Witajcie moi mili!Nadszedł czas,abyście mogli przeczytać kolejną część przygód WDP.
Kyuu:Mamy nadzieję,że się wam spodoba.
Ale już bez zbędnego gadania,zapraszam do czytania...
---------------------------
Okolice Suna-Gakure,godz.1 w nocy.
Nasza Drużyna wreszcie doszła do Suny.Postanowili po pustyni iść nocą,ze względu na wygodę,oraz z racji przyjemniejszych dla nich temperatur.W dzień starali się szukać miejsc zacienionych,aby móc spokojnie spać.Przyjaciele stanęli pod Bramą Główną.Strażnicy spali,ale Polska obudził ich swoim krzykiem:
-CO TO,DO CHOLERY MA ZNACZYĆ?!SPAĆ NA WARCIE?!NAWET POLACY NIE ŚPIĄ PODCZAS NIEJ!
-Uspokuj się Feliks,bo zaraz bębenki pękną Lisowi i Naru,co z resztą widać na załączonym obrazku.
Faktycznie,Kyuu i Naruto zakrywali swoje uszy,po to,aby uchronić je przed wrzaskiem Polski.
-Generalnie to ja,jakby przepraszam,ale ostatnio mam naruszone nerwy...
-Spoko,przeżyjemy,a właściwie nasze uszy,jeżeli nie będziesz już tak wrzeszczeć.
-Totalnie to ja obiecać nie mogę,rozumiecie,no bo pewnie bym skłamał.
-Nieważne.Drodzy strażnicy GŁÓWNEJ Bramy Suny,czy możemy się spotkać z Kazekage?-spytała się Will.
-Nie,Kazekage śpi...-wtedy strażnik zobaczył zbolałą minę WDP.
-Człowieku,czy ty wiesz,że Gaara nie może spać odkąd się urodził?Czy ty wiesz w ogóle,co ty mówisz?
-Po za tym,stoję tuż obok.
-KAZEKAGE-SAMA!
Tak,za nimi stał Gaara,w całej swojej osobie.
-To ja.Cześć Darka-san,Will-san,Naruto,Kyuu,Resztę też witam,także tych bardziej podejrzanych przyjaciół Darki-san.Co was do mnie sprowadza?
Na to pytanie odpowiedział Feliks:
-Chcesz z nami iść do siedziby Akatsuki i zrobić totalnej rozruby?Razem z Temari i Kankurou,oczywiście.
-Nie możemy.-zaraz uciął Gaara-Jest spotkanie wszystkich Kage,a moje rodzeństwo to moi ochroniarze,więc nie mogę,przykro mi.Po prostu grafik nam na to nie pozwala.
-No cóż,trudno...
-Ale,Histugaya-taichou...
-Nie zgadzam się,Matsumoto,to moje ostatnie...ał!Za co?!
Co się stało?Darka walnęła kapitana w głowę.
-Za to,że istniejesz.Nie przerywa się czyjejś wypowiedzi,Toshiro-chan!
-Dla ciebie Kapitan Hitsugaya.
-I tak nie będę tak mówić,tak samo reszta osób,które są tu ze mną,w tym Ichi.Pogódź się z tym,że nikogo to nie obchodzi.
Naru zaczął cicho mówić do Kyuu:
-Bo tak naprawdę żądzą tu Darka-san i Will-san.Wszyscy to wiedzą.
Lis tylko mu przytaknął.
-A właściwie,to co tu robicie?Przecież...Cholera!Zapomniałam was znaleźć i wziąć z nami!Ale jak się dowiedzieliście?
Znaleźliśmy małą karteczkę,że podobno chcesz zebrać grupę bo...nie pamiętam już,bo kapitan zamroził tę część kartki,no i byliśmy wypisani,no to przyszliśmy.-powiedziała Rangiku.
-Zaraki-taichou!
Ikkaku i Yumichika też przyszli.
-Dzięki,no ale nie miałam żadnej kartki z nazwiskami.-powiedziała Darka.
Wtedy nieśmiało wyszedł sprzed szeregu Sasuke.
-No bo...czułem,że zapomnisz o kimś,no to włożyłem ci do kieszeni kartkę z osobami,które chciałaś wziąć,tak,żeby mogła ona wypaść.
-Dzięki,Sasuke,co byśmy czasem bez ciebie zrobili?Garra,czy możemy gdzieś tu zanocować,musimy jutro ruszać dalej.
-Jasne!Chodźcie za mną.
I tak drużyna poszła sobie pospać i zebrać siły na to,co się miało wydarzyć już wkrótce.
------------------------------
Następny dzień,rano,godz.ok. 9.00
Najwcześniej wstali Shikamaru,Toshiro i Darka,która,wbrew pozorom,śpiochem nie jest.Już jedli śniadanie,a zapachy dochodzące z kuchni obudziła pozostałe osoby,które w ekspresowym tempie zeszły na dół,żeby zobaczyć,co tak pięknie pachnie.I zastali...jajecznicę z mizerią(ja chcem takie śniadanie na co dzień,mniam!)i sok multiwitamina.Aż ślinka cieknie(a przynajmniej mi^^).Kiedy już wszyscy się posilili,Gaara odprowadził ich do Bramy i pożegnał się,po raz kolejny przepraszając,że nie może z nimi iść.I wreszcie wyruszyli w dalszą drogę.
Ten sam dzień,godz. 17.00
-Do jasnej cholery,ile tu wydm!I piasek wsypuje się do butów,toż to wkurzające!-Darka powoli traciła spokój.
-Normalnie próbowałbym cię uspokoić,ale masz rację.-powiedział Kyuu.
Kiedy schodzili z kolejnej wydmy,wpadli do...kolejnej dziury.A co w niej było?Portal do jakiegoś miejsca.Wylądowali w jakimś mrocznym lesie.A że spadli ze sporej wysokości(czyt.10 metrów),to zemdleli.Obudzili się dopiero po dłuższym czasie.Pierwsi obudzili się Naruto i Kyuu.No cóż,regenerują się dużo szybciej,niż reszta.Trochę ich zdziwiło obecne położenie,ale przeczuwali,że będzie podobnie,jak przy tym,kiedy szli po Sasuke.
------------------------------
Narracja 1.-osobowa,Darka.
Obudziłam się.Ale kiedy to zrobiłam,natychmiast pożałowałam,ponieważ głowa zaczęła mnie niesamowicie mocno boleć.Wyciągnęłam butelkę wody i wypiłam kilka sporych łyków.Pomogło.Zaczęłam się rozglądać po okolicy.Muszę przyznać,że był to malowniczy teren,wszędzie drzewa,a przed nami górka,na której stał centaur,niedaleko słychać było jakiś gwar...zaraz,zaraz!Centaur?!
-O,czyżbyśmy trafili do Narnii?Albo do Zakazanego Lasu w Hogwarcie?-spytała Will.
-Gwiazdy świecą dziś wyjątkowo jasno.-powiedział centaur-a zwłaszcza Mars.
-Fakt,gwiazdy świecą,a my się nie znamy,przedstawię się,jestem Darka,a od lewej to:Feliks,Will,Sakura,Sasuke,Toshiro,Rangiku,Naruto,Kyuubi,Ichigo,Kenpachi,Yachiru,Renji,Shikamaru,Yumichika,Ikkaku i Kakashi.Jesteśmy ludźmi,niektórzy są shinigami,shinobi bądź,jak w przypadku Feliksa,państwami.
-Miło was poznać,jestem Ramadu.Mars świeci dziś wyjątkowo jasno.
-Będzie bitwa.
-Taka,jakiej jeszcze nie widzieliśmy.Tylko tyle chce on nam powiedzieć.
-Dobra,dlaczego my tu jesteśmy?Czy znowu ktoś nas ,,wezwał''?-spytał Naru.
-Nie,wpadliście przez przypadek,zaklęcie zostało prawdopodobnie źle rzucone.
-Czemu mi się wydaje,że to sprawka Rona,bądź tych idiotów,no wiecie,Crabbe'a i Goyle'a?
-Bardzo prawdopodobne.No dobra,skoro tu jesteśmy,to mam pytanie:Jesteśmy przed atakiem Voldemorta,czy już po?
-Czarny Pan szykuje swych śmierciożerców,ale jeszcze ich nie wysłał.Tylko ciekawi mnie,skąd tyle wiesz,Darka?
-Nie zawracaj sobie głowy szczegółami.Ken-chan!Będzie rozróba na całego!
Zamiast jednej osoby,odpowiedziały mi cztery:
-JASNE!
To byli:Yumichika,Ikkaku,Yachiru i Kenpachi.Nie dziwię się na taką reakcję,w końcu są z 11. oddziału Gotei 13 Shinigami(ten oddział jest najsilniejszy i uwielbiają walkę,więc ciągle się biją,dlatego są najsilniejsi).
-Dobra,ale najpierw musimy iść do Dumbledore'a poinformować go o naszej obecności.Chyba,że siedzi tam Snape,w co jeszcze wątpię.Idziemy.Do zobaczenia,Ramadu!
-Niech gwiazdy wam sprzyjają(sorry,nie mogłam się powstrzymać^^)!
No i poszliśmy.Wyszliśmy z Zakazanego Lasu,poszliśmy przez Błonia,nie spotykając przy tym Hagrida,i wreszcie doszliśmy do zamku.Kenpachi,jak to on,wszedł ścianą,a my poszliśmy za nim.Nie było nikogo w szkole.Chyba trafiliśmy w wakacje,mam nadzieję,że końcówkę,bo wtedy szybciej będzie bitwa(trochę pozmieniam treść ,,Harry'ego"na potrzeby opowiadania,głównie czas).Tak czy inaczej,weszliśmy do zamku,nikt do nas nie przyszedł z wrzaskiem,,THIS IS HOGWARD'' i nie rzuca w nas Inpedimento.Podeszliśmy do gargulca,który pilnuje wejścia do gabinetu dyrektora Hogwartu,zaczęliśmy więc wymyślać hasła:
-Ramen-Naru.
-Lis-Kyuu.
-Walka-Kenpachi,Ikkaku,Yumichika.
-Medyk-Sakura.
-Sharingan-Kakashi i Sasuke.
-Rota.-Feliks.
-Dobra,jeszcze ja spróbuję...Cytrynowy Sorbet.-powiedziała Will i...gargulec się poruszył.
Szybko weszliśmy na schody,lecz nie pomieścili się wszyscy,więc podzieliliśmy się na dwie grupy:pierwsza z Will i druga ze mną.Will już weszła ze swoją grupą do gabinetu,my byliśmy zaraz za nimi.Weszliśmy do pokoju.Nikogo tam nie było,tak się nam przynajmniej wydawało.Było mnóstwo książek,na jednym regale stała Tiara Przydziału,na przeciwko drzwi stało potężne biurko,a obok stało takie coś dla ptaków,a na nim stał feniks Fawkes.Zauważyłan nawet myślodsiewnię.
-Widzę,że się tu dostaliście.-coś,a raczej ktoś odezwał się tuż za mną.
-Cześć Dumbledore.Mam nadzieję,że nie muszę ci wszystkich przedstawiać,bo wszystko widziałeś,zgadza się?
-Masz rację,Darka.Witajcie w Hogwarcie.Z tego,co zdołałem się dowiedzieć,chcecie pomóc w wojnie z Voldemortem.Przyda nam się pomoc,ale czy poradzicie sobie?
-Chyba słyszałeś,kim jesteśmy?Część z nas jest Shinigami,więc nie jest ich łatwo zabić,z racji posiadania Zanpakuto,część shinobi,też nie łatwo ich zabić,ludzie tacy jak ja czy Will łatwo pokonają każdego przeciwnika,choćby tym,że nieźlke potrafimy denerwować,a Feliks?On jest praktycznie rzecz biorąc nieśmiertelny.Poza tym,nie będą się spodziewać kogokolwiek,kto będzie miał jakąkolwiek broń,poza różczką,więc i tu mamy przewagę.
-Być może,ale różczka potrafi szybko wystrzeliwać zaklęcia,możecie oberwać.
-O to się nie martw,staruszku.Podłączanie komputera poszło mi tak,że wybuchł i nadal żyję.Zaklęcia też przeżyję.-rzekła Will.
-Nooo...dobrze,ale skoro chcecie tu zostać,powinniście zostać przydzieleni do domów.
-Mowy nie ma.To może nas rozdzielić,a tego nie chcemy.Wolimy zostać bez domów,w końcu nie musisz nas przedstawiać,wystarczy,że powiesz,że pewna dziwna grupa będzie chodzić po Hogwarcie,bo coś tam.Wymyślisz coś,ochronę zabytków,na przykład.Dobra,gdzie możemy spać?
-Proszę za mną.
No i poszliśmy za dyrektorem Hogwartu,abyśmy poszli wreszcie spać w normalnych warunkach.Przeszliśmy przez dziedziniec,a potem w stronę Wielkiej Sali,weszliśmy po schodach na trzecie piętro.Zrobiło się tam bardziej potulnie,odkąd nie trzeba było chronić Kamienia Filozoficznego.Ściany zostały ozdobione godłami wszystkich domów,ściany miały różne kolory,w zależności,który herb na niej wisiał.Pozbyto się także kolumn.Pod ścianami stały łóżka,co więcej,było ich tyle samo,co nas.Każda kołdra miała fioletowy kolor,który idealnie się wkomponował w barwy pokoju.Przy łóżkach stały szafki nocne i małe lusterka.Na środku podłogi był dywan sporych rozmiarów,a na nim ogromny drewniany,ładnie rzeźbiony stół.Były też cztery duże okna z parapetami obszytymi poduszkami,w kolorach:czerwonym,zielonym,niebieskim i żółtym.W jednej ścianie były drzwi,które prawdopodobnie prowadziły do łazienki.Muszę przyznać,że pokój przypadł mi do gustu(taa...czytałam ,,Harry'ego'' ze trzy razy,więc się nie dziwcie).Kiedy Dumbledore wyszedł,zaraz położyliśmy się do łóżek i zasnęliśmy.
Dzień następny,7.00 rano.
Jak zwykle wstałam pierwsza.Przeciągnęłam się w łóżku i poszłam do łazienki,żeby zacząć wyglądać jak człowiek.Po wykonaniu podstawowych porannych czynności w łazience,wyszłam,a na stole,ku memu wielkiemu zdziwieniu,stały różnorodne potrawy.Chyba dyrektor już poinformował skrzaty o dodatkowych gębach do wykarmienia.Zasiadłam więc do stołu i zaczęłam jeść.Powoli reszta drużyny zaczęła się budzić.Pierwsze,co zauważyli,to jedzenie,jakie było na stole.A było tego sporo:ramen,dango,ziemniaki ze skwarkami,pierogi ze smażoną cebulą,fasola po bretońsku,a nawet znalazły się szaszłyki.Potem zaczęła się bitwa o to,kto pierwszy zajmie łazienkę.Wygrała,oczywiście,Will.Po jakiś dwudziestu minutach już wszyscy siedzieli przy stole i zaczęli posiłek.Kiedy już skończyliśmy,pojawił się deser.A właściwie desery,no bo ta różnorodność ciast i tortów,ponadto była czekolada w najróżniejszej postaci.Były także różnorodne soki.No i jak tu nie kochać Hogwartu?Po posiłku,do naszych drzwi zapukał Dumbledore,oznajmiając,że już dziś wieczorem zaczyna się rok szkolny i że chętnie by nas przedstawił,jako ekspertów od walk,a niektórych od tortur oraz przesłuchań(Dumbledore postanowił coś takiego dodać,kiedy usłyszał o pojemności sal tortur u mnie i u Will).Zgodziliśmy się,w końcu nauki o pożytecznych rzeczach nigdy za wiele,na przykład o tym,że z nami się nie zadziera ^^.I tak upłynął nam dzień,nie chcieliśmy przeszkadzać w urządzaniu zamku na przyjęcie młodych czarodziejów i czarownic.
Ten sam dzień,20.00
Przez okno zauważyliśmy płynące przez jezioro łodzie wypełnione uczniami pierwszego roku,niedaleko po drodze jechały karety z pozostałymi rocznikami.Sporo ich było(na pewno więcej niż w mojej szkole,bo u nas są trzy klasy w każdym roczniku w gimnazjum i liceum,a klasy mają po 32 uczniów,czasem więcej).Czarodzieje już wchodzili do zamku.Musimy tylko czekać na znak dyrektora,kiedy wejdą pierwszaki,bo dopiero wtedy mogliśmy wyjść na spokojnie z naszego pokoju.Po jakiś dziesięciu minutach pojawił się mały ognisty feniks.Mogliśmy wyjść.Poszliśmy pod Wielką Salę i wtedy usłyszeliśmy głos Dumbledora:
-A teraz pragnę wam przedstawić osoby,które będą gościły w naszej szkole.Ta grupa osób specjalizuje się w walce,a niektórzy z nich nawet w torturach i przesłuchaniach,z czego tylko jedna osoba potrafi tworzyć trucizny i jest medykiem.Proszę,przywitajcie ich ciepło!
Weszliśmy do Sali,a właściwie Kenpachi przeszedł przez nie,jak to zwykle miał w zwyczaju robić ze ścianą.Widać,że czarodzieje się trochę przestraszyli naszym olbrzymem,bo zrobili tak wielkie oczy,że cud,że im gały jeszcze nie wyleciały z oczodołów.
-Kenpachi taichou,kultury trochę,nie jesteśmy w Soul Society.-powiedział Renji.
-A kogo to obchodzi?No mnie nie,i tak będę wchodził,tak jak ja cholernie zechcę!Czy jest tu ktoś silny,żeby się ze mną zmierzyć?
-Nie teraz,Ken-chan!Marsz pod stół nauczycielski!-krzyknęłam.
I w końcu mogliśmy pójść kulturalnie na podwyższenie.Wszyscy się na nas gapili jak na wariatów,których powinni zamknąć w psychiatryku,zwłaszcza ślizgoni. Mam nadzieję,że po ,,przedstawieniu się''odechce im się patrzenie na nas,jak na gorszych od siebie.Już my im pokażemy...
-Oto są właśnie nasi goście!Proszę ich nie lekceważyć,bo to może się stać waszym ostatnim tchnieniem-i tutaj dyrektor zrobił taką minę,że nawet ślizgoni się przestraszyli.No,myślę,że się przerażą,gdy poznają nas dokładnie.-a teraz,czy moglibyście się im przedstawić?
-Ależ oczywiście,dyrektorze.
Narrator 3.-osobowy.
Harry,Ron i Hermiona patrzyli,któż to przyszedł do Hogwartu.Zaczeli wymieniać opinie:
-Te dziewczyny wyglądają,jakby były w naszym wieku,ale coś z nimi jest dziwnego.
-To prawda,Hermiona,ale trochę mnie jednak przeraża ten dwumetrowy gościu...(Ron.on ma 202 cm wzrostu,czyli ponad dwa metry!-dop.autorki).
-Wcale ci się nie dziwię.Ale oni wszyscy wyglądają trochę dziwnie,tylko że mi trudno uwierzyć w to,że są specjalistami w walce.
Wtedy zaczęli się przedstawiać:
-Jestem Darka,ale wy mówcie mi Darka-san,bo po imieniu mogą tylko wybrani.Zajmuję się walką,jak my wszyscy zresztą,ale też zajmuję torturami i przesłuchaniami.Nie chcecie się dowiedzieć dlaczego.Moją bronią są kastety,nie chcecie ich poczuć na własnej skórze.
-Ja jestem Will.Oczywiście dla was z końcówką -san.Tak samo jak Darka zajmuję się walką,przesłuchaniami i torturami.W domu mam na to przeznaczoną całą salę.Walczę,używając sztyletów wypełnionymi stężonym kwasem azotowym.Nie lekceważcie mnie.
-Feliks.Od przesłuchań.Generalnie używam każdej broni,jaką mam przy sobie.Żyję od...ponad tysiąca lat,raz nawet tak jakby umarłem.Nie dziwcie się tak ,totalnie to denerwujące.Nie jestem jakby do końca człowiekiem.Tyle wam wystarczy.
-Kyuubi no Kitsune,ludzie mówią też na mnie dziewięcioogoniastym lisem.Jestem demonem,biju.W walce używam broni ninja,taijutsu,ninjutsu i czasem genjutsu,zależy od charakteru bitwy bądź mojego humoru.
-Jestem Uzumaki-Namikaze Naruto.Tak jak Kyuu,używam broni ninja,ninjutsu i taijutsu.Jestem też jinchiuurikim Kyuu.Lubię ramen,nie lubię zadufanych w sobie idiotów.
-Uchicha Sasuke.Posiadacz Sharingana.Walczę bronią ninja i kataną,używam taijutsu,ninjutsu i genjutsu.Jestem jednym z ostatnich członków mojego klanu.Nie mam ulubionej rzeczy.
-Haruno Sakura.Walczę,używając mojej siły fizycznej,a także bronią ninja.Jestem medykiem w drużynie,ale zajmuję się też truciznami.Uczyłam się od najlepszej medic-ninja.
-Cześć!Jestem Hatake Kakashi,lubię dużo rzeczy,nie lubię kilku,walczę bronią ninja oraz ninjutsu.Tyle wam wystarczy.Ta poprzenia trójca była moimi uczniami,a przynajmniej na początku.
-Nara Shikamaru.Od strategii.Używam technik klanowych.Rany,jakie to upierdliwe...
-Zaraki Kenpachi jestem.Lubię walkę.Używam Zanpakuto.Shinigami.Kapitan 11.oddziału Seireitei.Koniec.
-Jestem Kusajishi Yachiru i jestem wice-kapitan 11.oddziału.Lubię cukierki i patrzeć,jak Ken-chan dobrze się bawi,zabijając swoich przeciwników!-i tutaj prześlicznie się uśmiechnęła.
I wtedy podeszły do niej Darka i Will:
-Jaka ty słodka!!!Masz tu czekoladę.
-YUPI!!!
-Dobra,skoro skończyłyście,to się przedstawię.Madarame Ikkaku,trzeci oficer 11.oddziału,walczę Zanpakuto Hozukimaru,jak wszyscy shinigami.Uwielbiam walkę.
-Jestem Ayasegawa Yumichika.Lepiej mnie dnie dotykajcie,bądź lekceważcie,bo to się skończy waszą śmiercią.Nie cierpię brzydkich osób.Walczę Zanpakuto Fuji Kujaku(wiem,że ma Ruri'iro Kujaku,no ale był przy nim jego kapitan i Ikkaku,którzy nie znają prawdziwej formy Shikai tejże katany).
-Kurosaki Ichigo.Zastępczy shinigami.Walczę Zanpakuto,Zangetsu.Jestem też człowiekiem.
-Właśnie!Ichigo,walcz ze mną!-Kenpachi zaczął atakować Kurosaki'ego,lecz ten zablokował jego atak,nawet go nie widząc.
-Zostawmy to na później,po co masz tu zamek rozwalić,to nie Seireitei.
-Abarai Renji.Jestem shinigami,walczę z Zabimaru,moim Zanpakuto.Jestem wice-kapitanem 6.oddziału.Moim kapitanem jest Kuchiki Byakuya.To tyle w temacie.
-Hitsugaya Toshiro.Kapitan 10.oddziału,walczę z Hyourinmaru.
-Matsumoto Rangiku.Jestem wice-kapitanem 11.oddziału.Walczę razem z Haineko.
Uczniowie,lekko mówiąc,byli zdziwieni.No bo kto normalny w świecie czarodziejów używa broni,a nie różczki?Oczywiście,jak na zawołanie wyszedł Darco Malfoy,wraz ze swoją ,,świtą'':
-Ta,jasne,i mamy się was bać?Dobre sobie!
Wtedy odezwała się Darka do reszty:
-Nie wiem jak wy,ale mnie Malfoy wkurzył swoją gatką.Może pokażesz mu swoją salę tortur,Will.
-Niestety,nie mogę,no bo później kto będzie się zajmował Karin?
-To ona jeszcze żyje?
-Ano,żyje i ma się dobrze,w sensie dla moich zabiegów dobrze^^.
-Ichigo,walnij go czymś,albo nie,to później,Sasuke,złap go w genjutsu.
Uchicha aktywował swoje kekkei genkai i złapał wzrok Draco.Przez pięć najbliższych minut się nie poruszali,ale potem wreszcie się poruszyli,a Malfoy wybiegł z wrzaskiem.
-Co mu pokazałeś?-spytał Naru.
-No wiesz...Pokazałem mu parę scenerii wojennych podczas IV WWS.A potem Zakład Karny w No.6.A potem co Darka-san i Will-san robią ze swoimi przeciwnikami,którzy ich wkurzą.
-Trauma do końca życia.
Darka uśmiechnęła się zadowolona,a Will zastanawiała się nad kolejnymi formami tortur dla Karin.A reszta?Po prostu stała i czekała.
-Dziękujemy naszym gościom..Lepiej ich nie denerwujcie,jeżeli nie chcecie skończyć jak pan Malfoy.Jeżeli zajdzie potrzeba,możecie się ich pytać,ale dopiero wtedy,gdy wyrażą na to zgodę i nie będzie to sprawiało kłopotu.A teraz,bez zbędnego ględzenia,jedzcie!
Na stołach pojawiło się jedzenie.Dumbledore zaprosił naszych ulubionych bohaterów do stołu nauczycielskiego,na co chętnie się zgodzili.Nie jedli już od południa,trzeba się posilić.Przynajmniej tu zachowywali się kulturalnie i nic nie wybuchło,nie spaliło się lub stół nie był w częściach.Chyba zrozumieli,że nie są u siebie.Po posiłku,spędzonym w miłej atmosferze,poszli do swojego pokoju,po drodze mijając uczniów różnymi metodami:shinigami użyli shunpo,shinobi po prostu skakali po schodach.Lud przed Darką i Will sam się rozstąpił.Poczuli tę ich aurę.W tym czasie paczka Harry'ego siedziała w pokoju wspólnym Gryffindoru:
-Widzieliście,jak Malfoy uciekał z piskiem?Nie zapomnę tego do końca życia!-powiedział Ron.
-Mnie się nawet wydaje,że Darka-san miała włączoną kamerę.
-Tak to prawda-powiedział jakiś głos-jak chcesz,to mogę ci dać kopię,żebyś mógł obejrzeć sobie wciąż w kółko i w kółko...ka~~gu~ne,ka~~gu~ne~~.
-Aaaa!Nie strasz tak!
-Wybacz,nie chciałam.A tu masz tę kopię,o której mówiłam.I nie martwicie się,dopóki moi kompani są przeze mnie lub Will powstrzymywani,nic wam nie grozi.A teraz,Oyasumi~.
I zniknęła.
-Co oznaczają słowa:kagune i oyasumi?-spytał Harry.
-Nie wiem...spytam się jej jutro.Mimo że jest straszna,to wydaje się być miła.A teraz,jeśli nie macie nic przeciwko,pójdę już spać.Dobranoc.
Chłopcy,po dziesięciu minutach,poszli jej śladem.
Dzień następny,ok.20.45 ,pokój na trzecim piętrze.
-Nu~~dzi~~mi~~się~~nie~~mi~~ło~~sie~~rnie~~.Chodźmy do lasu.
-Darka-san,zapomniałaś,że nie możemy tam chodzić?
-A co mnie to obchodzi?Dumbledore mówił to uczniom,ale nam nic nie wspomniał nawet słowem.A,jeszcze musimy wziąć lusterko,w razie,gdybyśmy spotkali bazyliszka.
-Ale one siedzą w kanałach,poza tym Harry rozwalił tamtego w Komnacie Tajemnic.
-No to co,a nóż Voldie wytrzasnął sobie nowego?Dobra,idziemy!
Darka otworzyła drzwi i nagle zauważyła spadającego po schodach Rona.Chyba przez przypadek go walnęła w twarz.
-Hej,Ron,żyjesz?Sakura,zobacz co z nim jest.O,cześć Hermiona,Harry.
-Cześć,gdzie idziecie?
-Do lasu,nudzi nam się niemiłosiernie,chcecie iść z nami?
-Nie,nie wolno nam,wam chyba zresztą też.Chcieliśmy się spytać,co oznaczają słowa,które wczoraj powiedziałaś do Rona?
-Czekaj,jakie...aaaa,już wiem.Kagune oznacza ,,w kółko'',a Oyasumi,,dobranoc''.To po japońsku,a jak powszechnie wiadomo,to od cholery anglików nie uczy się języków obcych.No cóż,na razie!
No i sobie poszła,Ron już został wyleczony przez Sakurę,a reszta poszła za Darką.Szybko przeszli przez Błonia i weszli do Zakazanego Lasu.Przeszli jakieś 50 metrów i wtedy usłyszeli jakiś głos,jakby gościu nie miał normalnego nosa:
-Już czas,moi śmierciożercy,aby rozpocząć atak na Hogward.Ale zostawcie mi Harry'ego Pottera,ja sam się nim zajmę.
-TAK!
-Nie!
-Kto to powiedział?
-JA!-krzyknął Feliks.
-Kim jesteś?
-Ja?Polska jestem.Dobra,gdzie ja to...mam!-wtedy Feliks wyjął karabin maszynowy.Nie,nie wiemy,skąd go wytrzasnął.Zaczął strzelać to pierwszych śmierciożerców.
-Yachiru,zanieś to dyrektorowi,powinien być w Wielkiej Sali.-mówiąc to,Darka dała różowowłosej list.
-Jasne!-i już jej nie było.
-Dobra,ja i Will bierzemy lewą część,Ken-chan środkową,a reszta prawą.
Zanim zacznę opisywać,co się działo,muszę powiedzieć,że na każdą grupę wypadało kilkaset zwolenników Voldemorta.
Rozpoczęła się istna rzeź.Śmierciożercy nie wiedzieli,co mają robić,widząc ich dziwną magię.No bo kto uderzając pięścią w ziemię,zdołał wywołać trzęsienie ziemi?Albo potrafił się zwielokrotnić?Bądź jednym ruchem miecza,krzycząc przy tym,,Getsuga Tenshou"rozwala połowę oddziału?Nie znali takich czarodziejów.I to właśnie było przerażające,ale najgorsze było to,że jakimś cudem odbijają wszystkie zaklęcia(używaliśmy do tego lusterek,a przynajmniej spora część,bo Ken-chan nie chciał czegoś takiego używać).
W tym czasie u Yachiru.
Mała różowowłosa dziewczynka wbiegła do Wielkiej Sali tak szybko,że nawet nie zauważono jej przyjścia.Stanęła na stole nauczycielskim i dała kartkę dyrektorowi szkoły:
Dumbledore:
Musisz wraz z uczniami znaleźć ostatniego horkruksa,znajduje się gdzieś w szkole.
Jest to diadem Roweny Ravenclaw.
Pamiętaj,nie tylko żywi ludzie mają tajemnice.
Darka
Po daniu listu Kusajishi powiedziała:
-Ken-chan i reszta bawią się z dziwolągami w lesie,nie przeszkadzajcie im,dopóki nie zniszczycie korony.Pa pa!
I już jej nie było.Dyrektor ogłosił pełną mobilizację,trzeba znależć ostatni pojemnik z częścią duszy Czarnego Pana.Przeczytał także list od Darki.
-Nie tylko żywi mają tajemnice...?O co może chodzić?-spytał się Weasley.
-Może o to,że duchy mogą nam pomóc?
-To prawdopodobne,ale myślę,że tu pomocna będzie Szara Dama.
-Duch Ravenclaw,czy tak?Może ty pójdziesz Harry,myślę że akurat ty masz największe szanse na powodzenie.
-Mogę spróbować.
-Chcecie szukać Szarej Damy?Pewnie jest tam,gdzie zawsze.
-Luna!Skąd ty się tu wziełaś?
-Usłyszałam waszą rozmowę.Szara Dama często przebywa niedaleko Wieży Ravenclaw.Jeżeli pójdziecie tam,to ona się wam pokaże.
-Dzięki Luna.
I Harry poszedł na poszukiwanie Szarej Damy.Ron i Hermiona poszli znaleźć coś,co da radę zniszczyć horkruks.Wędrówka Harry'ego nie trwała długo.Ale żeby nie przeciągać,powiem tylko,że młody Potter uzyskał informację,gdzie znajduje się diadem.Ron i Hermiona poszli do Komnaty Tajemnic i wzięli kły bazyliszka.Kiedy się ponownie spotkali,Hermiona zniszczyła horkruks,a Voldemort przestał być nieśmiertelny,a przynajmniej tak im się wydawało.Bo został jeszcze ostatni,który nie miał być stworzony,a był to Harry.I wtedy nagle,jak grom z jasnego nieba,przybiegła Will i rzuciła się na Pottera,przeszywając go swoim sztyletem.Ale nie martwcie się,nie zabiła go,a część duszy Voldemorta.Za nią przybiegła Sakura i uleczyła chłopca,który przeżył.Will wyjaśniła okoliczności ataku na Harry'ego,a złota trójca jej uwierzyła,na szczęście.W tym czasie Kenpachi skończył ćwiartować ostatniego śmierciożercę,który został mu przypisany.Darka i Will już dawno skończyły swoją robotę,a ostatnia grupa jeszcze stara się załatwić trzech gości,co szybko im poszło.I wtedy nadeszła kolej na Voldemorta.Darka podchodziła do niego z kastetami z jednej strony,a Kenpachi z drugiej.I wtedy stało się coś,co nie powinno się zdażyć,a mianowicie pojawił się kolejny portal,a z niego wyleciała jakaś dziewczyna,która wyglądała,jakby dopiero co wyleciała z salonu tatuaży.W ręce trzymała trójząb,który przypadkiem upuściła i trafiła w Czarnego Pana.Normalnie by została za to zabita,gdyby nie to,że Voldie jeszcze żyje,a nawet rzucił Avadę w Darkę,ale ona odbiła atak w jego stronę za pomocą lusterka.Zaklęcie w niego trafiło i zmarł.I taki był koniec Voldemorta.
-Cholera...zła trasa...sorry za napaść,ale źle obliczyłam odległość.Jestem Lucy,Nocna Łowczyni.
Darka jak zwykle wszystkich przedstawiła,Will i Sakurę też,bo zdążyły dojść,a za nimi szli wszyscy uczniowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart z Dumbledore,Snapem i McGonagall na czele.Lucy szybko się jednak zmyła,tłumacząc coś w tym stylu,,Sorry,muszę iść zabić Simona i trochę poharatać Jace'a za to co zrobił Clary.Papa!"i zniknęła w błękitnej poświacie.Dyrektor szkoły zaprosił Drużynę do Wielkiej Sali na posiłek i imprezę w stylu Hogwartu.Zgodzili się i cała szkoła poszła się bawić.Nie odbyło się bez alkoholu i jedzenia,jednak nasi bohaterowie odmówili tego pierwszego,ze względu na to,że muszą być trzeźwi,żeby mogli przechwycić Itachi'ego.Ale ogólnie dobrze się bawili do trzeciej w nocy.Potem jednak spali do 13.00.Kompania musiała pożegnać się z czarodziejami,a kiedy przeszli jakieś 5 metrów,wpadli gdzie?Do kolejnej dziury z portalem.To się nazywa mieć szczęście.Jednak zauważono pewną sprawę:
-Hej,przecież jesteśmy w środku kryjówki Akatsuki.-powiedział Kyuu.
Reszta się zgodziła z tym stwierdzeniem.W tejże kryjówce było całkiem cicho,dopóki Ken-chan nie postanowił zrobić coś,czego normalnie nikt by się nie spodziewał:
-Czy jest tu ktoś wystarczająco silny,żeby się ze mną zmierzyć,do cholery?!
---------------------------------
Tak więc tym akcentem zakończyliśmy kolejną część!Mam nadzieję,że się wam podobała^^.
Kyuu:Dziękujemy tym osobom,które postanowiły to coś przeczytać.
Kyuu,czy ty znowu zaczynasz?Whatever.Nie mogłam tego wcześniej napisać i wstawić z powodu kilku czynników:
-Braku czasu.
-Wena poszła na wakacje.
-Jestem przeziębiona.
-Dołujące jest to,że nie mogę śpiewać,bo kaszel mi przerywa po dwóch nutach.
-Przez kaszel drę sobie gardło.
Tata nawet powiedział mi,że kaszlę jak gruźlik.A potem mama się mnie spytała,czy klatka piersiowa mnie boli,kiedy kaszlę.Całe szczęście,że nie,bo choroba teraz to najgorsza rzecz,jaka może być,ze względu na egzaminy zbliżające się wielkimi krokami.Więc nie mam zbytnio chęci teraz na pisanie.Ale nie martwcie się!Nie porzucam pisania z tak błahego powodu!Jednak nie mogę pisać tak często,jak kiedyś...a to prawie tak dołujące,jak niemożność śpiewania T.T
Ale już kończę ględzić*brawura*.Tak więc,trzymajcie się ciepło i żeby was przeziębienie i wredny kaszel nie dopadł!
Pozdrawiamy:
Gomenasai, gomenasai, gomenasai, gomenasai, gomenasai, gomenasai... GOMENASAI!!! ;-;
OdpowiedzUsuńNie mam czasu komentować ;-; A tak bardzo bym chciała ;-; Rozdział był świetny i boski i ogólnie... ech... Feliks mnie rozczulił -^^-
Feliks: No ba -^^-
Jaka ja patriotka -^^-
Feliks: No ba -^^- Czekaj... co? O.o
XD
Czekam na nexta i.... jeszcze raz przepraszam... gomenasai, gomenasai, gomenasai, gomenasai, gomenasai...
Feliks: *znudzony wciska opublikuj*
W porządku,rozumiem powody,w końcu mi też brakuje czasu^^
UsuńWDP:Nie martw się^^
I dzięki za komentarz.I w którym momencie Feliks cię rozczulił?Ja chcem wiedzieć*oczy kota ze Shreka made on*Powiesz mi?
Kyuu:*odciąga od komputera*
Nie!Nie ciągnij mnie!
Kyuu:Nie ma mowy,wracasz do łóżka,jeszcze nam się tu rozchorujesz i co będzie?
...Fakt.No cóż,kończę...Kyuu przestań mnie ciągnąć,ja chce skończyć!
Kyuu:Nie!
Will,już nie przepraszaj!!!*znika za drzwiami*
Naru:No cóż,ja skończę.Darka-san się cieszy,że rozdział się podobał,miło nam^^
Pozdrawiamy:
Wesoła Drużyna Pierścienia,ze względu nieobecności Darki-san nie możemy o niej napisać^^
Ja:JA WAM DAM!Jak tylko rozwalę łańcuch mnie trzymający...
WDP:*uciekają*