Heeeejooo!
WDP: Czołem.
Tak, kolejny
one-shot, tym razem głównie będą występować Kyuu i Wena, tak jak to zostało
zapisane w tytule. Co się stanie? Dlaczego pojechali do Piekła, skoro Kyuu nie
przepada za rodziną Weny? Tego wszystkiego się dowiecie, czytając tego
one-shota~!
Hao: Nie wiemy
tylko, czy będzie więcej niż dwie części.
To się jeszcze
okaże, ale teraz zapraszam do czytania~!
--------------------------------------------------------------
-Nudzi mi się~!
-Kyuu, powtarzasz
to już od godziny. Nic nie zmieni tego faktu, że się nudzisz, skoro nic nie
robisz!-powiedziała Wena.
-Tyle że co mam
robić, komputery przechodzą wymianę wstępną, telewizor się popsuł, elektronika
zaczęła siadać i nie ma nic do roboty!
Wena westchnęła i
oparła się o poduszki na fotelu. Co racja to racja, dom przechodzi remont
generalny i nie ma prądu do odwołania. Podobno chodzi o nowy system obronny i
ulepszenie całego sprzętu w dworze. Czyli że co najmniej przez tydzień nie
będzie internetu! Nawet telewizji nie można obejrzeć! Koszmar!
Dziewczyna zamknęła
oczy. Tak właściwie to niemal wszyscy już się wynieśli-Sasuke, Sakura, Naruto i
Tsunade poszli do siedziby Hokage i zaczęli uzupełniać zaległe papiery,
bliźniacy z Anną, Shikim i Renem pojechali odwiedzić swoich przyjaciół w
Japonii, Artemis pomaga Darce w realizacji projektu, Ichigo, Yachiru i Kenpachi
wrócili do Soul Society, bo znowu się zaczęły jakieś rozróby, Sakuma i Hiroto
mają mecz razem z Markiem i resztą Inazumy. I tak właściwie zostali tylko oni.
Co prawda mogliby zabrać się razem z Tsunade i resztą, lecz kto chciałby
pomagać w wypełnianiu papierów?
I w tym momencie
Wena wpadła na genialny pomysł. Uśmiechnęła się lekko, aczkolwiek trochę
wrednie do Kyuu i powiedziała:
-Wiesz Kyuu, moja
rodzina w Piekle cię polubiła, co nie? Może by tak ich odwiedzić~?
-Nie! To ja już
wolę siedzieć w domu i się nudzić! Twój brat jest w porządku, ale reszta…brr!
Nie chcę widzieć twojej kuzynki na oczy już nigdy!
Kiedy wypowiedział
ostatnie słowo przed Kyuu wylądował spory zwój kabla. Trzeba dodać, że
naelektryzowanego. Na nieszczęście Kyuu tak się wystraszył, że dotknął nogą te
kable. Przeszyły go dreszcze i trochę się podpiekł.
-Dobra! Pójdę z
tobą, już wolę się użerać z nią w Piekle niż tu siedzieć!-krzyknął Kyuu i
pobiegł do pokoju się spakować.
Kiedy Kyuu sobie
już poszedł zza fotela wyszła Darka.
-No żesz wreszcie! Zaczęłam
myśleć, że już nigdy stąd się nie ruszy! Jak mam tu zaaplikować przed drzwiami
serum strachu, skoro on ciągle tu siedzi? Byłyby ofiary w moich ludziach!
-Serum strachu?-zapytała
Wena.
-Nom, ostatnio je
opracowałam, zaczerpnęłam pomysł z trylogii Roth, więc postanowiłam je zrobić i
jeżeli ktoś nie będzie miał klucza lub nie zostanie potwierdzone jego DNA, lub
nie zostanie wpuszczony przez kogoś z nas dobrowolnie to serum zostanie przed
nim rozpylone i adios! W życiu tu nie wróci! Bo serum uruchamia część mózgu
odpowiedzialną za strach, więc człowiek nim potraktowany widzi swoje największe
lęki.
