poniedziałek, 1 września 2014

Inazuma Eleven cz.2-Historia,która pozostawiła po sobie trwały ślad.

Takie miłe cosik dla was na  początek roku szkolnego,drodzy czytelnicy^^.Ja siedzę w liceum już na mat-fizie,trzymajcie za mnie kciuki na kierunku ;D
-----------------------------------------
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Mark szybko podbiegł do klęczącego Byrona,który mocno zaciskał uszy,byle tylko nie słyszeć odgłosów burzy.Evans wziął jego ramię i przerzucił je przez swoją szyję,a potem objął Love'a i podniósł go,po czym skierował się do wyjścia z stadionu.Aphrodi ledwo powłóczył nogami,gdyż nie był w stanie nawet normalnie chodzić.Ledwo wyszli,a deszcz zaczął delikatnie lecieć z nieba.Chłopcy,którzy siedzieli na trybunach,powoli zbierali się do powrotu do domu,aby nie przemoknąć i zdążyć przed rozszaleniem się burzy na dobre.Jednak pozostała pewna drużyna,która chciała się dowiedzieć,o co właściwie chodzi.Najpierw się dowiadują czegoś o ich trenerze,by potem być świadkiem wyniesienia go z boiska.Chcieli poznać prawdę.Widząc to,Fubuki westchnął lekko i zawołał chłopców,wcześniej uzgadniając wszystko z drużyną.Z resztą,miał na to również wcześniejsze pozwolenie samego Byrona.
-Chodźcie chłopcy,wiemy,że chcecie wyjaśnień i je otrzymacie,ale najpierw wejdźmy do Dużego Pokoju(na potrzeby własne,w stadionie jest pokój,gdzie odbywają się spotkania drużyny przed treningiem),tam wam wszystko wyjaśnię.
W tym czasie Jude zdzielił przez łeb Tsunami'ego.
-Chcesz wiedzieć,czemu?!Bo ty byś z tego zdarzenia parodię zrobił,a to poważna sprawa!-mówiąc to,ponownie zamachnął się,żeby uderzyć surfera w potylicę.
-Ty chyba we mnie nie wierzysz,Jude...-jęknął różowowłosy.
-Ja nie wierzę w to,że możesz być poważny gdziekolwiek indziej niż podczas gry.
-NIe zwracajcie na nich uwagi.-powiedział Fubuki,patrząc z politowaniem w stronę dwójki przyjaciół.
Cała grupa weszła do środka.Już stąd słychać było głośną muzykę rockową,zdolną zagłuszyć odgłosy burzy.Przeszli do Dużego Pokoju,rozsiedli się na fotelach i kanapach,a Fubuki zaczął opowiadać.
-To się zdarzyło podczas jednego z meczów,gdzie Aphrodi był z nami w drużynie...
---------------------------------------
-Cóż za niezwykłe podania!Od Jude'a,do Axela,by ten podał do Fubuki'ego,potem od niego do Fudou i z powrotem do Axela,a ten podaje Aphrodi'emu!Jeszcze nie widziałem tylu podań na raz,co całkowicie skołowało przeciwnika,gdyż nie wiedzą,gdzie i kogo kryć w danym czasie!Cóż za wyczyn w wykonaniu Raimona!-krzyczał komentator do mikrofonu.
Byron był już przy polu karnym i zaczął wykonywać swoje firmowe hissatsu.Skoczył,a z tyłu urzeczywistniły się białe potrójne skrzydła.W tym samym czasie szybko zebrały się czarne chmury nad boiskiem.Pióra już oplatały piłkę,a Aphrodi miał już wykonywać technikę.
-Boska...
Nie dokończył.Piłka została porażona piorunem,a Byron zaczął spadać,gdyż technika została anulowana.Niestety,zorientował się za późno.
-APHRODI!
Mark szybko przybiegł do towarzysza.Ten patrzył ze zgrozą i bólem na swoje kostki.W oczach było widać pierwsze łzy,które po chwili zaczęły spływać po bladych policzkach chłopaka.Chwilę później słychać było krzyk przepełniony cierpieniem.Po raz pierwszy Raimon widział płaczącego Byrona.Ale w takiej sytuacji było to zrozumiałe.
-Axel,Jude,Fudou,pomóżcie!-zawołał Mark.
wywołani szybko pojawili się przy chłopakach.
-Jude,Fudou,przytrzymajcie mocno jego kolana,broń boże dotykać kostek.Axel,trzymaj go za drugie ramię.Trenerze!Potrzebujemy szybko karetki!
Hillman(na potrzeby,wiecie...)szybko wyjął komórkę i wykręcił numer.Chwilę później słychać było syreny pogotowia.Dopiero kiedy Aphrodi został wyniesiony na noszach,tłum gapiów zaczął się rozchodzić,a mecz został przerwany,ze względu na pogodę i szokujący wypadek.
+++++++++++++++++++++++++++++++++
Parę dni później,szpital...
Mark,Jude,Axel i Hiroto przyszli odwiedzić Byrona,kiedy wreszcie lekarz pozwolił na wizytę.Blondyn nie dzielił pokoju z innymi pacjentami.Zastali Love'a siedzącego ze spuszczoną głową,włosy zasłaniały mu oczy.Jednak kiedy usłyszał dźwięk wchodzących ludzi,szybko podniósł głowę.Uśmiechnął się smutno do swoich przyjaciół.
-Cześć wam.-powiedział długowłosy.
-Cześć...Jak się czujesz?
-Jest lepiej,niż ostatnio,więc...nie jest źle.Tyle że...Możliwym jest,że już więcej nie zagram w piłkę.-mówiąc to,ponownie spuścił głowę.
-Owszem,ale jest też możliwość,że operacja będzie udana i będziesz mógł grać,Love-kun.-powiedział lekarz,który był w środku.-więc nie miej tak pesymistycznych myśli.
Wtedy Mark podszedł do łóżka Aphrodi'ego,złapał go za koszulę i podciągnął do swojej twarzy.
-Słyszałeś,Aphrodi?Jeżeli choć usłyszę,że będziesz negatywnie nastawiony,to znajdę cię nawet na drugim końcu Wszechświata i razem z chłopakami spuścimy ci takie manto,że do końca życia nas popamiętasz,rozumiemy się?-zapytał na końcu.
No cóż,bramkarz troszkę przeraził Byrona,a ten,żeby się nie narażać,szybko pokiwał głową,że rozumie wszystko.Po chwili jednak uśmiechnął się,uświadamiając sobie,że nie ma jeszcze powodu do zmartwień.Martwić się może dopiero po operacji,jeżeli ta się nie uda.
,,No cóż,chyba potrzebowałem takiego ochrzanu."
Przyjaciele jeszcze trochę posiedzieli u Love'a,lecz niedługo musieli wyjść,ze względu na koniec godzin wizyt.
***********************************
Kiedy Mark szedł odwiedzić Aphrodi'ego,miał słuchawki w uszach i słuchał mocnego rocka.Po chwili zauważył,ze zebrały się ciemne chmury.
,,Chyba będzie burza."-pomyślał.
Nie miał zamiaru zawracać,więc szedł dalej,nie wiedząc,że to była najlepsza decyzja,jaką podjął.
Kiedy wszedł do szpitala,ulewa zaczęła się na dobre,a grzmoty słychać było nawet na korytarzu.Evans poszedł do odpowiedniego pokoju i zastał tam Aphrodi'ego.Przestraszył się.Jednak nie wyglądu Byrona,a raczej jego zachowania.Love mocno trzymał się za głowę,oczy miał rozszerzone do granic,wciąż powtarzał ciche,,nie",jakby się bał.Mark szybko podbiegł do okna,zasłaniając zasłony,po czym podszedł do Byrona.Delikatnie odciągnął  mu ręce od głowy i poddał mu MP3 ze słuchawkami,mówiąc:
-Masz,zagłuszy odgłosy burzy.Tylko uważaj,leci właśnie Papa Roach-Between Angels and Insects,i to końcówka,więc wokalista będzie wrzeszczeć.
Aphrodi wziął szybko sprzęt od bramkarza i założył słuchawki.Głośność była duża,wystarczająco,aby zagłuszyć wszelkie odgłosy z zewnątrz.
-Fuck your money! fuck your possession! 
Fuck your obsession!I don't need that shit! 
Money! possession! obsession!
I don't need that shit!

Słuchał muzyki,aż Mark nie wyjął mu słuchawek,kiedy burza się skończyła.Kiedy Byron chciał oddać MP3,Mark odpowiedział:
-Zatrzymaj sobie,w domu mam jeszcze takie dwa komplety,kiedy jeden się gubił,brałem drugi,a w między czasie zwykle znalazłem pierwszy.Ostatni się tylko kurzył,więc możesz sobie wziąć.-Evans domyślił się,że Aphrodi będzie miał przez jakiś czas kłopoty ze swoją nowo nabytą traumą,dlatego pozwolił mu zatrzymać MP3.
------------------------------------------------
-...Od tego czasu to Mark zawsze pomaga mu się ogarnąć,kiedy zajdzie taka potrzeba.Kiedyś utrzymywali kontakty typu:kumpel-kumpel,ale teraz są niemal jak bracia,gdyż tylko on potrafi go uspokoić.-zakończył historię Fubuki.
Przez chwilę wszyscy siedzieli cicho.Po chwili Sei zabrał głos:
-No dobrze,ale mam parę pytań:Po pierwsze,czy trener czasem niedawno miał operację?I jakim cudem chodził,skoro została odbyta niedawno?-zapytał.
-Dobre pytanie.Aphrodi miał już dużo wcześniej operację,zaledwie parę dni po umieszczeniu w szpitalu,zakończona powodzeniem.Niedawno miał po prostu wymianę materiału,gdyż materiał się męczy.
-Skoro tak,to co właściwie stało mu się z kostkami?-zapytał Huno.
-Z tego,co się dowiedzieliśmy od Marka,to miał wręcz zmiażdżone stawy skokowe.Gdyby się tylko kości połamały,to byłoby jeszcze w porządku,ale stawy to już inna sprawa.Gdyby operacja się nie powiodła,to mógłby tylko pomarzyć o chodzeniu,a co dopiero o grze,dlatego miał chwilę załamania.
-Rozumiem...
Po chwili wszyscy usłyszeli grzmot,ale już cichy,zapowiadający koniec ulewy.Po chwili do Dużego Pokoju weszli pozostali z drużyny Raimona,oprócz Ahrodi'ego i Marka,każdy trzymał dwa parujące kubki.
-Przynieśliśmy wam herbatę,tak na rozgrzanie,w końcu trochę zmokliście na deszczu.-powiedział Jack.
-Szybko się zorientowaliście...
-NIe nasza wina,że woda tak długo się gotuje,Fubuki -.- -powiedział Tsunami-Ciesz się,że w ogóle wam przynieśliśmy coś ciepłego.Co się dieje z ludźmi,bądź miły,a i tak będą marudzić!
-Nic przecież takiego nie mówiłem,Tsunami.Ale dzięki.
-No,chociaż tyle.-wymruczał surfer.
-A gdzie reszta?No wiecie,Fidio...
-Wrócili na lotnisko,wiesz że nie mieli dużo wolnego,tylko na tyle,żeby przylecieć,zagrać i wylecieć z powrotem.
-Wiem,ale mogliby się pożegnać.
-Nic na to nie poradzimy,Fubuki.
Pierwsze promienie słońca wejrzały do pokoju,aby oznajmić wszystkim,że burza już minęła.Podopieczni Byrona wypili herbatę i wszyscy wrócili do domu.Teraz dawna drużyna Raimona czekała na dwóch brakujących graczy,po to aby można było zacząć naradę,aby wyjaśnić całą sytuację.
------------------------------------
Wiem,że troszku krótko,ale no cóż,chciałam tu tylko opisać historię Aphrodi'ego,a nie za bardzo się rozpisywać.Ale i tak za bardzo nie wyszło tak jak chciałam :/
Kyuu:Nie martw się tak tym,później napiszesz dłuższy.
Mam nadzieję,że mi się to uda.Ale ale,chcę się zapytać,jak u was po rozpoczęciu roku szkolnego?U mnie nie było mszy,która zwykle bywała,no ale nie mogliśmy przejść do kościoła z powodu nonstop padającego deszczu,więc mieliśmy tylko Liturgię Słowa w szkole.Mój nowy wychowawca wydaje się być w porządku,ale po raz drugi mam matematyka za wychowawcę,na co Lucy mi marudziła.
Hao:Nom,ale i tak rozpaczasz ze względu na religię.
No!Mam takiego księdza,którego bardzo nie lubię,w ogóle on jest z tego typu ludzi,których nie lubię,ale muszę przywyknąć...No cóż,ale nie będę się rozpisywać,więc baj baaaj~!
Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

4 komentarze:

  1. To było takie słodkie *.*
    Przepraszam, że komentuję dopiero teraz. Zaczął się rok szkolny i jakoś tak nie miałam ochoty wchodzić do komputera, a z telefonu i tableta się źle komentuje.
    Mówiłam już, że Byron bojący się burzy jest słodki? -^^- Rany, uwielbiam cię :) Uwielbiam jak ktoś przedstawia w opowiadaniu wydarzenia, których nie było w oryginalnej wersji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki^^Staram się jak mogę:D
      Kyuu:A widziałaś Hao na drugim blogu?
      Nom,wybacz,ale zakosiłam pomysł z piosenkami do postaci...no i Haoś ma swoją,bo tak mi do niego podpasowała ^^"
      I nie martw się,sama się ledwo teraz zbieram po tygodniu szkoły...a to dopiero 4 dni,co nie?Jeszcze się nie zaczęło na dobre,a ja już mam dość >.<!
      Hao:Ty się za matematykę bierz,a nie siedzisz na kompie...
      Ech...no cóż,jak się wybrało mat-fiz to trzeba.Ale nie mam dużo matmy,tylko 4 godz.w tygodniu,a fizyki jeszcze mniej-zaledwie 1.Ale za rok to się zmieni i będzie porządny politechniczny!
      Pozdrawiamy:
      Wkuwająca pierwszy raz od podstawówki Darka3363 i Wesołą Drużyna Pierścienia

      Usuń
    2. Cóż, ty chodzisz do liceum, a ja do drugiej gimby XD To logiczne, że masz trudniej i ciężej, aczkolwiek ja nie mam za wielu problemów z matematyką. Szybko łapię :)
      Czytałam opis Haosia i nie przejmuj się ^^ Cieszę się, że do czegoś się przydałam ^^"
      Pytałaś się, czy możesz użyć pomysłu z adopcją Hao. Odpowiedziałam ci już u mnie, ale tuaj też mogę napisać, że oczywiście, że tak ^^ Zaczynaj pisać, bo teraz cię będę męczyć ^^""

      Usuń
  2. Zajebiste!!!! Kocham TO!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń