sobota, 31 grudnia 2016

Nowy Rok z Wesołą Drużyną Pierścienia!

                — Yoh?
                — Tak?
                ­— Nudzi mi się.
                — I co w związku z tym?
                — Wymyśl coś do porobienia.
                — Ale to tobie się nudzi, a nie mnie.
                —… Wycwaniłeś się. Chyba czas najwyższy, żebyś przestał widywać się z Weną, ma na ciebie zły wpływ.
                — Odezwał się gość, który pragnął anihilacji ludzi przez ostatnie tysiąc lat.
                — Naprawdę trzeba ograniczyć twój kontakt z Weną. I od kiedy znasz takie trudne słowa jak anihilacja?!
                Hao i Yoh siedzieli na kanapie w salonie w domu Wesołej Drużyny Pierścienia, Hao się nudził, a Yoh czytał mangę.
                Zbliżała się powoli godzina dwudziesta druga, a był trzydziesty pierwszy grudnia, czyli powszechnie znany jako Sylwester.
                Hao z nudów siedział do góry nogami. Włosy opadały mu na podłogę, ale przynajmniej grzywka nie wchodziła w oczy. W ręku trzymał pilot od telewizora i skakał po kanałach, nie znajdując niczego wartego jego uwagi.
                Yoh czytał mangę. Było to Sailor Moon, z powodu braku innych mang na dzień dzisiejszy. Darka wzięła sobie akurat Tokyo Ghoul, a reszta w tajemniczy sposób zniknęła (czytaj: Anna skonfiskowała do czasu powrotu Króla Duchów ze szpitala psychiatrycznego).
W końcu jednak do pokoju weszła Anna. Zignorowała swojego narzeczonego, podeszła do Hao i zabrała mu pilot, po czym położyła się na dywanie. Hao w tym momencie postanowił się oburzyć.
— Hej!
— Siedź cicho. I tak nic nie oglądałeś.
Tym bardziej Annie zależało na oglądaniu w tej chwili, gdyż rozpoczął się kolejny odcinek jej ulubionej telenoweli. Dziś Eryka miała się dowiedzieć, że Rafael ja zdradzał i Anna miała cichą nadzieję, że Eryka poradzi się Julii, co ma zrobić, gdyż dziewczyna nie przebierała w środkach.
Hao zawiesił ręce na torsie, co w połączeniu do siedzenia na kanapie do góry nogami wyglądało komiczniej niż zwykle by to wyglądało.
                Westchnął. Nie miał nic do roboty, a wszyscy byli czymś zajęci.  Darka grała razem z Kyuu, Shikim i Weną w Left4Dead 2 (co jakiś czas było słychać wyzwiska i przekleństwa rzucane na lewo i prawo), Naruto, Tsunade, Shikamaru  i Sasuke zwinęli się do Konohy na czas Sylwestra, Ren wyjechał do rodziny do Chin razem z Jun, Hiroto i Sakuma mieli jakiś tam mecz charytatywny bo cośtam, a Ichigo, Kenpachi i Yachiru mają kolejną rozwałkę w Huenco Mundo.
                Chociaż, nie wszyscy byli czymś zajęci…
                Artemis  był u siebie w pokoju i jakoś mu się nie udzielał sylwestrowy nastrój.
                Hao wstał z trudem z kanapy i poszedł do Arty’ego.
                Anna dalej oglądała telenowelę, a Yoh czytał mangę.
                — Jak myślisz, co wymyślił?
                — Nie wiem i jakoś nieszczególnie mnie to obchodzi, dopóki nie będzie mordował ludzi to jest spoko — odpowiedział Asakura, pochylając się nad mangą. Właśnie Mamoru i Usagi spotykają po raz pierwszy Chibiusę, która spadła im z nieba. Był ciekawy, jak to się dalej potoczy.
                — I jak masz zamiar się dowiedzieć, że nikogo nie zamordował? Ja ci nie dam przełączyć na wiadomości — powiedziała Anna, nie odrywając wzroku od telewizora.
                — Wysyłam za nim listne duszki.
                Chwila ciszy.
                — Przecież ty ich nienawidzisz. Od zawsze to powtarzałeś.
                — To prawda, ale robią za dobrych szpiegów. Hao się jeszcze nie domyślił, że go śledzę, więc jak na moje to wystarcza. I wiesz, chyba je nawet zacząłem lubić, trzymają oko na sprawy, na które ja nie mogę swego oka mieć.
                —…Czasem się zastanawiam, czy Hao ma szczęście, czy echa mając takiego brata.
                Yoh zaśmiał się cicho i ponownie skupił się na mandze.
                -----------------------------------------
                — Arteeeemissss!
                Artemis robił co mógł, by zignorować starszego Asakurę, jednakże było to bardzo trudne zadanie. Próbował się skupić na książce, którą właśnie czytał, co nie przychodziło mu łatwo. A Hao bardzo dobrze odciągał jego uwagę, bawiąc się płomieniami nad jego głową i raz po raz wołając jego imię.
                — Arteeeemiiiiiis!
                — Czego chcesz? — westchnął chłopak, pocierając skronie.
                — Chodź ze mną na wycieczkę?
                Arty spojrzał na niego podejrzliwie.
                — A po co?
                — A nie wiem, nudzi mi się i tyle. Możemy kogoś odwiedzić albo coś.
                —…Nie jestem przekonany, czy to dobry pomysł. A co na to Darka-san?
                — Zwariowałeś? Nie jestem masochistą! Lepiej jej nie przeszkadzać, kiedy gra i ty dobrze o tym wiesz. A przynajmniej powinieneś wiedzieć.
                — Taa. No dobra, niech ci będzie. Chociaż dalej uważam, że to zły pomysł.
                Hao machnął na to ręką i wyszedł z pokoju, ciągnąc Artemisa za sobą. Wolał być pewien, że idzie z nim i nie czmychnie w najmniej spodziewanym momencie. Doszli do korytarza, gdzie ubrali kurtki i wyszli na zewnątrz. Kiedy Hao już miał przywoływać Ducha Ognia, nagle zobaczyli, że kret ryje kopiec na podwórzu.
                — O nie, nie ma takiej opcji! Przez to cholerstwo przewracałem się o wiele za dużo razy!
                Już Hao miał iść po łopatę, kiedy nagle z kopca wychyliła się czupryna… Brata Weny?  
                — Lucifer, a co ty tu robisz? — Zapytał zmieszany Kurogitsune.
                Lord skupił swoje oczy na Artemisie, a po chwili jego twarz zaczęła promienieć i zaczął machać w stronę dwóch członków Wesołej Drużyny Pierścienia.
                — Cześć wam! Jak się macie? Ja miałem iść na piekielne czereśnie, są właśnie w sezonie, a że mi się nudziło, to uznałem, że pójdę sam, incognito. I zacząłem kopać, bo wiecie, u nas czereśnie rosną w ziemi, za gorąco dla nich na powierzchni… Ale dobra. I tak jakby po drodze się zgubiłem.
                Lucifer wyszedł z kopca i otrzepał się z ziemi.
                — Hej! A może pójdziemy do mnie? Zrobimy sobie noc filmową!
                Chwila ciszy.
                — A będzie popcorn?
                — Pewnie.
                — A fajerwerki?
                — Nawet w salonie, jeżeli chcesz.
                — A jakie filmy?
                — Może Tank Girl? I jeszcze Harry Potter. I Larę Croft, bo dawno nie oglądałem.
                Chwila ciszy.
                — Nie wiem jak ty Arty, ale wchodzę w to.
                — Dla mnie też okej.
                — Ale poczekajcie jeszcze na nas! — wydarła się Darka zza okna. — Już jesteśmy przy końcówce finału i my też z wami idziemy!
                — Ta to ma wgląd na wszystko w tym miejscu, co?
                Hao i Artemis pokiwali zgodnie głowami, czekając na Kyuu, Darkę, Wenę i Shiki’ego.
                Nagle uwagę Asakury pochwyciło tajemnicze światełko w lesie nieopodal domu. Postanowił więc zostawić Artemisa i Lucifera pochłoniętych rozmową i postanowił sprawdzić, co się tam kryje.
                Podszedł do krzaków najbliżej, jak się tylko dało, najciszej, jak tylko potrafił. Chwycił za pierwszą lepszą gałąź i podszedł bliżej.
                Jego oczom ukazała się ładna dziewczyna o czarnobiałych włosach, ładnej buzi, brązowych oczkach i tatuażach na policzkach tuż pod oczami. Były to tylko trzy czarne kropki pod jednym i drugim okiem.
                — Ty jesteś chyba Silene, co?
                Dziewczyna podskoczyła w miejscu.
                Hao znał ją z opowiadań Kyuu i Weny, gdzie to kuzynka dziewczyny próbowała na wszelkie sposoby usidlić Kyuu, by się z nią ożenił. Fakt, że Kyuu był mniej chętny niż ona do ożenku rozpoczęło dziwną, ale ciekawą  grę w kotka i myszkę.
                — Tak, to ja. A ty kim jesteś?
                — Mam na imię Hao, a Kyuubi ma okno po drugiej stronie domu, koło jeziora.
                Dziewczyna popatrzyła na niego chwilę, po czym szeroko się uśmiechnęła.
                — Dzięki! — I już jej nie było, a Hao wrócił do reszty.
                — Hao, wiesz, że Kurama nie da ci z tym żyć, prawda?
                — Pod warunkiem, że się o tym dowie. Bo chyba będziecie milczeć, co?
                — No raczej.
                Nagle usłyszeli krzyk Lisa i chichot Silene.
                — Chyba się do niego dorwała.
                — Ano.
                — Jak to dobrze, że schron przechodzi właśnie remont, bo inaczej nie byłoby nawet w połowie tak ciekawie.
                — Nom — odpowiedzieli zgodnie Arty i Lucifer, oglądając przez okno, jak Kyuu ucieka przed Sileną w już zniszczonej bluzce, świecąc klatą. Na jego twarzy był wyraz absolutnej paniki, podczas gdy Silene uśmiechała się i śmiała, kiedy goniła Dziewięcioogoniastego.
                — No to jak, idziemy?
                Hao odwrócił się, widząc już ubranych Darkę, Wenę i Shiki’ego.
                — Pewnie.
                — Kyuu, tylko domu mi nie zniszczcie! Nie stać nas na więcej remontów!
                I w ten sposób Hao, Darka, Shiki, Wena, Artemis i Lucifer postanowili Nowy Rok spędzić w Piekle siejąc zamęt i zniszczenie, oglądając przy tym filmy.
                -------------------------------------
                — Dobra ludzie, czas najwyższy dać życzenia na bloga.
                Do domu Lucifera w końcu doszli Silene i Kyuu, Lis z naburmuszoną miną trzymał na kolanach zadowoloną demonicę, która wtulała się w jego tors.
                — Życzenia mówisz? A co ludzie sobie życzą najczęściej?
                — Zdrowia, szczęścia, pomyślności i dużo hajsu.
                — I życzą dobrych pomysłów na blogi.
                — I żeby jeszcze kolejny rok był jeszcze lepszy, niż poprzedni.
                — No i widzicie? Już macie życzenia! A teraz chodźmy wystrzelić fajerwerki!
                — Hai!



                Pozdrawiamy was wszystkich i Szczęśliwego Nowego Roku!

                Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

3 komentarze:

  1. Nice nice :3 I nie wiem, co więcej powiedzieć XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, że chociaż jednej z nas udało się coś napisać na sylwestra :3 Szkoda, że takie krótkie, ale chyba akurat ja mam najmniejsze prawo żeby narzekać xD
    Podobało mi się, ale (ALE!) mam jedno ale xD Yoh tak po prostu pozwolił braciszkowi ruszyć cztery litery z kanapy i odejść? Ale że tak... bez niego? O.O Powiedz mi jak to zrobiłaś, bo umiejętność rozdzielenia ich przydałaby mi się jak nic innego XD
    Will (z komputera w bibliotece szkolnej XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież wysłał za nim duszki liści, więc Hao opiekę miał, a poza tym Yoh czytał mangę i był w takim punkcie, że po prostu chciał czytać dalej XD
      Ale pamiętaj, Yoh musi najpierw się przekonać do duszków liści, żeby je w ogóle wykorzystał XD

      Usuń