Darka:
Hejo~!
WDP:
Ave.
Darka:
Kolejna notka przybyła! Tym razem dłuższa, specjalnie dla Will XD Czuj się
zaszczycona XDD
Kyuu:
Przestań już gadać tyle. Zapraszamy do czytania!
PS:
Wiem, tytuł ssie, ale nie umiem wymyślić lepszego ;-;
Firestorm
siedział na kanapie, pijąc herbatę.
Minęło
już kilka dni, odkąd Shadow przygarnął go z ulicy. Firestorm ciekaw był, jakim
cudem się tam znalazł o takiej porze.
Dowiedział
się też kilku ciekawych rzeczy.
Shadow,
Hime i Angel są detektywami, współpracującymi z policją, co nie oznacza, że nie
mają znajomych po drugiej stronie barykady. Hime przyznała, że kilkukrotnie
zawdzięczali im życie, kiedy znaleźli się w niemałych tarapatach.
Westchnął.
Hime,
czy też raczej Ran-Mao Honsiu, jak brzmi jej prawdziwe nazwisko, wciągnęła go
do branży, uznając że nie będzie nic-nie-robił całymi dniami, a jak zobaczą
Firestorma w sklepie, to pomyślą, że to jest Yoh i wszyscy by się zastanawiali,
czemu nagle branżę zarobkową zmienił.
Dziewczyna
też od razu zastrzegła, że tylko od czasu do czasu współpracują z policją, a
zazwyczaj zajmują się sprawami cywilów. Zdobądź informacje o tym i o tym,
znajdź tego i tego człowieka. Policja korzysta z ich usług, ze względu na ich
szczegółowe analizy miejsca zbrodni. W związku z tym nie narażają się na
niebezpieczeństwo, bo nie biorą udziału w akcjach ot choćby pojmania
delikwenta.
Choć
oczywiście zdarza się, że nie mogą uniknąć uczestniczenia w jakiejś akcji,
choćby dlatego, że nagle znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie, albo
ktoś czyhał na ich życie. Ponoć to się zdarza w ich branży.
Cóż,
przynajmniej nie będzie mu się nudziło.
Hime
była dosyć żywą, rudowłosą osobą z piegami na nosie. I była również okrąglejsza
niż inne dziewczyny. Nie była gruba, o nie. Miała po prostu okrąglejszą
sylwetkę i twarz.
Angel,
czyli Shiki Hua Mei, był jej chłopakiem. Nie był być może zbytnio zazdrosny o
nią (w końcu rozumiał, że jak przechodzi ktoś ładny tuż obok, to nie sposób
chociaż nie rzucić na tę osobę krótkiego spojrzenia), ale poza Hime świata
normalnie nie widzi. Rodzina chłopaka od dawna robiła jako detektywi bądź
policjanci w Tokio i Angel dołączył do tego swoistego rodzinnego biznesu.
To wyjaśnia
też sprawę jego codziennego słownictwa. Chociaż pozostali cały czas nad tym
pracują.
A
Shadow, czyli Yoh Kuroshi (niestety, chłopak nie zna swojego prawdziwego
nazwiska – nikt nie chciał mu powiedzieć, dlaczego), był całkiem spokojną,
wyluzowaną osobą, która mogła zasnąć gdzie popadnie, bez względu na porę dnia,
miejsce czy sytuację. Ten chłopak tak już miał.
Firestorm
podejrzewał, że Shadow cierpiał na narkolepsję lub hipersomnię*.
Wiedział
natomiast, że w tej chwili grupa Shadowa prowadziła sprawę dorosłego, który
teoretycznie popełnił samobójstwo. Dorosłego? Miał zaledwie dziewiętnaście lat,
był jeszcze praktycznie rzecz biorąc nastolatkiem!
A do
tego wprowadzali go powoli w takie sprawy – Hime twierdziła, że to dobre
ćwiczenie umysłu, takie tajemnicze sprawy. Gdzie potrzebne jest trzeźwe
myślenie i logika. A także spryt i bystrość. No i oczywiście znajdywanie nawet
najmniejszych szczegółów.
Angel
kiedyś wspominał, że gdyby raz nie znaleźli małego odłamka scyzoryka, na którym były DNA sprawcy, w życiu by się nie domyślili, że nie było to samobójstwo.
Przestępca
miał wszystko dokładnie zaplanowane – znalezienie ofiary, kiedy ten był sam w
domu, użycia scyzoryka (którego odłamek został w szyi ofiary), następnie
założenia dwóch par rękawiczek, włożenie noża kuchennego w rękę ofiary,
zasymulowanie poderżnięcia gardła, a następnie staranne pozbycie się wszelkich
dowodów.
Zbrodnia
niemal doskonała. Niemal.
Westchnął.
Obudził
się kilka dni temu na środku ulicy z wyczyszczoną pamięcią, z bolącą głową.
Miał ogromne szczęście, że Yoh przechodził obok (choć był niemalże święcie
oburzony, kiedy mówił, że przez Firestorma omal nie potłukł mandarynek) i że mu
pomógł.
Firestorm
wiedział również, że pociągnął za sznurki i policja z kilku miast przeszukiwała
teraz swoje archiwa w odnalezieniu tożsamości Firestorma. Kto wie, może miał
gdzieś tam rodzinę, która się martwi, co się z nim dzieje?
Chociaż
w to powątpiewał. Miał przeczucie, że nie miał rodziców ani choćby dziadków. I
z jakiegoś dziwnego powodu wierzył, że jego intuicja się nie myli. Nie
wiedział, dlaczego. Tak po prostu było.
Firestorm
usłyszał kroki na schodach. Pewnie Shadow i reszta wracała do domu. Angel jak
zawsze był niewiarygodnie głośny.
–
Wiesz, nam to wystarczy że ciebie udusimy, a Firestormowi obetniemy włosy i
mamy Shadowa jak się patrzy!
Zgarnął
swoje włosy w pięść i spojrzał gniewnie na blondyna.
– Wara
od moich włosów! – Warknął.
Angel
spojrzał ze zdziwieniem na Firestorma, po czym uśmiechnął się złośliwie. Bardzo
złośliwie. Firestorm zaczął się nieco martwić tym obrotem sprawy, ale był
przygotowany na każdą ewentualność.
Przynajmniej
taką miał nadzieję.
– A
więc w razie co wiemy, gdzie uderzyć, jeżeli będziemy czegoś od ciebie chcieli
– mruknął prosto w twarz Firestorma.
A
chwilę potem Angel dostał po głowie od Hime.
–
Kochanie, mimo wszystko jakbyś przestał grozić czy też ostrzegać, jak wolisz to
ujmować, byłoby miło. Poza tym też masz fioła na punkcie swoich włosów, nie
pozwalasz innym ich tykać nawet kijem.
Angel
wymruczał pod nosem kilka nieprzyjemnych słów, masując się po głowie. Hime
zawsze miała niezłe przyłożenie, nie ma co.
I to
nie tak, że Firestorm nie lubił blondyna. Po prostu pierwsze wrażenie bardzo
mocno zawiodło w jego przypadku. No bo jak masz zareagować, kiedy jakiś furiat
wchodzi do mieszkania, rzuca przedmiotami po ścianach, po czym siada z
naburmuszoną miną i tłumaczy, że to przez telemarketera?
Pierwsze
wrażenie do najlepszych więc nie należało.
Yoh
usiadł ciężko obok Firestorma, wziął od niego kubek i napił się trochę herbaty
i oddał napój w ręce z powrotem do towarzysza, zanim ten w ogóle zdążył
jakkolwiek zareagować.
– Yoh…
–
Cicho. Ani słowa Hime. Ja już wiem, co ty chcesz powiedzieć. Nie, nie przestanę
kraść kubków innym, żeby wziąć kilka łyków herbaty. Czego jak czego, ale akurat
tego mnie nie oduczysz.
Hime
westchnęła cicho pod nosem, ale wiedziała, że kłócenie się z Shadowem, kiedy
ten nie miał humoru, nie jest najlepszym wyjściem. Nie chciała denerwować go
bardziej, niż było to warte.
Yoh
wziął mandarynkę w dłoń i zaczął ją obierać. Wiedział, że jeżeli jest coś na
tym świecie, co go uszczęśliwi, to są właśnie mandarynki. Uwielbiał te owoce.
Były słodkie i bardzo smaczne, jak się wybrało odpowiednie, były także nie za
twarde, ani za miękkie. Owoc idealny.
– Yoh?
Co w zasadzie się stało, że jesteś w takim podłym nastroju? – Zapytał
Firestorm, nie mogąc już wstrzymać swojej ciekawości.
– Kiedy
analizowaliśmy tę sprawę z Wisielcem, to mordercy postanowili wrócić na miejsce
zbrodni. Wiesz, że nie lubię krzywdzić innych, a tamtą dwójkę postrzeliłem w
nogi – odburknął Shadow i wziął pierwszą cząstkę do buzi. – Co prawda nie
miałem za bardzo wyboru, ale to nie oznacza, że tego nie cierpię. Krzywdzenie
innych czy zabijanie nie należy do najfajniejszych rzeczy na świecie.
I nagle
zasnął.
I mimo,
że Firestorm już wywnioskował, że pewnie choruje na narkolepsję, to nadal
wprawiało go w zdumienie fakt, że tak szybko potrafi zasnąć w środku rozmowy.
Dla niego to wciąż była jakaś nowość. Intuicja mówiła mu, że jeszcze nigdy nie
spotkał się z osobą, która miała tę chorobę bądź też jej objawy.
–
Dzięki temu jeszcze w ogóle żyjesz, Yoh – mruknęła Mei-Lin pod nosem. – I
możesz dalej mnie tyrać o to ciasto mandarynkowe.
Shadow
jak na zawołanie obudził się i zrobił proszącą minkę.
–
Ran-Mao, proooszę! Mam jeszcze pięć kilo mandarynek, więc zrób mi!
–
Robiłeś zakupy cztery dni temu, zakupiłeś pięćdziesiąt kilo mandarynek i
zdążyłeś już zjeść czterdzieści pięć kilo?
– Firestorm
mi pomógł – wyszczerzył się. – On też lubi mandarynki.
– W tym
problem, że ja zjadłem ich góra dziesięć – powiedział Firestorm.
– Tym
lepiej dla mnie, mogłem ich więcej zjeść – zachichotał cicho.
–
Jesteś takim bezproblemowym człowiekiem Yoh. Zazdroszczę ci. – Angel wyraził
swoje zdanie, nie chcąc być wyłączonym z rozmowy.
– Jak
to bezproblemowym? Jak się mandarynki kończą, to jest problem! Big problem,
much problem, jak nie ma mandarynek to koniec świata jest! – Shadow oburzył się
bardzo wyraźnie.
– Tak,
tak, to już wiemy – zachichotała Ran-Mao.
Shadow
udał obrażone dziecko, nadmuchując policzki, krzyżując ręce na torsie i
odwracając głowę od przyjaciół.
–
Niedobrzy wy! Nie wierzycie mi, nie lubię już was!
– My
też ciebie kochamy, Yoh! – Ran-Mao zawołała śpiewnie. Wiedziała, że ten
konkretny człowiek nigdy nie umiał gniewać się na nią długo. Tylko Shiki
przebijał Yoh pod względem szybkiego wybaczania swojej dziewczynie.
Chociaż
normalnie chował uraz do końca życia swojego i osoby, która się mu naraziła.
Firestorm
westchnął mentalnie.
Trafiła
mu się naprawdę dziwna grupa ludzi do poznania.
Siedział
na polanie, wpatrując się w gwiazdy, a niedaleko od miejsca jego pobytu stała
mała, drewniana chatka. Miał pewność, że to był jego dom.
Przed
drzwiami stała piękna, blondwłosa kobieta. Już z daleka widział, że jest to
potężna, ale mimo wszystko bardzo kochająca kobieta.
Czyżby
przyśniła się mu matka?
Nagle
jednak na polanę wpadła horda ludzi. Z bronią. Nie wyglądali przyjaźnie. Mieli
wykrzywione w złości twarze, a w ich oczach płonęło pragnienie krwi.
Chciał
się zerwać z miejsca, chciał pobiec do tej kobiety, przytulić się do niej,
obronić, cokolwiek! Ale nie mógł kiwnąć nawet palcem, był sparaliżowany
strachem.
Kobieta
krzyczała. Do niego. Żeby uciekał, nie oglądał się, że ona powstrzyma ich na
tyle, żeby zdołał uciec.
Zawołała
jego imię, ale nie potrafił go rozróżnić od krzyków innych ludzi.
Obudził
się nagle, mając niemalże krzyk na ustach. Ale siedział cicho.
Na
policzkach poczuł coś mokrego. Czyżby to były łzy?
Cały
dygotał. Ten sen na pewno nie należał do najprzyjemniejszych do przeżycia.
Firestorm wiedział jednak, że nie był to do końca normalny sen. Był zbyt realny,
zbyt prawdziwy, zbyt świeży, zbyt emocjonalny do przeżycia. Po prostu zbyt.
Wstał z
łóżka. Spojrzał na zegarek. Była druga w nocy.
Wyszedł
cicho z pokoju, kierując się do kuchni. Może szklanka wody pomoże mu się
oprzytomnieć na tyle, żeby się uspokoił?
– …Mam
pewne podejrzenie, co do jego amnezji, ale nie jestem pewien. To, jak opisałeś
schorzenie jest jeszcze niewystarczające, ale myślę, że może to być amnezja
psychogenna całościowa. – Firestorm nie wiedział, czyj był to głos.
–
Czyli?
– Nie
pamięta historii swojego życia, ale ten typ amnezji może ustąpić w jednej
chwili. Dzień wcześniej nie pamiętał, kim w ogóle jest, a następnego dnia już
wie wszystko, kim jest, co robił i tego typu rzeczy. A więc uważaj, Yoh, bo
jeżeli przygarnąłeś seryjnego mordercę do domu, to może być z tobą krucho.
Firestorm,
całkowicie rozbudzony, przeklinał w tej chwili swoją ciekawość, kierując swe
kroki do salonu. Naprawdę nie powinien tego robić. No ale cóż może poradzić, że
jest zainteresowany dowiedzeniem się, z kim Shadow rozmawia na jego temat?
A
przynajmniej podejrzewał, że to on jest obiektem ich tematu.
Spojrzał
delikatnie przez drzwi do salonu i aż się zachłysnął.
Co
prawda Yoh wyglądał normalnie, siedział na kanapie, w ręku trzymając kubek, ale
jego towarzysz…
Nie
miał nóg.
Zamiast
tego miał coś w rodzaju półprzezroczystego ogona.
Nagle
Yoh spojrzał na Firestorma, a ten spanikowany uznał, że wpadł po uszy.
Przynajmniej
do czasu, aż Yoh nie uśmiechnął się i nie pomachał mu ręką, żeby wszedł do
środka. Zrobił to ostrożnie, czując, jak jego mięśnie były napięte do granic
możliwości, a jego zmysły wariowały, nawet jeśli instynkt mu podpowiadał, że
nic nie czyhało na jego życie, a już tym bardziej nie ten dziwny człowiek bez
nóg.
Usiadł
sztywno obok Yoh, pilnie obserwując osobę w białym kilcie medycznym.
Był to
wysoki i przerażająco chudy mężczyzna o blond włosach, z dużymi cieniami pod
oczami i sinymi ustami. Pod kiltem nie miał żadnej bluzki, przez co było widać,
że na torsie miał inny kolor skóry przyszyty do ciała.
Ten
facet zdecydowanie bardziej potrzebował lekarza niż sam Firestorm. Co tam jego
amnezja, ten gość wyglądał, jakby nie jadł już od dwóch miesięcy a nie przespał
co najmniej całego tygodnia!
Firestorm
poczuł, jak dreszcz przechodzi mu po plecach, kiedy tylko mężczyzna uśmiechnął
się do niego lekko. Ten facet zdecydowanie go przerażał. Yoh chyba był szalony,
skoro się z nim zadawał.
– Ach,
więc mnie widzisz. Dobrze wiedzieć, badanie przejdzie łatwiej niż sądziłem na
początku.
Zmarszczył
brwi na to oświadczenie. Coś było tu nie tak. Od kiedy w ogóle się zgodził na
przeprowadzenie jakiegokolwiek badania na nim?
– Nie
martw się, Firestorm. On chce tylko się upewnić co do swoich podejrzeń. Ten
duch to Johann George Faust VIII, jest moim przyjacielem.
– Duch?
– No a
czy kiedykolwiek widziałeś osobę, która zamiast nóg postanowiła być oryginalna
i wytworzyć półprzezroczysty ogon? Pomyśl trochę, zastanów się, jak w mitologii
zostały opisane duchy.
Firestorm
zastanowił się przez chwilę i uznał, że faktycznie Faust pasował do tego opisu.
Co nie zmieniało jego opinii, że wolałby raczej nie poznawać tego jegomościa. A
przynajmniej nie w tym życiu.
Firestorm
uznał, że miał jak na razie dość spotkań z dziwnymi osobami przynajmniej na ten
rok. To może źle wpłynąć na jego dobre zdrowie psychiczne, które bardzo lubił i
wolał je zachować.
Szkoda
tylko, że nikt dookoła tego nie respektował.
*Hipersomnia
– nadmierna senność w ciągu dnia wraz z napadami snu niezależnie od miejsca i
pory. Uznaje się hipersomnię za jeden z objawów narkolepsji.
Darka: Wiem,
zabijacie mnie wzrokiem za to zakończenie XD Ale co tam XD
Przepraszam,
że długo nic nie dodawałam, ale dzisiaj wyjątkowo wcześnie wróciłam ze szkoły,
to mogłam skończyć pisanie tej notki. Wiem, że się cieszycie XD
Cóżem
mam jeszcze powiedzieć?
Kyuu:
Może to, że zamiast się uczyć czy pisać notki na bloga to czytasz jakieś
one-shoty na ff.net?
Hao: A
może to, jak próbujesz na przekór wielu ludziom wyswatać węzłem małżeńskim…
Darka:
Cicho! To ma być później dopiero! Nie spojleruj XD
Yoh:
Teraz będą w głowę zachodzić, o jaki paring ci teraz chodzi -.-”
Darka:
No co zrobisz jak nic nie zrobisz? Ale nieważne to!
Z mojej
strony to już wszystko, trzymajcie się ciepło, ludziki!
Pozdrawiamy!
Darka3363
i Wesoła Drużyna Pierścienia
PS: W kilka dni wbiliście więcej wejść na pierwszą część
SK - Cosplayer czy nie cosplayer? i ta notka oficjalnie przebiła najpopularniejszy post o urodzinach Aphrodi'ego teraz prawie dwukrotnie! Fajnie, że wam się pomysł serii spodobał ^^