O~ha~yo~!
WDP: Siemson!
A oto i pierwsza część ,,Naruto”!
Cieszycie się? I tak wiem, że tak ~^o^~!
Hao: Od razu sobie wyjaśnijmy:
jeżeli ktoś nie wie, co oznacza zwrot Kuro Tenshi, niech najpierw leci na
samiusieński dół i się tego dowie.
Yoh: W następnych częściach (?)
zostanie wyjaśnione, dlaczego ta organizacja się tak nazwała.
Ren: A teraz nie przedłużając,
zapraszamy do czytania.
----------------------------
Naruto leżał w łóżku. Nie spał.
Znów go pobili, gdy wracał do mieszkania, bo tego domem nie można nazwać. Nie
prawdziwym.
,,Co ja
im zrobiłem?”-zastanawiał się.
Maluch
nie był jeszcze ninja, ma dopiero siedem lat. Jednak był zdecydowanie bardziej
dojrzały niż jego rówieśnicy. Był sierotą. Nie było nikogo, kto by go kochał
czy chronił. Co prawda był staruszek Hokage, jednak to nie było to samo,
zwłaszcza, że Sarutobi miał inne zajęcia niż zajmowanie się dziećmi-wszak był
Hokage.
Nagle
otworzyło się okno, jak zwykle to bywało podczas huraganu.
,,Chwila,
przecież dzisiaj nie ma nawet wiatru…”-pomyślał Naruto, zamykając okno i
marszcząc brwi.
-Masz
rację, dzieciaku.-odpowiedział jakiś głos.
Naruto
odwrócił się gwałtownie w stronę źródła głosu. Na środku pokoju stał wysoki
mężczyzna, ubrany w czarne spodnie, czarne buty ninja i czarny podkoszulek. Na
rękach miał założone czarne rękawiczki bez palców, a za plecami widać było
przewieszoną katanę. Jego włosy miały intensywnie niebieski kolor, a jego oczy
były czarne jak smoła.
Stał ze
skrzyżowanymi rękami na piersi, a na twarzy widniał lekki uśmiech.
-Witaj,
jestem Kazeshini. Wiem, kim jesteś, Naruto, więc nie musisz się
przedstawiać.-uprzedził blondyna.
-Czemu
tu jesteś i po co?
-Od razu przechodzisz do konkretów, co?
-Skoro
wiesz, kim jestem, to powinieneś też wiedzieć, dlaczego jestem oszczędny w
słowach.
-Punkt
dla ciebie, dzieciaku.-powiedział niebieskowłosy.-Mam pytanie: Czy chcesz mieć
rodzinę?
Dziwne
by było, gdyby Naruto się nie zgodził. Kiedy już to zrobił, Kazeshini
powiedział mu, że jest z organizacji KuroTenshi. O jej celu nie powiedział nic,
uznając, że lepiej będzie, jeżeli nikt z Konohy nie będzie o tym wiedział.
Wiadomo, przypadkowy człowiek, który akurat przechodził i usłyszał rozmowę. To,
że cała społeczność się o tym dowie gwarantowana. A tego raczej nikt nie
chciał…
-A tak
w ogóle to dlaczego mi to zaproponowałeś?-zapytał się blondyn.
-Dowiesz się, jak będziemy w bazie,
dzieciaku.-powiedział Kazeshini i wziął Naruto na ręce.-Teraz przeniosę nas tam
za pomocą jednej ze starych technik-Przeniesienie Cieniem. Ty również się tego u nas nauczysz,
Naruto.-uśmiechnął się lekko i nie czekając na odpowiedź przeniósł ich do
siedziby organizacji KuroTenshi.
--------------------------------------------
Znaleźli
się w jakimś niewielkim pokoju, prawdopodobnie gabinecie. Wskazywało na to
wyglądające na masywne biurko pod oknem, które było naprzeciwko drewnianych
drzwi, przy biurku stały dwa drewniane krzesła z wszytymi zielonymi poduszkami,
pod lewą ścianą stoi mały regał z książkami, a obok drugi i większy-ze zwojami.
Pod ścianą naprzeciwko stała mała skórzana kanapa, dwa fotele po obu stronach i
po środku ciemny niewielki stolik. W jednym kącie gabinetu stała duża
roślina-wyglądała na rosiczkę.
Kazeshini
podszedł do biurka i usiadł z drugiej strony, po czym wyjął zwój i pędzelek i
zaczął pisać. Kiedy już skończył, podsunął zwój Naruto.
-Podpisz
się, a staniesz się pełnoprawnym członkiem organizacji.-wyjaśnił.
Naruto
podszedł do biurka i przeczytał:
Ja, niżej podpisany, obiecuję
nie ujawniać tajemnic Organizacji KuroTenshi, jednocześnie uświadamiając sobie,
że ujawnienie jakiejkolwiek z nich może się skończyć moją śmiercią. Obiecuję
również wytrwale trenować pod okiem Senbonzakury Kazeshini na ninja.
Naruto
wziął od Kazeshini pędzelek i podpisał się w prawym dolnym rogu, a wtedy zwój
zajaśniał i zniknął.
-No, to
teraz jesteśmy związani.-odparł wesoło Kazeshini.-Chodź, oprowadzę cię i
wszystko ci wyjaśnię.
-Czy wiesz, co to są techniki
rangi 0?
Blondyn i jego nauczyciel właśnie
przechodzili przez długi korytarz z wieloma posągami. Posągi te przedstawiały
anioły w czarnych szatach i czarnych skrzydłach. Jedynie ich twarze, ledwo
widoczne przez nasunięty kaptur, były białe.
-Rangi
0? Nigdy o takich nie słyszałem.-odparł.
-Są to
techniki tak zakazane i tak potężne, że nawet kage nie wiedzą, że istnieją. Bo
jeżeli się użyje tych technik bez odpowiedniego przeszkolenia i potężnych
rezerw chakry, można zostać zwęglonym, rozerwanym, poszatkowanym, uduszonym,
zgniecionym i umrzeć jeszcze kilkoma brutalnymi i bolesnymi śmierciami.-mówił
bez ogródek.
-A
wasza organizacja takowymi się właśnie posługuje i uczy kolejne osoby, jak się
z nimi obchodzić.-dopowiedział Naruto.
-Niezłe
podsumowanie, dzieciaku. Tak, to prawda, lecz nasza organizacja ma jeszcze inny
cel: szukanie i szkolenie jinchuuriki. Dzięki temu sakryfikanci będą mogli się
bronić przed Akatsuki-organizacją, która szuka biju, aby stworzyć poronioną
wizję pokoju.-powiedział Kazeshini.
-Czemu
mi mówisz o jin…Jinchuu…
-Jinchuurikich.
Choćby z tego powodu, że sam należysz do tej grupy osób.
-I to
dlatego ludzie mnie nienawidzą?-zapytał retorycznie blondyn.-Zresztą nieważne.
Nie mam zamiaru nikogo winić.
-Haa?
-Moim
zdaniem życie jest za krótkie, żeby zwalać na wszystkich winę i samemu nawet
nie próbować zmienić choć w drobnym stopniu swojego życia. Miałem zamiar to
zrobić, kiedy w końcu zdam Akademię i stanę się ninja.
,,Biedaczek,
doszedł do tego wniosku tak szybko, podczas gdy innym zajmuje to kilkanaście
lat. Za szybko dojrzał, zdecydowanie za szybko.”-pomyślał niebieskowłosy.
-Chodźmy
do twojego nowego pokoju.-powiedział czarnooki i poszedł przodem, a mały Naruto
tuż za nim.
Doszli
do drzwi, na których było napisane:
,,Jinchuuriki Kyuubi’ego, Namikaze Naruto”
-Ale ja
nie nazywam się Namikaze.-zaprotestował blondyn.
-Teraz
już tak.-powiedział Kazeshini i otworzył drzwi.
Oczom
blondyna ukazała się duża sypialnia utrzymana w brązie, czerwieni, beżu i
czerni. Ściany były czerwono-czarne, a sufit był beżowy. Duże łóżko stojące na
lewo od drzwi wejściowych miało czarną pościel, a mebel wykonany był z
mahoniowego drzewa. Reszta mebli również była wykonana z tego drewna. Szafa
naprzeciwko łóżka była wbudowana w ścianę, a kiedy Naruto podszedł do niej i ją
otworzył, jego oczom ukazała się duża garderoba z wieloma ubraniami-od
wszelkich bluz i spodni, przez ubrania kamuflujące do ubrań codziennych. Na
szafkach stały różne buty.
Na
końcu garderoby zostało wbudowane na całą ścianę lustro, a przed nim stał długi
stół z perukami, chustami, rękawiczkami i innymi przydatnymi rzeczami do
przebierania, aby nie marnować chakry każdorazowo na Henge no jutsu.
Naruto
wyszedł z garderoby. Koło łóżka, czego wcześniej nie zauważył, stała szafka
nocna z małą lampką. Niedaleko szafki stał regał z książkami. Koło drzwi do
garderoby, które wyglądały bardziej na szafę, znajdowały się kolejne drzwi.
Blondyn otworzył je i wszedł do środka.
Ujrzał
niewielką acz przytulną łazienkę:
Wyłożona
była ona białymi i niebieskimi kafelkami, z prysznicem i wanną narożnikową oraz
pozostałymi rzeczami przydatnymi w łazience.
-No i
co, dzieciaku, podoba ci się?
-Nie
wiem.
-Jak to
nie wiesz?-zdziwił się mężczyzna.
-No bo
w końcu Konoha była mimo wszystko długo moim domem i nawet się przyzwyczaiłem
do mojego mieszkania.-odpowiedział.
-Rozumiem…
Nastąpiła
chwila niezręcznej ciszy, którą przerwał czarnooki:
-Trening
zaczynamy jutro o ósmej.-powiedział-Przyjdę po ciebie i pójdziemy na salę
treningową. Zacznij się już powoli przyzwyczajać, bo spędzisz tu lwią część
czasu.-zakończył, wychodząc z pokoju i machając na pożegnanie, nawet się nie
odwracając.
Naruto
usiadł na łóżku. Po chwili się położył. To wszystko działo się tak szybko, że
nie mógł tego ogarnąć. Nagle do jego mieszkania przychodzi jakiś facet, który
proponuje mu nowy dom i rodzinę, przenosi go do jakiegoś ogromnego budynku,
podpisał umowę o milczeniu na temat organizacji, po czym dostaje pokój większy
od jego mieszkania i zostaje sam.
Pod
natłokiem tego wszystkiego Naruto jakimś cudem zasnął.
Zobaczył
długi korytarz. Był on zalany po kostki wodą. W ścianach było kilka drzwi,
numerowane malejąco od siódemki. Na końcu korytarza były jakieś ogromne drzwi.
Naruto powoli podszedł do nich i pchnął delikatnie. Ku jego ogromnemu
zaskoczeniu drzwi się otworzyły bez żadnych przeszkód. Wszedł do środka.
Wmurowało
go, kiedy zobaczył ogromną salę zalaną po kostki wodą, a na jej końcu widniały
kraty. Szybko się ogarnął i podszedł bliżej. Wtedy go zobaczył. Ogromnego lisa
gapiącego się na blondyna czerwonymi ślepiami i szczerzącego ostre jak brzytwa
zęby.
-Witaj,
dzieciaku.
-Ty
jesteś Kyuubi, prawda?
-Doskonała
dedukcja, Watsonie.
-…Kto
to Watson?
Lis
zaliczył przysłowiowego face palma.
-Tak to
jest, kiedy się dzieciakowi nie opowiada o Sherlocku Holmesie…To niemalże
podstawa! Czego to się dzisiaj dzieci uczy…Nieważne. Wiesz, czemu tu jesteś?
-Taak,
oczywiście że wiem.-odparł z sarkazmem.-Do cholery, nie wiem, gdzie się
znajduję, z jakiej racji tu jestem, a mam wiedzieć, co ja tu robię?!
-Heh,
wybuchowy jak matka. Ale odziedziczyłeś też trochę po ojcu. Przynajmniej
zadajesz mądre pytania, gaki. Wytłumaczę ci to. Jesteś w swoim umyśle,
konkretnie w miejscu, gdzie jest pieczęć mnie wiążąca. A jesteś tutaj, bo
postanowiłem ci się ujawnić, skoro już wiesz, że jesteś jinchuuriki…-zrobił
gest podobny do wzruszenia ramion.
-Dziwne…Dlaczego
odnosisz się do mnie tak…Przyjaźnie? W końcu jestem, że tak to ujmę,
więzieniem.
-Ze
względu na to, co powiedziałeś. Że nie masz zamiaru nikogo winić. Nieco to
dziwne, ale Uzumaki zawsze potrafią ludzi zaskoczyć. A w połączeniu z Namikaze
to nie wiesz, czy jest ten ktoś wiatrem czy demonem. Cholernie to
skomplikowane. Kiedy indziej ci powiem.-rzekł Lis widząc pytającą minę Naruto.-Uzgodnijmy
coś.
-Zawsze
wiedziałem, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.-mruknął
blondyn, ale Kyuubi i tak go usłyszał.
-Nie
chodzi mi o pieniądze.-zaśmiał się.- Zawrzyjmy układ: Ja nauczę cię kilku
pożytecznych jutsu, a ty będziesz tu częściej przychodził. Nudzi mi
się.-powiedział, napotykając pytający wzrok Naruto.-Nudzi mi się jak cholera.
-I
wszystko jasne. Nie ma sprawy.-odpowiedział Naruto, na co Lis się wyszczerzył.
-I
bardzo dobrze. Chyba to będzie wreszcie koniec cichych dni!
-Tak,
jasne, a teraz powiedz mi jedno.
-???
-Jak, do choinki jasnej, mam stąd wyjść?
----------------------------------------
Kuro Tenshi-Czarny Anioł.
Z jakiejś racji pomysł na tego one-shota przyszedł akurat
wtedy, kiedy pisałam rozdział do Akademii Niezwykłości. Wena chyba zaczęła
pracować jak nigdy!
Wena: Dokładnie! Milion pomysłów na minutę~!
Ale nie koniecznie tutaj -.-
Wena: Też fakt -.-
Shiki: Nic to! Pomysły jednak są!
Dobrze gada, polać mu!
Wena: Ale wódka twój wróg, lej wroga w mordę.
Też fakt…Tawariszci, chcesz może sake?
Shiki: Zadowolę się cappuccino ^^”
Też dobre!
Wena: Ano dobre ^^
Wenuś…Hjuston, mamy problem. Zaczynamy bredzić od rzeczy.
Wena: Tu Hjuston. Ty, racja…Jak teraz to zakończymy?
Shiki: Urwiemy w połowie.
Ty mój geniuszu, cośmy bez ciebie zrobili?*Tuli Shiki’ego*
Pozdrawiamy!
Jej! Darka *.* *tuli biedną dziewczynę* Jak ja Cię uwielbiam. To było świetne! Lalala *śmieje się i śpiewa*
OdpowiedzUsuńNaruto: Stwierdzam padaczkę, Darka-san
Wcale nie! *nokautuje blondyna*
Do rzeczy, pierwsza część naprawdę świetna i interesująca, nie wyłapałam żadnych błędów..
Naruto: Trudno by było o to, żebyś je zobaczyła, skoro czytałaś tak szybko... >.>
Coś jeszcze chcesz dodać? *syczy*
Naruto: Nie! Aria-sama
No! I tak ma być.
Wracając, jedyne, co zobaczyłam to : "Wyłożona była ona białymi i niebieskimi kafelkami, z prysznicem i wanną rożnikową oraz pozostałymi przydatnych w łazience."
1. Czy to raczej nie powinna być wanna NArożnikowa? - ja się tam nie znam na wannach, więc nie wiem, ale chyba tak mi się zdaje, że mam rację xD
2. ...oraz pozostałymi przydatnych w łazience. - Nie rozumiem tej części. Chyba zabrakło ci jakiegoś wyrazu tupu "pozostałymi przydatnyMI PRZEDMIOTAMI w łazience" - Albo po prostu masz dobrze, a ja mam dałna z rana >.<
Tak, czy inaczej jest wspaniale i czekam na cz. 2!
Pozdraviam, AriaYC ;)
Dzięki ci wielkie za poprawki, Vivin-chan ^^
UsuńKyuu:Cieszymy się, że się część spodobała.
Niestety nie mam pojęcia, kiedy będzie następna, bo mam jeszcze trochę roboty z kilkoma notkami...Nie powiem jakimi,aby zasłonić się resztkami godności XD
Hao: Zdziwiło nas, kiedy weszliśmy w szkole na bloga i twój komentarz pod postem, a jeszcze bardziej nas zdziwiła data i godzina - dzisiaj po godzinie 7 o.O
Dobra,muszę kończyć,brat się kompa dopomina -.-
Pozdrawiamy!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
Nie no spoko, Darka 7 to u mnie norma..
UsuńHao: Jasne, dla kogoś, kto wstaje o 4 rano, żeby się uczyć do sprawdzianu to norma *przeciera zaspane oczy*
Stul dziób leniu! *ciągnie szatyna za włosy*
No! i po sprawie.
Moje komentarze są aż tak rzadkie, że aż cię to zdziwiło? Trzeba się będzie poprawić xD
Dopbra, więc powodzenia w pisaniu tych tajemniczych notek i do napisania ;)