-Niezły pomysł,
włamywacze będą się trzymać od tego domu z daleka! Ale dobra, lecę się pakować,
w końcu jak wracam do rodzinki to na co najmniej kilka dni!-mówiąc to Wena
wyszła z salonu i poszła do swojego pokoju.
Wyciągnęła zwój i
zaczęła pieczętować w nim swoje rzeczy. Kilka ubrań, trochę butów, paluszki(w
Piekle ich nie mają),paczkę Pocky i trochę napojów wysokoprocentowych. W końcu
jak się wraca do rodziny to z prezentem! Wena schowała zwój do kieszeni i
wyszła z pokoju. Idąc w stronę drzwi głównych spotkała się z Kyuu.
Przy drzwiach wejściowych
zobaczyli Darkę trzymającą jakieś paczki. Wcisnęła je Wenie i Kyuu, mówiąc:
-Użyjcie ich tylko
wtedy, kiedy sytuacja będzie praktycznie bez wyjścia. Nie wcześniej! Czy to
jasne? I przekażcie Luciferowi pozdrowienia!
-Jasne.
Wyszli na dwór, a
Wena otworzyła portal.
-Piekle,
nadchodzimy~!
I wskoczyli do
środka.
---------------------------------------------------
-Nie cierpię tych
skoków do Piekła. Inne skoki międzywymiarowe nie są takie złe, ale te do
Piekła...-powiedział Kyuu krztusząc się sadzą.
-Daj spokój, nie
było aż tak źle!-klepnęła go w plecy Wena tak, że aż się Lis przewrócił.
Wylądowali w
palarni śmieci brata Weny-Lucifera. Przynajmniej mieli miękkie lądowanie, bo
byli trzy metry nad ziemią, kiedy się pojawili.
-Powinnaś
popracować nad portalami, bo kiedyś wszystkich połamiesz.
-Ej, dzięki temu
jest świetna zabawa.-oburzyła się dziewczyna.
-Tak, lecz lądujemy
w złe miejsca, bo podejrzewam, że chciałaś się pojawić na placu wejściowym.
-Eee...Hehehe.-zarumieniła
się Wena z zawstydzenia, drapiąc się w tył głowy.
Kyuu pokręcił głową
z politowaniem. otrzepał się z reszty sadzy, wziął ogarnął Wenę i wyszli z
palarni. Na placu, w którym się znaleźli, było uroczo.
Wzdłuż głównej
ścieżki wyłożonej czarną kostką były ustawione wielkie złote misy, w których
palił się biały ogień. Mniej więcej na środku placu kostką zrobiono czerwone
koło, a w jego środku był herb rodziny Weny-czaszka leżąca na liliach, a wokół
nich złoty wilk leżał w okręgu.
Już z daleka widać
było czarną posiadłość rodziny Weny-wielki zamek, w którym jednak technologia
jest nieobca. A oprócz technologii w zamku była jeszcze ogromna sala tortur,
której nawet Darka by pozazdrościła, i ogromne lochy, w których mieści się
tysiąc cel. W całym zamku było sześćset sześćdziesiąt sześć sypialń, trzynaście
salonów z telewizorami, cztery sale balowe i wiele innych zakamarków, których
nawet właściciel nie zna.
Kyuu i Wena wyszli
na kostkę i podeszli do wielkich drzwi. Dziewczyna otworzyła je z kopniaka, jak
to miała w zwyczaju, kiedy jest w domu. Weszła do środka z Lisem i niemal od
razu obległa ich służba.
-Panienko, miło cię
znowu widzieć!
-Kyuubi-sama,
świetnie pan wygląda!
-Zaraz przygotujemy
wam pokoje, prosimy o cierpliwość.
-W porządku, ale na początek chcielibyśmy się zobaczyć z
moim bratem.-powiedziała Wena.
-Oczywiście, panienko! Zaraz zostanie zawiadomiony o waszym
przybyciu.-powiedział służka.
-Nie widziałem cię tu wcześniej-zaczął Kyuu-Kim jesteś?
Była to młoda blondynka z czarnymi pasemkami o długich
włosach. Była wysoka i szczupła, ubrana była w standardowy strój służki
Lucifera-czarna sukienka do połowy ud, biały fartuszek z kieszeniami, białe
pończochy i czarne lakierki.
-Jestem Minerwa, Kyuubi-sama-odpowiedziała-Pan przyjął mnie
na służbę dopiero tydzień temu.
-Rozumiem.
Wtedy przyszedł lokaj. Wyglądał i ruszał się jak Sebastian
Michaelis. Prawdopodobnie dlatego, że faktycznie to był Sebastian Michaelis.
-Pan Lucifer oczekuje was, Kyuubi-sama,
Wena-sama.-powiedział z uśmiechem, miziając kota na jego ramieniu.
-No chodź, Kyuu, braciszek przecież bardzo cię
lubi!-zawołała Wena, ciągnąc Kyuubi’ego za ramię.
-Dobra, wiem, ale nie musisz mnie ciągnąć!-zawołał i
wyszarpał swoje ramię z uścisku dziewczyny.-No pięknie. Później będę miał
siniaki.
-Oj, nie marudź.
Poszli długim korytarzem do sali audiencyjnej. Korytarz był
szeroki na tyle, żeby mógł się zmieścić pierwszy rząd batalionu, oświetlony był
podobnymi misami, co plac, jednak te misy były zawieszone na ścianach; ściany
miały czarny kolor ze złotymi i białymi zdobieniami, a na podłodze rozciągał
się czerwony dywan.
Stanęli przed czerwonymi drzwiami. Kyuu podszedł i pchnął
je, a one ustąpiły. Wszedł z Weną do środka, a w środku już na nich czekał
Lucifer.
Był to wysoki i przystojny niebieskooki mężczyzna z długimi
czerwono-złotymi włosami. Miał na sobie czarną cienką szatę do ziemi z złotymi
ozdobnikami. Szata opinała go na wysokości klatki piersiowej, długie rękawy
ukazywały umięśnione ramiona demona. Na szacie miał założony również prosty
czerwony płaszcz. Jego poważną twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, kiedy zobaczył
Wenę i Kyuubi’ego:
-Siostrzyczka i Kyuu! Dawno was tu nie było, miło was znowu
zobaczyć!-mówiąc to podszedł najpierw do Lisa i uścisnął jego dłoń, po czym
podszedł do Weny i przytulił ją mocno do siebie, podnosząc ją przy tym.
-Nam ciebie też miło widzieć, bracie!-zawołała Wena, śmiejąc
się przy tym.
Lucifer odłożył Wenę na ziemię i pstryknął palcami, Bardzo
szybko pojawiła się służka.
-Przygotujcie kolację dla mnie i dla moich gości. Będziemy
jeść w sali balowej na pierwszym piętrze.
-Tak jest.-i już jej nie było.
Lucifer wziął pod rękę Wenę i Kyuu, po czym na wpół ich
ciągnąc, na wpół prowadząc wyszedł z sali i skierował swe kroki na salę balową.
-No więc, co was do mnie sprowadza?
-Darka-san robi remont generalny domu i wszyscy się
wynieśli, więc my też.-odpowiedziała z ochotą Wena.
-Pozdrówcie ją ode mnie, dawno jej tu nie było. Ale wtedy
była zabawa!
-Twoi służący byli załamani, kiedy zobaczyli, że muszą
zbierać ten gruz sprzed wejścia.-dodał trzy grosze Kyuu.
-Hahaha, to prawda, ale wtedy się świetnie bawiłem!
-Normalny demon byłby załamany wizją wydawania grubych
pieniędzy na odnowę, ale ty chyba za tym tęsknisz.
-Bo mam za dużo kasy tutaj! Nie mam co z nią zrobić, więc
przekażcie Darce, że musi do mnie w najbliższym czasie wpaść i zdemolować
trochę zamek, dzięki czemu będę miał wreszcie pretekst do wymiany niektórych
rzeczy.
-Na przykład jakich?
-Żelazne dziewice zaczęły rdzewieć i zalatywać kurzem, ale
księgowi nie chcą mi pozwolić na ich wymianę na piękne, nowe i czyste, bo to
,,marnotractwo pieniędzy na niepotrzebne rzeczy’’. Darka na pewno by
zrozumiała, że taki stan jest niedopuszczalny!
-Hej, bracie, nie martw się, pomożemy ci trochę tu
zdemolować miejscówkę, w końcu masz tu Lisa i mnie!-zawołała z dumą Wena.
-Naprawdę? Niech ja was uścisnę! Dziękuję!
Lucifer ścisnął ich tak mocno, że prawie stracili oddech,
lecz na szczęście Pan zamku w porę się zorientował, że Kyuu i Wena nie mogą
oddychać, więc postanowił odpuścić.
Akurat już doszli do sali balowej. Nie była ona zbyt duża,
trochę mniejsza niż jadalnia na dworze Darki. W środku stał przyniesiony długi
stół, a w jednym końcu stały trzy krzesła. Kolacja została zastawiona. Widać
było kunszt kucharzy, widząc wielkiego dzika, homara i indyka hojnie
wypełnionych farszem, przygotowane w różny sposób ziemniaki-gotowane, pieczone
i smażone. Do tego jeszcze dochodziła sarnina i wołowina, a ponadto były też
rozmaite sałatki i surówki. Na stole stały również szklane kielichy i butelki z
winem-białym i czerwonym.
Trójka demonów zasiadła do stołu. Lucifer usiadł u szczytu
stołu, Wena po jego lewej, a Kyuu prawej stronie.
-A gdzie reszta rodziny, Luciferze?-zapytała Wena.
-Mama wyjechała na Ziemię na zabiegi pielęgnacyjne i gorące
źródła, ojciec postanowił pojechać do Ciela, kuzynka wybrała się na ,,polowanie
na chłopaków’’. Mocno się w to wczuła, więc współczuję osobom, które wpadły w
jej szpony. Ty też zresztą powinnaś w końcu sobie kogoś znaleźć.
-Czy jest możliwość, żeby się ode mnie odczepiła?-zapytał
Kyuu, pełen nadziei.
Odkąd pojawił się po raz pierwszy w zamku, kuzynka
rodzeństwa nie dawała mu spokoju, prosząc go na coraz to dziwniejsze sposoby,
żeby się z nią ożenił. Kyuu musiał uważać na wszelkie pułapki, żeby nie wpaść w
jej sidła. Co gorsza-rodzice tej dziewczyny również chcieli włączyć demona do
rodziny i pochwalali wysiłek demonicy.
-Nie sądzę. Zresztą, miło byłoby cię widzieć w naszej
rodzinie!
-Już wolałbym wziąć ślub z Weną, niż z waszą kuzynką!
Wena nie udzielała się w dyskusji, lecz kiedy zaczęła być o
niej mowa, szybko zmieniła temat:
-Ale co tu robi Sebastian? Nie był czasem służącym Ciela?
-Ostatnio w Piekle zaczęła się moda na wymianę okresową
służących. No i mnie się trafił Sebastian. Gorzej, że ciągle widzę coraz to
powiększającą się chmarę kotów. A właściwie to już rój.
-No cóż, Sebek od zawsze kochał koty.-uśmiechnęła się
szeroko Wena.
-Owszem, ale chyba nie może się przyzwyczaić do moich
włosów.-mówiąc to, Lucifer zaczął robić ,,loczka’’ z jednego pasma włosów.
-Tyle że ta dwukolorowość jest u was rodzinna, nic na to nie
poradzisz.-stwierdził Kyuu.
Wena ma czerwono-zielone włosy, Lucifer czerwono-złote, ich
matka miała czerwono-białe, a ojciec czerwono-czarne. A kolorem
charakterystycznym dla rodziny ze strony brata ich ojca był czarny. Tak więc
ich kuzynka, Silene, Miała czarno-białe włosy.
-To już jego problem, że nie może się
przyzwyczaić.-powiedziała Wena, nakładając sobie sałatkę, ziemniaki i kawałek
sarniny na talerz.
Kyuu sięgnął po wino i po chwili rozlał je do wszystkich
kielichów, wypełniając je do połowy. Po chwili wszyscy sięgnęli po kielichy i
wypili je duszkiem-tradycja tego zamku mówi, że zanim się zacznie jeść kolację,
trzeba wypić kielich wypełniony nie więcej niż do połowy winem. Trzeba zrobić
to jednym duszkiem, żeby czasem nie wnieść do zamku jakiegoś nieszczęścia. Tu
ma się na myśli chorobę, zarazę, zdradę lub włamywacza.
Kiedy już opróżnili kielichy, zaczęła się kolacja. Podczas
niej Pan zamku marudził na kompletną nudę i że nie ma co robić, i jakie to
szczęście, że Wena i Kyuu do niego przyjechali.
Po zakończonej kolacji rozeszli się do swoich pokojów, mimo
że Lucifer proponował małą rundkę tortur przed snem, jednak Kyuu odmówił,
tłumacząc się jakże ciężką podróżą i zmęczeniem.
Lis wszedł do swoich komnat i zauważył, że nic się nie
zmieniło. Mały salonik z telewizorem, czerwone ściany i czarny dywan na środku.
Na jednej ze ścian została namalowana jego podobizna jako dziewięcioogoniastego
Lisa. Wszedł do drugiej części pokoju, w którym znajdowało się wielkie i
miękkie łóżko z mahoniowego drzewa, szafa, komoda, szafka nocna i kilka innych
mebli z tego samego drzewa, co łóżko. Kyuu przebrał się w piżamy, włożył
zawartość zwoju do szafy, inne drobnostki pokładł na komodę i szafkę nocną, po
czym położył się do łóżka i już po chwili zasnął.
Tak też minął pierwszy dzień i
noc w Piekle.
Oki, to na razie tyle. Mam nadzieję, że się podobało^^.
Hao: Ale czemu tak właściwie chcesz wymienić system obronny,
skoro do tej pory się sprawdzał?
No bo włamywacze mogli do tej pory opracować, jak się włamać
do nas, więc trzeba ogarnąć nowe sposoby ochrony domu, ale chyba już nie będę
więcej wymieniać, gdyż serum strachu zadziała na pewno bardzo
skutecznie^^.Działa na wszystkich, zapewniam^.^.
Yoh: Włamywacze, strzeżcie się -.-
Oj, nie rób takiej markotnej miny, to nie ty testowałeś to
serum!
Yoh:…Testowałaś na kimś te serum???
Emm, noo…Na Naruto i Sakurze, i Sasku, i Deidarze, i
Oroshiu…
Hao: Na Deidarze?
Ano, Tobiichii, siostra Wilka mi go przyniosła, żebym mogła
zrobić sekcję zwłok, kiedy zginie^^. Liderek już go nie odzyska…A przynajmniej
w całości i żywego^^.
Yoh: No i wszystko jasne…A tak w ogóle to jeszcze Oroś
żyje?!
Tiaa, będzie mi potrzebny na luty, więc jeszcze żyje, a co?
Już myśleliście, że kopnął w kalendarz?
Hao&Yoh: No^.^”
No to się nieco pomyliliście. Ale chyba czas już kończyć,
ktoś musi wymienić pole minowe-,-
Hao&Yoh: Haai~!
Pozdrawiamy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz