wtorek, 10 lutego 2015

Naruto, cz.2 – Misja: Powrót do Konohy!

Hello~!
WDP: Cze.
Nie chce mi się teraz tu pisać, więc zapraszam do czytania!
-----------------------------------------
Pięć lat później…
                -No czy ty sobie ze mnie żarty robisz?!
                Naruto właśnie wyżywał się na swoim pracodawcy. Chłopak wykłócał się z Kazeshinim o jego nową misję, którą uważał za uwłaszczającą jego dumie i poniżej jego godności.
                Chłopak zdecydowanie zmienił się przez te pięć lat. Potrafił zawalczyć o swoje, być pojętnym i świetnym uczniem, dzięki czemu Kazeshini bardzo szybko przekazał mu ¾ swojej wiedzy. Pozostałą część zostawił na nieco później, gdyż to były, jak to ujął sam Kazeshini: ,,Techniki mające daleko idące konsekwencje, które dają wykończenie nie tylko fizyczne, lecz również psychiczne”. Naruto nieraz próbował dyskutować z nim o tych technikach, żeby wziął je mu przekazał, lecz jego sensei zamknął definitywnie sprawę. Tak więc dał za wygraną, znając zaciętość Kazeshini’ego.
                Wracając jednak do jego dyskusji…
                -Ja NIE wrócę do Konohy, aby udawać jakiegoś kretyna! Uważasz mnie za idiotę, Kazeshini?!
                -Już ci mówiłem… –  Najwidoczniej był zmęczony krzykiem młodego Namikaze. – Brakuje nam ludzi, którzy daliby w ogóle radę wykonać te zadanie, poza tym niedługo egzamin na chunnina, na którym, jak się nasi szpiedzy dowiedzieli, ma być jinchuuriki Ichibi’ego. A ty musisz być wcześniej, aby wkręcić się w jedną drużynę genninów. Poza tym, jesteś jedynym, którego rocznik się zgadza oraz znasz Konohę jak własną kieszeń, dlatego ciebie wysyłam.
                -No ale żebym musiał udawać idiotę… Wiesz… – Marudził Naruto. – To jest chamskie.
                -Wiem, ale dzięki temu możesz na spokojnie poruszać się po wiosce i przeszukiwać archiwa Hokage, nie będąc nawet podejrzewanym o szpiegostwo.
                -Co właściwie musze zdobyć? – Westchnął i uznał wygraną Kazeshini’ego.
                -Przeszukaj akta Itachi’ego Uchihy. Jakoś nie wierzę w to, żeby od tak zamordował wszystkich krewnych oprócz brata. Za tym musi się coś kryć. Ponadto odszukaj akta Orochimaru i sprawdź, czy Konoha czegoś czasem nie wie o Akatsuki.
                -Niech ci będzie…I pewnie znowu mam używać nazwiska Uzumaki, nie? Jeżeli pokażę się jako Namikaze to może trochę namieszać…
                -Taa. Masz, tu są twoje sfałszowane akta, przeczytaj je, pozmieniaj nieco wspomnienia ludzi i wszystko ci pójdzie jak po maśle.
                -Masz przejebane, dzieciaku.
                -Pieprz się, cholerny Lisie.
                Tak, Naruto się zmienił. Nauczył się przekleństw od Kyuubi’ego. A sam Lis mówi, że został zdemoralizowany przez Kazeshini’ego…Zresztą nie ma się co dziwić, skoro zabierał dzieciaka na imprezy, ilekroć były organizowane w organizacji. Libacja alkoholowa była obowiązkowa, więc czasem i Naru próbował nieco wysokoprocentowych soczków.
                Naruto wyszedł z gabinetu szefa organizacji i przeszedł do swojego pokoju. Kiedy do niego wszedł skierował swe kroki do jego szafo-garderoby, gdzie przy stole rozwinął zwój i namalował okrąg, aby móc potem zapieczętować kilka sztuk ubrań. Namalował takie jeszcze trzy, w których umieści środki czystości, trochę pieniędzy oraz nieco osobistych rzeczy. Przeszedł do wieszaków i się namyślał:
                ,,Co by taki nadpobudliwy idiota by założył…Chyba coś jaskrawego.” – Wziął pomarańczowy dres. I jeszcze dwie koszulki – jedną czarną z symbolem wiru i drugą białą z symbolem Konohy. Wziął jeszcze pierwsze lepsze piżamy, okazało się, że w żaby. Przeszedł na drugą stronę i wziął dwie pary butów ninja.
                Podszedł z powrotem do stołu i zapieczętował wszystko do zwoju. Do drugiego kręgu zapieczętował środki czystości i kilka ręczników, a w ostatnim jakiś portfel i jakieś błahostki – wieczne pióro, które dostał od sensei’a, sygnet przypominający lisa od Hikari – jednej z dziewczyn będących w organizacji. Była to niebieskowłosa i złotooka dziewczyna uwielbiająca zwierzęta i Naruciaka. Czemu jego? Być może kiedyś się dowiecie. Wziął również niewielki czarny budzik. Zapieczętował wszystko i zwinął zwój. Włożył go do kieszeni w jego czarnych spodniach. Wychodząc z garderoby wziął po drodze czarny płaszcz z głębokim kapturem, w którym będzie podróżować. Wyszedł z pokoju, zakluczając go i poszedł do jadalni, gdyż była właśnie pora obiadowa.
                W pomieszczeniu była już Hikari i Kazeshini. Był również Shadow – brat bliźniak Hikari – a także kolejna dama w organizacji: Mary. Pod tym jakże niepozornym imieniem kryła się czerwonowłosa zabójczyni o zielonych oczach. Była ona niczym Armagedon, Anioł Śmierci, czy też Kyoyama Anna w wydaniu ninjowskim. Było jeszcze kilka osób, lecz nie będziemy zagłębiać się w szczegóły.
                Naruto usiadł między Hikari a Kazeshinim i zaczął jeść obiad.
                -Idziesz na misję, Naruto-kun? – zapytała się niebieskowłosa.
                -Niestety tak.
                -,,Niestety”? Zwykle cieszyłeś się, jak mogłeś iść na misję. – zdziwił się Shadow.
                -Taa, ale do tej pory nie musiałem udawać idioty w rodzinnej wiosce – załamał się do końca blondyn.
                -Uwierz nam, każdy to przechodził – zaczęła pocieszać go Hikari – My z Shadowem musieliśmy też wrócić do naszej wioski i udawać – o zgrozo – parę.
                -Wieczne poniżenie – wokół chłopaka zaczęła się tworzyć ponura aura, a on sam spuścił głowę. – Musiałem ją pocałować. Nie, żeby nie było miło, ale wiesz, to moja siostra. Mimo wszystko, nigdy więcej!
                -Kiedy wróciliśmy rzuciliśmy Kaze takie kazanie, że już więcej na taką misję nas nie wysłał.
                -Oł, mieliście nieźle przerąbane.
                -A żebyś wiedział. – odpowiedzieli bliźniacy, nieźle zsynchronizowani.
                Po zakończonym posiłku Naruto postanowił nie marnować więcej czasu i wyruszył w drogę.
-------------------------------------
Retrospekcja pierwsza.
                Naruto stał na środku hali organizacji. Był już po szkoleniu wstępnym, czyli opanował podstawy ninja. Kazeshini od razu nauczył go Kage Bunshin, gdyż wiedział, że zwykły na pewno mu nie wyjdzie ze względu na wzburzoną chakrę i jej ilość.
                Na halę wszedł sensei blondyna. Stanął przed nim i zaczął mówić:
                -Pierwszą techniką, jaką chcę cię nauczyć, jest technika Tenshi no jutsu – Czarne Skrzydła. Jest to technika charakterystyczna dla naszej organizacji. Kiedy się jej używa, mnóstwo chakry uwalnia się poza ciało i formuje się w skrzydła anioła, którymi można oczywiście latać, ale także atakować i czasem leczyć. Zazwyczaj używa się tej techniki w połączeniu z Tenshi no jutsu – Czarny płaszcz. W tej technice również ulatnia się chakra, jednak formuje się ona w Płaszcz, który dodaje szybkości. W obu przypadkach, jak już raz uwolnisz tę chakrę, to Skrzydła i Płaszcz nie będą pobierały jej z twojego układu, gdyż same są czystą chakrą. Co najwyżej możesz uzupełniać braki przesyłając ją tam. Ale najpierw nauczę cię Czarnych Skrzydeł. Niepotrzebne są tutaj żadne pieczęcie, tak samo jak w innych technikach rangi 0, więc ich znajomość nie jest konieczna, aczkolwiek lepiej je znać, aby móc używać innych technik z mniejszym polotem. Ale o tym kiedy indziej. Usiądź w pozycji kwiatu lotosu i powoli wypuszczaj chakrę, formując ją w skrzydła. Nie musisz wymawiać nazwy techniki, jednak Czarne Skrzydła są silniejsze i potężniejsze, kiedy jednak ją wymówisz, ale to na późniejsze lekcje. Wiesz, co masz zrobić?
                -Hai. – odpowiedział Naruto i wziął się do pracy.
-------------------------------------------
                Naruto wyszedł z organizacji i wyszeptał:
                -Tenshi no jutsu – Czarne Skrzydła. Tenshi no jutsu – Czarny płaszcz.
                Na plecach blondyna pojawiły się ogromne czarne skrzydła, a na nim samym czarny płaszcz, który wyglądał, jakby został zrobiony z czarnego ognia, niby delikatnie poruszającego się z wiatrem, mimo że nawet nie wiało. Kaptur Czarnego Płaszcza od razu zasłonił twarz Naruto, pozostawiając odkrytą jedynie małą część jego twarzy. Blondyn wzbił się w powietrze i zaczął lecieć w stronę Konohy.
--------------------------------------------
Retrospekcja druga.
                -Nasza organizacja wzięła nazwę od tych właśnie dwóch technik. – mówił Kazeshini, kiedy Naruto próbował uwolnić swoją chakrę. – Ponieważ każdy, kto użyje tych technik i je utrzymuje razem, to wygląda niczym Czarny Anioł na tle rozgwieżdżonego nieba.  Mimo, że te techniki są zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, to jednak traktujemy je jako te najważniejsze. To właśnie dzięki nim powstała Organizacja KuroTenshi.
                Skończył mówić, po czym usiadł na pobliskim krześle, które przytargał ze sobą, wyjął książkę i zaczął czytać.
                -Założycielką i twórczynią tych technik była jedna z Namikaze. Nazywała się ona Himitsu – Tajemnica.  I rzeczywiście, dziewczyna ta była jedną wielką tajemnicą. Stworzyła ona wiele technik rangi 0. Żyła ona około 100 lat temu. Wiedziała, jakie brzemię będą nosili na sobie jinchuuriki, że ludzie będą ich nienawidzić, aby móc spokojnie zrzucić winę za wszystko złe, co się dzieje. Więc zanim jeszcze w życie weszła idea stworzenia sakryfikantów, Himitsu stworzyła naszą organizację, abyśmy zajmowali się właśnie jinchuuriki, szkolili ich, a także żebyśmy mogli zastępować im rodzinę. Pokazała wszystkim członkom różnicę pomiędzy jinchuurikim a zamkniętymi w nich demonami. I właśnie dzięki temu jesteś tutaj, a nie w wiosce, która cię szczerze nienawidzi. Gdzie musiałbyś wiele wycierpieć, zanim zostałbyś uznany jako jednego z nich. Gdzie przez długi czas byłbyś odrzucony.
-----------------------------------------
                Naruto wylądował około kilometra od Konohy i zdezaktywował techniki. Chakra wróciła z powrotem do Naruto, jednak dużo czasu spędził na opracowaniu tej sztuki. Czarny płaszcz, który wziął z pokoju, teraz narzucił na siebie i założył kaptur.
                -Wyluzuj dzieciaku, nie masz się co spieszyć, przecież nikt cię nie śledzi, a pewnie sam Kazeshini nie sądzi, że od razu wejdziesz do wioski i weźmiesz się do roboty.
                -No niby racja…Dzięki Kyuu, ty to masz głowę.
                -Gdybym jej nie miał, to już dawno byś padł martwy gdzieś w uliczce Konohy. Ale nie trać tego czasu bezsensownie, poćwicz nieco kontrolę chakry.
                -Kto jak kto, Kyuu, ale ty powinieneś doskonale wiedzieć, że u mnie dobra kontrola chakry jest niemal niemożliwa.
                -Właśnie: niemal. Po prostu u ciebie kontrolę trzeba ćwiczyć nieco w inny sposób, niż u reszty. Tamci jadą najczęściej przy medic-jutsu jak się uczą i powoli to opanowują, w jakieś kilka lat mają idealną kontrolę chakry. U ciebie to inna bajka: Ty musisz wyćwiczyć zmienianie biegu chakry w ciele. Raz w jedną stronę, raz w drugą, później w obie strony i zanim mi powiesz, żebym się leczył w psychiatryku, to daj mi dokończyć. Otóż żyły chakry, że tak to ujmę, są okrągłe, grube, ale jednocześnie ich ,,wnętrze’’ jest puste, więc chakra może przepływać swobodnie. Ta rurka jest na tyle szeroka, że możesz spokojnie kierować chakrę w dwie strony na raz – jeden strumień będzie po prostu wyżej, a drugi niżej. I uwierz mi – mimo to, że jest to bardzo trudne, to jest jeszcze kilka trudniejszych ćwiczeń, ale to kiedy indziej. Ćwiczenie to zabiera mnóstwo sił, ale dzięki temu możesz mieć świetną kontrolę nawet w rok.
                -Dobra, spróbuję. Ale tylko przez dwie godziny, bo jak będę się dłużej ociągał to Kazeshini tak mnie zjedzie, że chyba będę musiał się powiesić.
                -Hah, spoko dzieciaku.
                Lis się wyłączył, a Naru usiadł w pozycji kwiatu lotosu i zaczął trenować.
---------------------------------------------
                Dwie godziny później…
                -Dzieciaku! Budź się, jakieś cholerne typy spod czarnej gwiazdy tu lecą!
                -To,, spod czarnej gwiazdy” jest nieco nieadekwatne, choćby ze względu na to, gdzie należymy, ale wiem o co ci chodzi. – powiedział blondyn po czym zaśmiał się na zgłupiałą minę Lisa w jego podświadomości.
                -Nie łap mnie za słówka, dzieciaku, i bierz się do roboty.
                -Już, już.
                Naru przestał się droczyć z Lisem i postanowił się ogarnąć i zobaczyć, kogóż to los przywiał mu na spotkanie.
-------------------------------------------
                -I co, było się stawiać?
                Naruto stał przed trzema związanymi typami. Przeciwnicy go poważnie nie docenili, przez co o mało nie skończyli jako danie z grilla. Którego ogień zasponsorował pewien Lis…
                -Po jaką cholerę mnie atakowaliście?   
                -Ha! I myślisz, że ci powiemy, kretynem jesteś, czy co?!
                Na czole blondyna pojawiła się żyłka, lecz uśmiechnął się do nich ,,miło”. Sami związani wzdrygnęli się na ten uśmiech, mimo że wyglądał nawet uroczo.
                -Nigdy mnie nie nazywaj kretynem, skoro to wy rzuciliście się na mnie jak idioci, wrzeszcząc przy tym jak popaprańcy i nawet nie oceniając właściwie moich szans. Na ile lat wam wyglądam?
                -Około dwanaście, a co? – odpowiedział półolbrzym. – Oł…
                -Doskonała dedukcja, Sherlocku…Puszczę was wolno, ale pod jednym warunkiem: jeżeli cokolwiek ciekawego dowiecie się, a mogłoby zainteresować to każdego kage, to macie mi tę informację podać, zrozumiano? I lepiej wtedy nie oszukujcie, bo i tak się dowiem.
                -Ta jest!
                -No więc się dogadaliśmy. – uśmiechnął się nieco przerażająco, po czym jednym ruchem kunai’a rozciął krępujące ich więzy, po czym sięgnął do kabury i wyjął z niego mały czarny zwój. – Przekazywać będziecie mi wszystko, po prostu pisząc w tym zwoju. Nikt nie może go dostać ani się o nim dowiedzieć, jasne?
                -Daję okejkę.
                -Spoko.
                -Sprawy nie ma.
                -A teraz wynoście się stąd, zanim się rozmyślę.
                Trzech panów w trybie ekspresowym opuściło blondyna, a on sam ponownie ruszył w drogę, jednak tym razem na pieszo.
----------------------------------
Retrospekcja trzecia.
                Blondyn leżał na macie do ćwiczeń i czytał książkę, czekając na swojego sensei. Kyuu uznał, że dzieciak musi przeczytać Sherlocka Holmesa, aby wreszcie ogarnął, o co chodzi Lisowi, kiedy mówi o doskonałej dedukcji Watsona.
                Akurat kiedy kończył zdanie, na halę dotarł Kazeshini. Chyba był pijany, bo chodził niezbyt postolinijnie.
                -Znowu się upiłeś, Kazeshini? – zapytał Naruto, nie odrywając przy tym wzroku od książki.
                -Nie, Hikari mi przyłożyła. Jak ty to robisz, że do ciebie tak się łasi, a mnie bije przy każdej nadającej się okazji?
                -No cóż, najwidoczniej zadziałał na nią mój urok osobisty, hah. – zaśmiał się lekko, uśmiechając się szelmowsko.
                -Ty i urok osobisty? W takim razie ja jestem królową Anglii.
                -Witaj, wasza wysokość, czy wasza wysokość dobrze się czuje?
                -Nie drażnij mnie, Namikaze!
                -Whatever, lepiej naucz mnie nowej techniki.
                -I co ja tu z tobą mam, cholerny dzieciaku…Dobra, tym razem nauczysz się zmieniać wspomnienia.
                Naruto nagle się zainteresował i schował książkę, siadając na macie i uważnie wsłuchując się w nauczyciela.
                -Nazwa techniki brzmi: Tenshi no jutsu –  Nowymi stare wspomnienia zamień. Nieco długa, ale to już nie moja wina. Technika ta, jak już mówiłem, zmienia wspomnienia. W zależności od tego, jak wielu osobom chcesz zmienić wspomnienia, tak dużo musisz wykorzystać chakry. Technika jest bardzo trudna do opanowania, zajmuje to miesiące, lecz jest bardzo użyteczna, kiedy musisz się gdzieś wkręcić. Musisz naznaczyć chakrą osobę lub osoby, którym wspomnienia chcesz zmienić, po czym na wszystkich zaraz użyć techniki razem ze zmienionymi wspomnieniami. Masz sporo czasu, aby to opanować, więc się nie spiesz, a opanuj technikę dokładnie.
                -Ta jes. – odpowiedział i wziął się do roboty.
----------------------------------------
                Naruto wszedł do Konohy bez żadnych problemów. Obserwował otoczenie i naznaczał wszystkie napotkane osoby swoją chakrą. Wszedł na chwilę do biura Hokage i bardzo szybko zaznaczył wszystkich, po czym natychmiast się wyniósł. Poszedł do miejsca, gdzie niegdyś było jego mieszkanie.
                Kiedy już był na miejscu, wejrzał do mieszkania przez okno, aby zobaczyć, czy kogoś czasem tam nie ma. Nie zauważając żadnego śladu inteligentnego życia, ostrożnie otworzył okno używając klona i wszedł do środka. Każdy kąt miał na sobie grubą warstwę kurzu, co oznaczało, że Sarutobi nie oddał nikomu dawnego mieszkania blondyna.
                ,,Kochany ojii-san…” – pomyślał Naruto z uśmiechem, po czym wziął się szybko za porządki.
                Kiedy już skończył, Naruto położył się w łóżku przebrany w piżamę i postanowił wreszcie aktywować technikę.
                -Tenshi no jutsu – Nowymi stare wspomnienia zamień.
                Po czym Naruto od razu zasnął z wycieńczenia, marnując cały zapas swojej chakry.
----------------------------------------
Dobra, koniec na dzisiaj. Mam nadzieję, że się wam spodobało.
Hao: Czy ty chcesz wykończyć fizycznie Naru?
…Może XD

Hao: Whatever -.-
Oj tam, oj tam! Was gorzej męczyłam!
Yoh: Może i tak, ale czujemy z nim potrzebę solidarności koleżeńskiej.
Dajta mi już spokój. Dzisiaj byłam na wycieczce do Torunia na łyżwy. Wyrżnęłam się tylko raz, ale to przez kolegę, bo on się spektakularnie wyrżnął i się zagapiłam oraz przestraszyłam i sama na kolana poleciałam -.-
Dobra, mail na anglika sam się nie napisze, więc kończę.
Pozdrawiamy!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

2 komentarze:

  1. ooo :3 kolejna część zaliczona!
    Nareszcie mam trochę czasu, żeby skomentować, uff
    Było świetnie. Co prawda w pierwszej części trochę powtórzeń, ale co tam xd
    Akcja ciekawie się zapowiada, oby tak dalej.
    Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi,że ci się część spodobała ^///^.
    Yoh:Co tam powtórzenia, ważne że tekst zrozumiały!
    Dobrze gadasz!
    Wybacz,że tak późno,ale wiesz,ferie się właśnie u mnie zaczęły i trochę mieliśmy roboty w szkole no i brak przez to czasu -.- Szkoła potrafi być wredna-.-
    Pozdrawiamy~!
    Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

    OdpowiedzUsuń