sobota, 16 lipca 2016

Miraculum - Urodziny

                Uniwersum Bridgette i Felixa. Całej reszty etykiet się domyślicie XD Jako, że nie wiem, kiedy Bridgette/Marinette się urodziła, to podałam fałszywą datę. Bo mogę i zrobiłam tak przy Byronie Love, o!
                Zapraszam do czytania!
                -----------------------------------------
                Była wiosna, trzydziestego marca, sobota.
                Bridgette, jako że lubiła spać do późna, uwielbiała weekendy i wszelkie święta i dni wolne od szkoły – wszystko, byleby pospać sobie dłużej.
                Nie dzisiaj.
                Alya, jak na najlepszą przyjaciółkę przystało, pamiętała o urodzinach Bridgette. Dlatego też owego dnia trzydziestego marca, kiedy tylko wstało słońce, obudziła się, wysłała wszystkim znajomym z klasy tyle wiadomości, aż wszystkich obudziła i dostała od nich odpowiedzi , po czym się ubrała i chwytając po drodze prezent dla Bridgette wyszła z domu, zmierzając w stronę piekarni Chengów.
                Alya wiedziała też, że o piątej trzydzieści nad ranem rodzice najlepszej przyjaciółki nie spali, szykując coraz to kolejne wypieki na otwarcie piekarni. A że znali Alyę już wystarczająco długo, żeby poznać jej manierę przychodzenia o wczesnych godzinach porannych w urodziny ich córki, to tylko przywitali ją z uśmiechem i całym talerzem ciasteczek. Alya przyjęła je z piskiem radości i postanowiła dać przyjaciółce jeszcze parę dodatkowych minut snu.
                W miarę jak zbliżała się godzina szósta rano, coraz to więcej znajomych z klasy dochodziła do piekarni. Najpierw przybyły Rose i Juleka, potem Kim i Alix, którzy wciąż się kłócili i wyzywali na coraz to nowsze zawody. Potem przyszedł Felix.
                Szczerze mówiąc to Alya nie była pewna, czy Agreste w ogóle przyjdzie. Chłopak był dość alienacyjnym typem człowieka, więc wcale by się nie zdziwiła, gdyby nie przyszedł. Chyba że przyszedł, żeby na nią nawrzeszczeć, że obudziła go o piątej rano chmarą SMS’ów. No ale to nie była jej wina, ostrzegała go trzy razy, że to zrobi.
                Dziewczyna zjadła ostatnie ciastko, po czym z diabolicznym uśmiechem na twarzy (który sprawił, że wszyscy odsunęli się od niej o krok) wstała i weszła po schodach, aby obudzić solenizantkę. I tak dała jej dodatkowe dwadzieścia minut snu.
                Weszła cicho do jej pokoju. Było ciemno jak w nocy, pomimo słońca świecącego tuż za oknem, a to za sprawą zasłon, które nie przepuszczały nawet najmniejszego promyka światła z zewnątrz.
                — Bridgiee, wstajemy! — Wrzasnęła Alya do ucha przyjaciółki, a ta tylko szczelniej owinęła się w kołdrę i odwróciła się od o-tej-godzinie-niemile-widzianego-gościa.
                Znajomi, którzy byli na dole mentalnie przesłali kondolencje uszom Bridgette. Żaden z nich nie chciałby być w ten sposób obudzonym, a przy płucach Alyi… Sytuacja nie do pozazdroszczenia.
                — Ić siobie.
                — Bridgiee, wstawaj no! Są twoje urodziny!
                — I właśnie z tego względu powinnaś mi pozwolić spać dalej, a nie mnie torturować.
                — No dalej dziewczyno, wszyscy tu są!
                — Mogą sobie poczekać, ja się nigdzie nie wybieram. Daj mi spać!
                — Przyszedł Felix — odparła śpiewnym głosem, będąc pewna, że to obudzi Bridgette w mgnienia oku.
                Nie tym razem.
                — On też może sobie poczekać.
                Alya mrugnęła szybko kilka razy.
                — Ej, dziewczyno, dobrze się czujesz?
                — Jak najbardziej, poza faktem, że mnie obudziłaś o tak bezbożnej godzinie. Dobranoc, idę spać dalej.
                Alya, będąc wciąż w ciężkim szoku wyszła z pokoju Bridgette i zeszła na dół.
                — A gdzie solenizantka? — Spytał się Kim.
                — Żaden sposób na nią nie podziałał. A właśnie, Felix, może ty ją obudzisz?
                Wzrok wszystkich skierował się na blondyna, który opierał się o ścianę.
                — I co jeszcze, może ją ubrać i nakarmić?
                — Wiesz, dopiero co powiedziała, że możesz sobie poczekać, bo nie ma zamiaru wstawać.
                Chłopak zmarszczył brwi, odepchnął się od ściany i zaczął wchodzić po schodach z wkurzoną miną, w czasie gdy Alya dumnie stała po środku pokoju i emanowała od niej duma. Co jak co, ale zmanipulowanie prawdą Felixa zazwyczaj jest ciężką sprawą, ale czasami się to udaje.
                Blondyn wszedł do niebieskiego pokoju, otwierając drzwi z rozmachem i uznał, że Alya ani trochę się nie postarała, żeby obudzić Bridgette. Zasłony wciąż nie dopuszczały nawet odrobiny światła, a dziewczyna spała dalej owinięta kołdrą jak kokonem. Felix podszedł do okna i rozsunął zasłony, sprawiając że Bridgette aż jęknęła.
                — Zgaście te jupitery, ja chcę spać! — wydusiła i zasłoniła głowę kołdrą. Och tak, od razu lepiej.
                Jednak nie na długo.
                Felix podszedł do jej łóżka, szybkim i zdecydowanym ruchem odwinął Bridgette z kokona, po czym zaczął się z nią siłować o kołdrę. Co jak co, ale ta dziewczyna od bycia Biedronką i pracowaniu w piekarni wyrobiła sobie całkiem niezłą siłę, jednak koniec końców on wygrał, kiedy użył podstępu.
                — Felix, jesteś okrutny!
                — Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. Wstawaj.
                Uznając, że i tak już nie ma co się kłócić, kiedy straciła kołdrę, posłusznie wstała i podeszła do szafy, wyjmując ubrania. Felix obserwował ją, jednak szybko odwrócił głowę, kiedy jego wzrok przykuły odsłonięte nogi dziewczyny, a potem fakt, że widać kawałek jej stanika przez zbyt luźną bluzkę, w której spała.
                Na jego nieszczęście (a czy kiedykolwiek miał szczęście?), dziewczyna to zauważyła i zachichotała. Podeszła do chłopaka i objęła go od tyłu, kładąc brodę na jego ramieniu.
                — Czyżbyś się wstydził?
                — Nie.
                Rumieniec na jego twarzy mówił coś kompletnie innego.
                Bridgette ponownie zachichotała, po czym pocałowała swojego chłopaka w policzek i po chwili zniknęła w łazience.
                Ta dziewczyna kiedyś go zabije!
                Bridgette wyszła niedługo potem z łazienki i ciągle ziewając usiadła przy biurku i obudziła Tikki, dając jej ciasteczko, po czym zawołała Plagga i dała mu kawałek sera.
                Felix do dzisiaj się zastanawiał, jak Bridgette wkupiła się w jego łaski. W końcu ser nie działał w przypadku Felixa tak dobrze, jak działał u Bridgette! To było okropnie niesprawiedliwe.
                Chłopak jednak odsunął te przemyślenia na później, a zamiast tego wyrwał Bridgette szczotkę z ręki i zaczął rozczesywać jej włosy. Felix bał się, że dziewczyna w końcu wyrwie swoje miękkie, pachnące włosy, jak będzie tak ciągle je wściekle szarpać. A Felix lubił jej włosy.
                W tym czasie towarzystwo na dole zaczęło się martwić. Na górze było podejrzanie cicho i długo nikt nie schodził. Alyi powoli kończyły się wymówki, co Felix i Bridgette mogą robić u góry, a zamiast tego zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem Agreste nie zabił jej najlepszej przyjaciółki, a teraz szukał miejsca do schowania ciała i przy okazji kryjówki dla siebie.
                W swoim pokoju Cheng kichnęła.
                — Na zdrowie.
                — Dzięki. Lepiej się pospieszmy, bo jeszcze trochę a Alya zacznie wariować ze zmartwienia.
                — A z jakiej racji? Myśli, że mógłbym cię zabić, albo coś w tym stylu?
                — Całkiem możliwe. Nie powiedzieliśmy jej, że jesteśmy razem. O Boże. Jak się dowie, to ona mnie zabije!
                — Ale się nie dowie. Przynajmniej do czasu, aż Władca Ciem nie zostanie ostatecznie i definitywnie pokonany.
                Bridgette kiwnęła głową w geście aprobaty, a Felix po chwili związał jej włosy w zwyczajowe kitki, po czym dziewczyna schowała Tikki i Plagga w swojej kieszeni i para wyszła z pokoju, akurat trafiając na schodach na Alyę, która już nie mogła wytrzymać czekania.
Ach, cóż za niecierpliwa kobieta, pomyślał Felix, unosząc jedną brew.
— No w końcu! Już myślałam, że… Nieważne. Chodźcie, nie mamy całego dnia!
Felix prychnął pod nosem, ale nic nie powiedział, schodzą zaraz za Bridgette.
Na dole już na solenizantkę czekała większość jej znajomych, a także jej rodzice. Życzeniom nie było końca, prezentom nie było końca i, co najważniejsze, słodkościom nie było końca. Cheng chodziła dzisiaj cała w skowronkach, Felix jeszcze nigdy nie widział jej tak szczęśliwym. Gdyby nie fakt, że mógłby zaszkodzić swojemu image’u niezresocjalizowanego, introwertycznego chłopaka, który zamiast serca miał kawał lodu, to by się uśmiechnął pod nosem.
Kiedy nadszedł wieczór i Bridgette jakoś udało się wypędzić Alyę do domu, wróciła do swojego pokoju, gdzie czekał na nią Felix.
Znaczy się, on czekał na balkonie jako Czarny Kot. Plagg, o dziwo, był zawsze wyjątkowo chętny do odwiedzania Bridgette. Jednak Felix nie zamierzał marudzić.
Cheng wpuściła go do pokoju i zamknęła okno. Felix dezaktywował transformację, po czym objął lekko swoją dziewczynę.
— Wszystkiego najlepszego — powiedział, po czym delikatnie ucałował dłoń dziewczyny i podał jej niewielkie pudełko.
Bridgette z uśmiechem na ustach otworzyła je i aż pisnęła z radości, kiedy zobaczyła bransoletkę z zawieszkami z czarnym kotkiem i biedroneczką. Rzuciła się po chwili Felixowi na szyję, niemalże wykrzykując podziękowania.
Niemalże, ponieważ w końcu nie mieszkała sama w tym domu.
Felix uśmiechnął się lekko, chowając głowę w ramieniu dziewczyny i wtulając się w nią.
W tym momencie nic więcej nie potrzebne było mu do szczęścia.
Tyle że jego szczęście przecież nigdy nie trwa długo.
Chwilę później para usłyszała krzyk w pobliżu piekarni. Kiedy wyjrzeli na zewnątrz ujrzeli jakąś latającą postać.
Felix przeklął bardzo nieładnie, tak bardzo, że Bridgette walnęła go w ramię. Mocno. A Agreste spojrzał na nią tylko z urazem, a Cheng natychmiast lekko pocałowała go w ramię na przeprosiny, po czym wróciła do pokoju. Felix ruszył zaraz za nią, wyklinając na wszelkie możliwe sposoby Władcę Ciem, który właśnie przerwał jeden z jego niewielu szczęśliwych momentów w życiu.
Ale niestety, jego typ szczęścia już tak miał.
— Chodźmy, Akuma wiecznie czekać nie będzie!
Felix westchnął, przemienił się i poleciał za Biedronką.
Mieli Akumę do załatwienia.
------------------------------------------------------
Nie jest to jedno z moich najlepszych zakończeń, ale chyba bywały gorsze XD
Kyuu: Ono nadal ssie -.-
Tak, wiem ;-; Ale nie mam kompletnie pomysłu na inne zakończenie, no! Wena znowu wyjechała do Piekła rozwalić dom swojemu bratu i ja już nic, niestety, na to nie poradzę! I to jest smutne ;-;.
Przyznaję się, nie tknęłam SK odkąd opublikowałam ostatni rozdział. Nie mam na to Weny. Pomysł jest, oczywiście, ale nie potrafię go wciąż ubrać w słowa. Smutne ;-;
Ale cóż, pojawiam się tutaj z zapychaczem, aby was czasem nie znużyło za bardzo to czekanie XD
Inspiracja nie wzięła się znikąd, jednak zgubiłam do niej linka. Było to właśnie o urodzinach Marinette i żeby ją obudzić Alya wspomniała, że na dole jest Adrien i na nią czeka. Jakby ktoś znalazł na fanfiction.net cosik takiego, to poproszę o link, wtedy go tu zamieszczę ;D
Mój chyba pierwszy w życiu one-shot, w którym zrobiłam cokolwiek, co bardziej przypomina fluff, ale to jest moja osobista opinia XD
Naru: Nie pierwszy!
Serio?
Naru: A ostatni rozdział SK, z Hime i Shikim?
… A faktycznie, coś tam takiego było XD
Naru: Ha! I teraz nikt nie może mi powiedzieć, że ani razu w życiu nie miałem racji!
Tsuna: Ależ oczywiście, Naruto. Broń się!
*Naru wylatuje przez ścianę, a Tsuna poleciała za nim*
Znowu czeka mnie remont w domu ;-; Toż mój budżet topnieje mi normalnie w oczach przez te ,,wypadki przy pracy”!
Kyuu: Spokojnie, bywało gorzej.
No ale…!
Kyuu: Nie.
Okej…
Pozdrawiamy!

Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

3 komentarze:

  1. Hello, laska. Mam dla Ciebie dwie sprawy.
    1. Agwwww :3 Biedronsia i Czarny koteł. KOcham, uwielbiam, czczę i składam ofiary. Uwielbiam ich <3 WIdzę, że bohaterowie zachowali swoje oryginalne charaktery, miła odmiana.
    A sprawa nr 2 to... Zostałaś nominowana do Liebster Award! Post pojawi się jutro w południe na:
    kingdom-of-winter-blackrose.blogspot.com
    Powodzenia, całuję, Winter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, z charakterami starałam się :D I dzięki za nominację na zaś XD
      Na śmierć zapomniałam, mam u ciebie do skomentowania rozdział! Jeżu, co się ze mną dzieje, że o wszystkim zapominam? ._.
      Kyuu: Wakacje.
      Być może XD
      Pozdrawiamy!
      Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

      Usuń
  2. Uwielbiam Biedronkę i czarnego kota a twój one-shot jest zajebisty masz talent do pisania tak jak ja do piosenek czyli mega talent ❤❤ pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń