poniedziałek, 5 stycznia 2015

Remont w domu, czyli Wena i Kyuu w Piekle.

Heeeejooo!
WDP: Czołem.
Tak, kolejny one-shot, tym razem głównie będą występować Kyuu i Wena, tak jak to zostało zapisane w tytule. Co się stanie? Dlaczego pojechali do Piekła, skoro Kyuu nie przepada za rodziną Weny? Tego wszystkiego się dowiecie, czytając tego one-shota~!
Hao: Nie wiemy tylko, czy będzie więcej niż dwie części.
To się jeszcze okaże, ale teraz zapraszam do czytania~!
--------------------------------------------------------------
-Nudzi mi się~!
-Kyuu, powtarzasz to już od godziny. Nic nie zmieni tego faktu, że się nudzisz, skoro nic nie robisz!-powiedziała Wena.
-Tyle że co mam robić, komputery przechodzą wymianę wstępną, telewizor się popsuł, elektronika zaczęła siadać i nie ma nic do roboty!
Wena westchnęła i oparła się o poduszki na fotelu. Co racja to racja, dom przechodzi remont generalny i nie ma prądu do odwołania. Podobno chodzi o nowy system obronny i ulepszenie całego sprzętu w dworze. Czyli że co najmniej przez tydzień nie będzie internetu! Nawet telewizji nie można obejrzeć! Koszmar!
Dziewczyna zamknęła oczy. Tak właściwie to niemal wszyscy już się wynieśli-Sasuke, Sakura, Naruto i Tsunade poszli do siedziby Hokage i zaczęli uzupełniać zaległe papiery, bliźniacy z Anną, Shikim i Renem pojechali odwiedzić swoich przyjaciół w Japonii, Artemis pomaga Darce w realizacji projektu, Ichigo, Yachiru i Kenpachi wrócili do Soul Society, bo znowu się zaczęły jakieś rozróby, Sakuma i Hiroto mają mecz razem z Markiem i resztą Inazumy. I tak właściwie zostali tylko oni. Co prawda mogliby zabrać się razem z Tsunade i resztą, lecz kto chciałby pomagać w wypełnianiu papierów?
I w tym momencie Wena wpadła na genialny pomysł. Uśmiechnęła się lekko, aczkolwiek trochę wrednie do Kyuu i powiedziała:
-Wiesz Kyuu, moja rodzina w Piekle cię polubiła, co nie? Może by tak ich odwiedzić~?
-Nie! To ja już wolę siedzieć w domu i się nudzić! Twój brat jest w porządku, ale reszta…brr! Nie chcę widzieć twojej kuzynki na oczy już nigdy!
Kiedy wypowiedział ostatnie słowo przed Kyuu wylądował spory zwój kabla. Trzeba dodać, że naelektryzowanego. Na nieszczęście Kyuu tak się wystraszył, że dotknął nogą te kable. Przeszyły go dreszcze i trochę się podpiekł.
-Dobra! Pójdę z tobą, już wolę się użerać z nią w Piekle niż tu siedzieć!-krzyknął Kyuu i pobiegł do pokoju się spakować.
Kiedy Kyuu sobie już poszedł zza fotela wyszła Darka.
-No żesz wreszcie! Zaczęłam myśleć, że już nigdy stąd się nie ruszy! Jak mam tu zaaplikować przed drzwiami serum strachu, skoro on ciągle tu siedzi? Byłyby ofiary w moich ludziach!
-Serum strachu?-zapytała Wena.
-Nom, ostatnio je opracowałam, zaczerpnęłam pomysł z trylogii Roth, więc postanowiłam je zrobić i jeżeli ktoś nie będzie miał klucza lub nie zostanie potwierdzone jego DNA, lub nie zostanie wpuszczony przez kogoś z nas dobrowolnie to serum zostanie przed nim rozpylone i adios! W życiu tu nie wróci! Bo serum uruchamia część mózgu odpowiedzialną za strach, więc człowiek nim potraktowany widzi swoje największe lęki.
-Niezły pomysł, włamywacze będą się trzymać od tego domu z daleka! Ale dobra, lecę się pakować, w końcu jak wracam do rodzinki to na co najmniej kilka dni!-mówiąc to Wena wyszła z salonu i poszła do swojego pokoju.
Wyciągnęła zwój i zaczęła pieczętować w nim swoje rzeczy. Kilka ubrań, trochę butów, paluszki(w Piekle ich nie mają),paczkę Pocky i trochę napojów wysokoprocentowych. W końcu jak się wraca do rodziny to z prezentem! Wena schowała zwój do kieszeni i wyszła z pokoju. Idąc w stronę drzwi głównych spotkała się z Kyuu.
Przy drzwiach wejściowych zobaczyli Darkę trzymającą jakieś paczki. Wcisnęła je Wenie i Kyuu, mówiąc:
-Użyjcie ich tylko wtedy, kiedy sytuacja będzie praktycznie bez wyjścia. Nie wcześniej! Czy to jasne? I przekażcie Luciferowi pozdrowienia!
-Jasne.
Wyszli na dwór, a Wena otworzyła portal.
-Piekle, nadchodzimy~!
I wskoczyli do środka.
---------------------------------------------------
-Nie cierpię tych skoków do Piekła. Inne skoki międzywymiarowe nie są takie złe, ale te do Piekła...-powiedział Kyuu krztusząc się sadzą.
-Daj spokój, nie było aż tak źle!-klepnęła go w plecy Wena tak, że aż się Lis przewrócił.
Wylądowali w palarni śmieci brata Weny-Lucifera. Przynajmniej mieli miękkie lądowanie, bo byli trzy metry nad ziemią, kiedy się pojawili.
-Powinnaś popracować nad portalami, bo kiedyś wszystkich połamiesz.
-Ej, dzięki temu jest świetna zabawa.-oburzyła się dziewczyna.
-Tak, lecz lądujemy w złe miejsca, bo podejrzewam, że chciałaś się pojawić na placu wejściowym.
-Eee...Hehehe.-zarumieniła się Wena z zawstydzenia, drapiąc się w tył głowy.
Kyuu pokręcił głową z politowaniem. otrzepał się z reszty sadzy, wziął ogarnął Wenę i wyszli z palarni. Na placu, w którym się znaleźli, było uroczo.
Wzdłuż głównej ścieżki wyłożonej czarną kostką były ustawione wielkie złote misy, w których palił się biały ogień. Mniej więcej na środku placu kostką zrobiono czerwone koło, a w jego środku był herb rodziny Weny-czaszka leżąca na liliach, a wokół nich złoty wilk leżał w okręgu.
Już z daleka widać było czarną posiadłość rodziny Weny-wielki zamek, w którym jednak technologia jest nieobca. A oprócz technologii w zamku była jeszcze ogromna sala tortur, której nawet Darka by pozazdrościła, i ogromne lochy, w których mieści się tysiąc cel. W całym zamku było sześćset sześćdziesiąt sześć sypialń, trzynaście salonów z telewizorami, cztery sale balowe i wiele innych zakamarków, których nawet właściciel nie zna.
Kyuu i Wena wyszli na kostkę i podeszli do wielkich drzwi. Dziewczyna otworzyła je z kopniaka, jak to miała w zwyczaju, kiedy jest w domu. Weszła do środka z Lisem i niemal od razu obległa ich służba.
-Panienko, miło cię znowu widzieć!
-Kyuubi-sama, świetnie pan wygląda!
-Zaraz przygotujemy wam pokoje, prosimy o cierpliwość.
-W porządku, ale na początek chcielibyśmy się zobaczyć z moim bratem.-powiedziała Wena.
-Oczywiście, panienko! Zaraz zostanie zawiadomiony o waszym przybyciu.-powiedział służka.
-Nie widziałem cię tu wcześniej-zaczął Kyuu-Kim jesteś?
Była to młoda blondynka z czarnymi pasemkami o długich włosach. Była wysoka i szczupła, ubrana była w standardowy strój służki Lucifera-czarna sukienka do połowy ud, biały fartuszek z kieszeniami, białe pończochy i czarne lakierki.
-Jestem Minerwa, Kyuubi-sama-odpowiedziała-Pan przyjął mnie na służbę dopiero tydzień temu.
-Rozumiem.
Wtedy przyszedł lokaj. Wyglądał i ruszał się jak Sebastian Michaelis. Prawdopodobnie dlatego, że faktycznie to był Sebastian Michaelis.
-Pan Lucifer oczekuje was, Kyuubi-sama, Wena-sama.-powiedział z uśmiechem, miziając kota na jego ramieniu.
-No chodź, Kyuu, braciszek przecież bardzo cię lubi!-zawołała Wena, ciągnąc Kyuubi’ego za ramię.
-Dobra, wiem, ale nie musisz mnie ciągnąć!-zawołał i wyszarpał swoje ramię z uścisku dziewczyny.-No pięknie. Później będę miał siniaki.
-Oj, nie marudź.
Poszli długim korytarzem do sali audiencyjnej. Korytarz był szeroki na tyle, żeby mógł się zmieścić pierwszy rząd batalionu, oświetlony był podobnymi misami, co plac, jednak te misy były zawieszone na ścianach; ściany miały czarny kolor ze złotymi i białymi zdobieniami, a na podłodze rozciągał się czerwony dywan.
Stanęli przed czerwonymi drzwiami. Kyuu podszedł i pchnął je, a one ustąpiły. Wszedł z Weną do środka, a w środku już na nich czekał Lucifer.
Był to wysoki i przystojny niebieskooki mężczyzna z długimi czerwono-złotymi włosami. Miał na sobie czarną cienką szatę do ziemi z złotymi ozdobnikami. Szata opinała go na wysokości klatki piersiowej, długie rękawy ukazywały umięśnione ramiona demona. Na szacie miał założony również prosty czerwony płaszcz. Jego poważną twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, kiedy zobaczył Wenę i Kyuubi’ego:
-Siostrzyczka i Kyuu! Dawno was tu nie było, miło was znowu zobaczyć!-mówiąc to podszedł najpierw do Lisa i uścisnął jego dłoń, po czym podszedł do Weny i przytulił ją mocno do siebie, podnosząc ją przy tym.
-Nam ciebie też miło widzieć, bracie!-zawołała Wena, śmiejąc się przy tym.
Lucifer odłożył Wenę na ziemię i pstryknął palcami, Bardzo szybko pojawiła się służka.
-Przygotujcie kolację dla mnie i dla moich gości. Będziemy jeść w sali balowej na pierwszym piętrze.
-Tak jest.-i już jej nie było.
Lucifer wziął pod rękę Wenę i Kyuu, po czym na wpół ich ciągnąc, na wpół prowadząc wyszedł z sali i skierował swe kroki na salę balową.
-No więc, co was do mnie sprowadza?
-Darka-san robi remont generalny domu i wszyscy się wynieśli, więc my też.-odpowiedziała z ochotą Wena.
-Pozdrówcie ją ode mnie, dawno jej tu nie było. Ale wtedy była zabawa!
-Twoi służący byli załamani, kiedy zobaczyli, że muszą zbierać ten gruz sprzed wejścia.-dodał trzy grosze Kyuu.
-Hahaha, to prawda, ale wtedy się świetnie bawiłem!
-Normalny demon byłby załamany wizją wydawania grubych pieniędzy na odnowę, ale ty chyba za tym tęsknisz.
-Bo mam za dużo kasy tutaj! Nie mam co z nią zrobić, więc przekażcie Darce, że musi do mnie w najbliższym czasie wpaść i zdemolować trochę zamek, dzięki czemu będę miał wreszcie pretekst do wymiany niektórych rzeczy.
-Na przykład jakich?
-Żelazne dziewice zaczęły rdzewieć i zalatywać kurzem, ale księgowi nie chcą mi pozwolić na ich wymianę na piękne, nowe i czyste, bo to ,,marnotractwo pieniędzy na niepotrzebne rzeczy’’. Darka na pewno by zrozumiała, że taki stan jest niedopuszczalny!
-Hej, bracie, nie martw się, pomożemy ci trochę tu zdemolować miejscówkę, w końcu masz tu Lisa i mnie!-zawołała z dumą Wena.
-Naprawdę? Niech ja was uścisnę! Dziękuję!
Lucifer ścisnął ich tak mocno, że prawie stracili oddech, lecz na szczęście Pan zamku w porę się zorientował, że Kyuu i Wena nie mogą oddychać, więc postanowił odpuścić.
Akurat już doszli do sali balowej. Nie była ona zbyt duża, trochę mniejsza niż jadalnia na dworze Darki. W środku stał przyniesiony długi stół, a w jednym końcu stały trzy krzesła. Kolacja została zastawiona. Widać było kunszt kucharzy, widząc wielkiego dzika, homara i indyka hojnie wypełnionych farszem, przygotowane w różny sposób ziemniaki-gotowane, pieczone i smażone. Do tego jeszcze dochodziła sarnina i wołowina, a ponadto były też rozmaite sałatki i surówki. Na stole stały również szklane kielichy i butelki z winem-białym i czerwonym.
Trójka demonów zasiadła do stołu. Lucifer usiadł u szczytu stołu, Wena po jego lewej, a Kyuu prawej stronie.
-A gdzie reszta rodziny, Luciferze?-zapytała Wena.
-Mama wyjechała na Ziemię na zabiegi pielęgnacyjne i gorące źródła, ojciec postanowił pojechać do Ciela, kuzynka wybrała się na ,,polowanie na chłopaków’’. Mocno się w to wczuła, więc współczuję osobom, które wpadły w jej szpony. Ty też zresztą powinnaś w końcu sobie kogoś znaleźć.
-Czy jest możliwość, żeby się ode mnie odczepiła?-zapytał Kyuu, pełen nadziei.
Odkąd pojawił się po raz pierwszy w zamku, kuzynka rodzeństwa nie dawała mu spokoju, prosząc go na coraz to dziwniejsze sposoby, żeby się z nią ożenił. Kyuu musiał uważać na wszelkie pułapki, żeby nie wpaść w jej sidła. Co gorsza-rodzice tej dziewczyny również chcieli włączyć demona do rodziny i pochwalali wysiłek demonicy.
-Nie sądzę. Zresztą, miło byłoby cię widzieć w naszej rodzinie!
-Już wolałbym wziąć ślub z Weną, niż z waszą kuzynką!
Wena nie udzielała się w dyskusji, lecz kiedy zaczęła być o niej mowa, szybko zmieniła temat:
-Ale co tu robi Sebastian? Nie był czasem służącym Ciela?
-Ostatnio w Piekle zaczęła się moda na wymianę okresową służących. No i mnie się trafił Sebastian. Gorzej, że ciągle widzę coraz to powiększającą się chmarę kotów. A właściwie to już rój.
-No cóż, Sebek od zawsze kochał koty.-uśmiechnęła się szeroko Wena.
-Owszem, ale chyba nie może się przyzwyczaić do moich włosów.-mówiąc to, Lucifer zaczął robić ,,loczka’’ z jednego pasma włosów.
-Tyle że ta dwukolorowość jest u was rodzinna, nic na to nie poradzisz.-stwierdził Kyuu.
Wena ma czerwono-zielone włosy, Lucifer czerwono-złote, ich matka miała czerwono-białe, a ojciec czerwono-czarne. A kolorem charakterystycznym dla rodziny ze strony brata ich ojca był czarny. Tak więc ich kuzynka, Silene, Miała czarno-białe włosy.
-To już jego problem, że nie może się przyzwyczaić.-powiedziała Wena, nakładając sobie sałatkę, ziemniaki i kawałek sarniny na talerz.
Kyuu sięgnął po wino i po chwili rozlał je do wszystkich kielichów, wypełniając je do połowy. Po chwili wszyscy sięgnęli po kielichy i wypili je duszkiem-tradycja tego zamku mówi, że zanim się zacznie jeść kolację, trzeba wypić kielich wypełniony nie więcej niż do połowy winem. Trzeba zrobić to jednym duszkiem, żeby czasem nie wnieść do zamku jakiegoś nieszczęścia. Tu ma się na myśli chorobę, zarazę, zdradę lub włamywacza.
Kiedy już opróżnili kielichy, zaczęła się kolacja. Podczas niej Pan zamku marudził na kompletną nudę i że nie ma co robić, i jakie to szczęście, że Wena i Kyuu do niego przyjechali.
Po zakończonej kolacji rozeszli się do swoich pokojów, mimo że Lucifer proponował małą rundkę tortur przed snem, jednak Kyuu odmówił, tłumacząc się jakże ciężką podróżą i zmęczeniem.
Lis wszedł do swoich komnat i zauważył, że nic się nie zmieniło. Mały salonik z telewizorem, czerwone ściany i czarny dywan na środku. Na jednej ze ścian została namalowana jego podobizna jako dziewięcioogoniastego Lisa. Wszedł do drugiej części pokoju, w którym znajdowało się wielkie i miękkie łóżko z mahoniowego drzewa, szafa, komoda, szafka nocna i kilka innych mebli z tego samego drzewa, co łóżko. Kyuu przebrał się w piżamy, włożył zawartość zwoju do szafy, inne drobnostki pokładł na komodę i szafkę nocną, po czym położył się do łóżka i już po chwili zasnął.
Tak też minął pierwszy dzień i noc w Piekle.
Oki, to na razie tyle. Mam nadzieję, że się podobało^^.
Hao: Ale czemu tak właściwie chcesz wymienić system obronny, skoro do tej pory się sprawdzał?
No bo włamywacze mogli do tej pory opracować, jak się włamać do nas, więc trzeba ogarnąć nowe sposoby ochrony domu, ale chyba już nie będę więcej wymieniać, gdyż serum strachu zadziała na pewno bardzo skutecznie^^.Działa na wszystkich, zapewniam^.^.
Yoh: Włamywacze, strzeżcie się -.-
Oj, nie rób takiej markotnej miny, to nie ty testowałeś to serum!
Yoh:…Testowałaś na kimś te serum???
Emm, noo…Na Naruto i Sakurze, i Sasku, i Deidarze, i Oroshiu…
Hao: Na Deidarze?
Ano, Tobiichii, siostra Wilka mi go przyniosła, żebym mogła zrobić sekcję zwłok, kiedy zginie^^. Liderek już go nie odzyska…A przynajmniej w całości i żywego^^.
Yoh: No i wszystko jasne…A tak w ogóle to jeszcze Oroś żyje?!
Tiaa, będzie mi potrzebny na luty, więc jeszcze żyje, a co? Już myśleliście, że kopnął w kalendarz?
Hao&Yoh: No^.^”
No to się nieco pomyliliście. Ale chyba czas już kończyć, ktoś musi wymienić pole minowe-,-
Hao&Yoh: Haai~!
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz