niedziela, 24 grudnia 2017

Święta! #2

Następujące życzenia składa Wesoła  Drużyna Pierścienia 

1. Szczęścia w hazardzie i pieniędzy w portfelu

Kyuu znowu zniszczył salon.
Nie trzeba było mówić, że Darka absolutnie była nie rozbawiona.
Wcale.
Także wysłała Kyuu do kuchni lepić pierogi za karę razem z Artemisem i Shikim.
Hao, Wena i Yoh przyglądali się całemu zdarzeniu po cichu, ale jak tylko Darka i Kyuu wyszli...
— Stawiam na to, że nie wytrzyma lepienia nawet przez dziesięć minut — powiedział Hao.
— Ile stawiasz?
— Dwie dychy.
Wena się przez chwilę zastanowiła, po czym rzekła:
— Stawiam pięć dych, że wytrzyma pół godziny.
Para spojrzała się na Yoh, który zastanawiał się, co ma zrobić. Jeżeli cokolwiek postawi, to Anna zrobi mu piekło, ponieważ nie cierpiała hazardu. Z drugiej strony jeżeli wygra, to będzie mógł ją przebłagać kolacją w restauracji, żeby go nie zabiła.
Wolal nie myśleć, co się stanie, gdy przegra.
— Trzy dychy na to, że wytrzyma nieco ponad godzinę.
— Jak zawsze optymistą jesteś, Yoh. Kiedyś to cię do grobu zaprowadzi. — powiedziała Wena, uśmiechając się drapieżnie. — Nie ma szans, żebyś wygrał!

Godzinę i pięć minut później... 

— Mam dość! Nie wytrzymam już dłużej w tym przeklętym przez Boga miejscu!  — wykrzyknął Kurama wychodząc z kuchni, cały biały od mąki.
Hao i Wienie opadły szczęki. Yoh tylko się uśmiechnął spokojnie, po czym wyciągnął dłonie w kierunku tej dwójki.
— Skąd wiedziałeś, że Kyuubi tak długo wytrzyma? — wymamrotał ponuro Hao, dając bratu pieniądze.
— Zapominajcie ciągle, że Kurama nie jest nastolatkiem. Ten facet wytrzymał lata nic nie robienia w kolejnych jinchuurikich, więc to jest jasne, że ma trochę cierpliwości. Poza tym w kuchni byli Shiki i Arty, a nie Ren, Sasuke i Naruto. Wtedy Kyuu nie wytrzymałby nawet minuty.
Yoh spokojnie przyjął pieniądze od brata i przyjaciółki, a po ich przeliczeniu schował je do kieszeni.
— Przyjemnie się robi z wami biznes.
Teraz tylko żeby Anna się nie dowiedziała o jego małej... Inwestycji.

2. Choinki zielonej, pięknej i wielkiej

Artemis nie był w najmniejszym stopniu szczęśliwy tego dnia.
Zaczęło się to wszystko całkiem niewinnie. Przygotowania do świąt trwały, dom był sprzątany na błysk, jedzenia było tyle, że równie dobrze na tych zapasach mogliby przetrwać zimę nuklearną a panie w tym domostwie były nadzwyczaj zadowolone z życia.
Z kolei panowie zostali wysłani po choinkę do lasu.
Artemisowi to nie przeszkadzało wcale. Ba, nawet fajna była ta wycieczka w męskim gronie. A przynajmniej do czasu, aż nie został porwany przez jakiś debili.
Po dwóch godzinach, podczas których Ci porywacze wiali ile sił w nogach, by zgubić trop Artemis był absolutnie przemarznięty do szpiku kości, głodny i nieszczęśliwy.
Bycie porwanym to bardzo męczący biznes, wiecie?
Kiedy już miał paść na twarz z pragnieniem umrzenia w spokoju, Kurogitsune zauważył nagle blask ognia, a potem zrobiło się bardzo gorąco. Okazało się, że Kurama miał już dość zabawy w kotka i myszkę i postanowił ruszyć na ratunek sam.
Kyuubi był bardziej podobny do swojego jinchuuriki, niż miał ochotę się do tego przyznać.
Kurama uformował pieczęcie, wziął głęboki oddech...
 — Kurama, ty idioto, nie!
... I zionął ogniem w stronę porywaczy i tym samym w stronę Artemisa i reszty załogi. I również choinki, którą cały czas za sobą ciągnęli.
Co prawda Arty zdołał się schować za bandą porywaczy, jednak choinka nie miała takiego luksusu.
— Kyuubi, coś ty narobił?! Teraz musimy iść po nowe drzewo! — krzyknął Naruto, waląc w głowę Lisa.

3. Prezentów bez liku

Darka była absolutnie przerażona, kiedy przyjechał listonosz z zamówionymi prezentami dla całej Wesołej Drużyny Pierścienia.
Jak ona to wszystko pod choinkę zmieści, cholibka?! Przecież to nawet salonu braknie na to wszystko!
... A było brać większą chałupę, pomyślała dziewczyna ponuro, bynajmniej by problemu teraz nie było.
Darka podpisała papierek dla kuriera, który zostawił wszystkie paczki pod domem i odjechał swoją  ciężarówką w dal.
Już nieważne, że się nie zmieszczą, pomyślała Darka, przy tym blednąc, trzeba pomyśleć, jak to wszystko wnieść do środka, kiedy nie ma nikogo poza nią w domu.
A było jechać w Bieszczady, przynajmniej święty spokój by miała.

4. I Weny nieskończonej dla pisarzy!

— Nie!
— No ale Wenuś...
— Nie możesz mnie zapakować i wysłać do Will, nie jestem prezentem, do diabła!

Także ten... Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego roku życzą:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia!

2 komentarze:

  1. O tak, wyślij mi Wenę, proszę *.*
    Shun: Kategorycznie się nie zgadzam.
    ;~~;
    Shun: W tej przestrzeni mózgowej jest miejsce tylko dla jednego głosu rozsądku, nie dam się wywalić z roboty -,-
    A idź, trzeba sobie było wybrać kogoś milszego >.>
    Shun: Nie lubisz miłych postaci -,-
    Też prawda.
    Pierwsza scenka mi się najbardziej podobała xd Jeszcze nigdy nie życzyłam nikomu szczęścia w hazardzie, muszę spróbować następnym razem ^^ Jak dożyję xd
    Niech mi ktoś jeszcze wyjaśni co za debil stwierdził, że porwanie kogoś z ekipy Darki będzie dobrym pomysłem? -,- Na co oni liczyli? Okup? -,-
    Dziękuję bardzo za życzenia i nawzajem <3
    Ps. Po paru godzinach pisania stwierdzam, że one-shot będzie do niedzieli skończony ^^

    OdpowiedzUsuń