Heee~yoo!
WDP: Siemaneczko!
Oto nadchodzi druga część ,,Weny
i Kyuu w Piekle”! Wiem, że się cieszycie.
Sasuke: A więc nie przedłużając,
zapraszamy do czytania!
-Juuuhuu~!
Hałas. Brzdęk tłuczonego szkła.
Głośny śmiech dwóch osób.
-No to jak, Kyuu, jeszcze raz?
-No jasne!
Kyuu i Wena właśnie znaleźli
sobie pasjonujące zajęcie: Zjeżdżanie na desce snowboardowej ze schodów.
-Uwaga, brat na radarze!-zawołał
Kyuubi i schował Wenę i siebie za deskę jakby był to mur obronny. Wena
zachichotała.
Lucifer podszedł i rozejrzał się
dookoła. Totalny rozgardiasz zapanował na klatce schodowej, jakby stado
niezadowolonych kiboli po niej przeszło. Wszędzie było szkło, porozdzierane
zasłony, dziury w dywanach, nawet stolik zajął się ogniem. A na środku
korytarza za deską snowboardową ,,chowali’’ się Wena i Kyuu. Lucifer rozczulił
i wzruszył się na ten widok jak Asakuroholiczki na widok fanartów tulących się
braci.
-Braciszku, jesteś na nas
zły?-zapytała słodko Wena.
-Hmm, niech no się
zastanowię…-udawał zamyślenie Lucifer, podpierając dłoń o brodę-Pogwizdało
cię?! Właśnie o to mi chodziło, jak prosiłem was o destrukcyjną pomoc! Ale
moglibyście przejść do Sali tortur, wiecie, tam mi sprzęt przeżuwa rdza i
trzeba go wymienić. Po drodze spowodujcie jeszcze więcej szkód, dobrze~?
-Jasne, braciszku!-zawołała Wena
z szerokim uśmiechem i wzięła swój zwój z podręczną bronią.
-I za to was kocham, wy moi
kochani wy~^^!
-A może się przyłączysz?-zapytał
czerwonowłosy.
-Niestety, nie mogę. Jeżeli moi
księgowi dowiedzą się, że ja też maczałem w tym palce to nie będzie za miło,
hehehe.-zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po głowie.
,,Jakby częściej nie było tu
Silene, to mógłbym nawet tu na wakacje jeździć…”-zamyślił się Kyuu, wiedząc, że
to tylko pobożne życzenie. Ale pomarzyć zawsze wolno.
Zaczęli iść do Sali tortur. Kiedy
już przeszli przez kilometry korytarzy siejąc przy tym destrukcję i zniszczenie
ich oczom ukazało się ogromne pomieszczenie. Ściany zostały pomalowane na
niebiesko, aby przytłoczyć więźnia tym, że musi przeżywać tortury akurat w
pomieszczeniu z jasnym kolorem ścian. Ot, taki mały żarcik dla nich od
Lucifera.
Dwadzieścia Żelaznych Dziewic
stało rzędem tuż obok drzwi, pokryte piękną rdzą. Kilkanaście par kajdan, kilka
bambusów w rogu, które w magiczny sposób zrosły się z ludź…to jest demonami,
które były już martwe. Było jeszcze wiele innych instrumentów powodujących ból
i cierpienie, jednak przez fakt tego, że Lucifer ma pod sobą ogromną armię, a
ja nie, to nie mogę ich dalej wymieniać, bo czerwono-złotowłosemu demonowi by
się to nie spodobało…
Kyuu i Wena spojrzeli po sobie, a
na ich twarzach zagościł iście diabelski uśmiech. W ręku Kyuu pojawił się
czerwono-czarny płomień. Już po chwili żelazne dziewice zajęły się tymże
ogniem. Wena wprawiła w ruch swoje katany. A kiedy już skończyli dzieło
zniszczenia całe pomieszczenie wyglądało jakby przeszli po niej kibole,
2.Korpus Polski, który zabłądził w drodze na Monte Cassino, wkurzona Lucy,
wściekli bogowie olimpijscy i młodsze rodzeństwo Autorki. A więc pomieszczenie
wyglądało tak, jakby go wcale nie było.
Po chwili oboje się schowali pod
zgliszczami jednej ze ścian. Ledwo zdążyli, gdyż w tym momencie weszli
księgowi, Sebastian z kotami i sam Pan zamku.
-No, to teraz MUSIMY
przeprowadzić remont!
-Tak, Panie, zaiste
trzeba…-powiedział jeden z księgowych.
-Mogę się przydać w dekoracji
nowego wnętrza.-zaoferował się Sebastian.
-Jeżeli nie będzie tu żadnych
kotów pod jakąkolwiek postacią to nie ma sprawy-powiedział Lucifer. Minę miał
poważną, jednak Kyuu i Wena wiedzieli, że jest więcej niż zadowolony z dzieła
niszczącej wszystkiego, co się napatoczy dwójki.-A teraz zostawcie mnie tutaj,
chcę obejrzeć dokładnie wszystkie zniszczenia.
Kiedy wszystkie demony wyszły z
pomieszczenia, z kryjówki wyszli Kyuu i Wena. Lucifer uśmiechnął się do nich
szeroko i wyściskał ich mocno.
-Dzięki, wreszcie mogę zrobić
remont tutaj i wprowadzić nowe innowacje~!
-Braciszku…Dusisz…
-Oj, sorka, haha.-podrapał się w
tył głowy.-I jeszcze raz dzięki.
-Nie ma sprawy.-powiedział
Kyuu-Cała przyjemność po naszej stronie.
-Dobra, to teraz mam do
załatwienia kilka telefonów, ktoś w końcu musi zamówić nowe umeblowanie, a jak
zabiorą się za to moi księgowi to wszystko będzie z plastiku.
-Jak tak się stanie, to zadzwoń
do Darki-san, ona nie może znieść takiej zniewagi. Ale byłaby krucjata na tych
gości, aż mam ciarki.-powiedziała Wena z uśmiechem.
Lucifer zebrał swoje włosy i
wyjął gumkę, robiąc kitkę na karku. Dwa kosmyki wymsknęły się i opadały po obu
stronach twarzy-jedno czerwone, a drugie złote. Wyjął z kieszeni telefon i
zaczął dzwonić.
-Halo? Tu Lucifer. Tak, możecie
już przywieść moje zamówienie, Marcusie. Jak mi się udało…? No nie do końca mi,
ale mojej siostrze i jej przyjacielowi…Nie, niestety nie jest jej chłopakiem, a
przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Ano mama zdrowa, a twój brat? Na ryby
płomieniste wyjechał i jeszcze nie wrócił? Chyba nie ma brania na pobliskim
wulkanie, wiesz, niech pojedzie do sąsiedztwa, tam powinno być. Co? Nie ma tam
też? Więc niech leci na drugi koniec Piekła! Dobra, stary, nie mogę plotkować,
bo mam masę roboty do zrobienia. No, na razie.
-Ty już wiedziałeś, że
przyjedziemy.-stwierdził Kyuu.
-Nie wiedziałem, że konkretnie
wy, ale owszem, wiedziałem. Już zawczasu zamówiłem umeblowanie do Sali tortur,
ale muszę zrobić jeszcze telefon, żeby zamówić meble do korytarza.
Lucifer wyszedł z pokoju, kiwając
ręką do pozostałej dwójki, żeby za nim poszła. Przeszli przez zdemolowany
korytarz i weszli do gabinetu Lucifera. Był to przestronny pokój w
biało-czarnym kolorze-meble były pomalowane na czarno z białymi uchwytami, a
dwie ściany zostały pomalowane na czarno. Pozostałe dwie-na biało. Obraz okna
wypadał na dziedziniec. Jako element dekoracyjny gabinetu pojawiła się duża
rosiczka.
-Uważajcie na Grace, zjada nie
tylko muchy…Raz mi się zdarzyło, że zjadła mojego nowego sługę.-powiedział
Lucifer.
-Nazwałeś roślinkę-ludożerkę
Grace?-zapytała Wena.
-No tak, na początku miałem wysłać
ją do was, lecz jak się okazało, że zjada coś więcej niż muchy, to
zrezygnowałem z tego pomysłu.
-Dobrze zrobiłeś, bo jakby Grace
Arty’ego zjadła, to by cię Darka-san ugotowała w oleju.-powiedział
czerwonowłosy.
-…Jakiego Arty’ego?
-No niedawno Darka-san go
przygarnęła i jest takim trochę jego oczkiem w głowie, gdyż jest małym
geniuszem. Zdarza się, że nawet pomaga jej w Laboratorium w roli asystenta!
-Żartujesz?!-zawołał Lucifer.
Kyuu pokręcił głową.-To musi rzeczywiście być geniusz, skoro nawet ciebie tam
nie wpuszcza…Wenę jeszcze bym zrozumiał, ale ciebie? Jesteś istotą rozsądną.
-No właśnie…Ej!-zawołała Wena.
-Wybacz, siostrzyczko, ale sama
przyznasz, że jesteś trochę nieogarnięta.-uśmiechnął się lekko Pan zamku.
-No też racja…
-A teraz pomożecie mi wybrać
meble do korytarza!-mówiąc to, czerwono-złotowłosy mężczyzna wyjął gruby
katalog meblowy.
-Nieeee.-zajęczeli,
ale posłusznie podeszli do biurka i zaczęli wybierać umeblowanie.
Tydzień później.
-…Tak więc już jutro możecie
wracać.-powiedziała przez wirtualny ekran Darka.
-Spoko.-odpowiedziała Wena-Masz
pozdrowienia od braciszka!
-Będziecie musieli mi powiedzieć,
co u niego, a jak będą wszyscy w domu to urządzimy imprezę!
-Mega! Braciszka też zaproś,
dobrze?
-Nie ma sprawy. Will też zaproszę
z jej ludźmi.
-Yay~! A wiesz, że Sebastian u
nas jest?
-Serio? A co się stało, że
opuścił Ciela? Zresztą nieważne, dowiem się jutro. To na razie.-powiedziała
ciemnowłosa na pożegnanie i ekran zniknął.
Wena usiadła na fotelu. Po wybraniu
umeblowania do korytarzy, ustawieniu mebli w Sali tortur i posprzątania tego
gruzu.
Nagle nastąpił wybuch. Wena
szybko poderwała się z miejsca i wyszła na korytarz. Na zewnątrz spotkała Kyuu
i Lucifera. Szybko wyszli na dziedziniec, gdzie doszło do wybuchu. Na środku
dziedzińca stała spora armia demonów z dziewczyną na czele. Co dziwniejsze, tą
dziewczyną była nowo przyjęta przez Lucifera służąca-Minerwa. Nie miała już na
sobie uniformu, tylko czarną spódniczkę do połowy ud, długie czarne buty sięgające
początku ud za wysokim koturnie, czarną skórzaną podkoszulkę i czarne
rękawiczki do łokci. Włosy miała związane w dwie wysokie kitki. W ręku trzymała
karabin maszynowy.
-Minerwo! Co się tu
dzieje?!-zawołał Lucifer.
-Och? Wielki ,,Pan Lucifer”
zapamiętał imię służki! Co tu się dzieje? Chcę zrównać to miejsce z ziemią!
-Ale dlaczego? Bo tak ci się
chce?-zapytał Kyuu.-Zwykły kaprys?
-Oczywiście że nie! Chcę to
zrobić, bo Lucifer odrzucił moją ofertę ślubu!
-Co? Chyba bym o tym pamiętał, że
odrzuciłem twoją ofertę ślubu. Nigdy wcześniej cię na oczy nie widziałem!-broni
się Pan zamku.
-Jasne, że sobie nie
przypominasz! Zrobiłam operację, żebyś mnie nie poznał! Już zapomniałeś o
,,małej Lukrecji”?
-Lukrecja…Ach, już wiem!
-To może byś nam wyjaśnił,
braciszku?
-Już mówię. Chodzi o to, że ta
dziewczyna to świruska. Nie poznałem jej, bo wcześniej miała czarne włosy i
twarz trochę bardziej anorektyczną. Próbowała mnie usidlić.
-Tak jak Silene mnie.-burknął
Kyuu.
-Tyle że ona grała fair. Czy
kiedykolwiek zaszła cię w środku nocy i próbowała związać łańcuchem, żeby zaciągnąć
cię wreszcie przed osobę kapłana, który miał dopełnić ślubu?
-No nie…
-Właśnie to Lukrecja próbowała
zrobić. O ile związanie mnie łańcuchem mogłem jeszcze przebaczyć i zapomnieć,
to już nie naruszenie mojej strefy prywatnej! Wchodzenie do moich komnat to
była przesada!
-Bo nie chciałeś przyjąć
oświadczyn.-powiedziała Lukrecja-Ale to już nieważne. Być może nie będziesz
moim mężem, ale mogę się przynajmniej zemścić.
Na zewnątrz wyszli już wszyscy służący
zamku, jednak jest ich dwa razy mniej w porównaniu do armii przeciwnej.
-Do ataku!-zawołała Lukrecja, a
demony ruszyły przepuścić szturm.
Oczywiście Lucifer i reszta
zaczęli się bronić, Kyuu nawet zamienił się w Lisa, jednak niewiele to dało.
Strona wroga była uzbrojona-oni nie. Wena gorączkowo zaczęła się zastanawiać,
co robić jednocześnie walcząc. I wpadła do jej głowy pewna myśl.
-Kyuu! Paczki od Darki!
Lis natychmiast zrozumiał.
Zmienił się z powrotem w ludzką formę i wyjął zwój, w którym zapieczętowane
były obie paczki. Przejechał krwawiącym kciukiem po znakach i pojawiły się dwa
białe zawiniątka. Rzucił jeden Wenie i rozpakowali je. W środku była karteczka:
,,Powiedzcie
:,,Rozpoczynamy Szaleńcze Łowy!”
D.”
Kyuu spojrzał na Wenę, a ta tylko
wzruszyła ramionami i kiwnęła głową. Pokazała trzy palce. Potem dwa. I jeden.
,,Zaraz zacznie się coś
ciekawego’’-zdążył pomyśleć Kyuu i razem z Weną krzyknął:
-Rozpoczynamy Szaleńcze Łowy!
Trzask! Nagle za nimi pojawiła
się chyba cała artyleria z ich zbrojowni, a na fotelu usytułowanym po środku
siedziała Darka we własnej szalonej osobie. Piła w tym momencie herbatę, a na
głowie miała wysoki czarny cylinder przewiązany kolorową apaszką tam, gdzie
zwykle byłaby wstążka. Ponadto miała na sobie białą piracką koszulę, czerwony
płaszcz obszarpany u dołu, czarne spodnie do kolan, czarno-czerwone skarpety
sięgające do łydek i czarne lakierki. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami, przez
co wyglądała nieco jak żeńska wersja Szalonego Kapelusznika. Spojrzała na Wenę,
Kyuu i Lucifera, po czym uśmiechnęła się szeroko i wyrzuciła pustą już
filiżankę za siebie.
-Już myślałam, że nigdy tego nie
powiecie!-krzyknęła, zeskakując z fotela. Reszta z deko nie ogarniała, o co
chodzi, jednak Darka ani myślała tłumaczyć.-Hmmm, to może powiem, co my tutaj
mamy…Jest tu trochę średniowiecznej broni, jak ktoś lubi klasykę…-powiedziała,
a część służby poszła właśnie po broń.-jest na prawo od fotela. Piękny zestaw
sztućców z zastawy stołowej też jest, specjalnie dla Sebastiana, leży pod fotelem.-Sebastian
na chwilę przestał siekać wrogów i już po chwili zabrał zestaw noży i wziął się
do roboty już na pełnych obrotach.-Dobra, mam tu jeszcze stare, dobre kałachy,
przed fotelem leżą.-kolejna partia demonów poszła po broń.-I na koniec, po
lewej stronie fotela leżą miotacze ognia i mój nowy wynalazek-bazooka lodowa.
-Czemu lodowa?-zapytał Kyuu,
sięgając po miotacz ognia.
-Bo, ponieważ, gdyż drogi
przyjacielu, tę bazookę wypełnia się wodą, która po wystrzeleniu zmienia się w
lód za sprawą mega wysokiego ciśnienia i rani dotkliwie wrogów i okolice przy
okazji też.
Lucifer, jak małe dziecko,
podbiegł po bazookę i zaczął nią wymachiwać jak prezentem świątecznym.
-Hej, spokojnie, to jeszcze
prototyp, nie wiem, czy jest w 100% bezpieczny.
-Olać bezpieczeństwo, idę siekać
wroga!-zawołał czerwono-złotowłosy mężczyzna i już go nie było.
-Ech…On kiedyś zginie przez tę
swoją beztroskę…-westchnęła Darka.-Ale dzisiaj przyznam mu rację. Sama mam nową
zabaweczkę, która jest prototypem! Moje działo plazmowo-dźwiękowe!-wyciągnęła
zza fotela coś, co wyglądało jak karabin przyszłości-czarno-białe, o dziwnie
zakończonej płaskiej lufie; wygląda na dość masywną.
-Moja kochana
zabaweczka.-powiedziała Darka, przytulając do siebie działo, a wokół niej
latały serduszka.-Ale muszę przestawić na plazmę, bo jakbym użyła dźwięku, to
by sojusznicy jeszcze stracili słuch, a tego raczej nie chcemy.-powiedziała,
klikając na jakiś guzik.
Oczywiście kochany czytelnik
zadaje sobie pytanie z sarkazmem: ,,A czy czasem przeciwnicy stanęli w miejscu
i grzecznie czekali, aż ich przeciwnik wziął broń?” I tu odpowiadam: Nie! Otóż
wróg dalej atakował, jednak już wcześniej Darka założyła barierę na swoją broń
tak, żeby rozpoznawała służących Lucifera, wykluczając Lukrecję( ach, podręczny
smartfon zawsze się przydaje^^-przyp.aut.), część ludzików nadal walczyła,
podczas gdy reszta się oporządzała, po czym się wymienili i tak dalej. Ma się
rozumieć Lukrecja przez to dostawała szewskiej pasji.
Darka, Kyuu-który oporządził się
w standardowy zestaw ninja-i Wena-uzbrojona już w dwie katany- ruszyli do
walki. Demony Lucifera stały się jednocześnie staroświeckie i wyprzedzające
swoje czasy-broń od średniowiecza po wynalazki Darki-siała spustoszenie w
oddziałach wroga, którzy byli wyposażeni jedynie w kałachy. Niestety, wiele
szans nie mają, zwłaszcza, że Sebastian dostał nową zastawę stołową^^.
Tak więc Lukrecja musi się
przygotować do tego, ze przegra.
I że Lucifer powie wszystko jej
rodzicom.
Wzdrygnęła się na samą myśl o
karze, jaką dostanie. Ostatnio musiała wisieć do góry nogami związana
łańcuchem, co nie byłoby takie złe, gdyby nie to, że została zawieszona nad stumetrową
przepaścią. Najgorsze jednak jest to, że ma lęk wysokości. A wisiała tak przez
dwie godziny. To była dla niej tortura nie do wytrzymania, więc jeżeli przegra…
-Nie! Nie ma nawet takiej
opcji!-wykrzyknęła i nagle otoczyła ją mroczna ciemno-szara, niemal czarna
aura, która spopieliła część ludzi Lucifera. Lukrecja nie wiedziała jednak, w
co się właśnie wpakowała.
Oczy Lucifera przybrały złowrogie
lśnienie. Wokół niego zaczęła się zbierać fioletowa aura. Stawała się coraz
potężniejsza, aż przerosła tą, którą miała Lukrecja. Nagle wzdłuż wrogich
oddziałów przebiegł dreszcz przerażenia. O tyle, że Lukrecja dzięki swojej
aurze mogła spalić wrogów, to było jeszcze nic w porównaniu do brata Weny. Jego
aura zawsze była wyjątkowa. Ona dosłownie paraliżowała przeciwnika
przerażeniem.
W tak zwanym międzyczasie, kiedy
Lukrecja i Lucifer mierzyli się na potęgę aur, Darka wesoło sobie hasała i
rozwalała przeciwników działem plazmowym. Na nią aura Lucifera nie działała,
gdyż bieda temu, kto chociaż spróbuje ją dosięgnąć tą formą energii, o czym Pan
zamku wiedział.
Jednak Lukrecja nie była
ubezpieczona w tę wiedzę.
Więc kiedy dziewczyna próbowała
powstrzymać Darkę niemal ją podpalając, to nie tylko, że to nie zadziałało, co
Lukrecję niezmiernie zdziwiło, to jeszcze ten Szalony Kapelusznik do niej
podchodził! Ponadto, wcześniej Darka miała niebieskie oczy, a teraz stały się
czerwone.
-Mogiła…-szepnął Lucifer-Hej!
Jeżeli ktoś nie chce się rozstawać z życiem lub nie jest samobójcą, niech
lepiej stąd wieje w trybie ekspresowym!-kiedy już to wywrzeszczał, popędził w
te pędy do zamku tuż za służbą, gdyż oni już byli świadkami, co się dzieje,
kiedy ktoś spróbował nieuczciwie zaatakować Liderkę Wesołej Drużyny
Pierścienia. Do dzisiaj się nie pozbierali psychicznie. Dziewczyna wyglądała
jak wcielenie starożytnej Furii.
Część demonów przeciwnika
posłuchała i zwiała natychmiast, jednak część została, przez co…
~*~
Hao: STOP! CENZURA!
Yoh: Ta scena jest zbyt
drastyczna dla takich grzecznych dzieci jak wy, więc ją wycinamy.
Tsuna: Uwierzcie nam, powinniście
za to nam podziękować.
Shiki: A więc wracamy do treści,
lecz już od bezpiecznego miejsca…
~*~
Cała okolica została niemalże
zrównana z ziemią. Lukrecja została wbita pięć metrów w ziemię i była
nieprzytomna. Żołnierze przeciwnika byli rozsiani po całym tym bajzlu, jednak
każdy żył. A Darka? Ona tylko siedziała w swoim wygodnym fotelu i popijała
herbatkę, już spokojna.
Służba Lucifera, widząc, że
miejscówka już jest bezpieczna, postanowiła wyjść i posprzątać wszystkie ciała
i gruz. Wena, Kyuu i Pan zamku również wyszli, jednak swe kroki skierowali do
dziewczyny siedzącej w fotelu.
-Miło ciebie znów widzieć,
Lucifer!-powiedziała Darka, po czym wstała i przytuliła się do demona, a on
odwzajemnił uścisk.
-Ciebie też miło zobaczyć, Darka.
Zostaniesz na kilka dni?
-Może innym razem, kończę właśnie
remont i muszę wracać. Kyuu i Wena pójdą ze mną, mimo że mieli wracać jutro. Za
to zapraszam ciebie na imprezę poremontową!
-Dla mnie bomba! A kiedy?
-Za tydzień ci pasuje?
-Jak ulał.
-To świetnie!-klasnęła w
dłonie.-Dobra ludziska, pakować się i wracamy do domu!
-Ta jest!
Kyuu i Wena wrócili do pokoi,
szybko się spakowali, a służba powiedziała im, że Darka i Lucifer siedzą w
jadalni i czekają z kolacją. Wieczerza szybko się skończyła i czas się żegnać.
-Żebyś sobie znalazł normalną
żonę. Luci.-powiedziała Wena, mocno przytulając brata.
-Tobie tak samo, tyle że męża.
Wena puściła Pana zamku, aby Kyuu
mógł się pożegnać.
-To na razie, bro.-powiedział
Lucifer.
-Spoko, ja jeszcze tu wrócę,
jeżeli dasz cynk, że rodzinki nie ma-odpowiedział Lis i przytulili się ,,na
niedźwiedzia’’.
Darka otworzyła portal
międzywymiarowy i powiedziała:
-Czas na nas. Do zobaczenia za
tydzień!
-Taa.-pomachał im Lucifer na
pożegnanie.
Trójka osób przeszła przez portal
i po chwili zniknęła, a portal razem z nimi. Lucifer westchnął.
Nadchodziły kolejne nudne
miesiące, kiedy nikt nie rujnuje zamku, przez co nie będzie mógł wydawać kasy
na coraz to nowe dekoracje wnętrza.
I w tym momencie drzwi
postanowiły wylecieć z zawiasów.
Stanęła w nich Silene razem z
jakimś białowłosym chłopakiem.
-Cześć kuzynku~! Nie zrozum mnie
źle, ale przez jakiś czas będziemy demolować ci mieszkanie z Lukasem.
Lucifer
westchnął i uśmiechnął się pod nosem. A może wcale nie będzie tak nudno, jak mu
się na początku wydawało?
W tym samym czasie…
-Kyuu, nie wchodź jeszcze,
muszę…!
Za późno. Kyuu otworzył drzwi,
przez co sparaliżował go jakiś gaz.
-…Wejść pierwsza, bo inaczej
dostaniesz dawkę serum strachu.-dokończyła Darka bezwiednie.
-I co teraz?-zapytała Wena.
-Jak to co? Zostawimy go tu, bo
go nie przeniesiemy, a reszta wraca dopiero jutro.-dziewczyna wzruszyła
ramionami.
-Idziemy się napić herbaty?
-Czemu nie?
I dziewczyny weszły do domu,
wcześniej wprowadzając dane Kyuubi’ego do komputera w drzwiach.
KONIEC
Hejo~! Mam nadzieję, że one-shot
się wam podobał^^.
Kyuu: Byłaś dla mnie wredna T.T
Dla kogoś muszę, słońce. Wyluzuj,
dla bliźniaków jestem gorsza-jak nie porwanie, to cięcie nożem lub utrata
możliwości mówienia i niemal śmierć i tak dalej. Miałeś i tak lekko w
porównaniu do nich.
Hao&Yoh: Właśnie!
Kyuu: Sorry chłopaki…
Następnym razem będzie króciutkie
o Bleachu, więc możecie się spodziewać tego na dniach^^.
Pozdrawiamy~!
Darka3363 i Wesoła Drużyna
Pierścienia
Super blog :D Podoba mi się :) To mój nowy blog:
OdpowiedzUsuńczytelniczka10.blogspot.com
Zapraszam zainteresowanych. A ja na pewno będe tu częstym gościem ;)