Ja was
przepraszam za tak długie nie dawanie rozdziału, ale dosłownie kilka dni
wcześniej się wzięłam ruszyłam i napisałam kilka stron rozdziału po nagłym
ataku Weny XD
Wena:
To moja specjalność.
Dostajecie
praktycznie świeżynkę, bo chwilę przed publikacją kończyłam pisać XD No cóż,
bywa XD
Dobra,
koniec mojego ględzenia, Enjoy ;D
Shadow
siedział jak wmurowany, jednak po chwili się rozluźnił. Uznał, że dopóki nie
usłyszy całej historii, to nie będzie go osądzać. W końcu Hao to taki spokojny,
fajny kolega — ze świecą normalnie takiego szukać!
Kira
opowiedział mu wszystko, co tylko wiedział o Hao i jego poplecznikach, plotki,
jakie panują wśród szamanów i zaniepokojenie faktem, że Hao nagle zniknął.
Jak to
się mówi, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Lepiej było, jak
Hao był na widoku, a nie zaszyty gdziekolwiek nie dający żadnych oznak życia,
co można odczytać niczym znaki na niebie i ziemi, że coś planuje i to wcale nie
będzie miłe dla kogokolwiek innego poza Hao i jego drużyną.
Jednak
Shadow skupiał się na innej kwestii, którą jest zastanowienie się, co z tymi
informacjami zrobić i wpadł na jeden realny, przynajmniej według niego, pomysł:
— Trzeba
mu o tym powiedzieć!
— I co
mu powiesz ,,Hej, nazywasz się Hao Asakura i hobbystycznie zajmujesz się
mordowaniem Bogu ducha winnych ludzi, zostawiając tylko wybranych!”? Chyba cię
do końca pogrzało, jak mnie tu nie było – odwarknął Kira, krzyżując ramiona na
torsie. – Świetny plan, geniuszu.
— Ale
nie mogę też zachowywać jego tożsamości w tajemnicy – westchnął Shadow. – Więc
co według ciebie mam zrobić?
— Imię
i nazwisko można mu na spokojnie powiedzieć, ale na pewno nie profesji. Ani
tego, że jest szamanem. Tak na wszelki wypadek. A jeżeli odzyska pamięć… Coś
się wymyśli. Na razie skupmy się na tym, co jest teraz.
—
Wiesz, że nie lubię zatajać prawdy.
— Wiem.
Ale czasami cel uświęca środki. — Kira odparł twardo.
Yoh
pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Akurat na tę chwilę nie miał zbyt
dużego wpływu na ową decyzję, z którą po części się zgadzał, poniekąd. Było to
dosyć logiczne. Hao bez pamięci jest spokojnym chłopakiem, pomocnym i cichym.
Nie było miło usłyszeć, że zanim dostał amnezję był seryjnym mordercą
niewinnych. To tak bardzo nie pasowało do jego obecnego zachowania.
— Tak
swoją drogą, skoro wiedziałeś, że Hao jest… No wiesz, to dlaczego go nie
zaatakowałeś? Z tego, co powiedziałeś praktycznie wszyscy go nienawidzą.
—
Zauważyłem, że coś jest nie tak, to po pierwsze, a po drugie przecież ci
mieszkania bałaganić nie będę. Krew strasznie ciężko zmyć z dywanu, wiesz?
—
Ciekawe podejście, nie powiem. Z pewnością innych szamanów by to nie obchodziło
i po prostu zarżnęliby Fire’a na miejscu.
— Ja
nie jestem wszystkimi.
— Wiem.
Shadow
ziewnął rozdzierająco, przeciągając się niczym kot.
— Idę
spać, mam już dość tego dnia. Jakie to szczęście, że mam jutro wolne!
— Yoh —
Shadow spojrzał na Mephisto. — Nie zaatakowałem go, bo on jest po prostu
pogubiony. Ma dobry cel, ale wykorzystuje do niego złe środki. Grillowanie
wszystkiego, co się rusza i nie jest szamanem to nie jest rozwiązanie. Poza tym
nie poznał mnie, a widzieliśmy się kilka razy w Patch.
Angel
wpadł do mieszkania Yoh już o siódmej rano i zaczął wrzeszczeć na całe gardło:
— Nie
śpimy, zwiedzamy! Wstawać, lenie parszywe, przebrzydłe!
—
Musisz tak wrzeszczeć od samego rana? — Hao wyjrzał z kuchni.
—
Wiesz, inaczej Shadowa się nie obudzi. Na niego to potrzebne są drastyczne
środki. Nie wiedziałem, że jesteś rannym ptaszkiem.
— Nie
lubię spać do późna, potem wszyscy wyglądają jak zombie, a ja nie chcę tak
wyglądać.
— I
dobrze. To ja lecę dobudzać kierownika.
—
Kierownika nie ma, nie było i nie będzie! — Yoh odkrzyknął ze swojego pokoju,
jednak ani myślał wstać i się przywitać z Shikim.
Zasnął
późno w nocy, a myśl przeleżenia całego dnia w łóżku pod ciepłą kołderką bardzo
mu się podobała, zwłaszcza, że ma dzisiaj wolne. Całodzienne lenistwo
całkowicie mu odpowiada.
Shiki
jednak miał co do tego inne plany.
Wszedł
do jego pokoju, odgarnął zasłony z okna (Yoh nagle odczuł przykre skutki
nabytego wampiryzmu), otworzył je, wpuszczając świeże powietrze do środka
(względnie świeże – mieszkają w końcu na obrzeżach Tokio), po czym ukradł Yoh
pościel.
Shadow
zaczął jęczeć i wyklinać Shiki’ego na wszelkie możliwe sposoby we wszystkich
językach, jakie znał. Czyli japoński, angielski i łacina podwórkowa.
—
Wstawaj Yoh! Idziemy dzisiaj na wycieczkę i za godzinę mamy być na peronie, bo
inaczej marny nasz los!
— Ale
ja nie chcę.
— Ale
mnie to nie obchodzi. Idziesz z nami, czy tego chcesz czy nie. Rusz swoje
leniwe cztery litery!
Przynajmniej
wybijanie Shiki’emu z głowy przekleństw nie spełzło na niczym w porównaniu do
dzisiejszych planów Shadowa.
Z
ledwością wstał i z męką wypisaną na twarzy podszedł do szafy, biorąc pierwsze
lepsze ubrania, które nawinęły mu się pod rękę, po czym skierował swe kroki do
łazienki. Umył zęby, ubrał się i rozczesał włosy, wiążąc je w wysoką kitkę.
Chwilę później usiadł, opierając się o wannę i znowu zasnął.
Nie
dane było mu jednak odpoczywać za długo, ponieważ Shiki, do cna niecierpliwy
człowiek zaczął walić w drzwi łazienki.
—
Shadow, nie mamy całego dnia!
Pojękując
wstał ze swojego miejsca i wyszedł z łazienki. Przeszedł do kuchni, gdzie Hao
podał mu kanapki i mocną kawę.
—
Dzięki stary.
—
Drobiazg — odparł Hao.
Jak ten
gościu mógł kiedykolwiek zabijać? Toż to oaza spokoju i dobrych chęci, myślał
Yoh siadając przy stole i odkładając jedzenie, po czym znowu usnął.
Hao
westchnął, przysiadając się koło niego ze swoim śniadaniem, po czym szturchnął
go lekko w ramię.
— Nie
śpię! — Yoh powiedział głośno i wziął się za picie kawy, solennie sobie
obiecując, że już nie będzie nigdy chodził tak późno spać, kiedy Shiki też ma
wolne, bo to samobójstwo jest. Nigdy więcej.
Fire
uśmiechnął się pod nosem, jedząc swoją kanapkę.
— Swoją
drogą, Firestorm, dowiedzieliśmy się, jak się nazywasz.
Uwaga
chłopaka została natychmiast przyciągnięta i zaczął spoglądać na Yoh z
ciekawością i niejakim ponagleniem.
—
Jesteś Hao Asakura. Twoja rodzina od dawna nie żyje, niestety.
— Skąd
wiesz?
— Kira
jest specem od zdobywania informacji. On potrafi znaleźć wszystko i rozgłaszać
fałszywe informacje, w które wszyscy wierzą. No i potrafi zapaść się jak kamień
w wodę na pół roku i nagle wrócić, jak to zrobił niedawno. Zobaczysz, on jest
potworną plotkarą.
Hao
kiwnął głową, popijając swoją herbatę.
Między
prawdą a Bogiem to był przygotowany na fakt, że prawdopodobnie nie ma rodziny.
Ba, sam to przeczuwał! Ale i tak pozostaje to dziwne rozczarowanie, ten zawód w
duszy, że tak naprawdę nie ma się nikogo na tym świecie. Hao uznał, że nie jest
to ani trochę przyjemne uczucie.
Kiedy
tylko skończyli śniadanie, Shiki szybko ich zgarnął do wyjścia.
—
Zrobimy sobie piknik ludzie, znam fajne miejsce na obrzeżach Tokio — powiedział
Angel, niemal wyrywając im ramiona. — I odwiedzimy kilka fajnych miejsc.
Yoh i
Hao kiwnęli tylko głowami, Yoh jeszcze zbyt zaspany, żeby kontaktować, Hao
profilaktycznie, żeby nie oberwać od Shiki’ego. Co jak co, ale ten chłopak miał
siłę.
Niedługo
potem dołączyli do nich Hime i Mephisto, również zaspani i zmęczeni tak wczesną
pobudką. Zwłaszcza Kira, który strzelał piorunami w stronę Angela, jednak ten
nic sobie z tego nie robił i pchał wszystkich na peron.
Po
godzinie podróży, plotkowaniu Kiry z Hime i czternastu prób zaśnięcia Yoh
później Shiki w końcu zarządził koniec podróży. Hao był całkiem z tego
zadowolony, w końcu mógł rozruszać trochę kości. Poza tym jako że Yoh siedział
koło niego to po każdym zaśnięciu opadał na jego ramię, przez co Angel, kiedy
budził Shadowa szturchnięciem, to dostawało się przy okazji Hao.
Musiał
przyznać, że wysiedli w naprawdę ładnej okolicy. Byli nad Zatoką Tokijską, w
Parku Kasai Rinkai. Hao już stąd widział Diabelski Młyn1.
—
Dobra, to idziemy najpierw do Morskiego Parku Rozrywki, potem na taras widokowy
Crystal View, a na koniec na
Diabelski Młyn. Myślę, że się wyrobimy w cały dzień.
— Widzę,
że się przygotowałeś, Shiki.
— No
przecież, inaczej bym was tutaj nie ciągnął od samego rana — wyszczerzył zęby.
Hao
uśmiechnął się pod nosem.
Zdążył
nawet polubić Shiki’ego przez te kilka tygodni. Pomimo nie zbyt dobrego
pierwszego wrażenia, to okazało się, że ten chłopak jest całkiem miłym
człowiekiem, pomimo braku umiejętności panowania nad gniewem. Ponadto zauważył,
że Shiki miał umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i spontaniczności.
Hao
wiedział, że te zdolności są często bardzo użyteczne, ale równie często stają
się zgubą, dlatego też dobrze, że Angel miał Ran-Mao, która analizowała
wszystkie za i przeciw, zanim podejmie decyzję.
— Yoh,
wracaj do nas, nie mamy czasu na twoje odwiedziny w krainie baranków —
szturchnął chłopaka i lekko popchnął w stronę pozostałych.
— Ale
ja chcę spać! Hao, nie bądź taki!
— Do
tej pory nie powinieneś już czuć senności, nie tak dawno temu wypiłeś dwie
kawy. Coś z twoim układem pokarmowym jest nie tak, czy co, że tak łatwo ignorujesz
kofeinę?
— Nie,
za dużo jej piłem, kiedy mieliśmy sprawę zamordowanej dziewczynki. Została
brutalnie zgwałcona, a potem zabita w dość… Fantazyjny sposób. Nie chcesz
wiedzieć, do teraz śnią mi się koszmary. — Shadow się wzdrygnął.
Hao
kiwnął głową. Prawdopodobnie Yoh miał rację, bo gdyby mu jeszcze ze szczegółami
wyleciał…
— Co mi
przypomina. Wszyscy widzicie duchy, co nie? — Yoh kiwnął głową. — Czy to nie
oznacza, że wasza praca jest ułatwiona.
—
Chciałbym. Tak naprawdę przez to jest gorzej. Duchy strasznie użalają się nad
sobą, jak to one zginęły niesprawiedliwie. Żaden, rozumiesz, żaden nie chciał nam pomóc, dlatego
zaczęliśmy je egzorcyzmować, zanim się zajmiemy badaniem miejsca zbrodni.
Uwierz mi, strasznie utrudnia skupienie się fakt, ze jakiś duch ględzi non
stop, że zginął i czego to nie zdążył zrobić.
— A w
jaki sposób je egzorcyzmujecie?
—
Spełniamy jedno życzenie. Coś prostego, dzięki czemu mogą odejść na drugą
stronę. Nie powiem, czasami jest ciężko, ale zawsze się to opłaca, choćby po
to, żeby zobaczyć ich uśmiechy, zanim odejdą.
—
Rozumiem.
Już
było widać Morski Park Rozrywki. Hao już nie mógł się doczekać, żeby tam wejść.
Był ciekawy, co może tam zobaczyć, choćby z tego powodu, że Shiki był bardzo
oszczędny w wyjaśnieniach — nie powiedział im absolutnie nic, oprócz nazwy
ośrodka. Także Hao chciał się dowiedzieć jak najszybciej, co mogą tam robić.
Duch
Ognia przyglądał się swojemu szamanowi, nie ujawniając się. Sam przed sobą się
przyznawał, że był zdumiony, jak bardzo Hao się zmienił, od kiedy stracił
pamięć. Zmienił? A może raczej zaczął w końcu pokazywać swoją prawdziwą
osobowość? Stróż nie był tego pewny.
Z
jednej strony część niego buntowała się przeciw decyzji Yoh, Amidamaru i reszty
i chciał się pokazać swojemu szamanowi, aby następnie zabrać go do obozu. Ale
jak teraz spoglądał na Asakurę… Nie mógł powiedzieć, że decyzja Amidamaru nie
była słuszna. Hao, mimo braku pamięci i pewnego gruntu pod nogami wydawał się
być… Szczęśliwy, co niezwykle zdumiało Ducha Ognia. Dawno już nie widział, żeby
jego szaman tak szczerze się uśmiechał, czy był zainteresowany czymkolwiek
innym, co nie byłoby planem stworzenia Królestwa Szamanów.
Z jednej
strony było to ogromnie dezorientujące. A drugiej z kolei chciał paść na kolana
przed Yoh i dziękować mu do końca świata, a może jeszcze dłużej.
Niestety
Duch Ognia wiedział również, że ta sielanka nie potrwa wiecznie. Asakura w
końcu odzyska swoje wspomnienia, albo jego uczniowie w końcu go znajdą. Stróż
nie był pewien, czego się podziewać, kiedy Hao wyleczy się z amnezji. Nie chciał
nawet się nad tym nie zastanawiać, żeby czasem jego najgorsze myśli się nie
sprawdziły.
Swoją
drogą, ciekawe gdzie się podziali uczniowie Hao? Dawno ich nie widział, musiał
przyznać, zdecydowanie za długo. Był ciekawy, czy czasem nie szukają swojego
mistrza w złym miejscu, bo wątpił szczerze, żeby porzucili Hao od tak. Może
byli bardzo różni i dość często się kłócą, ale byli lojalni, zwłaszcza mała
Opacho.
Duch
Ognia, gdyby mógł, to by się uśmiechnął.
Opacho
była uroczą dziewczynką. Podobnie jak Hao, miała reishi, a mimo to nie była
zgorzkniała. Podejrzewał, że powodem tego jest, iż dziewczynka ma przy sobie
swojego mistrza, który był dla niej jak rodzina, podobnie jak reszta uczniów. Zaś
Hao… On nie miał takiego szczęścia.
W
czasie, kiedy Duch Ognia ukazywał swoją filozoficzną stronę, Hao razem z resztą
oglądał atrakcje Morskiego Parku Rozrywki. Było to połączenie oceanarium i
pingwinarium. Musiał przyznać, że wielkość całego terenu robiła wrażenie,
podobnie jak ilość gatunków zgromadzonych przez ludzi. Bardzo spodobało mu się
obserwowanie zwierząt przez szybę panoramiczną. Wyglądało to niesamowicie.
Parę godzin
później zrobili sobie krótką przerwę na fast-foody (Yoh jadł zdrowo tylko w
domu, a i tak jadł zwykle na mieście, więc nie robiło to większego problemu) i
poszli, zgodnie z planem Shiki’ego, na Crystal
View. Z tego miejsca mogli bez przeszkód obejrzeć cały park2.
Na sam
koniec poszli na Diabelski Młyn. Hao dowiedział się dodatkowo, że jest to
największy diabelski młyn w całej Japonii. A że w pobliżu nie było żadnych
wysokich budynków, to widok na okolicę był naprawdę rozległy.
Kiedy
zakończyli cały plan Shiki’ego co do ostatniego guzika, nastała pora by wracać
do domu. Robiło się już powoli ciemno, a i pogoda zachęcała do skrycia się w
jakimś przytulnym, ciepłym mieszkanku. I właśnie to cała grupa miała zamiar
zrobić.
Wychodzili
już z terenu parku, kiedy ktoś nagle za nimi zawołał:
—
Hao-sama?
Yoh,
sam zainteresowany i reszta natychmiast się odwrócili.
Spojrzeli
prosto na grupę Hanagumi z Opacho na czele.
1
Uwierzcie mi, ale ciężko jest sprawdzić na Google Maps, czy rzeczywiście mógłby
go zobaczyć po wyjściu z pociągu XD Powiedzmy, że to nagięcie na potrzeby
opowiadania XDD
2
Tego faktu tez nie jestem pewna, choćby przez to, że nie mogłam znaleźć
czegokolwiek o tym, że dzięki CV można zobaczyć teren całego parku. Uznajmy to
za nagięcie prawdy ku chwale rozdziału XD
Wybaczcie
mi takie zakończenie, ale nie mogłam się powstrzymać, to było silniejsze ode
mnie XD
Kyuu: Wiemy,
wiemy. Nienawidzisz takich zakończeń, a jednocześnie je kochasz.
Dokładnie!
Mój głos rozsądku jak zawsze ma rację XD
Kyuu:
-.-”
Nic mi
się nie chce… Do wakacji wciąż daleko… Właśnie piosenka na kompie mi się
skończyła -.-”
Hao:
Life is brutal.
Zwłaszcza
dla ciebie, Haoś. Przynajmniej ostatnimi czasy, wcześniej Yoh obrywał ^^”
Yoh:
Taa >.>
Oj tam,
już się nie fochaj XD
I
pamiętajcie – nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się u mnie nowy rozdział, tutaj
ta sprawa jest bardziej randomowa niż wizje u niejednego jasnowidza XD
Pozdrawiamy!
Właśnie przeczytałam i moja pierwsza reakcja to cytuję "Jak mogłaś to tak zakończyć?! >.<" A później przeczytałam jeszcze wypowiedzi i uznałam, że pewnie ja też bym nie mogła się powstrzymać i tak skończyła xD Co oczywiście nie znaczy, że, Darka-san, jak mogłaś tak zakończyć? xC Ale nie licząc tego zakończenia i którym już się rozpisałam to ogółem fajny rozdział <3 Szczególnie rozwalił mnie Yoh, który przysypiał wszędzie gdzie się da xD
OdpowiedzUsuńPodsumowując - genialne jak zawsze :D
Pozdrawiam
No przepraszam no, ale za bardzo mnie to kusiło! To było po prostu nieuniknione u mnie, poza tym już wcześniej ci wspominałam, jak to wyjdzie - pomysł był, napisać a potem zakończyć w najgorszym momencie XD
UsuńKyuu: Brzmi jak przepis na życie.
Hao: Ewentualnie na guza.
Sasuke: Albo na oba na raz.
Oj tam, cicho >.<
I bardzo mi miło, że pomimo końcówki rozdział się podobał XD Co do Yoh to kolejna rzecz, przy której nie mogłam się powstrzymać, podobnie jak przysypianie na ramieniu brata XD
Naru: Jesteś dziwna.
Wiem ^^
A teraz zmywam się oglądać dalej Live'a u Elevena XD
Pozdrawiamy!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
Kircia, słyszałam, że krew świetnie zmywa się colą, ale pewności nie mam bo nigdy nie testowałam >.>
OdpowiedzUsuńEkchem, przepraszam, że tak późno, ale trzy sezony Generatora Rexa nie obejrzą się same ^^"
Heh, jak przeczytałam o tych językach to pomyślałam "Wut? skąd Yoh zna łacinę?" A potem doczytałam, że to wersja podwórkowa i było takie "Aaaaa" XD
Co się stało z Asakurami? Hao wyrżnął ich w pień, jak stracili Yoh? W ogóle to dlaczego Yoh nie zna swojego nazwiska? Ktoś go podmienił w szpitalu?
Shun: Zadajesz za dużo pytań -,-
To najlepsza droga do uzyskania odpowiedzi ^^"
Shiki i brak umiejętności panowania nad gniewem, co? :> Shiki-saaan~, mam dla ciebie fajną grę ---> https://www.youtube.com/watch?v=KA6J1uQH8yo
Czy Ran-Mao nie była przypadkiem w Kuroshitsuji? O.o Czekaj, aż se sprawdzę >.> *idzie do wujka gogle* Tak! Była w Kuroshu! Darka, czyżby jakaś inspiracja Czarnym Kamerdynerem~? Nie to, że mi to przeszkadza ^^
A zakończenie? Jakby to mówią wszystkie najbardziej pierdołowate postacie: "Ups...." >.>
Tak, użyłam imienia z Kuroshia, bo uznałam, że jest świetne ^^ Na początku miała być May-Lin, ale zmieniłam zdanie XD
UsuńOj spokojnie, niedługo powinnam dodać kolejną część, niechaj tylko dopiszę jeszcze...*sprawdza w Wordzie* Z cztery i pół strony, to wtedy jakoś styknie ;D
Co do gry... Shiki wywaliłby kompa po półgodzinnej sesji pewnie XD Nie wytrzymałby tego XD Nawet jeśli muzyka jest spoko XD
A o co chodzi z Asakurami to jeszcze się dowiesz, mam pomysł jak uświadomić Yoh i Hao, że są rodzeństwem ^^
Kyuu: Jakby im wygląd nie powinien wystarczyć, co nie?
Yoh&Hao: Hej!
Kyuu: No sorry chłopaki, ale to sama prawda jest.
Dobra dobra, ale ten sposób chyba ci się spodoba ^^ A przynajmniej mam taką nadzieję XD
NO już przepraszam za to zakończenie, ale nie mogłam się powstrzymać XD
Hmm, chyba odpowiedziałam na wszystko ^^ I spokojnie, nie gniewam się, że tak późno, ważne, że skomentowałaś ^^
Pozdrawiamy!
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia