spali,ale Polska obudził ich swoim krzykiem:
-CO TO,DO CHOLERY MA ZNACZYĆ?!SPAĆ NA WARCIE?!NAWET POLACY NIE ŚPIĄ PODCZAS NIEJ!
-Uspokuj się Feliks,bo zaraz bębenki pękną Lisowi i Naru,co z resztą widać na załączonym obrazku.
Faktycznie,Kyuu i Naruto zakrywali swoje uszy,po to,aby uchronić je przed wrzaskiem Polski.
-Generalnie to ja,jakby przepraszam,ale ostatnio mam naruszone nerwy...
-Spoko,przeżyjemy,a właściwie nasze uszy,jeżeli nie będziesz już tak wrzeszczeć.
-Totalnie to ja obiecać nie mogę,rozumiecie,no bo pewnie bym skłamał.
-Nieważne.Drodzy strażnicy GŁÓWNEJ Bramy Suny,czy możemy się spotkać z Kazekage?-spytała się Will.
-Nie,Kazekage śpi...-wtedy strażnik zobaczył zbolałą minę WDP.
-Człowieku,czy ty wiesz,że Gaara nie może spać odkąd się urodził?Czy ty wiesz w ogóle,co ty mówisz?
-Po za tym,stoję tuż obok.
-KAZEKAGE-SAMA!
Tak,za nimi stał Gaara,w całej swojej osobie.
-To ja.Cześć Darka-san,Will-san,Naruto,Kyuu,Resztę też witam,także tych bardziej podejrzanych przyjaciół Darki-san.Co was do mnie sprowadza?
Na to pytanie odpowiedział Feliks:
-Chcesz z nami iść do siedziby Akatsuki i zrobić totalnej rozruby?Razem z Temari i Kankurou,oczywiście.
-Nie możemy.-zaraz uciął Gaara-Jest spotkanie wszystkich Kage,a moje rodzeństwo to moi ochroniarze,więc nie mogę,przykro mi.Po prostu grafik nam na to nie pozwala.
-No cóż,trudno...
-Ale,Histugaya-taichou...
-Nie zgadzam się,Matsumoto,to moje ostatnie...ał!Za co?!
Co się stało?Darka walnęła kapitana w głowę.
-Za to,że istniejesz.Nie przerywa się czyjejś wypowiedzi,Toshiro-chan!
-Dla ciebie Kapitan Hitsugaya.
-I tak nie będę tak mówić,tak samo reszta osób,które są tu ze mną,w tym Ichi.Pogódź się z tym,że nikogo to nie obchodzi.
Naru zaczął cicho mówić do Kyuu:
-Bo tak naprawdę żądzą tu Darka-san i Will-san.Wszyscy to wiedzą.
Lis tylko mu przytaknął.
-A właściwie,to co tu robicie?Przecież...Cholera!Zapomniałam was znaleźć i wziąć z nami!Ale jak się dowiedzieliście?
Znaleźliśmy małą karteczkę,że podobno chcesz zebrać grupę bo...nie pamiętam już,bo kapitan zamroził tę część kartki,no i byliśmy wypisani,no to przyszliśmy.-powiedziała Rangiku.
-Zaraki-taichou!
Ikkaku i Yumichika też przyszli.
-Dzięki,no ale nie miałam żadnej kartki z nazwiskami.-powiedziała Darka.
Wtedy nieśmiało wyszedł sprzed szeregu Sasuke.
-No bo...czułem,że zapomnisz o kimś,no to włożyłem ci do kieszeni kartkę z osobami,które chciałaś wziąć,tak,żeby mogła ona wypaść.
-Dzięki,Sasuke,co byśmy czasem bez ciebie zrobili?Garra,czy możemy gdzieś tu zanocować,musimy jutro ruszać dalej.
-Jasne!Chodźcie za mną.
I tak drużyna poszła sobie pospać i zebrać siły na to,co się miało wydarzyć już wkrótce.
------------------------------
Następny dzień,rano,godz.ok. 9.00
Najwcześniej wstali Shikamaru,Toshiro i Darka,która,wbrew pozorom,śpiochem nie jest.Już jedli śniadanie,a zapachy dochodzące z kuchni obudziła pozostałe osoby,które w ekspresowym tempie zeszły na dół,żeby zobaczyć,co tak pięknie pachnie.I zastali...jajecznicę z mizerią(ja chcem takie śniadanie na co dzień,mniam!)i sok multiwitamina.Aż ślinka cieknie(a przynajmniej mi^^).Kiedy już wszyscy się posilili,Gaara odprowadził ich do Bramy i pożegnał się,po raz kolejny przepraszając,że nie może z nimi iść.I wreszcie wyruszyli w dalszą drogę.
Ten sam dzień,godz. 17.00
-Do jasnej cholery,ile tu wydm!I piasek wsypuje się do butów,toż to wkurzające!-Darka powoli traciła spokój.
-Normalnie próbowałbym cię uspokoić,ale masz rację.-powiedział Kyuu.
Kiedy schodzili z kolejnej wydmy,wpadli do...kolejnej dziury.A co w niej było?Portal do jakiegoś miejsca.Wylądowali w jakimś mrocznym lesie.A że spadli ze sporej wysokości(czyt.10 metrów),to zemdleli.Obudzili się dopiero po dłuższym czasie.Pierwsi obudzili się Naruto i Kyuu.No cóż,regenerują się dużo szybciej,niż reszta.Trochę ich zdziwiło obecne położenie,ale przeczuwali,że będzie podobnie,jak przy tym,kiedy szli po Sasuke.
------------------------------
Narracja 1.-osobowa,Darka.
Obudziłam się.Ale kiedy to zrobiłam,natychmiast pożałowałam,ponieważ głowa zaczęła mnie niesamowicie mocno boleć.Wyciągnęłam butelkę wody i wypiłam kilka sporych łyków.Pomogło.Zaczęłam się rozglądać po okolicy.Muszę przyznać,że był to malowniczy teren,wszędzie drzewa,a przed nami górka,na której stał centaur,niedaleko słychać było jakiś gwar...zaraz,zaraz!Centaur?!
-O,czyżbyśmy trafili do Narnii?Albo do Zakazanego Lasu w Hogwarcie?-spytała Will.
-Gwiazdy świecą dziś wyjątkowo jasno.-powiedział centaur-a zwłaszcza Mars.
-Fakt,gwiazdy świecą,a my się nie znamy,przedstawię się,jestem Darka,a od lewej to:Feliks,Will,Sakura,Sasuke,Toshiro,Rangiku,Naruto,Kyuubi,Ichigo,Kenpachi,Yachiru,Renji,Shikamaru,Yumichika,Ikkaku i Kakashi.Jesteśmy ludźmi,niektórzy są shinigami,shinobi bądź,jak w przypadku Feliksa,państwami.
-Miło was poznać,jestem Ramadu.Mars świeci dziś wyjątkowo jasno.
-Będzie bitwa.
-Taka,jakiej jeszcze nie widzieliśmy.Tylko tyle chce on nam powiedzieć.
-Dobra,dlaczego my tu jesteśmy?Czy znowu ktoś nas ,,wezwał''?-spytał Naru.
-Nie,wpadliście przez przypadek,zaklęcie zostało prawdopodobnie źle rzucone.
-Czemu mi się wydaje,że to sprawka Rona,bądź tych idiotów,no wiecie,Crabbe'a i Goyle'a?
-Bardzo prawdopodobne.No dobra,skoro tu jesteśmy,to mam pytanie:Jesteśmy przed atakiem Voldemorta,czy już po?
-Czarny Pan szykuje swych śmierciożerców,ale jeszcze ich nie wysłał.Tylko ciekawi mnie,skąd tyle wiesz,Darka?
-Nie zawracaj sobie głowy szczegółami.Ken-chan!Będzie rozróba na całego!
Zamiast jednej osoby,odpowiedziały mi cztery:
-JASNE!
To byli:Yumichika,Ikkaku,Yachiru i Kenpachi.Nie dziwię się na taką reakcję,w końcu są z 11. oddziału Gotei 13 Shinigami(ten oddział jest najsilniejszy i uwielbiają walkę,więc ciągle się biją,dlatego są najsilniejsi).
-Dobra,ale najpierw musimy iść do Dumbledore'a poinformować go o naszej obecności.Chyba,że siedzi tam Snape,w co jeszcze wątpię.Idziemy.Do zobaczenia,Ramadu!
-Niech gwiazdy wam sprzyjają(sorry,nie mogłam się powstrzymać^^)!
No i poszliśmy.Wyszliśmy z Zakazanego Lasu,poszliśmy przez Błonia,nie spotykając przy tym Hagrida,i wreszcie doszliśmy do zamku.Kenpachi,jak to on,wszedł ścianą,a my poszliśmy za nim.Nie było nikogo w szkole.Chyba trafiliśmy w wakacje,mam nadzieję,że końcówkę,bo wtedy szybciej będzie bitwa(trochę pozmieniam treść ,,Harry'ego"na potrzeby opowiadania,głównie czas).Tak czy inaczej,weszliśmy do zamku,nikt do nas nie przyszedł z wrzaskiem,,THIS IS HOGWARD'' i nie rzuca w nas Inpedimento.Podeszliśmy do gargulca,który pilnuje wejścia do gabinetu dyrektora Hogwartu,zaczęliśmy więc wymyślać hasła:
-Ramen-Naru.
-Lis-Kyuu.
-Walka-Kenpachi,Ikkaku,Yumichika.
-Medyk-Sakura.
-Sharingan-Kakashi i Sasuke.
-Rota.-Feliks.
-Dobra,jeszcze ja spróbuję...Cytrynowy Sorbet.-powiedziała Will i...gargulec się poruszył.
Szybko weszliśmy na schody,lecz nie pomieścili się wszyscy,więc podzieliliśmy się na dwie grupy:pierwsza z Will i druga ze mną.Will już weszła ze swoją grupą do gabinetu,my byliśmy zaraz za nimi.Weszliśmy do pokoju.Nikogo tam nie było,tak się nam przynajmniej wydawało.Było mnóstwo książek,na jednym regale stała Tiara Przydziału,na przeciwko drzwi stało potężne biurko,a obok stało takie coś dla ptaków,a na nim stał feniks Fawkes.Zauważyłan nawet myślodsiewnię.
-Widzę,że się tu dostaliście.-coś,a raczej ktoś odezwał się  tuż za mną.
-Cześć Dumbledore.Mam nadzieję,że nie muszę ci wszystkich przedstawiać,bo wszystko widziałeś,zgadza się?
-Masz rację,Darka.Witajcie w Hogwarcie.Z tego,co zdołałem się dowiedzieć,chcecie pomóc w wojnie z Voldemortem.Przyda nam się pomoc,ale czy poradzicie sobie?
-Chyba słyszałeś,kim jesteśmy?Część z nas jest Shinigami,więc nie jest ich łatwo zabić,z racji posiadania Zanpakuto,część shinobi,też nie łatwo ich zabić,ludzie tacy jak ja czy Will łatwo pokonają każdego przeciwnika,choćby tym,że nieźlke potrafimy denerwować,a Feliks?On jest praktycznie rzecz biorąc nieśmiertelny.Poza tym,nie będą się spodziewać kogokolwiek,kto będzie miał jakąkolwiek broń,poza różczką,więc i tu mamy przewagę.
-Być może,ale różczka potrafi szybko wystrzeliwać zaklęcia,możecie oberwać.
-O to się nie martw,staruszku.Podłączanie komputera poszło mi tak,że wybuchł i nadal żyję.Zaklęcia też przeżyję.-rzekła Will.
-Nooo...dobrze,ale skoro chcecie tu zostać,powinniście zostać przydzieleni do domów.
-Mowy nie ma.To może nas rozdzielić,a tego nie chcemy.Wolimy zostać bez domów,w końcu nie musisz nas przedstawiać,wystarczy,że powiesz,że pewna dziwna grupa będzie chodzić po Hogwarcie,bo coś tam.Wymyślisz coś,ochronę zabytków,na przykład.Dobra,gdzie możemy spać?
-Proszę za mną.
No i poszliśmy za dyrektorem Hogwartu,abyśmy poszli wreszcie spać w normalnych warunkach.Przeszliśmy przez dziedziniec,a potem w stronę Wielkiej Sali,weszliśmy po schodach na trzecie piętro.Zrobiło się tam bardziej potulnie,odkąd nie trzeba było chronić Kamienia Filozoficznego.Ściany zostały ozdobione godłami wszystkich domów,ściany miały różne kolory,w zależności,który herb na niej wisiał.Pozbyto się także kolumn.Pod ścianami stały łóżka,co więcej,było ich tyle samo,co nas.Każda kołdra miała fioletowy kolor,który idealnie się wkomponował w barwy pokoju.Przy łóżkach stały szafki nocne i małe lusterka.Na środku podłogi był dywan sporych rozmiarów,a na nim ogromny drewniany,ładnie rzeźbiony stół.Były też cztery duże okna z parapetami obszytymi poduszkami,w kolorach:czerwonym,zielonym,niebieskim i żółtym.W jednej ścianie były drzwi,które prawdopodobnie prowadziły do łazienki.Muszę przyznać,że pokój przypadł mi do gustu(taa...czytałam ,,Harry'ego'' ze trzy razy,więc się nie dziwcie).Kiedy Dumbledore wyszedł,zaraz położyliśmy się do łóżek i zasnęliśmy.
Dzień następny,7.00 rano.
Jak zwykle wstałam pierwsza.Przeciągnęłam się w łóżku i poszłam do łazienki,żeby zacząć wyglądać jak człowiek.Po wykonaniu podstawowych porannych czynności w łazience,wyszłam,a na stole,ku memu wielkiemu zdziwieniu,stały różnorodne potrawy.Chyba dyrektor już poinformował skrzaty o dodatkowych gębach do wykarmienia.Zasiadłam więc do stołu i zaczęłam jeść.Powoli reszta drużyny zaczęła się budzić.Pierwsze,co zauważyli,to jedzenie,jakie było na stole.A było tego sporo:ramen,dango,ziemniaki ze skwarkami,pierogi ze smażoną cebulą,fasola po bretońsku,a nawet znalazły się szaszłyki.Potem zaczęła się bitwa o to,kto pierwszy zajmie łazienkę.Wygrała,oczywiście,Will.Po jakiś dwudziestu minutach już wszyscy siedzieli przy stole i zaczęli posiłek.Kiedy już skończyliśmy,pojawił się deser.A właściwie desery,no bo ta różnorodność ciast i tortów,ponadto była czekolada w najróżniejszej postaci.Były także różnorodne soki.No i jak tu nie kochać Hogwartu?Po posiłku,do naszych drzwi zapukał Dumbledore,oznajmiając,że już dziś wieczorem zaczyna się rok szkolny i że chętnie by nas przedstawił,jako ekspertów od walk,a niektórych od tortur oraz przesłuchań(Dumbledore postanowił coś takiego dodać,kiedy usłyszał o pojemności sal tortur u mnie i u Will).Zgodziliśmy się,w końcu nauki o pożytecznych rzeczach nigdy za wiele,na przykład o tym,że z nami się nie zadziera ^^.I tak upłynął nam dzień,nie chcieliśmy przeszkadzać w urządzaniu zamku na przyjęcie młodych czarodziejów i czarownic.
Ten sam dzień,20.00
Przez okno zauważyliśmy płynące przez jezioro łodzie wypełnione uczniami pierwszego roku,niedaleko po drodze jechały karety z pozostałymi rocznikami.Sporo ich było(na pewno więcej niż w mojej szkole,bo u nas są trzy klasy w każdym roczniku w gimnazjum i liceum,a klasy mają po 32 uczniów,czasem więcej).Czarodzieje już wchodzili do zamku.Musimy tylko czekać na znak dyrektora,kiedy wejdą pierwszaki,bo dopiero wtedy mogliśmy wyjść na spokojnie z naszego pokoju.Po jakiś dziesięciu minutach pojawił się mały ognisty feniks.Mogliśmy wyjść.Poszliśmy pod Wielką Salę i wtedy usłyszeliśmy głos Dumbledora:
-A teraz pragnę wam przedstawić osoby,które będą gościły w naszej szkole.Ta grupa osób specjalizuje się w walce,a niektórzy z nich nawet w torturach i przesłuchaniach,z czego tylko jedna osoba potrafi tworzyć trucizny i jest medykiem.Proszę,przywitajcie ich ciepło!
Weszliśmy do Sali,a właściwie Kenpachi przeszedł przez nie,jak to zwykle miał w zwyczaju robić ze ścianą.Widać,że czarodzieje się trochę przestraszyli naszym olbrzymem,bo zrobili tak wielkie oczy,że cud,że im gały jeszcze nie wyleciały z oczodołów.
-Kenpachi taichou,kultury trochę,nie jesteśmy w Soul Society.-powiedział Renji.
-A kogo to obchodzi?No mnie nie,i tak będę wchodził,tak jak ja cholernie zechcę!Czy jest  tu ktoś silny,żeby się ze mną zmierzyć?
-Nie teraz,Ken-chan!Marsz pod stół nauczycielski!-krzyknęłam.
I w końcu mogliśmy pójść kulturalnie na podwyższenie.Wszyscy się na nas gapili jak na wariatów,których powinni zamknąć w psychiatryku,zwłaszcza ślizgoni. Mam nadzieję,że po ,,przedstawieniu się''odechce im się patrzenie na nas,jak na gorszych od siebie.Już my im pokażemy...
-Oto są właśnie nasi goście!Proszę ich nie lekceważyć,bo to może się stać waszym ostatnim tchnieniem-i tutaj dyrektor zrobił taką minę,że nawet ślizgoni się przestraszyli.No,myślę,że się przerażą,gdy poznają nas dokładnie.-a teraz,czy moglibyście się im przedstawić?
-Ależ oczywiście,dyrektorze.
Narrator 3.-osobowy.
Harry,Ron i Hermiona patrzyli,któż to przyszedł do Hogwartu.Zaczeli wymieniać opinie:
-Te dziewczyny wyglądają,jakby były w naszym wieku,ale coś z nimi jest dziwnego.
-To prawda,Hermiona,ale trochę mnie jednak przeraża ten dwumetrowy gościu...(Ron.on ma 202 cm wzrostu,czyli ponad dwa metry!-dop.autorki).
-Wcale ci się nie dziwię.Ale oni wszyscy wyglądają trochę dziwnie,tylko że mi trudno uwierzyć w to,że są specjalistami w walce.
Wtedy zaczęli się przedstawiać:
-Jestem Darka,ale wy mówcie mi Darka-san,bo po imieniu mogą tylko wybrani.Zajmuję się walką,jak my wszyscy zresztą,ale też zajmuję torturami i przesłuchaniami.Nie chcecie się dowiedzieć dlaczego.Moją bronią są kastety,nie chcecie ich poczuć na własnej skórze.
-Ja jestem Will.Oczywiście dla was z końcówką -san.Tak samo jak Darka zajmuję się walką,przesłuchaniami i torturami.W domu mam na to przeznaczoną całą salę.Walczę,używając sztyletów wypełnionymi stężonym kwasem azotowym.Nie lekceważcie mnie.
-Feliks.Od przesłuchań.Generalnie używam każdej broni,jaką mam przy sobie.Żyję od...ponad tysiąca lat,raz nawet tak jakby umarłem.Nie dziwcie się tak ,totalnie to denerwujące.Nie jestem jakby do końca człowiekiem.Tyle wam wystarczy.
-Kyuubi no Kitsune,ludzie mówią też na mnie dziewięcioogoniastym lisem.Jestem demonem,biju.W walce używam broni ninja,taijutsu,ninjutsu i czasem genjutsu,zależy od charakteru bitwy bądź mojego humoru.
-Jestem Uzumaki-Namikaze Naruto.Tak jak Kyuu,używam broni ninja,ninjutsu i taijutsu.Jestem też jinchiuurikim Kyuu.Lubię ramen,nie lubię zadufanych w sobie idiotów.
-Uchicha Sasuke.Posiadacz Sharingana.Walczę bronią ninja i kataną,używam taijutsu,ninjutsu i genjutsu.Jestem jednym z ostatnich członków mojego klanu.Nie mam ulubionej rzeczy.
-Haruno Sakura.Walczę,używając mojej siły fizycznej,a także bronią ninja.Jestem medykiem w drużynie,ale zajmuję się też truciznami.Uczyłam się od najlepszej medic-ninja.
-Cześć!Jestem Hatake Kakashi,lubię dużo rzeczy,nie lubię kilku,walczę bronią ninja oraz ninjutsu.Tyle wam wystarczy.Ta poprzenia trójca była moimi uczniami,a przynajmniej na początku.
-Nara Shikamaru.Od strategii.Używam technik klanowych.Rany,jakie to upierdliwe...
-Zaraki Kenpachi jestem.Lubię walkę.Używam Zanpakuto.Shinigami.Kapitan 11.oddziału Seireitei.Koniec.
-Jestem Kusajishi Yachiru i jestem wice-kapitan 11.oddziału.Lubię cukierki i patrzeć,jak Ken-chan dobrze się bawi,zabijając  swoich przeciwników!-i tutaj prześlicznie się uśmiechnęła.
I wtedy podeszły do niej Darka i Will:
-Jaka ty słodka!!!Masz tu czekoladę.
-YUPI!!!
-Dobra,skoro skończyłyście,to się przedstawię.Madarame Ikkaku,trzeci oficer 11.oddziału,walczę Zanpakuto Hozukimaru,jak wszyscy shinigami.Uwielbiam walkę.
-Jestem Ayasegawa Yumichika.Lepiej mnie dnie dotykajcie,bądź lekceważcie,bo to się skończy waszą śmiercią.Nie cierpię brzydkich osób.Walczę Zanpakuto Fuji Kujaku(wiem,że ma Ruri'iro Kujaku,no ale był przy nim jego kapitan i Ikkaku,którzy nie znają prawdziwej formy Shikai tejże katany).
-Kurosaki Ichigo.Zastępczy shinigami.Walczę Zanpakuto,Zangetsu.Jestem też człowiekiem.
-Właśnie!Ichigo,walcz ze mną!-Kenpachi zaczął atakować Kurosaki'ego,lecz ten zablokował jego atak,nawet go nie widząc.
-Zostawmy to na później,po co masz tu zamek rozwalić,to nie Seireitei.
-Abarai Renji.Jestem shinigami,walczę z Zabimaru,moim Zanpakuto.Jestem wice-kapitanem 6.oddziału.Moim kapitanem jest Kuchiki Byakuya.To tyle w temacie.
-Hitsugaya Toshiro.Kapitan 10.oddziału,walczę z Hyourinmaru.
-Matsumoto Rangiku.Jestem wice-kapitanem 11.oddziału.Walczę razem z Haineko.
Uczniowie,lekko mówiąc,byli zdziwieni.No bo kto normalny w świecie czarodziejów używa broni,a nie różczki?Oczywiście,jak na zawołanie wyszedł Darco Malfoy,wraz ze swoją ,,świtą'':
-Ta,jasne,i mamy się was bać?Dobre sobie!
Wtedy odezwała się Darka do reszty:
-Nie wiem jak wy,ale mnie Malfoy wkurzył swoją gatką.Może pokażesz mu swoją salę tortur,Will.
-Niestety,nie mogę,no bo później kto będzie się zajmował Karin?
-To ona jeszcze żyje?
-Ano,żyje i ma się dobrze,w sensie dla moich zabiegów dobrze^^.
-Ichigo,walnij go czymś,albo nie,to później,Sasuke,złap go w genjutsu.
Uchicha aktywował swoje kekkei genkai i złapał wzrok Draco.Przez pięć najbliższych minut się nie poruszali,ale potem wreszcie się poruszyli,a Malfoy wybiegł z wrzaskiem.
-Co mu pokazałeś?-spytał Naru.
-No wiesz...Pokazałem mu parę scenerii wojennych podczas IV WWS.A potem Zakład Karny w No.6.A potem co Darka-san i Will-san robią ze swoimi przeciwnikami,którzy ich wkurzą.
-Trauma do końca życia.
Darka uśmiechnęła się zadowolona,a Will zastanawiała się nad kolejnymi formami tortur dla Karin.A reszta?Po prostu stała i czekała.
-Dziękujemy naszym gościom..Lepiej ich nie denerwujcie,jeżeli nie chcecie skończyć jak pan Malfoy.Jeżeli zajdzie potrzeba,możecie się ich pytać,ale dopiero wtedy,gdy wyrażą na to zgodę i nie będzie to sprawiało kłopotu.A teraz,bez zbędnego ględzenia,jedzcie!
Na stołach pojawiło się jedzenie.Dumbledore zaprosił naszych ulubionych bohaterów do stołu nauczycielskiego,na co chętnie się zgodzili.Nie jedli już od południa,trzeba się posilić.Przynajmniej tu zachowywali się kulturalnie i nic nie wybuchło,nie spaliło się lub stół nie był w częściach.Chyba zrozumieli,że nie są u siebie.Po posiłku,spędzonym w miłej atmosferze,poszli do swojego pokoju,po drodze mijając uczniów różnymi metodami:shinigami użyli shunpo,shinobi po prostu skakali po schodach.Lud przed Darką i  Will sam się rozstąpił.Poczuli tę ich aurę.W tym czasie paczka Harry'ego siedziała w pokoju wspólnym Gryffindoru:
-Widzieliście,jak Malfoy uciekał z piskiem?Nie zapomnę tego do końca życia!-powiedział Ron.
-Mnie się nawet wydaje,że Darka-san miała włączoną kamerę.
-Tak to prawda-powiedział jakiś głos-jak chcesz,to mogę ci dać kopię,żebyś mógł obejrzeć sobie wciąż w kółko i w kółko...ka~~gu~ne,ka~~gu~ne~~.
-Aaaa!Nie strasz tak!
-Wybacz,nie chciałam.A tu masz tę kopię,o której mówiłam.I nie martwicie się,dopóki moi kompani są przeze mnie lub Will powstrzymywani,nic wam nie grozi.A teraz,Oyasumi~.
I zniknęła.
-Co oznaczają słowa:kagune i oyasumi?-spytał Harry.
-Nie wiem...spytam się jej jutro.Mimo że jest straszna,to wydaje się być miła.A teraz,jeśli nie macie nic przeciwko,pójdę już spać.Dobranoc.
Chłopcy,po dziesięciu minutach,poszli jej śladem.
Dzień następny,ok.20.45 ,pokój na trzecim piętrze.
-Nu~~dzi~~mi~~się~~nie~~mi~~ło~~sie~~rnie~~.Chodźmy do lasu.
-Darka-san,zapomniałaś,że nie możemy tam chodzić?
-A co mnie to obchodzi?Dumbledore mówił to uczniom,ale nam nic nie wspomniał nawet słowem.A,jeszcze musimy wziąć lusterko,w razie,gdybyśmy spotkali bazyliszka.
-Ale one siedzą w kanałach,poza tym Harry rozwalił tamtego w Komnacie Tajemnic.
-No to co,a nóż Voldie wytrzasnął sobie nowego?Dobra,idziemy!
Darka otworzyła drzwi i nagle zauważyła spadającego po schodach Rona.Chyba przez przypadek go walnęła w twarz.
-Hej,Ron,żyjesz?Sakura,zobacz co z nim jest.O,cześć Hermiona,Harry.
-Cześć,gdzie idziecie?
-Do lasu,nudzi nam się niemiłosiernie,chcecie iść z nami?
-Nie,nie wolno nam,wam chyba zresztą też.Chcieliśmy się spytać,co oznaczają słowa,które wczoraj powiedziałaś do Rona?
-Czekaj,jakie...aaaa,już wiem.Kagune oznacza ,,w kółko'',a Oyasumi,,dobranoc''.To po japońsku,a jak powszechnie wiadomo,to od cholery anglików nie uczy się języków obcych.No cóż,na razie!
No i sobie poszła,Ron już został wyleczony przez Sakurę,a reszta poszła za Darką.Szybko przeszli przez Błonia i weszli do Zakazanego Lasu.Przeszli jakieś 50 metrów i wtedy usłyszeli jakiś głos,jakby gościu nie miał normalnego nosa:
-Już czas,moi śmierciożercy,aby rozpocząć atak na Hogward.Ale zostawcie mi Harry'ego Pottera,ja sam się nim zajmę.
-TAK!
-Nie!
-Kto to powiedział?
-JA!-krzyknął Feliks.
-Kim jesteś?
-Ja?Polska jestem.Dobra,gdzie ja to...mam!-wtedy Feliks wyjął karabin maszynowy.Nie,nie wiemy,skąd go wytrzasnął.Zaczął strzelać to pierwszych śmierciożerców.
-Yachiru,zanieś to dyrektorowi,powinien być w Wielkiej Sali.-mówiąc to,Darka dała różowowłosej list.
-Jasne!-i już jej nie było.
-Dobra,ja i Will bierzemy lewą część,Ken-chan środkową,a reszta prawą.
Zanim zacznę opisywać,co się działo,muszę powiedzieć,że na każdą grupę wypadało kilkaset zwolenników Voldemorta.
Rozpoczęła się istna rzeź.Śmierciożercy nie wiedzieli,co mają robić,widząc ich dziwną magię.No bo kto uderzając pięścią w ziemię,zdołał wywołać trzęsienie ziemi?Albo potrafił się zwielokrotnić?Bądź jednym ruchem miecza,krzycząc przy tym,,Getsuga Tenshou"rozwala połowę oddziału?Nie znali takich czarodziejów.I to właśnie było przerażające,ale najgorsze było to,że jakimś cudem odbijają wszystkie zaklęcia(używaliśmy do tego lusterek,a przynajmniej spora część,bo Ken-chan nie chciał czegoś takiego używać).
W tym czasie u Yachiru.
Mała różowowłosa dziewczynka wbiegła do Wielkiej Sali tak szybko,że nawet nie zauważono jej przyjścia.Stanęła na stole nauczycielskim i dała kartkę dyrektorowi szkoły:
Dumbledore:
Musisz wraz z uczniami znaleźć ostatniego horkruksa,znajduje się gdzieś w szkole.
Jest to diadem Roweny Ravenclaw.
Pamiętaj,nie tylko żywi ludzie mają tajemnice.
Darka
Po daniu listu Kusajishi powiedziała:
-Ken-chan i reszta bawią się z dziwolągami w lesie,nie przeszkadzajcie im,dopóki nie zniszczycie korony.Pa pa!
I już jej nie było.Dyrektor ogłosił pełną mobilizację,trzeba znależć ostatni pojemnik z częścią duszy Czarnego Pana.Przeczytał także list od Darki.
-Nie tylko żywi mają tajemnice...?O co może chodzić?-spytał się Weasley.
-Może o to,że duchy mogą nam pomóc?
-To prawdopodobne,ale myślę,że tu pomocna będzie Szara Dama.
-Duch Ravenclaw,czy tak?Może ty pójdziesz Harry,myślę że akurat ty masz największe szanse na powodzenie.
-Mogę spróbować.
-Chcecie szukać Szarej Damy?Pewnie jest tam,gdzie zawsze.
-Luna!Skąd ty się tu wziełaś?
-Usłyszałam waszą rozmowę.Szara Dama często przebywa niedaleko Wieży Ravenclaw.Jeżeli pójdziecie tam,to ona się wam pokaże.
-Dzięki Luna.
I Harry poszedł na poszukiwanie Szarej Damy.Ron i Hermiona poszli znaleźć coś,co da radę zniszczyć horkruks.Wędrówka Harry'ego nie trwała długo.Ale żeby nie przeciągać,powiem tylko,że młody Potter uzyskał informację,gdzie znajduje się diadem.Ron i Hermiona poszli do Komnaty Tajemnic i wzięli kły bazyliszka.Kiedy się ponownie spotkali,Hermiona zniszczyła horkruks,a Voldemort przestał być nieśmiertelny,a przynajmniej tak im się wydawało.Bo został jeszcze ostatni,który nie miał być stworzony,a był to Harry.I wtedy nagle,jak grom z jasnego nieba,przybiegła Will i rzuciła się na Pottera,przeszywając go swoim sztyletem.Ale nie martwcie się,nie zabiła go,a część duszy Voldemorta.Za nią przybiegła Sakura i uleczyła chłopca,który przeżył.Will wyjaśniła okoliczności ataku na Harry'ego,a złota trójca jej uwierzyła,na szczęście.W tym czasie Kenpachi skończył ćwiartować ostatniego śmierciożercę,który został mu przypisany.Darka i Will już dawno skończyły swoją robotę,a ostatnia grupa jeszcze stara się załatwić trzech gości,co szybko im poszło.I wtedy nadeszła kolej na Voldemorta.Darka podchodziła do niego z kastetami z jednej strony,a Kenpachi z drugiej.I wtedy stało się coś,co nie powinno się zdażyć,a mianowicie pojawił się kolejny portal,a z niego wyleciała jakaś dziewczyna,która wyglądała,jakby dopiero co wyleciała z salonu tatuaży.W ręce trzymała trójząb,który przypadkiem upuściła i trafiła w Czarnego Pana.Normalnie by została za to zabita,gdyby nie to,że Voldie jeszcze żyje,a nawet rzucił Avadę w Darkę,ale ona odbiła atak w jego stronę za pomocą lusterka.Zaklęcie w niego trafiło i zmarł.I taki był koniec Voldemorta.
-Cholera...zła trasa...sorry za napaść,ale źle obliczyłam odległość.Jestem Lucy,Nocna Łowczyni.
Darka jak zwykle wszystkich przedstawiła,Will i Sakurę też,bo zdążyły dojść,a za nimi szli wszyscy uczniowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart z Dumbledore,Snapem i McGonagall na czele.Lucy szybko się jednak zmyła,tłumacząc coś w tym stylu,,Sorry,muszę iść zabić Simona i trochę poharatać Jace'a za to co zrobił Clary.Papa!"i zniknęła w błękitnej poświacie.Dyrektor szkoły zaprosił Drużynę do Wielkiej Sali na posiłek i imprezę w stylu Hogwartu.Zgodzili się i cała szkoła poszła się bawić.Nie odbyło się bez alkoholu i jedzenia,jednak nasi bohaterowie odmówili tego pierwszego,ze względu na to,że muszą być trzeźwi,żeby mogli przechwycić Itachi'ego.Ale ogólnie dobrze się bawili do trzeciej w nocy.Potem jednak spali do 13.00.Kompania musiała pożegnać się z czarodziejami,a kiedy przeszli jakieś 5 metrów,wpadli gdzie?Do kolejnej dziury z portalem.To się nazywa mieć szczęście.Jednak zauważono pewną sprawę:
-Hej,przecież jesteśmy w środku kryjówki Akatsuki.-powiedział Kyuu.
Reszta się zgodziła z tym stwierdzeniem.W tejże kryjówce było całkiem cicho,dopóki Ken-chan nie postanowił zrobić coś,czego normalnie nikt by się nie spodziewał:
-Czy jest tu ktoś wystarczająco silny,żeby się ze mną zmierzyć,do cholery?!
---------------------------------
Tak więc tym akcentem zakończyliśmy kolejną część!Mam nadzieję,że się wam podobała^^.
Kyuu:Dziękujemy tym osobom,które postanowiły to coś przeczytać.
Kyuu,czy ty znowu zaczynasz?Whatever.Nie mogłam tego wcześniej napisać i wstawić z powodu kilku czynników:
-Braku czasu.
-Wena poszła na wakacje.
-Jestem przeziębiona.
-Dołujące jest to,że nie mogę śpiewać,bo kaszel mi przerywa po dwóch nutach.
-Przez kaszel drę sobie gardło.
Tata nawet powiedział mi,że kaszlę jak gruźlik.A potem mama się mnie spytała,czy klatka piersiowa mnie boli,kiedy kaszlę.Całe szczęście,że nie,bo choroba teraz to najgorsza rzecz,jaka może być,ze względu na egzaminy zbliżające się wielkimi krokami.Więc nie mam zbytnio chęci teraz na pisanie.Ale nie martwcie się!Nie porzucam pisania z tak błahego powodu!Jednak nie mogę pisać tak często,jak kiedyś...a to prawie tak dołujące,jak niemożność śpiewania T.T
Ale już kończę ględzić*brawura*.Tak więc,trzymajcie się ciepło i żeby was przeziębienie i wredny kaszel nie dopadł!
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

Następny rozdział

czwartek, 3 kwietnia 2014

Naruto,cz.1:IDZIEMY PO ITASIA!!!Ale najpierw musimy zwerbować ludzi...

Witajcie drodzy czytelnicy!
Kyuu:To już kolejny one-shot,tym razem o Itachim i Wesołej Drużynie Pierścienia.
Sasuke:W opowieści weźmie udział Will i Polska!Dlaczego?Bo Will bardzo chciała z nami pójść.No i jak takiej osobie odmówić?
Naru:Nie obędzie się oczywiście bez dziwnych akcji i...no właśnie.Nie mogę przecież wam powiedzieć.
Dokładnie.Niech czytelnicy sami się przekonają.Nie zwlekając dłużej,zapraszamy do czytania.
---------------------------
Godzina 11.05 rano.Świat Naruto.
W domu Darki zgromadziła się część Drużyny Pierścienia ze świata Naruto.Oprócz Tsunade,ze względów czysto politycznych,innymi słowy:wyjechała do Suny.Oprócz jej,byli już wszyscy,także Will i Feliks.Siedzieli w salonie Darki przy kominku i opracowywali plan,jak by tu Itachi'ego zabrać od Akasiów.Will siedziała akurat na kolanach Sasuke,a Polska posyłał jej załamane spojrzenie.
-A tak w ogóle,co ty tu robisz,Feliks?Przecież zwykle z Will jest Shun.-spytał się Naru.
-Pojechał na  wakacje.Ale zostawmy go w spokoju,bo pewnie teraz kicha w miejscu,gdzie obecnie przebywa.Nie,nie wim gdzie jest,nic mi nie powiedział.Nieważne,ma ktoś jakiś pomysł na plan odbicia?-spytała się Will.
-Może wyślijmy 10.000 wojsko?Przecież im się powinno udać...
-Tak sądzisz?W mandze z kolei wojsko składający się z samych shinobi nie robiło kompletnie nic,żeby pokonać Madarę,więc dlaczego inaczej miałoby być z Uchichą?-spytała Darka.
-Fakt...
-Opracujemy plan dopiero wtedy,gdy dojdziemy na miejsce,tak jak to było w przypadku odbicia Sasuke.Lepiej się zastanówmy,kto pójdzie?
-Dawna Drużyna 7.to wiadomo.Dalej,Kaszalot(Kakashi)też pójdzie,Shika,bo go lubię mieć przy sobie,Kyuu,z wiadomych powodów...
-A bliźniacy też pójdą?-spytał Sasuke.
-Nie,muszą się szykować na zdobycie Korony Szamanów,więc nie pójdą.Za to będę miała zastępstwo.Pójdę do SS (Soul Society)po Ichigo,Yachiru,Kenpachi'ego,Ikkaku i Yumichikę.Myślę,że Rangiku i Toshiro też się zgodzą.Choć nie byłabym pewna Hitsugai...Ale nic to!I tak ktoś stamtąd pójdzie.Wiem to.Ken-chan na pewno,bo będzie chciał kogoś pociachać,a Yachiru będzie szła razem z nim,z kolei pójdzie Ikkaku,bo Ken-chan to jego kapitan,a skoro on pójdzie,to przyjdzie też Yumichika.Więc nie ma sprawy.-powiedziała Darka.
-Więc mamy skład.Bardzo teoretyczny,ale jest.
-W takim razie nie zwlekam dłużej i lecę do Seireitei.Reszta ma się szykować do wyprawy.Jak ktoś chce,to może zaparzyć sobie tu herbatę,jak już wróci.Zbiórka tutaj o 16.30.Rozejść się!
-HAI!
I tak wszyscy,którzy nie mieszkali w tym domu,wyszli i poszli się szykować do podróży.
--------------------------------
Narrator 1.-osobowy,Darka
Idę wzdłuż korytarza w moim domu.Szłam do jedynego pomieszczenia,w którym znajdowała się Brama Senkai.Pokój ogólnie był cały biały,łącznie z podłogą,a naprzeciwko drzwi wejściowych stały typowo japońskie drzwi,Brama Senkai prowadząca do SS.Kiedy do niej podeszłam,zaraz obok mnie pojawił się Demoniczny Motyl.Dzięki niemu mogłam swobodnie się przemieszczać,bez zagrożenia ze strony shinigami.Trzeba przecież mieć bezpieczny bilet,prawda?No więc,brama samoistnie się otworzyła i weszłam do Międzyświata.
-Fuj,obrzydliwie tu jak zwykle.No cóż,nic na to nie poradzę.Trzeba iść.
No i poszłam,a właściwie pobiegłam,bo nie chciałam,żeby ta cała masa reiatsu mnie zeżarła(nie,nie pamiętam,jak się nazywa).Szybko udało mi się pokonać całą trasę,bo miałam na uszach  słuchawki i słuchałam Amaranthe-Electroheart.Wyszłam z bramy i lekko wylądowałam z trzymetrowej wysokości.Co jak co,ale 12 Oddział powinien trochę popracować nad Senkai,bo mnie szlag trafi,jeżeli znowu,kiedy będę tu szła,będę musiała skakać.A jak mnie już szlag trafi,to Kapitan Sekcji Rozwoju Technologicznego może się pożegnać ze swoimi eksperymentami na pół roku.Chyba,że jednak naprawi tę usterkę.
Ledwo wylądowałam,a już ktoś mnie minął z zawrotną prędkością.To był chyba Renji.Za nim biegł Byakuya.
-HEJ!Stój,Kuchiki!-wrzasnęłam w stronę jednego z kapitanów.
-Darka?Co ty tu robisz?
-Stoję i oddycham,przede wszystkim.No więc,po co ty biednego Renji'ego gonisz?
-Obraził Rukię,mówiąc o jej rysunkach.
-Byakuya...Oboje wiemy,że Rukia nie jest najlepsza w rysowaniu.
-Czy ty chcesz ją obrazić?!
-Nie,ja tylko stwierdzam fakty.Nie goń już porucznika.Gdzie Kenpachi?Potrzebuję go na wczoraj.
-A gdzie mógłby być?Jest w swoim baraku.-odpowiedział szybko,widząc mój wzrok.Ach,gdyby mógł zabijać...Pozbyłabym się w ten sposób ludzi,którzy wszystkich wokół denerwują.Szkoda,że tak nie mam...
-A tak w ogóle,to po co ci on?
-No bo idziemy odbijać jednego gościa ze złej organizacji,a Ken-chan pomoże ich nam powybijać i by się pobawił przy tym trochę.Może chcesz iść z nami?
-Ja?Zwariowałaś.Mam inne sprawy na głowie niż uganianie się za jakimś gościem.
-Jak tam chcesz.Powiedz Rukii,żeby wysłała SMS'a do Ichigo,on też ma pójść.Powiedz jej,że ma mu napisać,że ma się ze mną spotkać u Zaraki'ego.No,to ja lecę.
I pobiegłam w stronę miejsca stałego przebywania Oddziału 11.Już z daleka usłyszałam odgłos przebijanej ściany i wrzasku Ken-chana:
-Czy naprawdę nie ma tu nikogo silnego?!
Jest,już idę,poczekaj jeszcze chwilkę,Ken-chan^^.Pobiegłam jeszcze szybciej,wyjęłam kastety ze spodni(nie,nie mam magicznej kieszonki,tak jak Yoh T.T) i rzuciłam się na Kenpachi'ego.
-Do pierwszej krwi,Ken-chan!-wykrzyknęłam tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Kiwnął mi głową na zgodę.Chyba zauważył,że nie przyszłam tu po to,żeby się bawić.Podbiegłam naprzeciwko niego i zaczęłam ciąć,nie wkładając w to większej siły.Oczywiście Zaraki odparował wszystkie ataki i zaczął natarcie na mnie,ale w porę się zorientowałam w jego planach i prześlizgnęłam się pod nim,aby zacząć go ciąć w nogę.Jest,pojawiła się pierwsza rana,tylko że krew trysnęła mi prosto w moją szyję i na ubrania.No pięknie,a chciałam wyjść z tego sucho i z całymi ubraniami.Dobrze,że czerwona ciecz(brak synonimów T.T)nie pobrudziła mi bojówek,bo bym zabiła.A reszta?No cóż nic już na to nie poradzę,ale mogę za to opieprzyć Zaraki'ego.
-HEJ!Pobrudziłeś mnie swoją krwią!
-To nie moja wina,Darka,to ty przecięłaś mi żyłę!
-Ale oboje wiemy,że i tak nic ci nie jest.
-No.
-Chcesz iść z nami,żeby rozbić taką jedną organizację?
-Są silni?
-No wiesz...jest niewiele osób,które mogłyby ich pokonać.
-Wchodzę w to.Czasem trzeba się zabawić,a tutaj nie miałbym czego do roboty.A pisać raportów nie piszę.To cholerna strata czasu.
I wtedy zauważyłam Yachiru.
-Hej,Yachi-chan,chodź,dam ci cukierki!
-Daj,daj,daj,daj,daj,daj,daj!
Dałam Yachiru cukierki.Mała Kusajishi oczywiście z nami pójdzie,skoro na wyprawę wybiera się Kenpachi,to ona razem z nim.Wtedy weszła do pomieszczenia Rukia.
-Darka-san,Ichigo zaraz będzie.
-Słyszałaś naszą rozmowę?Tak?Idziesz z nami?Dlaczego???
-Nie mogę,bo Kapitan Głównodowodzący wyznaczył mnie,żebym pilnowała Karakurę,kiedy nie będzie Ichigo w pobliżu.No cóż,więc nie mogę,służba czeka.
-Dobrze,że nie jestem w tych oddziałach,straciłabym wolność.Co jednak nie oznacza,że nie lubię mundurowych,w końcu zastanawiałam się nad szkołą paramilitarną.
I wtedy usłyszeliśmy hałas,jakby ktoś właśnie zeskoczył z dziesiątego piętra.Zaczęliśmy kierować swe kroki w stronę hałasu.I zobaczyliśmy Ichigo,który wpadł na czerwonowłosego.
-ICHIGO!Uważaj gdzie lądujesz!-usłyszeliśmy głos Renji'ego.
-Oj,sorki.Ale niestety,spieszę się.Darka mnie szuka,podobno pilna sprawa.
-Czekaj,pójdę z tobą.
-Już nie musicie,właśnie szliśmy w waszą stronę.-powiedziałam i powtórzyłam to,co mówię przez cały dzień.Ichigo nie miał oczywiście wyjścia i się zgodził.Swoją pomoc zaoferował również Renji.Sporo osób z nami idzie.Yachiru,Ken-chan,Ichigo,Renji,Will i Feliks,Naru,Sasuke,Sakura,Kyuu,Shika,Kakashi,no i ja.Trzynaście osób,ładna liczba,aczkolwiek mi chyba jednak przynosi pecha,no bo nie na co dzień dostaje sięz kawałka jakiegoś metalu,który spada na głowę.A kiedy to było?13.w piątek.No cóż,bywa(Lucy:Życie...Ja:Wiem).Ale nieważne.Już razem ze wszystkimi osobami idące nam pomóc,staliśmy pod bramą Senkai,kiedy...
-ARRANCAR W SEIREITEI!!!RATUJ SIĘ LUDU!
-No pięknie...nie dość,że mam brudne ubrania,to jeszcze Pusty się zabłąkał...Pewnie Grimmjow.Kenpachi,zajmij się nim,ale na szybko i nie zabijaj go,12.Oddział bardzo chętnie go przyjmie jako obiekt badawczy.
Nie musiałam dwa razy powtarzać.Zaraki od razu rzucił się,jak sokół na swoją ofiarę.Parę cięć i po sprawie.Kenpachi wrócił dość niezadowolony.
-To nie była nawet rozgrzewka...
-Nie marudź,idziemy.
No i weszliśmy do Bramy Senkai,po to,aby za chwilę pojawić się u mnie w domu.
------------------------------------
Nar.3.-osobowy,godz.16.25,dom Darki
-No nareszcie,ile można na was czekać?-spytał oburzony Kyuu.
-Uspokój się,przecież się nie spóźnili.-powiedział Feliks.
-No właśnie,więc się nie czepiaj!A teraz,czy wszyscy już są?
-Tak,czekamy tylko na was.Wszyscy są w salonie.
Kiedy już przeszli do salonu,czekała ich niemiła niespodzianka w postaci...
-Danzou,czego ty chcesz,jesteśmy zajęci.
-Nie pójdziecie po Itachi'ego,nie zgadzam się.
-A my tak,więc i tak pójdziemy.-powiedziała Will.
-Nie.-odparł stary człowiek.
-Tak.-odpowiedziała Will.
-Nie.
-Tak.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Nie pójdziemy!
-Pójdziecie!
-Dzięki za zgodę^^.-powiedziała Will.
-NIE!-krzyknął Danzou.
I wtedy Polska kopnął go w twarz.
-Z nazistami sobie poradziłem,więc z tym gościem tym bardziej,trzeba go tylko tak jakby związać.Ma ktoś linę?Totalnie dzięki.
I Feliks związał Danzou,a Darka,nie chcąc zaśmiecać sobie domu,wywaliła go poza wioskę,w takie miejsce,gdzie rzadko ktokolwiek zagląda.No i,rzecz jasna,nie będzie go słychać.Błoga cisza...
-No coż,skoro nie ma tego @$!#*,to możemy iść.-powiedziała właścicielka tego bloga.
-HAI!
-Hej,Darka-san,nie powinnaś się przebrać?
-Fakt,zaraz wracam.Nie ważcie się iść beze mnie,jasne?
-Hai...
Kiedy Darka już się przebrała,Wesoła Drużyna Pierścienia poszła przed Bramę Główną Konohy.Była już 17.00.Stracili czas przez starszego.Ale w bojowych nastrojach(czyt.Darka)wreszcie udało im się wyruszyć w stronę kryjówki Akatsuki,o której wszyscy wiedzieli,że jest niedaleko Suny.
-Hej,wpadłem na świetny pomysł!-powiedział nagle Naru.
-No,jaki?
-Choćmy jeszcze po Gaarę,a jeśli nie pójdzie,to niech z nami idą Kankuro i/lub Temari.
-Jestem za i cała reszta pewnie też.Ale czas już ruszać.
I tak się rozpoczęła nowa przygoda Wesołej Drużyny Pierścienia.
---------------------------
Ha!Napisałam.Czy się wam podobało?Mam nadzieję,że tak.
Naru:One-shot oczywiście będzie podzielony,w podobny sposób,co seria o odbijaniu Sasuke,ale będą inne tytuły.
Dokładnie,I chyba mam pomysł,co tu odwalić w kolejnej części.Ale nic to, my już kończymy.
Pozdrawiamy i do zobaczenia!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

wtorek, 1 kwietnia 2014

Notka informacyjna o one-shocie kolejnym.

Oto znowu ja!
Kyuu:Jaki ty tytuł dałaś temu postowi Darka-san?!Co to ma być?
Mistrz Yoda się zadomowił w moim słownictwie na chwilę.I się nie pytaj,dlaczego,bo nie oglądałam ostatnio Star Wars.Ale my przecież nie o tym!Kolejna seria moich wymysłów będzie o...
Toshiro:*werble*
ODBIJANIU ITASIA!!!
Sakura:*fanfary*
Sasuke:To my idziemy po mojego brata?Czemu ja nic o tym nie wiem?!
Bo jestem dopiero w trakcie pisania,Sasuke.
Naru:W one-shocie pojawią się goście specjalni:Will i Shun!
WDP:YAY!!!
Tak,tak,już cicho,bo nie skończę pisać.Tak więc pojawią się Will i Shun,wasi ulubieńcy,może pojawi się nawet na chwilę Robin.Ale na pewno będzie też moja siostra,Lucy,ale nie jako nasza pomoc w odbijaniu,ale trochę innego rodzaju.Więc czekajcie cierpliwie,a doczekacie się...
A teraz trochę z innej beczki.Co u was w szkole zrobili uczniowie na Prima Aprilis?Bo u mnie sporo osób zamieniło się w Radę Pedagogiczną,byli prawie wszyscy nauczyciele,a ewangelia...na początku się zastanawiałam,co się do cholery dzieje,no bo tytuł,,Ewangelia wg św.Ucznia''?Przecież nie ma takiej,nawet osoba,która jest ateistą chyba wie,że ewangelie są cztery.A najlepsza jest jednak treść,było o teście na 7.lekcji dla uczniów i o skutkach jego nie napisania,czyli siedzenie kolejny rok w tej samej klasie.No cóż...bywa^^Ale ja już kończę i zabieram się za pisanie.
WDP:Do zobaczenia!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia